Ostatnie miesiące wybryków lewicy na ulicach polskich miast od razu przywodzą mi na myśl obrazy z rewolucji, którą symbolicznie kojarzymy z 1968 rokiem. Przy okazji w pamięci odtworzył mi się ciekawy fakt – w lutym 2020 roku została zarejestrowana polska partia polityczna pod nazwą… Nowa Lewica.
Ostatnie tygodnie przynoszą niepokojące wieści zarówno ze świata polityki, gospodarki, jak i pogarszającej się wszędzie sytuacji epidemicznej. Ogłoszenie przez amerykańskie media mainstreamowe Joe Bidena prezydentem USA, zaproponowanie USA przez Niemcy nowego dealu atlantyckiego oraz powiązanie kwestii budżetu Unii Europejskiej z tzw. praworządnością stawia Polskę w sytuacji presji politycznej, jakiej chyba jeszcze nie widzieliśmy. Amerykański „National Catholic Reporter” opublikował komentarz redakcyjny, w którym zwrócił się do biskupów Stanów Zjednoczonych o zniesienie publicznego celebrowania kultu św. Jana Pawła II.
Jak to wszystko, co pisaliśmy o „żydokomunie”, przekładało się na polityczne konfiguracje w obozie socjalistycznym na ziemiach polskich pod zaborami? Oddajmy głos autorytetom. Późniejszy bolszewik Karol Sobelsohn („Karol Radek”) napisał o swojej działalności w ruchu marksistowskim: „Potem często żartowaliśmy sobie w kierownictwie polskiej Socjal Demokracji, która składała się w większości z Żydów, że jedyną osobą, która wiedziała, jak czytać w jidisz, był Dzierżyński wywodzący się z polskiej katolickiej szlachty”.
Młodzież masowo odeszła od Kościoła. To nie jest podejrzenie, ale fakt. Jeśli nad czymś trzeba się zastanawiać, to nie nad tym, czy to prawda, ale jak spróbować temu zaradzić.
Nigdy nie jestem zadowolona w stu procentach z tego, co robię. Zawsze zostawiam sobie przestrzeń niezadowolenia, bo motywuje mnie to do dalszego działania. Może brzmi to banalnie, ale tak jest. Zamykam się w swojej bańce twórczej, odcinam się od wszystkiego. Jeżeli ktoś ma problem ze mną, to jego problem. A ja będę cały czas działać sobie powolutku, tworząc nowe utwory – mówi Cleo, wokalistka, autorka tekstów, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Ustawa o pracowniczych planach kapitałowych określa sposób przeznaczenia środków zgromadzonych w PPK tak, aby zrealizowane zostały zasadnicze cele, dla których plany te zostały powołane do życia, przy jednoczesnym uwzględnianiu nadzwyczajnych potrzeb uczestników i ich rodzin, które mogą powstać w trakcie długiego okresu oszczędzania, a także ich sytuacji rodzinnej.
Jedną z zalet posiadania dzieci jest możliwość uczenia się wraz z nimi. Oto Starszy w ramach czegoś w rodzaju „lektury nieobowiązkowej” dostał zadanie obejrzenia filmu „Złodziejka książek” na podstawie książki Markusa Zusaka pod tym samym tytułem. Tak, wiem, trudno film nazwać lekturą, ale w dzisiejszych czasach, w których dzieciaki mają do przeczytania 1/3 tego, co my w ich wieku, a na resztę nauczyciel i tak przymyka oko, dobrze jeśli ciekawą historię poznają choćby za pośrednictwem filmu. Zresztą, ja również się z tą historią wcześniej nie spotkałem i w tym przypadku jestem nauczycielowi za nią wdzięczny.
Wracając do poprzednich rozważań, warto zadać pytanie, jak to się przekładało na rzeczywistość? Autorzy tacy jak Erich E. Haberer, William J. Fishman, Mario Kessler, Henry J. Tobias, Enzo Traverso, Leonard Schapiro, Yuri Slezkine, Robert E. Blobaum, Scott Ury i inni potwierdzają wpływową rolę rewolucyjnie patologicznego marginesu społeczności żydowskiej w partiach ekstremistycznych i radykalnych przed i po 1917 r. w Rosji i Europie Środkowo-Wschodniej, a potem w Ameryce Północnej i gdzie indziej. Jeśli chodzi o aktywność, ten margines patologiczny był całkiem szeroki. Na przykład do roku 1905 Generalny Żydowski Związek Robotniczy Litwy, Polski i Rosji (popularnie zwany Bundem) był największą liczebnie partią marksistowską w imperium carów. Funkcjonował na zasadach autonomicznych w ramach Rosyjskiej Partii Socjal-Demokratycznej (RPSD), której głównymi częściami byli mienszewicy i bolszewicy. Mimo że Bund wycofał się ze względu na kłótnie taktyczne i programowe (w tym „antyżydowskość”) z RPSD w 1903 r., to jednak powrócił na łono partii w 1906 r.
Stanął na placu Wileńskim w Warszawie 18 listopada 1945 r. Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni, częściej nazywany pomnikiem „Czterech śpiących, trzech walczących”. Wyrażający wdzięczność „wyzwolicielom” zakłamywał historię niezłomnego miasta aż do 2011 r., bo podobał się pani prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz i panu sekretarzowi Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzejowi Kunertowi.
I tak jest, jak się wydaje, obecnie. W momencie, gdy piszę te słowa, mija tydzień od ogłoszenia decyzji Stolicy Apostolskiej w sprawie kardynała Henryka Gulbinowicza. I choć wydawać, by się mogło, że pozbawienie prawa do pochówku i pogrzebu w katedrze, a także insygniów biskupich tak ważnego dla polskiej historii i polskiego Kościoła hierarchy wywoła wstrząs, to… polski Episkopat milczy.
Wiele wskazuje na to, że 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie wkrótce Joe Biden. Chociaż Donald Trump zapowiada złożenie protestów i walkę do samego końca, to mimo wszystko wydaje się mało prawdopodobne, aby osiągnął sukces. Pora zastanowić się więc, co zmiana w Białym Domu będzie oznaczać dla Polski.
Część mediów w Polsce po amerykańskich wyborach prezydenckich narzeka na „podziały społeczeństwa USA, jakie pozostawiła administracja Trumpa”. To oczywiście ta sama kretyńska narracja, jaką prowadzą od lat w Polsce, oskarżając PiS i Jarosława Kaczyńskiego o „dzielenie Polaków”.
Nie jestem wielkim zwolennikiem prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Franka Spuli, ale warto docenić jego wkład i zaangażowanie po stronie prezydenta Donalda Trumpa w tej kampanii wyborczej, ale zacznijmy od początku.
W Polsce od kilku tygodni jest gorąco. Przez kraj przetoczyła się potężna fala niezwykle krzykliwych, agresywnych protestów zwolenników aborcji. Policja zachowywała się wobec nich zdecydowanie biernie. Zaskakującą aktywność wykazała natomiast w czasie Marszu Niepodległości, strzelając z broni gładkolufowej w twarz naszemu 74-letniemu fotoreporterowi Tomaszowi Gutremu – pisze Agnieszka Żurek. To właśnie wydarzeniom wokół tegorocznego Marszu Niepodległości poświęcony jest najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”.
Rozprzestrzeniająca się na całym świecie pandemia COVID-19 skłania rządy kolejnych państw do stosowania coraz większych restrykcji. Godzina policyjna, zamknięte sklepy, zakaz opuszczania domu – stają się normą. W Polsce w momencie powstawania tego tekstu ograniczenia nie są jeszcze tak drastyczne, ale rząd już zapowiada, że być może i u nas pojawi się potrzeba wprowadzenia narodowej kwarantanny.
Przed nami 11 listopada, Święto Niepodległości, a tymczasem jako społeczeństwo jesteśmy podzieleni jak nigdy dotąd w XXI wieku. Również polityczne rządy wydają się coraz bardziej kruche, a z obozu Zjednoczonej Prawicy dochodzą sygnały o kryzysie wewnętrznym. Czy mimo różnic w poglądach potrafimy jeszcze prowadzić ze sobą merytoryczny dialog i czy zdajemy sobie sprawę z zagrożeń czyhających na naszą niepodległość? O tym w najnowszym numerze Tygodnika Solidarność.
Chociaż zasadniczo celem Pracowniczych Planów Kapitałowych jest oszczędzanie na czas, kiedy zakończymy naszą aktywność zawodową, a dokładniej kiedy osiągniemy wiek 60 lat, to ustawa o pracowniczych planach kapitałowych (Dz.U.2020.3142 tj.) daje możliwości wykorzystania oszczędności zgromadzonych w PPK także wcześniej. Dzisiaj, kiedy niektórzy mają wątpliwości, czy PPK nie okaże się „kolejnym OFE, na które połasi się Państwo”, świadomość, że w każdym momencie możemy wycofać nasze oszczędności, powinna pomóc w podjęciu decyzji o udziale w tym długoterminowym programie oszczędnościowym.
Do ofiar strzelano z bliskiej odległości, nakazując im stawać nad wykopanym grobem. Nie dobitych zasypywano ziemią, dzieci rozbijano o drzewa” – napisała Barbara Bojarska w książce „Piaśnica”.
Erich E. Haberer, William J. Fishman, Mario Kessler, Henry J. Tobias, Enzo Traverso, Leonard Schapiro, Yuri Slezkine, Robert E. Blobaum, Scott Ury i inni potwierdzają wpływową rolę rewolucyjnie patologicznego marginesu społeczności żydowskiej w partiach ekstremistycznych i radykalnych przed i po 1917 r. w Rosji i Europie Środkowo-Wschodniej, a potem w Ameryce Północnej i gdzie indziej. Jeśli chodzi o aktywność, ten margines patologiczny był całkiem szeroki. Na przykład do roku 1905 Generalny Żydowski Związek Robotniczy Litwy, Polski i Rosji (popularnie zwany Bundem) był największą liczebnie partią marksistowską w imperium carów. Funkcjonował na zasadach autonomicznych w ramach Rosyjskiej Partii Socjal-Demokratycznej (RPSD), której głównymi częściami byli mieńszewicy i bolszewicy. Mimo że Bund wycofał się ze względu na kłótnie taktyczne i programowe (w tym antyżydowskość) z RPSD w 1903 r., jednak powrócił na łono partii w 1906 r.
Zarzut chęci torturowania kobiet wraca nieustannie wobec tych, którzy są zwolennikami orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. I tylko nieliczni z tych, którzy go formułują, wiedzą, że aborcja eugeniczna to także straszliwe tortury.