Ordo Iuris: Polityka lobby aborcyjnego kontra logika i kolejne sukcesy polskich neonatologów

Polska stała się obiektem kolejnego ataku Parlamentu Europejskiego, sprzeciwiającego się ochronie życia niepełnosprawnych dzieci przed ich narodzeniem. Jednak przepisy polskie, jak i międzynarodowe, nakazują chronić życie. Natomiast istotą postulatów lobby aborcyjnego jest sprzeczne z nauką i logiką twierdzenie, że człowiek przed narodzeniem to nie człowiek. Z kolei sukcesy polskich neonatologów w ratowaniu skrajnych wcześniaków - dzieci urodzonych na granicy możliwości przeżycia, dostarczają kolejnych argumentów potwierdzających fakt, że nawet dwudziestokilku tygodniowy płód to pacjent, któremu można i należy świadczyć właściwą w danej sytuacji opiekę medyczną.       

Parlament Europejski kolejny raz naciska na Polskę i inne kraje Unii Europejskiej, aby obniżyły przyjęty na ich terytoriach standard ochrony życia. Z ust niektórych europosłów można usłyszeć wiele słów poparcia dla pozbawionego podstaw prawnych postulatu realizacji „praw seksualnych i reprodukcyjnych”, wśród których centralne miejsce zajmuje dostęp do aborcji i to w jej najszerszym zakresie - aborcji na żądanie. Istotą tego postulatu nie jest więc troska o kobietę (np. dążenie do podniesienia standardu opieki położniczej czy psychologicznej), ale walka o przyzwolenie na zabijanie niechcianych dzieci. Niezależnie jednak od tego, czego życzyłaby sobie grupa europosłów (również tych niemających chociażby minimalnego związku z Polską), trzeba pamiętać, że również dziecko nieakceptowane przez swoich rodziców, które przychodzi na świat w wyniku aborcji, w Polsce jest pacjentem.

Polska pod presją lobby aborcyjnego

Nie ustaje krytyka naszego kraju za to, że w październiku 2020 r., na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wprowadził zakaz pozbawiania życia dzieci nienarodzonych jedynie na podstawie podejrzenia choroby lub niepełnosprawności (wyrok TK w sprawie K 1/20). Na szczeblu unijnym, za uznanie konieczności ochrony prawa do życia ludzi na prenatalnym etapie rozwoju, Polska stała się obiektem licznych ataków gównie ze strony Parlamentu Europejskiego. Organ ten w swoich rezolucjach wyraźnie nastawał na Rzeczpospolitą – i to powołując się na m.in. przepisy Karty Praw Podstawowych UE oraz takie wartości jak poszanowanie godności człowieka czy równość i sprawiedliwość (sic!) – aby zagwarantowała szybki i pełny dostęp usług aborcyjnych wszystkim kobietom i dziewczętom[1]. Tymczasem, chociażby Karta Praw Podstawowych UE (stanowiąca rzekomo podstawę formułowania takiego żądania) w art. 2 uznaje prawo do życia każdego, zakazuje stosowania kary śmierci, a w art. 3 zakazuje praktyk eugenicznych, w szczególności tych, których celem jest selekcja osób. Skąd ten dysonans? Istotą problemu jest to, że zdaniem niektórych, także europosłów, dziecko przed narodzeniem to nie człowiek. A jeżeli nie człowiek, to, w takim razie kto, lub może raczej - co?

Czy można naukowo i racjonalnie dowieść, że ludzki płód nie jest człowiekiem?

Zakładając, że kierujemy się nauką, rozumem i faktami, a nie emocjami i przekonaniami – nie można. Medycyna nie ma wątpliwości, że osobniki, które rozwijają się w ciałach kobiet to ludzie. Są to bowiem istoty posiadające ludzki kod genetyczny – jednostki z takim właśnie kodem należą do gatunku homo sapiens i kropka. Każdy ludzki płód jest zatem człowiekiem, to jest fakt. Szeroko dyskutowana jest natomiast kwestia, w jakim zakresie takiemu człowiekowi przynależy się ochrona prawna życia.

