Bp Muskus: misją Kościoła dzisiaj jest dawanie nadziei pośród kryzysów i zwątpienia
Zdaniem bp. Muskusa, Ewangelia o sługach oczekujących na przyjście Pana jest programem dla Kościoła, w którym „próżno szukać snów o potędze, choć przecież Jezus wiedział, że Kościół w ciągu wieków liczebnie stanie się wielki”. Jak podkreślał, Kościół - nawet wielki - ma pozostać pokorny jak mała trzódka. Obce ma mu być dążenie do prestiżu i znaczenia.
- Wielki Kościół z mentalnością małej trzódki nie szuka władzy, nie dąży do wpływu na wielką politykę, jest dla wszystkich, ze szczególnym wskazaniem na pogubionych, zabłąkanych, ubogich, bezbronnych, maluczkich – mówił.
Krakowski biskup pomocniczy zauważył, że Kościół jest wezwany do odwagi i męstwa.
- „Nie bój się” – mówi Jezus do Kościoła, który rzeczywiście jest prześladowany w różnych zakątkach świata, gdzie wciąż płynie męczeńska krew. „Nie bój się” – mówi do Kościoła, który nie ma pełnej swobody prowadzenia swej misji, który jest marginalizowany, ograniczany w swoim rozwoju, spychany do podziemia – nauczał hierarcha.
Zapewniał ponadto, że nikt i nic nie zdoła „zniszczyć niewyczerpanego skarbu miłości Boga”, nawet w Kościele, który jest boleśnie doświadczany od wewnątrz. - Również przez tych, których Jezus powołał do szczególnej misji, którzy - zamiast strzec wspólnoty - swoją pychą, chciwością, grzechem, a nawet przestępstwem sieją spustoszenie w sercach „malej trzódki” – dodał.
Trzecim punktem „Jezusowego programu dla Kościoła” jest wg bp. Muskusa wezwanie do czujności, do oczekiwania z „zapalonymi pochodniami”.
- To światło w naszych rękach nie jest dla Niego. On nas znajdzie wśród największych ciemności. To światło jest dla innych, dla tych, którzy stracili nadzieję, są zmęczeni, zrezygnowani, często zbuntowani. Misją Kościoła dzisiaj jest przede wszystkim dawanie ludziom nadziei pośród kryzysów i zwątpienia – podkreślał kaznodzieja.
- Czuwać to znaczy wypatrywać Pana i przyjmować w ludziach i wydarzeniach niespodziewanych, nieoczekiwanych, nieoczywistych. Może On przyjść w człowieku, który zadaje nam niewygodne pytania. Może przyjść w człowieku, któremu brakuje chleba. Może przyjść w człowieku, który szuka schronienia, bez względu na to, którą granicę przekracza. Może przyjść w każdym – przekonywał bp Muskus.
Przytaczając przestrogę Jezusa przed surową karą dla tych, którzy nie oczekują Pana w Kościele, podkreślał, że jest on skierowana do ludzi, którzy „świadomie traktują Kościół jak narzędzie do budowania własnej pozycji społecznej i zamiast z prostotą żyć Ewangelią, zamykają innym dostęp do jej duchowego bogactwa”.
- To na barkach takich osób spoczywa odpowiedzialność za zgorszenia, za brak ewangelicznej jednoznaczności, za to, że ludzie nie potrafią odnaleźć w Kościele Chrystusa – stwierdził.
- Dla obietnicy spotkania z Wszechmocnym, który nie jest surowym Sędzią, ale miłującym Gospodarzem królestwa, warto pielęgnować nadzieję nawet pośród niezrozumienia, odrzucenia czy prześladowań. Warto być człowiekiem nadziei. Warto być małą trzódką, ukochaną przez Pana – zaznaczył krakowski biskup, życząc pielgrzymom, by tworzyli Kościół „niosący nadzieję jak światło, pokorny jak mała trzódka, strzegący wiernie Ewangelii i szczęśliwy, bo jest w nim obecny żywy i miłujący Pan”.
We Wspólnocie Śródmiejskiej idzie na Jasną Górę w Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej 1046 osób. - Wyróżnia nas jedność w różnorodności. Cała wspólnota to 10 grup, a każda z nich jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Są grupy prowadzone przez księży diecezjalnych, wspólnoty i zgromadzenia zakonne: franciszkanów, misjonarzy, pijarów, jezuitów, salezjanów. Każdy znajdzie coś dla siebie czy w grupie braterskiej, akademickiej czy rodzinnej – mówi przewodnik wspólnoty ks. Mateusz Wójcik.
Najmłodszy z pątników ma 5 miesięcy, najstarszy – 82 lata. Kobiety stanowią 61 proc. wspólnoty, która – wraz z pozostałymi tworzącymi Pieszą Pielgrzymkę Krakowską – dotrze na Jasną Górę 11 sierpnia.
md / Ojców