Odbijają się Francuzom Caracale. Tak bardzo się odbijają, że podczas kampanii prezydenckiej temat Polski, jako „złego”, wraca jak bumerang. Pan kandydat na prezydenta Francji Emmanuel Macron powiedział na wiecu w Paryżu m.in.: „Wszyscy znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbána, Kaczyńskiego i Putina. To nie są zwolennicy otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamią wiele swobód demokratycznych, a więc łamią zasady demokracji”. Jeszcze dodawał, że nie wyznajemy „ich wartości”. I bardzo dobrze. Też tak myślę. Nic gorszego by się Polsce nie przytrafiło niż wyznawanie „ich” wartości. Wielki wschód Francji niech sobie wyznaje wartości nad Sekwaną, a nas niech zostawi w spokoju.
„Chcę, żeby w sprawie Konstytucji Rzeczypospolitej odbyło się w naszym kraju w przyszłym roku, roku 100-lecia niepodległości, referendum” – powiedział Prezydent RP Andrzej Duda podczas uroczystości 3 maja. Jego zdaniem nadszedł „czas na poważną debatę konstytucyjną” z udziałem „dojrzałego polskiego społeczeństwa”. „Nie tylko z udziałem elit i nie tylko z udziałem polityków” – mocno zaakcentował prezydent.
O wydarzeniach sprzed dwudziestu dziewięciu lat mówi się, że były to strajki kwietniowo-majowe 1988 r. albo – że wiosenne, a czasem, że było to wiosenne przebudzenie Solidarności. Jedno nie ulega wątpliwości. Pierwsza stanęła Bydgoszcz i to w sensie dosłownym. 24 kwietnia strajk ogłosiła komunikacja miejska. Dwa dni później przyjęty do pracy zaledwie przed trzema miesiącami Andrzej Szewczuwianiec włączył czerwone światło na Walcowni Zgniatacz. Część załogi nowohuckiej huty pozytywnie zareagowała na ten sygnał. Rozpoczął się strajk w Hucie im. Lenina. Zaraz potem stanęła Stalowa Wola, 2 maja zastrajkowała Stocznia Gdańska.
Żona kupiła mi w pewnej niemieckiej drogerii elektryczną szczoteczkę do zębów. Nie tam jakąś super firmową, lecz nieznanej marki, chyba drogeryjnej. Dla mnie, dzikusa z Podlasia czy też, jak mnie nazywa Żona, „leśnego dziadka”, to był kopernikański przewrót.
Ileż to było hejtu. Że "polski zaścianek", że "nie rozumiemy wartości europejskich", że "nie chcemy pomóc niemieckim przyjaciołom w trudnych chwilach", że "tradycyjna polska ksenofobia", że "zamachy nie mają nic wspólnego z imigracją" i że "dziesięć sierot z Aleppo". A dzisiaj jak gdyby nigdy nic Neumann [PO] mówi dla PAP - Uchodźcom należy pomagać poza granicami Polski; takie stanowisko powinna prezentować premier Beata Szydło - I że tego wymaga bezpieczeństwo Polski. Nie wiem jak Wy, ale ja się na chwilę zawiesiłem
- Jako pochodzący nie tylko ze wsi, ale nawet wsi w tak zwanej „Polsce B” Podlasiak demokrację rozumiem na sposób uproszczony i mało wyrafinowany. Otóż wydaje mi się, że działa to w sposób następujący: To naturalne, że się nie zgadzamy, ale umawiamy się co do jakichś procedur wyborczych, w których wybieramy tego kto w naszym imieniu będzie rządził. I wygrywa ten, kogo propozycje znajdą sobie najwięcej zwolenników. A potem rządzi. Tymczasem dzięki zarejestrowanemu przez reportera Niezależnej na tak zwanym Marszu Wolności wywodowi gwiazdeczki opozycji totalnej Joannie Musze, wiem, że takie wyobrażenie o demokracji jako, jak to malowniczo ujęła, „przegłosowywaniu większościowym” to bolszewizm. Wow. - mówił Cezary Krysztopa w Polskim Radio 24
Obrazek pierwszy\n– A to pewnie jakaś lewaczka – prychnęła znajoma, rzuciwszy okiem na zdjęcie, z którego patrzyła na nas kobieta około czterdziestki, z ognistorudymi włosami modnie wygolonymi z jednej strony głowy, długim kolczykiem w jednym uchu i mnóstwem koralików na szyi. Znajoma zamierzała zabrać swoich zagranicznych gości na wycieczkę po Polsce, a ja pokazywałam jej zdjęcia Lublina, namawiając, by koniecznie odwiedzili to miasto. Owa „lewaczka” była dodatkiem do urokliwej scenerii lubelskiej Starówki, moją daleką kuzynką, okulistką, matką trojga dzieci. Kiedy się spotkałyśmy, właśnie wróciła z pielgrzymki do Częstochowy. Kocha jazz i modę.
Znana z haseł o tolerancji i politycznej poprawności Francja nie wyświetla w swoich kinach filmu "Azyl", historii Antoniny i Jana Żabińskich ukrywających Żydów podczas II Wojny Światowej. Interesują mnie wielce powody blokady tego filmu.
Polska w Hanowerze zagrała w lidze mistrzów. Pierwszy raz otrzymaliśmy status kraju partnerskiego na targach w Hanowerze – 23-28 kwietnia 2017. Ponad 200 wystawców – firm i instytucji z Polski, w tym przedstawiciele uczelni akademickich – przyjechało zaprezentować swoją myśl techniczną.
