Mijają dwa lata od wyborów parlamentarnych, w których zwyciężyli Bracia Włosi. Giorgia Meloni jest premierem dłużej, niż trwały cztery poprzednie rządy, z których żaden nie przetrwał półtora roku. Wydaje się nawet mieć szansę przetrwać pełną kadencję, co po II wojnie światowej udało się jedynie pierwszemu powojennemu premierowi Alcidemu De Gasperiemu oraz słynnemu Silviowi Berlusconiemu. Na horyzoncie nie widać jednak narodowej, konserwatywnej ani populistycznej kontrrewolucji. Mimo długiego flirtu z Ursulą von der Leyen i gromkich zapowiedzi premier Meloni nie była też rozgrywającą w układaniu UE po czerwcowych eurowyborach.
Robert Mazurek opublikował na Kanale Zero zabawne – gdyby nie okoliczności – zestawienie. Cytuje posłankę oraz europosłankę, które zgodnie występują przeciwko budowie... zbiorników retencyjnych na Dolnym Śląsku. Zgodnie też wychwalają mądrość mieszkańców i wspólnot lokalnych, które nie chcą zbiorników szpecących krajobraz i powodujących konieczność przesiedleń. Niestety Monika Wielichowska jest z PO, a Anna Zalewska z PiS. I człowiek nie wie, co ma ze sobą zrobić, bo przecież, cholera, nie może być tak, że winni są wszędzie, prawda? Ci dobrzy, tamci źli, tak przecież funkcjonuje świat, nieprawdaż?
Jego kazania były monotonnym ciągiem wielkich słów oraz odwołań do Jana Pawła II i ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Łamał zasady retoryki. Powtarzał kilka myśli, co nienowe: „Zło dobrem zwyciężaj”, „Prawda kosztuje”, „Lepiej umierać, stojąc, niż żyć, klęcząc”.
Pytanie: Kupiłem nieruchomość, która jest obciążona służebnością na rzecz nieżyjącej już osoby. Jakie kroki należy podjąć, aby zweryfikować tę sytuację i wykreślić służebność z księgi wieczystej?
W nocy z 25 na 26 września 1953 r. funkcjonariusze komunistycznej bezpieki przyszli po Stefana Wyszyńskiego. Razem z ks. kardynałem w Pałacu Arcybiskupim przy ul. Miodowej aresztowali sekretarza ks. Wyszyńskiego – arcybiskupa Antoniego Baraniaka.
Ostrzeżenia, jakie przez lata mocno na wyrost formułowały pod adresem polskiej demokracji wszelkiego rodzaju elity, zdają się w ostatnich miesiącach materializować. Jednak większość niedawnych alarmistów dziś milczy. Jeśli natomiast ktoś z nich postanowi zabrać głos, czyni to najczęściej, by poprzeć in blanco działania władz. Inteligencja i twórcy nie mają już ochoty występować w roli strażników i sumień demokracji, która tak bardzo im przez lata odpowiadała. A może tylko wracają do dawnych nawyków, a akceptacja mniej lub bardziej zaawansowanego zamordyzmu jest po prostu ich przeznaczeniem?
Jeszcze gorszy od braku elit jest brak naszej świadomości, jak bardzo są one potrzebne. Nasza państwowość znowu stoi nad przepaścią właśnie dlatego, że nie było elit, które o Polskę zawalczyłyby skutecznie i na serio.
Chociaż jeszcze nie znamy ostatecznego rozmiaru skutków powodzi w południowej Polsce, a i na kompleksową analizę przyjdzie jeszcze czas, to można jednak już postawić kilka pytań oraz pokusić się o pierwsze wnioski. I nie są one korzystne dla rządzących.
Miało być inaczej. Propaganda sukcesu w prorządowych mediach, czyli większości istniejących w Polsce. Haratanie w gałę, bez przepracowywania się. Posady dla swoich. Pazerne żerowanie na publicznym majątku. Czasami pokazowe zruganie jakiegoś ministra, gdy nastroje społeczne się pogorszą. I nieustanne wywody o PiS-ie: „aferach”, „przekrętach”, „skokach na kasę”, „zawłaszczaniu państwa” itd., aby nie mówić o tym, jak rządzi PO. Ale przyszła powódź. I zmyła uśmieszki z twarzy decydentów.
Z jakim zapachem kojarzyła się kiedyś wizyta w muzeum? Ze smrodkiem pastowanej podłogi i zatęchłego kurzu. A same eksponaty? Jeśli były świeżo po konserwacji – z wyziewami chemikaliów.
Wszystko, o co oskarżano PiS i „prawicowych populistów”, wprowadzili w życie liberałowie. Z turbodoładowaniem.
Traktowanie księdza Michała Olszewskiego, którego prokuratorzy Adama Bodnara wybrali na symbol represji policyjnego państwa, stanie się najpoważniejszym zarzutem wobec Rzeczpospolitej, w której imieniu obecny rząd i organy ścigania łamią prawa człowieka, nawet nie dbając o to, żeby robić to w białych rękawiczkach. Urzędnicy byłego rzecznika praw obywatelskich w końcu odpowiedzą przed międzynarodowymi trybunałami za zamach na prawa podstawowe, które w cywilizowanym świecie są świętością.
„Kiedy słowa tracą znaczenie, ludzie tracą wolność” – powiedział Konfucjusz. Zilustrował to zjawisko w literaturze George Orwell, a „w realu” Józef Stalin.
Mam wrażenie, że zwykli wyborcy uśmiechniętej Polski zachowują jeszcze w wazeliniarstwie i bezwarunkowej tuskoufności jako taki umiar. Problem polega na tym, że w tym samym czasie samozwańczym elitom dziennikarskim, prawniczym i kulturowym antypisu puściły już jednak wszelkie hamulce.
Jak Tusk wytresował własne elity. Nowy numer „Tygodnika Solidarność” już w sprzedaży
O księdzu Jerzym Popiełuszce, który był naszym wikarym, mogę się wypowiedzieć tylko personalnie. Nie będę rozpisywać się o jego filozofii, a zamiast tego opowiem, jak ks. Jurek wpasował się w mój żoliborski świat oraz o tym, jak w ogóle się w nim znalazł. Napiszę o klimacie tych czasów – naturalnie subiektywnie – w formie wspomnień.
Wayve, brytyjski start-up, o którym jeszcze kilka lat temu nie słyszał niemal żaden gracz na rynku motoryzacyjnym, ma ambicje stać się firmą, która zmieni zachodnie społeczeństwa. Od miesięcy pracuje bowiem nad sztuczną inteligencją, która będzie nie tylko podejmować samodzielne decyzje, ale zachowań będzie się uczyć przede wszystkim od ludzi. To SI, która stanie się naszym kierowcą. Najpierw w taksówkach Ubera.
– Całkowita bezemisyjność jakiegokolwiek procesu transformacji energii po prostu nie istnieje. Wynika to wprost z najbardziej uniwersalnego prawa przyrody, jakim jest II zasada termodynamiki. Osiągnięcie całkowicie bezemisyjnej gospodarki jest utopią realizowaną jedynie przez całkowitą likwidację tejże gospodarki – mówi prof. dr hab. inż. Maciej Chorowski z Politechniki Wrocławskiej w rozmowie z Marcinem Krzeszowcem.
– Wprowadzanie ideologii Europejskiego Zielonego Ładu niczym nie różni się od systemów zachęt stosowanych w komunizmie. Wtedy także zachowanie zgodne z ideologią było nagradzane – dostawałeś talon na malucha, na mieszkanie, o ile oczywiście byłeś w systemie. Jeżeli jednak nie tkwiłeś w nim mentalnie, nie akceptowałeś go, nie dostawałeś ani talonów, ani mieszkania – mówi dr Artur Bartoszewicz, redaktor i współautor raportu „Drapieżny Zielony (nie)Ład”, w rozmowie z Pawłem Pietkunem.
Rocznica nie bardzo okrągła, ale inspirująca... We wrześniu 1943 roku (okupacja!) na pierwszej stronie podziemnego „Biuletynu Informacyjnego”, czyli głównego pisma Armii Krajowej, ukazał się artykuł programowy „O jaką Polskę walczymy”. Kluczowy fragment: „Walczymy o Polskę sprawiedliwości społecznej i dobrobytu najszerszych mas. O Polskę, która wyzwoli z niedostatku i nędzy milionowe rzesze niedożywionych i głodujących. O Polskę, która podniesie stopę życiową najbiedniejszych i obniży niesprawiedliwie wysokie zyski warstw dotąd uprzywilejowanych. O Polskę, która szanując w rozsądnych granicach własność prywatną – wyzwoli kraj z bezsensu kapitalizmu i uspołeczni wielkie warsztaty pracy”.