"Od lewa do prawa - wspólna sprawa". Relacja z manifestacji przeciwko CETA
Mimo niewątpliwych różnic - zarówno światopoglądowych jak i tych na tle politycznym, mimo przejmującego zimna, grupa kilku tysięcy osób przemaszerowała Alejami Jerozolimskimi, a następnie Ujazdowskimi. Atmosferę rozgrzewał zespół grający na bębnach.
Prostest zwieńczyły przemówienia przedstawicieli organizatorów i uczestników, m.in. z partii Zieloni, Kukiz'15, Forum Związków Zawodowych czy NSZZ RI "Solidarność".
– mówił Jarosław Sachajko z Kukiz’15.- Mamy 1,4 gospodarstw rolnych, z czego większość to gospodarstwa rodzinne, które nasz żywią i zapewnaiją nam bezpieczeństwo żywnościowe - mówił , Nie oszukujmy się, jeśli wejdzie CETA - wszystko się zmieni. Jeżeli ktoś mówi coś innego, to po prostu nas okłamuje. Mówmy o faktach. A fakty to jest Kanada i Meksyk. W Meksyku po wejściu NAFTA 2 mln rolników musiało odejść ze swoich gospodarstw. W Kanadzie przez 30 lat około 40 proc.gospodarstw zbankrutowało
- powiedział Piotr Apel.
- Tymczasowe wprowadzenie CETA oznacza, że już przy tym zostaniemy i tym będziemy musieli żyć
Przemawiała także przedstawicielka Związków Zawodowych Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu, której wystąpienie wzbudziło największy aplauz zgromadzonych:
- Nie mamy problemów, by sprzedawać nasze produkty. To po co nam CETA? Po to, żeby nas zniszczyć! Czy nie liczy się już Konstytucja? My jesteśmy producentami żywności. Jeżeli na swoim polu wyprodukujemy wam truciznę, to korporacje zadecydują o materiale siewnym kwalifikowanym, o materiale siewnym, który wykiełkuje raz w roku i o tym, że będziemy musieli za to płacić haracz korporacjom. Nie będziemy mogli się bronić, bo sądy nam na to nie pozwolą. Póki co mamy zakaz upraw GMO, ale mamy napływ żywności przemysłowej. Czy mamy teraz zdecydować, że korporacje ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, gdzie rolnicy nie mają już nic do powiedzenia, przyjadą tu i będą decydować, co mamy robić?