Czy wiecie Państwo, z czego słynie Łódź? Wg rankingu „TomTom Traffic Index” Łódź pozostaje najbardziej zakorkowanym miastem do 800 tysięcy mieszkańców w Europie.
Na początek umówmy się, obydwoje z państwa, zarówno mec. Maria Szonert-Binienda jak i dr Wacław Berczyński, dali preteksty do medialnego przedstawienia jakie sie wokół nich urządza. Wyczuwam w tym jednak pewne fałszywe nuty
„Ślepo zakochana w tobie osoba odchodzi! Cierpi i wacha się [pisownia oryginalna]. To bardzo trudna decyzja!” – esemesy o takiej treści zacząłem dostawać jakieś kilka tygodni temu. Splotło się to w symboliczny sposób, zapewne nieprzypadkowo, z nadejściem pory roku zakochanych i przy okazji mojej ulubionej wiosny. Czy wobec tak przygniatającej symboliki można przejść obojętnie?
W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja Prezydent Andrzej Duda wystąpił z pomysłem napisania nowej konstytucji i głosowania jej wejścia w życie w ogólnonarodowym referendum. Poziom wycia jakie się rozległo od Warszawy do Berlina jest jednym dowodów na to, że to świetny pomysł, ale nie jedynym. Oto kilka innych:
„Są badania językowe, w których analizuje się, jakich słów używali przywódcy państw totalitarnych. Wie pan, jakie to słowa?” – posłanka PO Joanna Mucha pyta dziennikarza portalu gazeta.pl. I bez zażenowania precyzuje, że „naród”, „suweren”, „obcy”, „zewnętrzni wrogowie”, „emisariusze zewnętrznych sił” – „to te same słowa, które dziś wypowiada na Węgrzech Orbán, we Francji Le Pen, w USA Trump, a w Polsce Kaczyński. Doskonale znamy tę retorykę choćby z hitlerowskich Niemiec” – kwituje. I wrażenie, że posłanka Mucha o totalitaryzmie wie tyle, ile jako minister sportu wiedziała o ligach hokeja czy Superpucharze Polski, jest jak najbardziej zasadne.
W ponury deszczowy poranek w autobusie komunikacji miejskiej mój zaspany mózg zaatakowały dwie migające na przemian plansze. Gdy pojawiły się po raz kolejny, mózg obudził się już na tyle, iż zdążył zarejestrować, że jedna nawoływała do udziału w organizowanym w przez Platformę Obywatelską marszu wolności (rzecz jasna przez wielkie „W”), druga zaś do rzecz jasna niepartyjnej Parady Schumana pod hasłem „chcemy Europy”.
Nie jest już chyba dla nikogo tajemnicą ideologiczne zaangażowanie Facebooka w kontrolę informacji, których jako medium społecznościowe miał być przekaźnikiem. Narzędzie, które miało ułatwić ludziom wymianę informacji, opinii, danych i emocji, stało się de facto narzędziem ich wychowania według najnowszych "postępowych" akceptowanych przez Facebook trendów. A teraz Facebook będzie jeszcze zwalczał "fake news"...
Cyfryzacja będąca objawem postępu cywilizacyjnego wkracza odważnie do naszego życia. Informatycy z pewnością narzekać będą na zbyt niskie tempo tych mian, ale dla przeciętnego użytkownika Internetu zmiany w tej dziedzinie są imponujące. Dla ludzi lubiących bądź zmuszonych grzebać w bibliotekach wśród starych czasopism lub księgozbiorów, wygoda korzystania z cyfrowych zbiorów bibliotecznych jest nieoceniona. Przy tym, rodzące się wnioski po owych lekturach są równie interesujące. Można na przykład porównywać dziennikarstwo polskie w okresie II i III Rzeczpospolitej Polskiej, wiarygodność informacji i dojrzałość opinii.
Kierownik jeziora przyjechał. Czas się zatrzymał. Opozycja dostała palpitacji serca. Perony nie mogą wyjść z podziwu. Nie wiadomo, czy Ziemia będzie się jeszcze kręcić, ponieważ pan Tusk poszedł pieszo. Na antenie „Radia Maryja” wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik powiedział: „Roztropny polityk wsiadłby do samochodu, podjechał do prokuratury i udał się na przesłuchanie, natomiast Donald Tusk celowo podgrzewa emocje i atmosferę, by jeszcze bardziej podzielić Polaków”. Roztropność i pan Tusk to jest nietypowe zestawienie.
Niewiele rzeczy irytuje mnie bardziej niż celebryci. W tym momencie zastanowiłem się przez chwilę, czy o ludziach powinienem pisać per „rzeczy”, ale chyba tak. Być może prywatnie, w jakichś nieznanych mi aspektach życia są ludźmi, ale mnie, za pośrednictwem ekranu telewizora, ekranu laptopa czy okładki pisma z programem telewizyjnym przedstawiają się jako kompletnie sztuczne, plastikowe produkty, wytworzone z materiałów mających koneksje rodzinne (lub inne) z producentem albo kompletnie przypadkowych. Za to zawsze równie najtańszych, co głęboko przekonanych o swojej drogocennej naturze.
Wychodziłem właśnie z synami na wycieczkę do lasu, kiedy zauważyłem dziwnych, nieznajomych ludzi, których jako listonoszy wcześniej nigdy na osiedlu nie widziałem z ulotkami Platformy Obywatelskiej wzywającymi do tzw. "Marszu Wolności". Zapytam kim są i co tu robią...