– Jesteśmy wychowani w duchu zosi samosi, że jak czegoś nie umiemy, to musimy to zrobić sami. Trzeba się z tego wyleczyć jak najszybciej – mówi Karo Glazer, wokalistka, kompozytorka, producentka, multiinstrumentalistka, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Nie było podjętej próby jakiegokolwiek dogadania się - mówiła w niedzielę prezydencka minister Małgorzata Paprocka, odnoszą się do sporu pomiędzy prezydentem a rządem ws. zmiany ambasadora RP przy NATO. Dodała, że ambasador Szatkowski odwoływany jest na mniej niż 2 miesiące przed szczytem NATO.
To dziesiątki tysięcy śledztw i przynajmniej kilkadziesiąt trudnych do zinfiltrowania grup internautów, którzy – szczególnie ci w Rosji – skrupulatnie sprawdzają każde nowe, pojawiające się w społeczności dziecko. Praca nie jest łatwa, bo dzieci adoptowane przez rosyjskie rodziny mają zupełnie nowe tożsamości – nie chodzi tylko o zmianę imienia i nazwiska, ale także całej historii życia, z datą i miejscem urodzenia włącznie. Większość ma za sobą obozy filtracyjne i reedukacyjne, z praniem mózgów, o których możecie przeczytać u Aldousa Huxleya czy George’a Orwella.
Bitwa we wsi Las Stocki położonej wśród licznych jarów i wąwozów nieopodal Kazimierza Dolnego 24 maja 1945 r. to bodaj największa bitwa polskiego podziemia antykomunistycznego po zakończeniu II wojny światowej. Komuniści zlekceważyli pozornie słabszego przeciwnika, a przede wszystkim świetnego dowódcę – mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”. Potem przez dekady ukrywali klęskę.
Sam jeszcze niedawno nie uwierzyłbym, gdyby ktoś próbował mnie przekonać, że można budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie przedstawić jako służącą głównie interesom putinowskiej Rosji. Brzmi to już nawet nie jak absurd, ale jak emanacja fazy maniakalnej u jakiegoś wariata. Okazuje się jednak, że można nawet i tak. Ta narracja to jeden z elementów przekonywania, że Prawo i Sprawiedliwość to nowa targowica, chcąca wyprowadzić nas z Unii Europejskiej i, jak mniemam, następnie włączyć w skład imperium Władimira Putina.
Solidarność zawsze była pod ostrzałem. Kto sobie myśli, że kiedykolwiek w swojej historii największy polski związek zawodowy był głaskany po główce, ten prawdopodobnie… nie zna historii.
Jeszcze przed majówką w biurze Parlamentu Europejskiego w Polsce odbyło się seminarium dotyczące nadchodzących eurowyborów. Spotkanie było okazją do opowiedzenia przez przedstawicieli instytucji unijnych w Polsce, jakie działania profrekwencyjne podejmują przed 9 czerwca. Tak sobie ich słuchałem i w końcu pomyślałem: „Oni w ogóle nie chcą dotrzeć do ludzi, tylko do swoich”.
Książki Roberta Krasowskiego obnażają płyciznę refleksji polskiej inteligencji. Czemu zdaniem „Polityki” książka o Jarosławie Kaczyńskim okazała się fajniejsza od tej o Adamie Michniku?
Donald Tusk znalazł się w politycznym klinczu. Nie umie na tyle odbudować swojej partii, by wygrywała w wyborach, jest więc w pełni zależny od pomocy z zewnątrz. Komfort rządzenia przy wsparciu z UE ma jednak swoją cenę.
Polskie władze chcą przeprowadzać audyt programu Kolej+, aby sprawdzać, czy wybrane inwestycje są opłacalne. Może dlatego, że program jest PiS-owski?
Strajkujący od 14 sierpnia 1980 roku pracownicy Stoczni Gdańskiej, początkowo w obronie zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz, szybko rozszerzyli swoje postulaty. Domagali się m.in. podwyżki płac i rekompensaty z powodu rosnących cen żywności. Ale nie zatrzymali się na tym. Jak się później okazało, sierpniowy strajk był iskrą, która zapoczątkowała przemiany nie tylko w Polsce, ale także w całym bloku państw komunistycznych.
W sprawie ucieczki sędziego Tomasza Szmydta na Białoruś wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Nie przeszkadza to jednak dwóm stronom sporu politycznego w okładaniu się pałkami. Tymczasem to najgorsza reakcja z możliwych.
W nowym Parlamencie Europejskim może rozpocznie się w końcu dyskusja na serio, w którą stronę zmierza nasz kontynent. Najwyższy czas.
Gdy ktokolwiek dostanie w Polsce cokolwiek z budżetu, słychać od lat i dekad obelżywe wywody pod jego adresem. Z wyjątkiem jednej grupy. Właścicieli firm.
– Prawników gotowych do obrony osób represjonowanych politycznie nie było wtedy przesadnie wielu, adwokaci trochę się obawiali, ponieważ władze mogły ich zwyczajnie pozbawić prawa do wykonywania zawodu, a tym samym do posiadania jakichkolwiek możliwości zarabiania. Był to więc bardzo poważny problem. W pomoc zaangażowali się m.in. Andrzej Grabiński, Witold Lis-Olszewski, Jan Olszewski, Władysław Siła-Nowicki, Stanisław Szczuka, a następnie Piotr Andrzejewski i Jacek Taylor. – mówi Zofia Romaszewska w rozmowie z Agnieszką Żurek.
– Główny postulat strajkujących został zaakceptowany przez delegację rządową 11 września 1980 r. i ten dzień przyjmujemy jako zawarcie porozumienia MKZ Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej. Po osiągnięciu takiego rezultatu istniała obawa jego przekreślenia w drodze interwencji wewnątrządowej bądź zewnętrznej – mówi mecenas Piotr Ł. Andrzejewski w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Chciałbym zaprosić Państwa na nasz nowy miniserial. Będzie on nosił tytuł „Prawna historia Solidarności”. Nie zobaczycie go (na razie) ani na Netflixie, ani na HBO, ani – także tymczasowo – na Amazonie Prime. Na razie będzie u nas w „TySolu”. A potem? Kto wie? Dobry polityczny thriller z elementami historycznego kina akcji? Czemu nie?! Rzecz jest przecież jak najbardziej do sfilmowania w najbardziej doborowej obsadzie aktorskiej.
W najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność” prezentujemy drogę od poruszenia serc wywołanego pielgrzymką do Ojczyzny św. Jana Pawła II do skonkretyzowania tej chęci działania w konkretnym wymiarze poprzez zalegalizowanie NSZZ „Solidarność”, zorganizowanie biur pomocy prawnej osobom represjonowanym przez władze komunistyczne, wreszcie – wpływie Solidarności na kształtowanie ładu prawnego w Polsce już po odzyskaniu niepodległości.
Jesteśmy uśmiechnięci. Wszyscy. Pan jest, Pani też i ja również. Dzięki temu zdziałaliśmy cuda. Jakie? Na przykład takie, że Komisja Europejska nie dostrzega już ryzyka naruszenia praworządności w Polsce. Popukali się już Państwo w czoło? Słusznie. Znaczy niesłusznie, bo taka jest przecież prawda. Zdradziła ją była premier Ewa Kopacz. Ale po kolei.
– Mechanizm handlu emisjami (ETS) ma liczne wady konstrukcyjne, które umożliwiły powstanie bańki cenowej. W latach 2021–2022, chociaż trend był silnie rosnący, zdarzały się dni, w których cena uprawnienia potrafiła spaść o 10 euro w jeden wieczór. Zdaję sobie sprawę, że rolą ETS miało być nakłonienie biznesu emisyjnego do dekarbonizacji, ale koń wyścigowy nie pobiegnie szybciej, gdy zaczniemy okładać go siekierą. Do takiej właśnie sytuacji dopuściliśmy na rynku ETS – mówi Marek Lachowicz w rozmowie z Marcinem Krzeszowcem.