Zdzisław Krasnodębski: Ostry zjazd

Od roku 1989 wiele było rządów w Polsce – postsolidarnościowe, postkomunistyczne, lewicowe i prawicowe. Najczęściej były one zresztą ideowo i pochodzeniowo „mieszane”. Jedne były lepsze, inne gorsze. Czasami podejmowały decyzje kontrowersyjne, a nawet wręcz szkodliwe. Jeden z premierów musiał ustąpić oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, inny odszedł w atmosferze skandalu w związku z ustawą medialną.
Zdzisław Krasnodębski Zdzisław Krasnodębski: Ostry zjazd
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Od roku 1989 wiele było rządów w Polsce – postsolidarnościowe, postkomunistyczne, lewicowe i prawicowe. Najczęściej były one zresztą ideowo i pochodzeniowo „mieszane”. Jedne były lepsze, inne gorsze. Czasami podejmowały decyzje kontrowersyjne, a nawet wręcz szkodliwe. Jeden z premierów musiał ustąpić oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, inny odszedł w atmosferze skandalu w związku z ustawą medialną.

Staliśmy się normalnym krajem

Obok ciężko pracujących ministrów, posłów itd. nie brakowało nigdy kombinatorów i polityków skoncentrowanych jedynie na promocji siebie. Polska przetrwała plan Balcerowicza i kryzys finansowy, czas wielkiego bezrobocia i masowej emigracji po 2004 r. Podnieśliśmy się obolali z tragedii smoleńskiej. 

Posuwaliśmy się naprzód – zygzakiem i z oporem, ale naprzód. Ostatnio coraz szybciej. W którymś momencie staliśmy się „normalnym krajem zachodnim”, w miarę dostatnim, z „zachodnią” polityką socjalną, aktywnym, prorozwojowym państwem – bez mafii taksówkowej, bez łapówek dla policjantów drogowych, bez żebraków na granicy, bez oligarchów mających w kieszeni polityków i administrację państwa, bez monopolu medialnego, z realnym wyborem politycznym. Nawet nasze afery i skandale upodobniły się do tych, które zdarzają w „najbardziej rozwiniętych krajach Europy”. Lata rządów Zjednoczonej Prawicy były – mimo pandemii i rosyjskiego uderzenia na Ukrainę – latami prosperity, wzrostu zamożności i ambicji. Mimo oskarżeń o łamanie praworządności wolność kwitła. Można było wypromować się w Europie jako ofiara „pisowskiej” przemocy, wulgarnymi hasłami utorować sobie drogę do politycznej kariery; wielu celebrytów kompensowało w ten sposób brak talentu. 

Wybory parlamentarne 2023

Przed rokiem Polacy oddali w demokratycznych wyborach (choć nie bez nacisku z Brukseli i Berlina) władzę opozycji. Tylko naiwni mogli przypuszczać, że rozpocznie się „przywracanie” praworządności, ale nawet posępni realiści nie spodziewali się tak jawnego i bezczelnego jej łamania w imię „demokracji walczącej”. 

Wydawało się natomiast, że zostanie utrzymany poziom rozwoju gospodarczego. Tymczasem w ciągu ostatniego roku stało się coś niespodziewanego i mało zrozumiałego. Pojawił się ogromny deficyt budżetowy, spółki skarbu państwa zaczęły najpierw gwałtownie tracić zyski, a potem przynosić straty, luka VAT-owska zaczęła rosnąć, zatrzymane zostały wielkie inwestycje, z kraju mającego ambicję stania się wschodzącą potęgą Europy staliśmy się krajem targanym kryzysem finansowym. 

Jak do tego doszło? Znamy dobrze oficjalną odpowiedź – PiS ukradło 100 miliardów i dlatego brakuje pieniędzy, a prezydent Andrzej Duda szkodzi, jak może. Będzie dobrze, gdy już wyłapiemy wszystkich przestępców i domkniemy system właściwym prezydentem. Kto może jeszcze w to uwierzyć?
Tę zdumiewającą indolencję można tłumaczyć tym, że rządząca koalicja jest zlepkiem wielu partii o bardzo różnych orientacjach ideowych. Każdy ciągnie w swoją stronę, zaspokajając głodnych władzy i pieniędzy działaczy. Główna siła polityczna – Koalicja Obywatelska – od lat nie miała żadnego programu, nie podjęła żadnej nad nim pracy, gdy była w opozycji. Na koniec kampanii sklecono „100 konkretów”, zbierając mechanicznie i populistycznie postulaty krążące wśród swoich zwolenników. 

Rządy Donalda Tuska

Co więcej, do rządów wróciła stara ekipa. W czasie rządów PiS nastąpił napływ nowych ludzi do elity władzy i wyższych stanowisk w administracji państwowej, w spółkach skarbu państwa. Niektórzy z nich awansowali zbyt szybko, wielu nie znało wartości pieniądza i straciło poczucie rzeczywistości. Ale ogromna większość pracowała z zapałem. Teraz wszyscy padli ofiarami czystek. W ich miejsce nie pojawili się nowi, młodzi, lecz najczęściej weterani z okresu „pierwszego” i „drugiego” Tuska. Do służb i polityki zagranicznej wrócili reseciarze, do ministerstw dawni notable. Zgrani, zużyci, bez energii, jaką mieli w 2007 roku. Już nawet bawić i „haratać w gałę” im się nie chce. Została jedynie nienawiść i instynkt „dorzynania watah”. 

Pchany przez elity i własny resentyment Tusk tchnął nowe życie w „antyrozwojowe grupy interesów”, jak to przed laty nazwał Andrzej Zybertowicz. Dostały sygnał, że teraz znowu można się obłowić. Restauracja „ancien régime” jest wielowymiarowa – dawnym ubekom przywrócono emerytalne przywileje, sceny na placu Piłsudskiego rozgrywające się w każdą miesięcznicę przypominają jako żywo to, co się działo przed Pałacem Prezydenckim w 2010 roku. Pojawiła się także dawna, zapomniana instytucja, znana z czasów PRL – donosy na kolegów, sąsiadów, a nawet krewnych, że mają reakcyjne poglądy i powiązania.

Brak konstruktywnych działań rządu

Kiedyś słusznie narzekaliśmy na zgrzebną telewizję, odpowiadającą mentalności i gustom nie tyle „zwykłych ludzi”, dla których awans kulturalny był zawsze ważny, co działaczy zbyt pobieżnie wykształconych na kursach MBA i schlebiających gustom wyimaginowanego ludu. Ale w porównaniu z tym, co teraz leje się z eteru, treści wówczas nam serwowane były subtelne, inteligentne, finezyjne.

Jeden z moich rozmówców, który z niejednego pieca chleb jadł, wyraził zdumienie z powodu braku konstruktywnych działań rządu: „Przecież chcą być chyba wybrani na kolejna kadencję?”. A może wcale nie chcą? Celem ich lidera jest odwet, nic więcej. Donald Tusk nie ma i nie miał innego „pomysłu na Polskę”. Pod tym względem był i jest zupełnie szczery. I może wcale nie muszą? Może nie ma potrzeby, by zaskarbiać sobie przychylność Polaków? Gdy system się domknie, wystarczy lęk i monopol władzy; gdyby zaś wybory przyniosły zły rezultat, będzie je można unieważnić – jak w Rumunii. 
Ci, którzy tak bardzo nie lubili rządów PiS, a zachowali rozsądek i sumienie, mogą się przekonać, że nie ma symetrii między Koalicją Obywatelską a PiS. To prawda – i po jednej, i po drugiej stronie są różni ludzie, lepsi lub gorsi, z wadami i zaletami, lecz te dwie formacje polityczne, te dwa obozy Polaków zasadniczo różni cel, sens politycznego istnienia. Jedni chcą Polskę budować na miarą złotego wieku, czasami ponad swoje siły, drudzy gotowi są zepchnąć ją w przepaść.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 52/2024]


 

POLECANE
Pierwsze czytanie ustawy o końcu CBA. PSL i Polska 2050 jednogłośnie za pilne
Pierwsze czytanie ustawy o końcu CBA. PSL i Polska 2050 jednogłośnie za

Podczas czwartkowej sejmowej debaty posłowie PSL i Polski 2050 jednoznacznie poparli projekt likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wskazywali na brak działań Biura w czasie pandemii oraz zapowiadali współpracę nad ustawą przenoszącą jego zadania do innych służb.

Poważne zarzuty wobec wójta Gozdowa. Policja potwierdza dwa incydenty Wiadomości
Poważne zarzuty wobec wójta Gozdowa. Policja potwierdza dwa incydenty

Wójt gminy Gozdowo Dariusz K. został w ostatnim czasie dwukrotnie zatrzymany, gdy kierował samochodem po alkoholu. Ponieważ za pierwszym razem badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile, stracił prawo jazdy. Mimo tego prowadził auto następnego dnia. Wtedy okazało się, że ma prawie 0,4 promila.

Żurek komentuje decyzję Trybunału ws. KRS: Nibywyrok nibyTK pilne
Żurek komentuje decyzję Trybunału ws. KRS: "Nibywyrok nibyTK"

Waldemar Żurek stwierdził, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności noweli KRS to jedynie „element politycznego sporu”. Jednocześnie zapowiedział własny projekt zmian i skrytykował obecny model, mówiąc wprost o „wydrenowanych milionach złotych”.

Nowa Zelandia dołącza do krajów zakazujących transowania dzieci tylko u nas
Nowa Zelandia dołącza do krajów zakazujących transowania dzieci

Wykonując ważny krok w kierunku ochrony dzieci, rząd Nowej Zelandii ogłosił zakaz nowych recept na blokery dojrzewania dla nieletnich, którzy twierdzą, że są “trans”. Ta decyzja, która wejdzie w życie 19 grudnia 2025 roku, kończy erę niebezpiecznych eksperymentów medycznych na nieletnich. Zamiast ulegać presji aktywistów promujących ideologię gender, władze postawiły na naukę i bezpieczeństwo.

Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie Wiadomości
Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie

W czwartek wieczorem zamknięto tymczasowo lotnisko w Wilnie. Decyzję taką podjęto po tym, jak na radarach zauważono balon przemytniczy nadlatujący z Białorusi. Ograniczenia wprowadzono o 18:38 czasu lokalnego, a służby apelowały o sprawdzanie informacji o lotach na stronie portu.

W piątek w Polskę uderzy potężna śnieżyca. Śnieg będzie padał wiele godzin Wiadomości
W piątek w Polskę uderzy potężna śnieżyca. Śnieg będzie padał wiele godzin

W piątek i w nocy z piątku na sobotę południowo-wschodnia Polska znajdzie się pod naporem dwóch stref intensywnych opadów śniegu. Miejscami może spaść nawet 30 cm białego puchu, a Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało już ostrzeżenia do mieszkańców zagrożonych powiatów.

Marianna Schreiber ogłasza koniec najgłośniejszego romansu polskiej polityki z ostatniej chwili
Marianna Schreiber ogłasza koniec najgłośniejszego romansu polskiej polityki

- Rozstaliśmy się z Piotrem. Nie będę robiła z tego dramy. Życzę mu dobrze i powodzenia w dalszym życiu! - pisze Marianna Schreiber na platformie "X".

Atak nożownika w centrum handlowym w Bydgoszczy Wiadomości
Atak nożownika w centrum handlowym w Bydgoszczy

W bydgoskim centrum handlowym przy ul. Jagiellońskiej doszło do brutalnego ataku, którego ofiarą padł 14-letni chłopiec. Nastolatek został raniony nożem w brzuch i trafił do szpitala. Policja zatrzymała 21-latka, który - według wstępnych ustaleń - miał związek ze zdarzeniem. Podejrzanemu może grozić nawet dożywotnie więzienie.

Kosiniak-Kamysz: „Zabrakło informacji z Ukrainy”. Nowe ustalenia po dywersji na kolei pilne
Kosiniak-Kamysz: „Zabrakło informacji z Ukrainy”. Nowe ustalenia po dywersji na kolei

Po weekendowych aktach dywersji na kolei polskie służby ujawniły pierwsze ustalenia, a minister Władysław Kosiniak-Kamysz wskazał, że kluczowe informacje z Ukrainy do Polski nie dotarły na czas.

Powinniśmy to wykorzystać. Urban zabrał głos po losowaniu baraży z ostatniej chwili
"Powinniśmy to wykorzystać". Urban zabrał głos po losowaniu baraży

Nie możemy narzekać na losowanie - przyznał selekcjoner Jan Urban po tym, jak piłkarska reprezentacja Polski poznała rywali w barażach o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata.

REKLAMA

Zdzisław Krasnodębski: Ostry zjazd

Od roku 1989 wiele było rządów w Polsce – postsolidarnościowe, postkomunistyczne, lewicowe i prawicowe. Najczęściej były one zresztą ideowo i pochodzeniowo „mieszane”. Jedne były lepsze, inne gorsze. Czasami podejmowały decyzje kontrowersyjne, a nawet wręcz szkodliwe. Jeden z premierów musiał ustąpić oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, inny odszedł w atmosferze skandalu w związku z ustawą medialną.
Zdzisław Krasnodębski Zdzisław Krasnodębski: Ostry zjazd
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Od roku 1989 wiele było rządów w Polsce – postsolidarnościowe, postkomunistyczne, lewicowe i prawicowe. Najczęściej były one zresztą ideowo i pochodzeniowo „mieszane”. Jedne były lepsze, inne gorsze. Czasami podejmowały decyzje kontrowersyjne, a nawet wręcz szkodliwe. Jeden z premierów musiał ustąpić oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, inny odszedł w atmosferze skandalu w związku z ustawą medialną.

Staliśmy się normalnym krajem

Obok ciężko pracujących ministrów, posłów itd. nie brakowało nigdy kombinatorów i polityków skoncentrowanych jedynie na promocji siebie. Polska przetrwała plan Balcerowicza i kryzys finansowy, czas wielkiego bezrobocia i masowej emigracji po 2004 r. Podnieśliśmy się obolali z tragedii smoleńskiej. 

Posuwaliśmy się naprzód – zygzakiem i z oporem, ale naprzód. Ostatnio coraz szybciej. W którymś momencie staliśmy się „normalnym krajem zachodnim”, w miarę dostatnim, z „zachodnią” polityką socjalną, aktywnym, prorozwojowym państwem – bez mafii taksówkowej, bez łapówek dla policjantów drogowych, bez żebraków na granicy, bez oligarchów mających w kieszeni polityków i administrację państwa, bez monopolu medialnego, z realnym wyborem politycznym. Nawet nasze afery i skandale upodobniły się do tych, które zdarzają w „najbardziej rozwiniętych krajach Europy”. Lata rządów Zjednoczonej Prawicy były – mimo pandemii i rosyjskiego uderzenia na Ukrainę – latami prosperity, wzrostu zamożności i ambicji. Mimo oskarżeń o łamanie praworządności wolność kwitła. Można było wypromować się w Europie jako ofiara „pisowskiej” przemocy, wulgarnymi hasłami utorować sobie drogę do politycznej kariery; wielu celebrytów kompensowało w ten sposób brak talentu. 

Wybory parlamentarne 2023

Przed rokiem Polacy oddali w demokratycznych wyborach (choć nie bez nacisku z Brukseli i Berlina) władzę opozycji. Tylko naiwni mogli przypuszczać, że rozpocznie się „przywracanie” praworządności, ale nawet posępni realiści nie spodziewali się tak jawnego i bezczelnego jej łamania w imię „demokracji walczącej”. 

Wydawało się natomiast, że zostanie utrzymany poziom rozwoju gospodarczego. Tymczasem w ciągu ostatniego roku stało się coś niespodziewanego i mało zrozumiałego. Pojawił się ogromny deficyt budżetowy, spółki skarbu państwa zaczęły najpierw gwałtownie tracić zyski, a potem przynosić straty, luka VAT-owska zaczęła rosnąć, zatrzymane zostały wielkie inwestycje, z kraju mającego ambicję stania się wschodzącą potęgą Europy staliśmy się krajem targanym kryzysem finansowym. 

Jak do tego doszło? Znamy dobrze oficjalną odpowiedź – PiS ukradło 100 miliardów i dlatego brakuje pieniędzy, a prezydent Andrzej Duda szkodzi, jak może. Będzie dobrze, gdy już wyłapiemy wszystkich przestępców i domkniemy system właściwym prezydentem. Kto może jeszcze w to uwierzyć?
Tę zdumiewającą indolencję można tłumaczyć tym, że rządząca koalicja jest zlepkiem wielu partii o bardzo różnych orientacjach ideowych. Każdy ciągnie w swoją stronę, zaspokajając głodnych władzy i pieniędzy działaczy. Główna siła polityczna – Koalicja Obywatelska – od lat nie miała żadnego programu, nie podjęła żadnej nad nim pracy, gdy była w opozycji. Na koniec kampanii sklecono „100 konkretów”, zbierając mechanicznie i populistycznie postulaty krążące wśród swoich zwolenników. 

Rządy Donalda Tuska

Co więcej, do rządów wróciła stara ekipa. W czasie rządów PiS nastąpił napływ nowych ludzi do elity władzy i wyższych stanowisk w administracji państwowej, w spółkach skarbu państwa. Niektórzy z nich awansowali zbyt szybko, wielu nie znało wartości pieniądza i straciło poczucie rzeczywistości. Ale ogromna większość pracowała z zapałem. Teraz wszyscy padli ofiarami czystek. W ich miejsce nie pojawili się nowi, młodzi, lecz najczęściej weterani z okresu „pierwszego” i „drugiego” Tuska. Do służb i polityki zagranicznej wrócili reseciarze, do ministerstw dawni notable. Zgrani, zużyci, bez energii, jaką mieli w 2007 roku. Już nawet bawić i „haratać w gałę” im się nie chce. Została jedynie nienawiść i instynkt „dorzynania watah”. 

Pchany przez elity i własny resentyment Tusk tchnął nowe życie w „antyrozwojowe grupy interesów”, jak to przed laty nazwał Andrzej Zybertowicz. Dostały sygnał, że teraz znowu można się obłowić. Restauracja „ancien régime” jest wielowymiarowa – dawnym ubekom przywrócono emerytalne przywileje, sceny na placu Piłsudskiego rozgrywające się w każdą miesięcznicę przypominają jako żywo to, co się działo przed Pałacem Prezydenckim w 2010 roku. Pojawiła się także dawna, zapomniana instytucja, znana z czasów PRL – donosy na kolegów, sąsiadów, a nawet krewnych, że mają reakcyjne poglądy i powiązania.

Brak konstruktywnych działań rządu

Kiedyś słusznie narzekaliśmy na zgrzebną telewizję, odpowiadającą mentalności i gustom nie tyle „zwykłych ludzi”, dla których awans kulturalny był zawsze ważny, co działaczy zbyt pobieżnie wykształconych na kursach MBA i schlebiających gustom wyimaginowanego ludu. Ale w porównaniu z tym, co teraz leje się z eteru, treści wówczas nam serwowane były subtelne, inteligentne, finezyjne.

Jeden z moich rozmówców, który z niejednego pieca chleb jadł, wyraził zdumienie z powodu braku konstruktywnych działań rządu: „Przecież chcą być chyba wybrani na kolejna kadencję?”. A może wcale nie chcą? Celem ich lidera jest odwet, nic więcej. Donald Tusk nie ma i nie miał innego „pomysłu na Polskę”. Pod tym względem był i jest zupełnie szczery. I może wcale nie muszą? Może nie ma potrzeby, by zaskarbiać sobie przychylność Polaków? Gdy system się domknie, wystarczy lęk i monopol władzy; gdyby zaś wybory przyniosły zły rezultat, będzie je można unieważnić – jak w Rumunii. 
Ci, którzy tak bardzo nie lubili rządów PiS, a zachowali rozsądek i sumienie, mogą się przekonać, że nie ma symetrii między Koalicją Obywatelską a PiS. To prawda – i po jednej, i po drugiej stronie są różni ludzie, lepsi lub gorsi, z wadami i zaletami, lecz te dwie formacje polityczne, te dwa obozy Polaków zasadniczo różni cel, sens politycznego istnienia. Jedni chcą Polskę budować na miarą złotego wieku, czasami ponad swoje siły, drudzy gotowi są zepchnąć ją w przepaść.

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 52/2024]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe