Krzysztof Stanowski - polityczny nowicjusz

Krzysztof Stanowski to magnetyczny łobuz z iskrą geniuszu w dziedzinie mediów społecznościowych zmierza ku pewnej porażce w wyborach prezydenckich – porażce, którą i tak ostatecznie przekuje w swoje zwycięstwo.
Krzysztof Stanowski Krzysztof Stanowski - polityczny nowicjusz
Krzysztof Stanowski / fot. YouTube / Weszło TV

Gdyby miał powstać wiarygodny podręcznik przetrwania w kapitalistycznej mediokracji, jego napisanie należałoby zlecić redaktorowi Krzysztofowi Stanowskiemu. W czasach, gdy wszyscy walczą o atencję jak o powietrze, on – mimo gigantycznej konkurencji – od lat utrzymuje na sobie uwagę całego polskiego internetu. Zdaje się, że jako jeden z nielicznych dotarł do tajemnego miejsca, w którym rodzą się autentyczne społeczne emocje. Jak mu się to udało i jakie cechy osobowości pomogły mu w tej wędrówce?

Swój chłop "Stano"

Stanowski należy do ludzi, którym ze względu na osobisty czar wybacza się więcej niż innym. Potrafi być bezczelny i ładować się w wizerunkowe kłopoty, a jednak – niczym Tomek Sawyer – wywija się z nich z twarzą niewiniątka i szelmowskim błyskiem w oku. Dla jednych jego atutem jest poczucie humoru i przewrotność, dla innych – brutalna, nieszanująca konwenansów szczerość i otwartość. „Stano” nie ma oporów przed mówieniem tego, o czym wszyscy myślą – nie przeraża go perspektywa zepsutej atmosfery czy zakłopotania adwersarza. Jest przy tym konsekwentny – chętnie ośmieszy gościa programu, ale równie chętnie zażartuje z samego siebie. Pomaga mu w tym świadomość własnych ograniczeń. Wie, że daleko mu do omnibusa, mającego przygotowaną mądrość na każdą okazję. W świecie publicystyki zdaje się to wadą, a jednak Stanowski skutecznie przekuwa ten „deficyt” w atut – otwarcie przyznaje się do własnej ignorancji, by następnie przedstawić punkt widzenia zdroworozsądkowego laika, który (co ciekawe) niekiedy okazuje się trudny do odparcia. To pomaga ludziom się z nim utożsamić.

Stanowski swą postawą zdaje się mówić, że podziela priorytety i system wartości normalnego zdrowego faceta – nie ukrywa (a nawet ostentacyjnie deklaruje), że najbardziej liczy się dla niego zarobek, bezpieczeństwo rodziny i święty spokój. W świecie, gdzie postaci życia publicznego licytują się na ideowość i wzniosłe slogany, on wypada na ich tle zaskakująco swojsko. Ludziom się to podoba – mają już dość „natchnionych” rozważań odklejonych polityków, artystów i celebrytów. Daleko mu do nich, bo z natury jest zadaniowcem: nie przejmuje się niuansami ani studiowaniem wszystkich wymiarów danego zagadnienia. Szybko chwyta najważniejszy aspekt problemu, rozprawia się z nim i rusza dalej. W biznesie taka umiejętność często się sprawdza, w relacjach międzyludzkich, które wymagają większej subtelności, bywa kłopotliwa. Stanowski jednak szanuje wszelkich ekspertów – ludzi, którzy znają się na swojej robocie. I posiada do nich całkiem niezłe wyczucie – widać to po obsadzie „Kanału Zero”, do której udało mu się ściągnąć w większości osoby budzące zaufanie odbiorców.

Geniusz mediów społecznościowych

Stanowski od zawsze uważał dziennikarstwo sportowe za zawód zupełnie niepotrzebny. Mimo to uprawiał je, bo przynosiło zysk i schlebiało (jak sam twierdzi) jego lenistwu. W czasach prowadzenia działów sportowych najwyraźniej myślał jednak o wyjściu poza tę wąską działkę – coraz częściej komentował bieżące wydarzenia społeczne i polityczne. Szybko też zrozumiał naturę mediów społecznościowych i dostrzegł, że ich główną funkcją jest „zabijanie nudy”. A skoro to, co poprawne, często bywa też nudne, celował w treści idealnie współgrające z jego „psotnym” i prowokującym usposobieniem.

„Hejt Park” był pierwszym dużym, systematycznym formatem wideo, w którym Stanowski zaczął poruszać poważne sprawy w średnio poważny sposób. Wtedy też wypracował swój modus operandi zdobywania dużych zasięgów: wytypować „ofiarę” przechodzącą kryzys popularności, nad którą górowałby sprytem, i rozkwasić ją medialnie, dostarczając publiczności YouTube’a rozrywki na miarę Koloseum XXI wieku. Marcin Najman, Jaś Kapela, Krzysztof Gonciarz, Natalia Janoszek, „Szalony Reporter”, sprzedawcy z ezoterycznych jarmarków... Wszystkie te osoby – prowadzące mniej lub bardziej szkodliwą działalność – nie poradziły sobie w konfrontacji ze Stanowskim, ku uciesze jego rosnącej fanbazy. Rzadko zdarzało się, by jego „czutka” do wyszukiwania „ofiar idealnych” zawiodła. Potwierdzającym regułę wyjątkiem była konfrontacja z przedstawicielami Ostatniego Pokolenia, którzy w tamtym czasie uchodzili za wrogów publicznych numer jeden i przez to wydawali się łatwym celem, a wbrew oczekiwaniom wyszli z debaty obronną ręką. Śmianie się z ludzkiej naiwności, głupoty, fanatyzmu czy ideologicznego zradykalizowania pozwalało widzom „Kanału Sportowego” (a później „Kanału Zero”) poczuć się lepszymi. Bezwysiłkowe podwyższenie samooceny widza stało się towarem firmowym Stanowskiego i zapewniło mu gigantyczny skok popularności. Niekiedy wiązało się to z niezbyt chlubnym pastwieniem się nad słabszymi, innym razem – z piętnowaniem rzeczywistych patologii (np. nagłośnieniem sprawy zatrudnienia mafijnego bossa „Słowika” do promocji gali MMA), któremu trudno było nie przyklasnąć.

Drugim chwytem z repertuaru Stanowskiego było emocjonalne jednoczenie ludzi wokół akcji społecznych, których youtube’owe szlaki przetarł niegdyś Mariusz Max Kolonko w swojej krucjacie przeciw TV Polonia. Jego sprzeciw wobec ustawy reprograficznej, na mocy której artyści mieli „żerować na znoju ciężko pracujących ludzi”, był arcydziełem populizmu. Złożony problem Stanowski sprowadził do prostego rozumowania: jeśli ludzie nie chcą kupić dzieła sztuki, to jest ono nic niewarte. Na szczęście bywały i bardziej chlubne momenty, gdy angażował ludzi w akcje charytatywne – zbiórki dla chorych dzieci czy pomaganie schroniskom.

Trzecim chwytem było prezentowanie się jako głos zdrowego rozsądku na tle skaczących sobie do oczu ideologicznych sekciarzy w spolaryzowanej politycznie Polsce. Temu wątkowi warto poświęcić więcej miejsca.

Polityczne zero?

Krzysztof Stanowski wielokrotnie podkreślał, że w jego życiu dużą rolę odegrał fart. O ile widać to wyraźnie w jego karierze sportowo-rozrywkowej, to w przypadku dziennikarstwa politycznego mogliśmy obserwować w działaniu już fart na sterydach.

„Stano” nie jest klasycznym wyważonym symetrystą, bo jego przekaz podszyty jest ogólną nieufnością wobec polskiej klasy politycznej (pod tym względem dobrze dobrał się z Robertem Mazurkiem). Mimo to zarówno zawodowi łowcy symetrystów, jak i osoby przedawkowujące partyjną propagandę – gotowe w najmniejszym odstępstwie od oficjalnej linii dostrzegać zdradę – przypuściły na niego frontalny atak. Była to jednak ofensywa tak niezdarna, że sam atakowany właściwie nie musiał nic robić – wystarczyło, że z niedowierzaniem kręcił głową, obserwując dziennikarkę przypisującą mu liczne zbrodnie na podstawie niezrozumienia jego czarnego poczucia humoru. Zaskakujące było to, że za jego „unieszkodliwienie” wzięły się środowiska związane z „Gazetą Wyborczą”, która w dawniejszych czasach była znacznie sprawniejsza w tego typu egzekucjach. Rozjuszony salon ruszył na odsiecz, ale im bardziej próbował pomścić koleżankę, tym bardziej dowodził swej wątpliwej kondycji intelektualnej. Apogeum tego konfliktu było symboliczne zwycięstwo nowego mistrza mediów społecznościowych nad starym – Zbigniewem Stonogą – który próbował uderzyć w Stanowskiego spreparowanymi kompromatami mającymi dowodzić jego rzekomego „ziobryzmu”. 

Warto zauważyć, że choć obie główne partie krytykowały Stanowskiego, to systematyczną i konsekwentną próbę zniszczenia go podjął jedynie „obóz uśmiechu”. Może to mieć dalekosiężne skutki w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich – w drugiej turze Stanowski może zrobić psikusa swoim politycznym przeciwnikom, przyczyniając się do ich porażki. Ogłoszenie startu w wyborach prezydenckich mogłoby nie tylko przyczynić się do dodatkowej promocji jego przedsięwzięć medialnych, ale też dać mu szansę na „małą słodką zemstę”. Zwłaszcza jeśli w kampanii Rafał Trzaskowski zacznie opowiadać publicznie o swojej miłości do futbolu i znajomości książek Stanowskiego na wyrywki.

Krzysztof Stanowski może zwyciężyć w oczach widzów

Na pierwszy rzut oka Krzysztof Stanowski mógłby wydawać się biznesmenem integralnym – dziennikarzem i showmanem abstrahującym od moralnego aspektu swojej działalności w celu maksymalizacji zysków. Jednak w jego postaci widać szczeliny, przez które prześwitują empatia, etos pracy, docenienie eksperctwa oraz świadomość, gdzie leży „nieprzekraczalna granica” – na przykład w kwestiach bezpieczeństwa kraju. Jeżeli zaś będzie wnikliwym krytykiem i nie osunie się w banał, wraz z wymarzonym zeroprocentowym poparciem w wyborach zwycięży w oczach swoich widzów.


 

POLECANE
IMGW wydał komunikat na Wielkanoc. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat na Wielkanoc. Oto co nas czeka

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej poinformował, że w niedzielę wielkanocną temperatura maksymalna wyniesie do 24 st. C na zachodzie i południu Polski oraz na Górnym Śląsku. W świąteczny poniedziałek na zachodzie przelotny deszcz, a na południowym zachodzie możliwe burze.

Jak przełamać antykulturę? Konferencja w Warszawie już 10 maja! Wiadomości
Jak przełamać antykulturę? Konferencja w Warszawie już 10 maja!

Zapraszamy Państwa bardzo serdecznie na specjalną konferencję „Jak przełamać antykulturę? W drugą rocznicę śmierci śp. Krzysztofa Karonia”, która odbędzie się w sobotę 10 maja 2025 roku w godzinach 10.00-20.00 w Hotelu Gromada Centrum w Warszawie (ul. Plac Powstańców Warszawy 2).

Zełenski składa propozycję Putinowi ws. rozejmu z ostatniej chwili
Zełenski składa propozycję Putinowi ws. rozejmu

Jeśli rozejm wielkanocny stanie się faktem, Ukraina proponuje, by trwał nie tylko do niedzieli, a został przedłużony – napisał na platformie X prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po ogłoszeniu przez Rosję rozejmu z okazji Wielkanocy, który ma obowiązywać przez 30 godzin od sobotniego popołudnia.

Prezes PiS złożył życzenia na Wielkanoc. Mówił także o ciemnych chmurach nad Polską Wiadomości
Prezes PiS złożył życzenia na Wielkanoc. Mówił także o "ciemnych chmurach nad Polską"

Wesołych świąt, wielkiego szczęścia, wszystkiego co dobre – życzył w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Dodał, że obecnie nad Polską mamy ciemne chmury i trudny czas, dlatego życzy każdemu z osobna i wszystkim naraz, by ten czas się skończył.