Co uznał polski Trybunał Konstytucyjny w 2020 r.? Zasadniczo to samo, co w 1997 r.[2] - że ochrona należy się również dzieciom niechcianym i że tego właśnie wymagają standardy demokratycznego państwa prawnego. Zasada ochrony życia nienarodzonych nie wynika zresztą wyłącznie z przepisów polskich (konstytucyjnych i ustawowych), ale także prawa międzynarodowego – np. art. 6 ust. 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, preambuły Konwencji o Prawach Dziecka, art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czy wspomnianej już Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że przepisom tych aktów międzynarodowych próbuje się obecnie nadać inne znaczenie niż to, na które przed laty zgodziły się państwa-sygnatariusze. Przykładowo – w roku 1950, kiedy pospisywano Europejską Konwencję Praw Człowieka, niemal we wszystkich państwach-stronach obowiązywał prawie całkowity zakaz aborcji z wyłączeniem przypadków zagrożenia życia matki. Od tego czasu prawo się nie zmieniło, z pewnością zmieniło się natomiast podejście do wartości ludzkiego życia. Nie uchyla to jednak obowiązujących przepisów, do przestrzegania których Polska (tak jak pozostali sygnatariusze) jest zobowiązana. 

Polskie prawo w kontekście osiągnięć współczesnej medycyny

Bodaj jednym z najgorszych skutków ideologicznych rezolucji Parlamentu Europejskiego, wypowiedzi niektórych polskich polityków czy ogólnie – działalności lobby aborcyjnego, jest rozlewająca się znieczulica społeczna w temacie aborcji. Media, w tym stacje telewizyjne, twardo opowiadające się i szeroko promujące postulaty uśmiercania niechcianych dzieci, nie mają problemu z nagłośnianiem spraw uratowanych w szpitalach skrajnych wcześniaków, które przyszły na świat na tym etapie ciąży, na którym przed wyrokiem TK wciąż dopuszczalna była aborcja eugeniczna[3]. Społeczeństwu próbuje się wmówić, że o tym, czy życie dziecka się ratuje, czy eliminuje, mają decydować rodzice. Tymczasem w świetle prawa każde dziecko – chciane czy niechciane – jest pacjentem, o którego życie i zdrowie należy zadbać.

Kilka dni temu Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej podzielił się niewątpliwym sukcesem swoich neonatologów, którzy uratowali życie skrajnego wcześniaka urodzonego w 26. tygodniu ciąży, ważącego zaledwie 390 gramów[4]. Status dziewczynki (w istocie 26-tygodniowego płodu) jako pacjenta szpitala nie jest kwestionowany. Jest to w pełni zgodne z ustawową, obowiązującą definicją „pacjenta”, znajdującą się w ustawie z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta[5]. Zgodnie z art. 3 ust. 1 pkt 4 ustawy pacjentem jest osoba zwracająca się o udzielenie świadczeń zdrowotnych lub korzystająca ze świadczeń zdrowotnych spełnianych przez podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych lub osobę wykonującą zawód medyczny. Każde rodzące się w szpitalu dziecko niewątpliwie jest podmiotem korzystającym ze świadczeń zdrowotnych w rozumieniu wspomnianej definicji (a więc pacjentem) i nie powinno mieć przy tym znaczenia, jakie jest do tego faktu nastawienie rodziców.

Zresztą, o tym, że dziecko jeszcze przed narodzeniem posiada status pacjenta, mówi także art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej – „podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem”. Można zaryzykować stwierdzenie, że z praktycznym wymiarem tego przepisu zapewne najczęściej mamy do czynienia, gdy lekarz pyta o możliwą ciążę przy dobieraniu produktów leczniczych odpowiednich dla pacjentki. Pytanie medyka i dobór leków, w zależności od uzyskanej odpowiedzi, ma na celu ochronę życia i zdrowia dziecka – to również dla niego przepisane środki mają być bezpieczne. To także ze względu na dobro dziecka w każdej ulotce leków znajduje się odrębna informacja o możliwości stosowania w ciąży. Podmiotem ochrony nie jest w takich przypadkach matka – dla niej produkty lecznicze, które uzyskały pozwolenie na dopuszczenie do obrotu w Polsce, co do zasady uważa się za bezpieczne.

Niewątpliwie postęp medycyny (w szczególności w dziedzinie neonatologii), a konkretnie praktyczna możliwość ratowania życia coraz mniejszych skrajnych wcześniaków, daje szanse na przeżycie dzieciom, które jeszcze niedawno nie miały takich szans. Po długiej i skomplikowanej terapii szczęśliwi rodzice w końcu opuszczają szpitale wraz z dziećmi, jak kilka dni temu w Rudzie Śląskiej.

Z drugiej strony toczy się zażarta walka o aborcję rówieśników. W tych realiach kryterium różnicującym sytuację prawną takich dzieci miałby być fakt bycia dzieckiem chcianym albo niechcianym. Brak dobrej woli po stronie rodziców nie zwalnia jednak lekarza z obowiązku udzielenia małemu pacjentowi niezbędnej i właściwej w danej sytuacji pomocy medycznej

R.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris     

 

 

POLECANE
Bezradna antytrumpowska histeria. A jaki pomysł ma Europa? tylko u nas
Bezradna antytrumpowska histeria. A jaki pomysł ma Europa?

Histeria antytrumpowska wylała się już z piątku na sobotę. Media i politycy rozpoczęli krytykowanie Trumpa za spotkanie z Putinem. Europa daje w ten sposób kolejny dowód swojej naiwności i bezradności.

Rosja sprzeciwiła się wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę z ostatniej chwili
Rosja sprzeciwiła się wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę

Rosja sprzeciwia się rozmieszczeniu wojsk NATO na Ukrainie – podało w poniedziałek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, cytowane przez agencję Reutera.

Donald Trump ośmieszył europejskich liderów gorące
Donald Trump ośmieszył "europejskich liderów"

Zakończyła się rozmowa Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Na swoją kolej czekali "europejscy liderzy", którzy przylecieli z Zełenskim.

Europejscy liderzy spotkali się z Donaldem Trumpem z ostatniej chwili
Europejscy liderzy spotkali się z Donaldem Trumpem

Władimir Putin zgodził się na gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy – poinformował prezydent USA Donald Trump na początku spotkania z europejskimi przywódcami i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Trump zapowiedział również dyskusję o wymianie terytoriów.

Paweł Jabłoński: Część niemieckich polityków i przemysłowców ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją tylko u nas
Paweł Jabłoński: Część niemieckich polityków i przemysłowców ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją

- Część niemieckich polityków ucieszyłaby się ze wznowienia relacji z Rosją – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Paweł Jabłoński, poseł PiS.

Zełenski wyciągnął list. To nie dla Ciebie z ostatniej chwili
Zełenski wyciągnął list. "To nie dla Ciebie"

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wręczył w poniedziałek prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi list od swojej żony, Ołeny Zełenskiej. Poprosił amerykańskiego przywódcę o przekazanie go swojej małżonce, Melanii.

Niemieckie media: Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców? gorące
Niemieckie media: "Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców?"

''Kto przeprosi Ruchniewicza i Niemców za cios w niemiecko-polską przyjaźń?'' – pyta specjalizująca się w sprawach polsko-niemieckich niemiecka publicystka Gabriele Lesser na łamach ''Die Tageszeitung''. Pytanie odnosi się oczywiście do szeregu skandali, które wywołał nowy szef Instytutu Pileckiego Krzysztof Ruchniewicz, i ich konsekwencji.

Trump: Będziemy omawiać z Zełenskim ochronę podobną do artykułu 5 z ostatniej chwili
Trump: Będziemy omawiać z Zełenskim ochronę podobną do artykułu 5

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył do Białego Domu na spotkanie z przywódcą USA Donaldem Trumpem. – Będziemy omawiać ochronę podobną do artykułu 5, damy Ukrainie dobrą ochronę – przekazał Donald Trump.

PKO BP wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał pilny komunikat

Oszuści wysyłają fałszywe e-maile ze złośliwym oprogramowaniem. Nie klikaj w linki ani załączniki – ostrzega PKO Bank Polski.

Zełenski przybył do Białego Domu. Wyjaśniło się, czy założył garnitur z ostatniej chwili
Zełenski przybył do Białego Domu. Wyjaśniło się, czy założył garnitur

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył do Białego Domu w czarnej marynarce bez krawata. Przywitał go prezydent USA Donald Trump. Wcześniej media zastanawiały się, czy ukraiński polityk będzie miał na sobie oficjalny strój.

REKLAMA

Ordo Iuris: Polityka lobby aborcyjnego kontra logika i kolejne sukcesy polskich neonatologów

Polska stała się obiektem kolejnego ataku Parlamentu Europejskiego, sprzeciwiającego się ochronie życia niepełnosprawnych dzieci przed ich narodzeniem. Jednak przepisy polskie, jak i międzynarodowe, nakazują chronić życie. Natomiast istotą postulatów lobby aborcyjnego jest sprzeczne z nauką i logiką twierdzenie, że człowiek przed narodzeniem to nie człowiek. Z kolei sukcesy polskich neonatologów w ratowaniu skrajnych wcześniaków - dzieci urodzonych na granicy możliwości przeżycia, dostarczają kolejnych argumentów potwierdzających fakt, że nawet dwudziestokilku tygodniowy płód to pacjent, któremu można i należy świadczyć właściwą w danej sytuacji opiekę medyczną.       

Parlament Europejski kolejny raz naciska na Polskę i inne kraje Unii Europejskiej, aby obniżyły przyjęty na ich terytoriach standard ochrony życia. Z ust niektórych europosłów można usłyszeć wiele słów poparcia dla pozbawionego podstaw prawnych postulatu realizacji „praw seksualnych i reprodukcyjnych”, wśród których centralne miejsce zajmuje dostęp do aborcji i to w jej najszerszym zakresie - aborcji na żądanie. Istotą tego postulatu nie jest więc troska o kobietę (np. dążenie do podniesienia standardu opieki położniczej czy psychologicznej), ale walka o przyzwolenie na zabijanie niechcianych dzieci. Niezależnie jednak od tego, czego życzyłaby sobie grupa europosłów (również tych niemających chociażby minimalnego związku z Polską), trzeba pamiętać, że również dziecko nieakceptowane przez swoich rodziców, które przychodzi na świat w wyniku aborcji, w Polsce jest pacjentem.

Polska pod presją lobby aborcyjnego

Nie ustaje krytyka naszego kraju za to, że w październiku 2020 r., na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wprowadził zakaz pozbawiania życia dzieci nienarodzonych jedynie na podstawie podejrzenia choroby lub niepełnosprawności (wyrok TK w sprawie K 1/20). Na szczeblu unijnym, za uznanie konieczności ochrony prawa do życia ludzi na prenatalnym etapie rozwoju, Polska stała się obiektem licznych ataków gównie ze strony Parlamentu Europejskiego. Organ ten w swoich rezolucjach wyraźnie nastawał na Rzeczpospolitą – i to powołując się na m.in. przepisy Karty Praw Podstawowych UE oraz takie wartości jak poszanowanie godności człowieka czy równość i sprawiedliwość (sic!) – aby zagwarantowała szybki i pełny dostęp usług aborcyjnych wszystkim kobietom i dziewczętom[1]. Tymczasem, chociażby Karta Praw Podstawowych UE (stanowiąca rzekomo podstawę formułowania takiego żądania) w art. 2 uznaje prawo do życia każdego, zakazuje stosowania kary śmierci, a w art. 3 zakazuje praktyk eugenicznych, w szczególności tych, których celem jest selekcja osób. Skąd ten dysonans? Istotą problemu jest to, że zdaniem niektórych, także europosłów, dziecko przed narodzeniem to nie człowiek. A jeżeli nie człowiek, to, w takim razie kto, lub może raczej - co?

Czy można naukowo i racjonalnie dowieść, że ludzki płód nie jest człowiekiem?

Zakładając, że kierujemy się nauką, rozumem i faktami, a nie emocjami i przekonaniami – nie można. Medycyna nie ma wątpliwości, że osobniki, które rozwijają się w ciałach kobiet to ludzie. Są to bowiem istoty posiadające ludzki kod genetyczny – jednostki z takim właśnie kodem należą do gatunku homo sapiens i kropka. Każdy ludzki płód jest zatem człowiekiem, to jest fakt. Szeroko dyskutowana jest natomiast kwestia, w jakim zakresie takiemu człowiekowi przynależy się ochrona prawna życia.

Co uznał polski Trybunał Konstytucyjny w 2020 r.? Zasadniczo to samo, co w 1997 r.[2] - że ochrona należy się również dzieciom niechcianym i że tego właśnie wymagają standardy demokratycznego państwa prawnego. Zasada ochrony życia nienarodzonych nie wynika zresztą wyłącznie z przepisów polskich (konstytucyjnych i ustawowych), ale także prawa międzynarodowego – np. art. 6 ust. 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, preambuły Konwencji o Prawach Dziecka, art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czy wspomnianej już Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że przepisom tych aktów międzynarodowych próbuje się obecnie nadać inne znaczenie niż to, na które przed laty zgodziły się państwa-sygnatariusze. Przykładowo – w roku 1950, kiedy pospisywano Europejską Konwencję Praw Człowieka, niemal we wszystkich państwach-stronach obowiązywał prawie całkowity zakaz aborcji z wyłączeniem przypadków zagrożenia życia matki. Od tego czasu prawo się nie zmieniło, z pewnością zmieniło się natomiast podejście do wartości ludzkiego życia. Nie uchyla to jednak obowiązujących przepisów, do przestrzegania których Polska (tak jak pozostali sygnatariusze) jest zobowiązana. 

Polskie prawo w kontekście osiągnięć współczesnej medycyny

Bodaj jednym z najgorszych skutków ideologicznych rezolucji Parlamentu Europejskiego, wypowiedzi niektórych polskich polityków czy ogólnie – działalności lobby aborcyjnego, jest rozlewająca się znieczulica społeczna w temacie aborcji. Media, w tym stacje telewizyjne, twardo opowiadające się i szeroko promujące postulaty uśmiercania niechcianych dzieci, nie mają problemu z nagłośnianiem spraw uratowanych w szpitalach skrajnych wcześniaków, które przyszły na świat na tym etapie ciąży, na którym przed wyrokiem TK wciąż dopuszczalna była aborcja eugeniczna[3]. Społeczeństwu próbuje się wmówić, że o tym, czy życie dziecka się ratuje, czy eliminuje, mają decydować rodzice. Tymczasem w świetle prawa każde dziecko – chciane czy niechciane – jest pacjentem, o którego życie i zdrowie należy zadbać.

Kilka dni temu Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej podzielił się niewątpliwym sukcesem swoich neonatologów, którzy uratowali życie skrajnego wcześniaka urodzonego w 26. tygodniu ciąży, ważącego zaledwie 390 gramów[4]. Status dziewczynki (w istocie 26-tygodniowego płodu) jako pacjenta szpitala nie jest kwestionowany. Jest to w pełni zgodne z ustawową, obowiązującą definicją „pacjenta”, znajdującą się w ustawie z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta[5]. Zgodnie z art. 3 ust. 1 pkt 4 ustawy pacjentem jest osoba zwracająca się o udzielenie świadczeń zdrowotnych lub korzystająca ze świadczeń zdrowotnych spełnianych przez podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych lub osobę wykonującą zawód medyczny. Każde rodzące się w szpitalu dziecko niewątpliwie jest podmiotem korzystającym ze świadczeń zdrowotnych w rozumieniu wspomnianej definicji (a więc pacjentem) i nie powinno mieć przy tym znaczenia, jakie jest do tego faktu nastawienie rodziców.

Zresztą, o tym, że dziecko jeszcze przed narodzeniem posiada status pacjenta, mówi także art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej – „podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem”. Można zaryzykować stwierdzenie, że z praktycznym wymiarem tego przepisu zapewne najczęściej mamy do czynienia, gdy lekarz pyta o możliwą ciążę przy dobieraniu produktów leczniczych odpowiednich dla pacjentki. Pytanie medyka i dobór leków, w zależności od uzyskanej odpowiedzi, ma na celu ochronę życia i zdrowia dziecka – to również dla niego przepisane środki mają być bezpieczne. To także ze względu na dobro dziecka w każdej ulotce leków znajduje się odrębna informacja o możliwości stosowania w ciąży. Podmiotem ochrony nie jest w takich przypadkach matka – dla niej produkty lecznicze, które uzyskały pozwolenie na dopuszczenie do obrotu w Polsce, co do zasady uważa się za bezpieczne.

Niewątpliwie postęp medycyny (w szczególności w dziedzinie neonatologii), a konkretnie praktyczna możliwość ratowania życia coraz mniejszych skrajnych wcześniaków, daje szanse na przeżycie dzieciom, które jeszcze niedawno nie miały takich szans. Po długiej i skomplikowanej terapii szczęśliwi rodzice w końcu opuszczają szpitale wraz z dziećmi, jak kilka dni temu w Rudzie Śląskiej.

Z drugiej strony toczy się zażarta walka o aborcję rówieśników. W tych realiach kryterium różnicującym sytuację prawną takich dzieci miałby być fakt bycia dzieckiem chcianym albo niechcianym. Brak dobrej woli po stronie rodziców nie zwalnia jednak lekarza z obowiązku udzielenia małemu pacjentowi niezbędnej i właściwej w danej sytuacji pomocy medycznej

R.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris     

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe