Wystawa o festiwalu „Lato, które zmieniło wszystko. Festiwal 1955" świetnie pasuje do profilu Muzeum Warszawy i została zrealizowana z rozmachem – choć i z typowym dla tej placówki sznytem ideologicznym.
Zamieszanie towarzyszące używaniu słowa „prawica” ma kilka źródeł. W ostatnich latach uderza, że podstawowym kryterium oceny czyjejś prawicowości jest stopień nasycenia wrogością do elit. Polska jest tego dobrym przykładem.
Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego osoba pokrzywdzona może złożyć wniosek o ściganie sprawcy, mieć dostęp do akt sprawy, być informowana o etapach postępowania oraz, jeśli dojdzie do zatrzymania podejrzanego, dochodzić zwrotu mienia lub odszkodowania.
Jeśli istnieje coś takiego jak prawicowa kontrkultura, to właśnie Wojciech „Jaszczur” Olszański mógłby uchodzić za jej guru. Spośród wielu politycznych ekscentryków w historii III RP to właśnie on zaszedł najdalej – przynajmniej w kilku konkurencjach: rozrywkowości, politycznej niepoprawności i eklektyzmie ideologicznym.
Banderyzm to oficjalna ideologia państwowa, masowa przestępczość, atakowanie Polski na arenie międzynarodowej przez Kijów. Polacy mają dość i czekają na władzę, która Ukrainie będzie stawiać wymagania.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekła o ważności wyborów prezydenckich. Decyzja, choć spodziewana, kończy powoli żałosny polityczny serial, którym byliśmy raczeni przez ostatnie tygodnie.
W sobotę, 10 maja 2025 roku, w Warszawie odbyła się konferencja pt. „Jak przełamać antykulturę? W drugą rocznicę śmierci śp. Krzysztofa Karonia”. Wydarzenie przyciągnęło kilkuset uczestników: ludzi nauki, nauczycieli, twórców, społeczników oraz wszystkich tych, którym wciąż bliska jest myśl autora słynnej „Historii antykultury”.
Kryzys imigracyjny, którego unikaliśmy od 2015 roku, dotarł do nas z pełną mocą i z błogosławieństwem władz. Los, którego uniknęliśmy 10 lat temu, przypieczętowali polscy obywatele masowo odmawiający przyjmowania kart referendalnych w październiku 2023 roku. Łatwowierność wyborców poprzedziła arogancję polityków, a ci, obojętni na obawy ludzi, za których los odpowiadają, tłumaczą, że nic się nie dzieje.
I oto mamy paradoks: Platforma, która miała być ostoją rozsądku i europejskości, zaczyna przypominać kabaret. A wszystko przez jednego konia bojowego, który zapragnął kręcić wozem. I – co gorsze dla samej partii władzy – na samym tym pragnieniu nie zamierza poprzestać.
Karol Nawrocki właśnie buduje swój polityczny obóz. Z jednej strony ma być niezależny od prezesa PiS, z drugiej konsolidować prawicę. To oczywiście już wywołuje potężne tarcia.
– Nie ma w Polsce firmy, która produkowałaby samoloty pasażerskie. Nie mamy też produkcji samolotów wojskowych, jedynie śmigłowce. Branża lotnicza ma w naszym kraju potencjał na rozwój, ale potrzebne jest wsparcie rządu – mówi Andrzej Kuchta, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Świdnik” SA i członek Rady Dialogu Społecznego z ramienia Solidarności w rozmowie z Jakubem Pacanem.
– Za półtora roku prawdopodobnie nie będziemy mieli pracy. Zarząd firmy próbuje pozyskiwać inne zamówienia. Polskie Zakłady Lotnicze Mielec sprzedały już ponad 100 takich śmigłowców, z czego polski rząd kupił... 13. Brak zakupów tych śmigłowców dla polskiej armii stawia nas w trudnej sytuacji przed ewentualnymi kontrahentami w świecie – mówi Bartłomiej Duszkiewicz w rozmowie z Jakubem Pacanem.
To strajki na Lubelszczyźnie wytyczyły drogę, którą poszli potem pracownicy Stoczni Gdańskiej i innych zakładów w całej Polsce. To w WSK „Świdnik” podpisano 11 lipca pierwsze od czasów powstania PRL porozumienie między pracownikami a władzą.
Zajmuję się ludźmi bez rodzin, bez innej pomocy, bez pieniędzy i bez przyszłości. Odwiedzam tych, do których nikt nie zagląda tygodniami, pozbawionych sieci sąsiedzkiego i rodzinnego wsparcia. Nie zawsze trzeźwych, nie zawsze czystych. Nie, nie jestem empatycznym aniołem. To moja praca. Państwo polskie wycenia ją na 4600 zł na rękę.
Komisja Europejska Ursuli von der Leyen kolejny raz postanowiła udowodnić wszystkim niedowiarkom skalę swojego oderwania od rzeczywistości, potrzeb oraz obaw Europejczyków. Zapowiedziała właśnie, że do roku 2040 emisja CO2 w krajach wspólnoty zostanie zmniejszona o 90 procent. W drodze do ostatecznego zbawienia świata, czyli tzw. neutralności klimatycznej (z angielska „net zero”) w roku 2050
Społeczny bunt wobec komunistycznej władzy nie dał o sobie znać od razu. Najpierw w ludziach kiełkowało poczucie niesprawiedliwości. Kolejne posunięcia władzy sprawiły, że zrodziła się chęć zmian. Wreszcie, kiedy w czerwcu 1979 roku Polskę odwiedził Jan Paweł II, Polacy zobaczyli, że ich uczucia podzielają inni. Że jest ich wielu. Bardzo wielu. I to dodało im odwagi.
Mija 45 lat, od kiedy mieszkańcy Lublina, Świdnika, Puław, Chełma, Kraśnika, Białej Podlaskiej, Lubartowa i innych miejscowości na Lubelszczyźnie wyszli na ulice, by sprzeciwić się drakońskim podwyżkom cen. Impuls wyszedł ze Świdnika, gdzie już po trzech dniach władze ustąpiły i zasiadły do stołu, by podpisać pierwsze w historii PRL pisemne porozumienie z Komitetem Postojowym reprezentującym robotników.
Tematem numeru nowego TySola jest 45. rocznica Lubelskiego Lipca – pierwszych masowych strajków robotniczych w 1980 r., które przetarły drogę do sierpniowego przełomu i narodzin „Solidarności”. To poruszająca opowieść o determinacji, jedności i godności tysięcy pracowników z Lubelszczyzny, którzy latem 1980 roku powiedzieli władzy „dość”. A jak dziś wygląda sytuacja polskiego pracownika i przemysłu w tym regionie? O tym też w numerze.
Gdy w poniedziałek, 17 lutego 1941 r. pod klasztorną furtę podjechał samochód z gestapowcami, o. Maksymilian Maria Kolbe akurat kończył dyktować bratu Arnoldowi. „On [Duch Święty] żyje miłością płonną w całym porządku nadprzyrodzonym” – to było ostatnie zapisane zdanie. Telefonicznie poinformowano o. Kolbego o Niemcach. Zakonnik wyszedł do gestapowców. Najpierw trafił na Pawiak, gdzie był przesłuchiwany. Stamtąd 28 maja wraz z innymi więźniami zakonnik został przewieziony do KL Auschwitz.
Jeśli Karol Nawrocki zostanie zaprzysiężony i obejmie urząd, to znaczna część zwolenników KO będzie uważała, że nie jest on prawowitym prezydentem. Tym łatwiej będzie można obchodzić, lekceważyć, izolować go w polskiej polityce i na arenie międzynarodowej.