Różne były moje Boże Narodzenia, kiedy byłem dzieckiem. Czasem nawet szczęśliwe, a czasem przy oszczędnych kanapkach, czasem w domu, czasem u dalszej czy bliższej rodziny, czasem u obcych, którzy akurat zechcieli przyjąć mnie tego szczególnego dnia pod swój dach. Jednak zawsze były momentem wyjątkowym. Jakimś nowym początkiem, nadzieją.
W roku 2000 płaca minimalna wynosiła w Polsce 33 proc. średniej pensji. I 40 proc. mediany zarobków w gospodarce narodowej Dekadę później – w roku 2010 – sięgała 37 proc. średniej pensji i 45 proc. mediany. Od przyszłego, 2022 roku polska płaca minimalna wyniesie 51 proc. średniej krajowej. Oraz 62 proc. mediany.
Okres świąteczno-noworoczny zawsze nastraja do różnych podsumowań, ale i wybiegania myślami w przyszłość. Nie inaczej jest ze mną. A trzeba przyznać, że miniony rok dostarczył nam w polityce nie tylko prawdziwych telenoweli, ale i wielu emocjonujących zwrotów akcji. Czy w kolejnym będzie podobnie?
Najważniejsze, najczęstsze i najdłuższe były krucjaty przeciwko mahometanom. Część krucjat papież ogłosił, aby wyzwalać Iberię i Bałkany od islamu. Ale najistotniejsze krucjaty odbyły się, aby odbić z rąk muzułmanów Ziemię Świętą, szczególnie Jerozolimę. Nastąpiły w reakcji na muzułmańską agresję, która trwała nieprzerwanie od VII w. I w odpowiedzi na wezwania o pomoc od chrześcijan prawosławnych, szczególnie z Bizancjum. W rezultacie ekspedycji krzyżowych przywrócono tymczasowo chrześcijańską dominację w części Bliskiego Wschodu w formie Królestwa Jerozolimy, przyległych hrabstw i innych państewek.
W 2021 roku PGE Polska Grupa Energetyczna skupiła się na realizacji działań nakreślonych w Strategii, którą koncern przyjął rok wcześniej. Jej istotą jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do roku 2050. Wraz ze zmianami w PGE zmieni się polska energetyka. Koncern odgrywa bowiem w systemie kluczową rolę. Transformacja PGE to też szansa na rozwój dla polskich firm i samorządów.
W nocy z 26 na 27 grudnia 1944 r. ostatni cichociemni zostali zrzuceni do okupowanej przez Niemców Polski. Ale mało kto wie, że mieliśmy cichociemnych również po wojnie. Jeden z nich, Dionizy Sosnowski, został zamordowany w katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 15 maja 1953 r. Miał 24 lata. Jego szczątki odnaleziono w 2013 r. na „Łączce” Powązek Wojskowych.
Idą święta. I warto je przeżyć, przede wszystkim dla siebie, jak najbardziej religijnie. Co to oznacza? W największym skrócie: pozwolić, by Nowonarodzony objawił się także w nas.
Po dwóch dekadach nieprzerwanie stabilnego rozwoju Polski, po sześciu latach nowej, prospołecznej polityki Prawa i Sprawiedliwości i konserwatywnej postawy względem federalizacji Unii Europejskiej pod przywództwem Berlina, Polska w ostatnich dniach 2021 roku wydaje się znowu stać na rozdrożu. Nie za sprawą własnych zaniechań czy błędów, nie z powodu agresywnych poczynań obozu władzy wobec Zachodu, ale właśnie na skutek wielu zdarzeń zewnętrznych, które niekorzystnie wpływają na naszą sytuację geopolityczną w Europie.
8 grudnia 2021 r. odszedł na wieczną wartę Tadeusz Cisek, ostatni spadochroniarz gen. Stanisława Sosabowskiego w Milwaukee. Nie maszerował on w Londyńskiej Paradzie Zwycięstwa w 1946 r. Nie wrócił też do swojej rodzinnej wioski na Ukrainie, która po zdradzie Polski w Teheranie była częścią sowieckiej Rosji, i tam czekała go niechybna śmierć.
„Wielu autentycznie wierzących chrześcijan w Europie patrzy na nasz kontynent jak na wypaloną ziemię, gdzie «posiew wiary» się skończył” – pisze na łamach najnowszego wydania „TS” Kuba Pacan.
„Tak jak nauka Chrystusa od dwudziestu wieków jest ciągle aktualna, taką samą żywotnością karmi się skandal wcielenia się Boga w ludzką postać. Alergia na Chrystusa staje się pewnym stylem życia. Ten znak sprzeciwu został zapisany już w Starym Testamencie. Bóg i nad tym ma kontrolę” – czytamy w artykule Jakuba Pacana w najnowszym, świątecznym wydaniu „Tygodnika Solidarność”.
Mówiłem Wam, że kiedy idę ulicą i spotykam poezję, ta przechodzi na wszelki wypadek na drugą stronę ulicy? Chyba mówiłem. No więc dlatego, choć nie jestem przecież wolny od potrzeby ich pisania, nie publikuję żadnych swoich wierszy. No dobrze, kiedyś jeden z moich wierszy posłużył za słowa piosenki zespołu, w którym wokalistką była moja ówczesna dziewczyna, ale to musiało być jakieś niedopatrzenie losu.
Francuski dziennik „Libération” opublikował wyniki swojego śledztwa dotyczącego afery na szczytach TSUE, Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, urzędników Komisji Europejskiej i polityków Europejskiej Partii Ludowej. Zagorzali obrońcy tzw. praworządności zamilkli. I trudno się dziwić.
Chrześcijaństwo unika przemocy, jak może. Czasami jednak jest zmuszone się bronić. W ten sposób w ramach krucjaty – poprzez odpuszczenie win, w tym winy uczestnictwa w operacji wojskowej zwanej krucjatą – walka staje się uświęcona. Walka, a nie wojna. I nie jest to li tylko różnica semantyczna. Wojna dla chrześcijanina nie może stać się świętością, byłaby to bowiem deifikacja i fetyszyzacja okropności. Stąd dla chrześcijanina przemoc może zostać in extremis złem koniecznym. Za jego popełnianie dostajemy odpust. I w taki sposób ze zła wychodzi dobro, dając bowiem zbrojny odpór złu, możemy osiągnąć zbawienie.
W 2010 r. świat podziwiał Chile. Akcję ratunkową i determinację 33 górników z Copiapo, którzy pod ziemią spędzili 69 dni. Ale świat do dziś nie poznał tego, co działo się 40 lat temu w Polsce, w kopalni „Piast” w Tychach-Bieruniu Nowym.
Słowa papieskie dla wielu szczególnie konserwatywnie nastawionych Polaków mogą brzmieć irytująco. W niczym nie zmienia to faktu, że trzeba się w nie uważnie wsłuchać.
Kiedy bagatelizował „Czajkę”, a kolejne awarie doprowadziły do katastrofy ekologicznej, zadziałały wszystkie mechanizmy neomarksistowskiej rzeczywistości. Trzaskowski i problemy? Jakie problemy?
Czy pamiętają Państwo hasło wyborcze Billa Clintona w 1992 roku? „Ekonomia, głupcze!”. Tak naprawdę jednak to Richard Nixon zgodził się na to, by Chiny były bogate, silne i żeby współdecydowały o świecie. Potem prof. Zbigniew Brzeziński „wezwał do zagrania chińską kartą przeciwko Moskwie”.
40 lat po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego wciąż dominuje narracja, że był on wyborem „mniejszego zła” mającego ochronić nas przed wejściem do Polski Armii Czerwonej. I chociaż tezy tej nie potwierdzają żadne dokumenty, w podręcznikach dotyczących historii najnowszej unika się co do zasady jednoznacznej oceny tego okresu, koncentrując się bardziej na przedstawieniu suchych faktów.
„Z roku na rok sposoby budowania narracji historycznej ewoluują. Jeśli Solidarność, opowiadając swoje dzieje, nie chce zostać w tyle, musi sprawnie posługiwać się popkulturą i nowoczesnymi technologiami” – pisze Mateusz Kosiński. To właśnie temu w jaki sposób opowiadać historię Solidarności i stanu wojennego poświęcone jest najnowsze, specjalne wydanie „Tygodnika Solidarność”.