W niedzielę referendum nad odwołaniem prezydent Zabrza z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej

Co musisz wiedzieć?
- Agnieszka Rupińska wygrała wybory na prezydenta Zabrza w 2024 roku.
- W wyborach startowała z rekomendacji Koalicji Obywatelskiej
- Pod wnioskiem o referendum ws. jej odwołania podpisało się 16 tysięcy Zabrzan
Lokale obwodowych komisji referendalnych umiejscowione są dokładnie pod tymi samymi adresami, gdzie przed rokiem wybierano władze samorządowe. Referendum to jest na wskroś państwową i demokratyczną procedurą nadzorowaną bezpośrednio przez Delegaturę Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach, a w obwodowych komisjach wyborczych zasiądą po połowie tak przedstawiciele komitetu inicjatywy referendalnej Reset, jak i obecnej władzy miejskiej.
Jak informuje lokalny Głos Zabrza i Rudy ŚL. pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum podpisało się blisko 16 tys. zabrzan (choć wymagane było 12 tys.) i ideę tą poparły liczne grupy społeczne, lokalne stowarzyszenia, jak i opozycyjne środowiska polityczne ponad podziałami. Oburzenie wywołują niekończące się podwyżki lokalne (woda, śmieci, ciepło, czynsze, żłobek, podatki), ograniczenie aktywności kulturalnej, rezygnacja z polityki inwestycyjnej poprzedników i niszczenie wizerunku Zabrza poprzez kreowanie narracji rzekomo upadające i bankrutującego miasta. A nade wszystko ogromne zadłużanie miasta.
Kryzys po miesiącu
Do czasu objęcia przez Rupniewską władzy 7 maja 2024 roku stworzono strefę ekonomiczną, ściągnięto wiele prężnie działających firm, budowano nowe drogi i uliczki, remontowano mosty, postawiono dwa centra przesiadkowe, przeprowadzono gruntowne termomodernizacji dziesiątek szkół i przedszkoli. Tymczasem po kilku tygodniach rządów Rupniewska zaczęła forsować narrację o upadającym i bankrutującym mieście. I pod tym pretekstem, jak donoszą lokalne media, miała zaciągnąć rekordową pożyczkę rządową w kwocie 350 mln zł. To połowa sumy zobowiązań pozostawionych przez jej poprzedników po 18 latach rządów i licznych inwestycjach. Co więcej, jak ujawnił Głos Zabrza w oparciu o odpowiedź uzyskaną od skarbnik gminy Joannę Ilnicką – wbrew deklaracjom – gmina nie spłaciła starych i droższych długów nową i tańszą pożyczką. Tymczasem z kwoty wsparcia rządowego pozostało na koncie bankowym gminy 117 mln zł.
Pieniądze te mają "czekać" na tzw. zbilansowanie tegorocznego budżetu gminy, co prawdopodobnie co może oznaczać planowe "zasypywanie dziury budżetowej". Według wyliczeń służb miejskich, zadłużenie gminy na koniec roku wynosić będzie ponad 1,1 miliarda złotych co odpowiada równowartości całego rocznego budżetu miasta. Nigdy w najnowszej historii miasta tak nie było. A obciążenia finansowe mogą jeszcze wzrosnąć, bo sąd potwierdził w prawomocnym wyroku, że prezydent Rupniewska i jej służby dopuściły się sześciu nieprawidłowości przy rozstrzyganiu gminnego przetargu na wywóz śmieci. Niestety, mimo tego prawomocnego wyroku, gmina kontynuuje nieprawidłowo zawartą umowę i nie dopuściła do świadczenia usług innego podmiotu. W związku z tym ten właśnie występuje do sądu z pozwem o odszkodowanie od miasta szacowane na około 45 mln zł.
Kluczowa będzie frekwencja
Termin referendum 11 maja został wyznaczony przez oficjalny organ czyli Komisarza Wyborczego w Katowicach po wcześniejszym dopełnieniu wszelkich procedur w Krajowym Biurze Wyborczym. Wszyscy zaangażowani w tę sprawę apelują o udział w głosowaniu, także zwolenników władzy.
- Przez ostatnie miesiące udowodniliśmy, że razem potrafimy wiele – zebraliśmy podpisy, doprowadziliśmy do referendum. Teraz najważniejsze jest jedno: frekwencja! To od nas zależy, czy ten wysiłek przyniesie efekt. Jeśli zostaniemy w domach, obecna władza odetchnie z ulgą. Jeśli pójdziemy do urn, pokażemy, że to my decydujemy o przyszłości Zabrza! Dlatego 11 maja każdy głos się liczy! Nie wystarczy chcieć zmian – trzeba o nie zawalczyć
– podkreśla Katarzyna Iwańska, jedna z liderek społecznej grupy inicjatywnej Reset.
Dla ważności referendum lokalnego kluczowa i rozstrzygająca jest frekwencja (musi zagłosować co najmniej 60 procent spośród liczby głosujących w ostatnich wyborach samorządowych). Aby zabrzańskie referendum było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 25,9 tysiąca wyborców w sprawie prezydentki oraz 29,6 tysiąca w sprawie Rady Miasta.
Krytyka z ambony i hali sportowej
Tymczasem bardzo dużym echem w mieście odbiło się kazanie wygłoszone przez cenionego i szanowanego przez wiernych ks. Tomasza Raka podczas oficjalnych, gminnych obchodów święta Konstytucji 3 Maja. Chodzi dokładnie o uroczystą mszę św. sprawowaną tradycyjnie i od wielu już lat w kościele św. Anny. Mówiąc o doniosłości historycznego wydarzenia z 1791 roku i sporach tamtego okresu, kaznodzieja nawiązał też do zabrzańskiej rzeczywistości. Padło m.in. wiele gorzkich słów o toczących się w mediach - przede wszystkim społecznościowych - kłótniach, w których nie widać bynajmniej chrześcijańskiej miłości bliźniego.
- I gdy obecnie rządzący miastem nie mają nic dobrego do powiedzenia o swoich poprzednikach, a także gdy poprzedni rządzący nie dostrzegają niczego dobrego w działaniach obecnie rządzących - to jest po prostu po ludzku nieuczciwe. Nie sposób też nie wspomnieć o tym, co wydarzy się w naszym mieście w przyszłą niedzielę, o referendum. Gdy rozmawiam ze zwykłymi zabrzanami, którzy się przyglądają temu co się dzieje w mieście, to słyszę często pytanie: "Czy oni czasem nie zapomnieli o nas, o mieszkańcach?" Trzeba ze sobą rozmawiać, potrzebujemy otwartości na drugiego człowieka
– podkreślał kapłan.
Te słowa szczególnie mocno brzmiały ze względu na obecność w pierwszym rzędzie kościelnych ławek: prezydent Agnieszki Rupniewskiej, jej zastępców Rafała Grygiela i Tomasza Olichwera, a także wiceprzewodniczącej Rady Miasta Urszuli Potyki. Na mszy świętej było też wielu innych radnych, a w siódmym rzędzie siedzieli też m.in. była prezydent Małgorzata Mańka-Szulik i były wiceprezydent Krzysztof Lewandowski.
Kilka dni później przy okazji transmisji w sportowym kanale telewizji Polsat, bardzo ostro o prezydent Rupniewskiej wypowiedział się Bogdan Kmiecik – właściciel klubu i główny sponsor szczypiornistów Górnika Zabrze, wspierając jednoznacznie ideę referendum. To o tyle znamienne, że nigdy w swej karierze nie angażował się on politycznie ani tak otwarcie nie krytykował władz miejskich, choć każdy widział, że oczkiem w głowie samorządu od lat jest piłkarska drużyna Górnika, a nie „ręcznych”.
- Pani prezydent obiecała przed wyborami, że będzie wybudowana nowa hala sportowa. Nawet spoty wyborcze kręciła przed (starą) halą. Oczywiście po wyborach się zapomniało, albo zostało to inaczej zinterpretowane. W każdym razie nowa hala nie powstanie i definitywnie się o tym dowiedziałem po wyborach. Nie ma już nadziei na to, by klub w tym mieście mógł się dalej rozwijać bo obiekt nie ma niezbędnej homologacji do gry w europejskich pucharach
– podkreślał prezes Kmiecik.
Został zapytany na antenie jak miasto Zabrze pomaga klubowi?
- Zaledwie 10 dni na 365 w roku stanowi wsparcie finansowe gminy, jakieś 3 procent naszego budżetu. Jeśli więc nadzieja pryska, to bez sensu jest dalsza praca w tym miejscu – mówił rozżalony Kmiecik przyznając, iż bardzo poważnie rozważa przeniesienie klubu do innego miasta, gdzie z radością będzie przyjmowana i wspierana drużyna na europejskim poziomie.
Na końcu zaś wywiadu telewizyjnego powiedział z całą mocą.
– My mamy niebawem referendum w Zabrzu. Jeśli władza by się zmieniła i otworzyłoby się jakieś światełko w tunelu na pozytywne zmiany i realne deklaracje, a nie obiecanki, to może bym się jeszcze zastanowił nad pozostaniem w Zabrzu. Ale to już tak naprawdę zależy od ludzi
– podsumował właściciel klubu szczypiornistów Górnika.
Z kolei niedługo potem dziennikarz Dziennika Zachodniego dopytywał Kmiecika czy naprawdę od wyników referendum uzależnia ewentualną zmianę swej decyzji?
- Zobaczymy co będzie, ale po odwołaniu Agnieszki Rupniewskiej na pewno usiadłbym znów do rozmów. Naprawdę nie mam już siły, by słuchać kolejnych nieprawdziwych zapowiedzi. Na dziś najmocniej biorę pod uwagę wyprowadzkę klubu z Zabrza – oświadczył kategorycznie, po czym dodał: - Z tymi władzami miasta bałbym się robić jakiekolwiek interesy…