Kibice Widzewa zwrócili się do Trzaskowskiego. Wymowny transparent gorące
Kibice Widzewa zwrócili się do Trzaskowskiego. Wymowny transparent

W sobotę Widzew Łódź uległ na własnym stadionie Motorowi Lublin 1:2. Największe emocje wzbudził jednak wymowny transparent kibiców: "Każdy głos na Rafała od normalnej Polski nas oddala".

Nawet Wielkiej Soboty TVP w likwidacji nie przepuści. Kurski nie przebierał w słowach gorące
"Nawet Wielkiej Soboty TVP w likwidacji nie przepuści". Kurski nie przebierał w słowach

Jacek Kurski oskarża neo-TVP Info o manipulację i przypisywanie mu nieprawdziwych cytatów. To odpowiedź na słowa dziennikarza RMF24 Krzysztofa Berendy.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Z powodu awarii urządzeń sterowania ruchem kolejowym nieprzejezdna jest stacja Lublin – poinformowały w sobotę po południu PKP PLK. Niektóre pociągi mają około dwóch godzin opóźnienia.

Tragedia w Warszawie. Motocyklista wjechał w ludzi z ostatniej chwili
Tragedia w Warszawie. Motocyklista wjechał w ludzi

W sobotę w Marysinie Wawerskim na ul. Korkowej motocyklista potrącił dwie osoby przechodzące przez jezdnię. W wyniku zdarzenia zmarł pieszy. Motocyklista i piesza trafili do szpitala. Ulica jest zablokowana. Autobusy linii 115 i 173 jeżdżą objazdami.

Gratka dla miłośników seriali. Hit lat 90. powraca Wiadomości
Gratka dla miłośników seriali. Hit lat 90. powraca

Ta wiadomość to prawdziwa gratka dla fanów seriali. Już niedługo hit lat 90. wróci na ekrany.

Czekaliście? Paluszki Beskidzkie wróciły gorące
Czekaliście? Paluszki Beskidzkie wróciły

Serowo-cebulowe Paluszki Beskidzkie wróciły po pożarze zakładu Aksam. Kultowa przekąska znów jest dostępna.

REKLAMA

Krzysztof Stanowski - polityczny nowicjusz

Krzysztof Stanowski to magnetyczny łobuz z iskrą geniuszu w dziedzinie mediów społecznościowych zmierza ku pewnej porażce w wyborach prezydenckich – porażce, którą i tak ostatecznie przekuje w swoje zwycięstwo.
Krzysztof Stanowski Krzysztof Stanowski - polityczny nowicjusz
Krzysztof Stanowski / fot. YouTube / Weszło TV

Gdyby miał powstać wiarygodny podręcznik przetrwania w kapitalistycznej mediokracji, jego napisanie należałoby zlecić redaktorowi Krzysztofowi Stanowskiemu. W czasach, gdy wszyscy walczą o atencję jak o powietrze, on – mimo gigantycznej konkurencji – od lat utrzymuje na sobie uwagę całego polskiego internetu. Zdaje się, że jako jeden z nielicznych dotarł do tajemnego miejsca, w którym rodzą się autentyczne społeczne emocje. Jak mu się to udało i jakie cechy osobowości pomogły mu w tej wędrówce?

Swój chłop "Stano"

Stanowski należy do ludzi, którym ze względu na osobisty czar wybacza się więcej niż innym. Potrafi być bezczelny i ładować się w wizerunkowe kłopoty, a jednak – niczym Tomek Sawyer – wywija się z nich z twarzą niewiniątka i szelmowskim błyskiem w oku. Dla jednych jego atutem jest poczucie humoru i przewrotność, dla innych – brutalna, nieszanująca konwenansów szczerość i otwartość. „Stano” nie ma oporów przed mówieniem tego, o czym wszyscy myślą – nie przeraża go perspektywa zepsutej atmosfery czy zakłopotania adwersarza. Jest przy tym konsekwentny – chętnie ośmieszy gościa programu, ale równie chętnie zażartuje z samego siebie. Pomaga mu w tym świadomość własnych ograniczeń. Wie, że daleko mu do omnibusa, mającego przygotowaną mądrość na każdą okazję. W świecie publicystyki zdaje się to wadą, a jednak Stanowski skutecznie przekuwa ten „deficyt” w atut – otwarcie przyznaje się do własnej ignorancji, by następnie przedstawić punkt widzenia zdroworozsądkowego laika, który (co ciekawe) niekiedy okazuje się trudny do odparcia. To pomaga ludziom się z nim utożsamić.

Stanowski swą postawą zdaje się mówić, że podziela priorytety i system wartości normalnego zdrowego faceta – nie ukrywa (a nawet ostentacyjnie deklaruje), że najbardziej liczy się dla niego zarobek, bezpieczeństwo rodziny i święty spokój. W świecie, gdzie postaci życia publicznego licytują się na ideowość i wzniosłe slogany, on wypada na ich tle zaskakująco swojsko. Ludziom się to podoba – mają już dość „natchnionych” rozważań odklejonych polityków, artystów i celebrytów. Daleko mu do nich, bo z natury jest zadaniowcem: nie przejmuje się niuansami ani studiowaniem wszystkich wymiarów danego zagadnienia. Szybko chwyta najważniejszy aspekt problemu, rozprawia się z nim i rusza dalej. W biznesie taka umiejętność często się sprawdza, w relacjach międzyludzkich, które wymagają większej subtelności, bywa kłopotliwa. Stanowski jednak szanuje wszelkich ekspertów – ludzi, którzy znają się na swojej robocie. I posiada do nich całkiem niezłe wyczucie – widać to po obsadzie „Kanału Zero”, do której udało mu się ściągnąć w większości osoby budzące zaufanie odbiorców.

Geniusz mediów społecznościowych

Stanowski od zawsze uważał dziennikarstwo sportowe za zawód zupełnie niepotrzebny. Mimo to uprawiał je, bo przynosiło zysk i schlebiało (jak sam twierdzi) jego lenistwu. W czasach prowadzenia działów sportowych najwyraźniej myślał jednak o wyjściu poza tę wąską działkę – coraz częściej komentował bieżące wydarzenia społeczne i polityczne. Szybko też zrozumiał naturę mediów społecznościowych i dostrzegł, że ich główną funkcją jest „zabijanie nudy”. A skoro to, co poprawne, często bywa też nudne, celował w treści idealnie współgrające z jego „psotnym” i prowokującym usposobieniem.

„Hejt Park” był pierwszym dużym, systematycznym formatem wideo, w którym Stanowski zaczął poruszać poważne sprawy w średnio poważny sposób. Wtedy też wypracował swój modus operandi zdobywania dużych zasięgów: wytypować „ofiarę” przechodzącą kryzys popularności, nad którą górowałby sprytem, i rozkwasić ją medialnie, dostarczając publiczności YouTube’a rozrywki na miarę Koloseum XXI wieku. Marcin Najman, Jaś Kapela, Krzysztof Gonciarz, Natalia Janoszek, „Szalony Reporter”, sprzedawcy z ezoterycznych jarmarków... Wszystkie te osoby – prowadzące mniej lub bardziej szkodliwą działalność – nie poradziły sobie w konfrontacji ze Stanowskim, ku uciesze jego rosnącej fanbazy. Rzadko zdarzało się, by jego „czutka” do wyszukiwania „ofiar idealnych” zawiodła. Potwierdzającym regułę wyjątkiem była konfrontacja z przedstawicielami Ostatniego Pokolenia, którzy w tamtym czasie uchodzili za wrogów publicznych numer jeden i przez to wydawali się łatwym celem, a wbrew oczekiwaniom wyszli z debaty obronną ręką. Śmianie się z ludzkiej naiwności, głupoty, fanatyzmu czy ideologicznego zradykalizowania pozwalało widzom „Kanału Sportowego” (a później „Kanału Zero”) poczuć się lepszymi. Bezwysiłkowe podwyższenie samooceny widza stało się towarem firmowym Stanowskiego i zapewniło mu gigantyczny skok popularności. Niekiedy wiązało się to z niezbyt chlubnym pastwieniem się nad słabszymi, innym razem – z piętnowaniem rzeczywistych patologii (np. nagłośnieniem sprawy zatrudnienia mafijnego bossa „Słowika” do promocji gali MMA), któremu trudno było nie przyklasnąć.

Drugim chwytem z repertuaru Stanowskiego było emocjonalne jednoczenie ludzi wokół akcji społecznych, których youtube’owe szlaki przetarł niegdyś Mariusz Max Kolonko w swojej krucjacie przeciw TV Polonia. Jego sprzeciw wobec ustawy reprograficznej, na mocy której artyści mieli „żerować na znoju ciężko pracujących ludzi”, był arcydziełem populizmu. Złożony problem Stanowski sprowadził do prostego rozumowania: jeśli ludzie nie chcą kupić dzieła sztuki, to jest ono nic niewarte. Na szczęście bywały i bardziej chlubne momenty, gdy angażował ludzi w akcje charytatywne – zbiórki dla chorych dzieci czy pomaganie schroniskom.

Trzecim chwytem było prezentowanie się jako głos zdrowego rozsądku na tle skaczących sobie do oczu ideologicznych sekciarzy w spolaryzowanej politycznie Polsce. Temu wątkowi warto poświęcić więcej miejsca.

Polityczne zero?

Krzysztof Stanowski wielokrotnie podkreślał, że w jego życiu dużą rolę odegrał fart. O ile widać to wyraźnie w jego karierze sportowo-rozrywkowej, to w przypadku dziennikarstwa politycznego mogliśmy obserwować w działaniu już fart na sterydach.

„Stano” nie jest klasycznym wyważonym symetrystą, bo jego przekaz podszyty jest ogólną nieufnością wobec polskiej klasy politycznej (pod tym względem dobrze dobrał się z Robertem Mazurkiem). Mimo to zarówno zawodowi łowcy symetrystów, jak i osoby przedawkowujące partyjną propagandę – gotowe w najmniejszym odstępstwie od oficjalnej linii dostrzegać zdradę – przypuściły na niego frontalny atak. Była to jednak ofensywa tak niezdarna, że sam atakowany właściwie nie musiał nic robić – wystarczyło, że z niedowierzaniem kręcił głową, obserwując dziennikarkę przypisującą mu liczne zbrodnie na podstawie niezrozumienia jego czarnego poczucia humoru. Zaskakujące było to, że za jego „unieszkodliwienie” wzięły się środowiska związane z „Gazetą Wyborczą”, która w dawniejszych czasach była znacznie sprawniejsza w tego typu egzekucjach. Rozjuszony salon ruszył na odsiecz, ale im bardziej próbował pomścić koleżankę, tym bardziej dowodził swej wątpliwej kondycji intelektualnej. Apogeum tego konfliktu było symboliczne zwycięstwo nowego mistrza mediów społecznościowych nad starym – Zbigniewem Stonogą – który próbował uderzyć w Stanowskiego spreparowanymi kompromatami mającymi dowodzić jego rzekomego „ziobryzmu”. 

Warto zauważyć, że choć obie główne partie krytykowały Stanowskiego, to systematyczną i konsekwentną próbę zniszczenia go podjął jedynie „obóz uśmiechu”. Może to mieć dalekosiężne skutki w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich – w drugiej turze Stanowski może zrobić psikusa swoim politycznym przeciwnikom, przyczyniając się do ich porażki. Ogłoszenie startu w wyborach prezydenckich mogłoby nie tylko przyczynić się do dodatkowej promocji jego przedsięwzięć medialnych, ale też dać mu szansę na „małą słodką zemstę”. Zwłaszcza jeśli w kampanii Rafał Trzaskowski zacznie opowiadać publicznie o swojej miłości do futbolu i znajomości książek Stanowskiego na wyrywki.

Krzysztof Stanowski może zwyciężyć w oczach widzów

Na pierwszy rzut oka Krzysztof Stanowski mógłby wydawać się biznesmenem integralnym – dziennikarzem i showmanem abstrahującym od moralnego aspektu swojej działalności w celu maksymalizacji zysków. Jednak w jego postaci widać szczeliny, przez które prześwitują empatia, etos pracy, docenienie eksperctwa oraz świadomość, gdzie leży „nieprzekraczalna granica” – na przykład w kwestiach bezpieczeństwa kraju. Jeżeli zaś będzie wnikliwym krytykiem i nie osunie się w banał, wraz z wymarzonym zeroprocentowym poparciem w wyborach zwycięży w oczach swoich widzów.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe