Minęło pierwsze sto dni nowego rządu. Nic dziwnego, że jest rozliczany ze swoich obietnic wyborczych – zwłaszcza że sam Donald Tusk rzucił kłody pod nogi własnym ministrom i sobie, obiecując w kampanii cuda na kiju, z bitą śmietaną i frytkami jednocześnie.
Nie bez powodu organizacje międzynarodowe – zarówno te oficjalne, działające pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych i poszczególnych rządów, jak i największe pozarządowe organizacje znane z mediów dzięki swoim raportom i ponadnarodowym akcjom w obronie praw człowieka – oraz niemal wszystkie policje świata, broniąc praw człowieka, sięgają często po pomoc organizacji związkowych. To właśnie związki zawodowe są strażnikami praw pracowniczych – jednego z fundamentów praw człowieka, których złamanie oznacza również zamach na prawa jeszcze bardziej fundamentalne, z wolnością włącznie.
– Od 15 kwietnia ruszą konsultacje materiałów ministerialnych w sprawie zmian w podstawie programowej – powiedziała w środę dla gazeta.pl wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. Dodała, że do końca czerwca planowane jest przyjęcie rozporządzeń, które pozwolą na wprowadzenie zmian od 1 września.
Dla Szymona Hołowni skończył się okres ochronny. Z nadziei polskiej polityki przeobraża się on w obiekt drwin, a Donald Tusk – koalicyjny samiec alfa – ostatecznie podporządkowuje sobie gwiazdora.
Jeśli często myślisz o ekonomii, to pewnie nie umknęło ci, że w ciągu ostatnich dwóch dekad było mnóstwo katastrof ekonomicznych które były nam obiecane, a które się nie zdarzyły. Z kolei te, które się wydarzyły, były „niemożliwe do przewidzenia”. Jeśli podejrzewasz, że ekonomiści nie za bardzo wiedzą, o czym mówią, i wciskają masom kit, to masz dobrą intuicję.
NSZZ „Solidarność” zainicjował bardzo ważną kampanię, która ma poprawić sytuację młodych ludzi na rynku pracy. #OstatniDzwonek to projekt, który ma doprowadzić do wprowadzenia istotnych zmian w programie nauczania w zakresie edukacji o świecie pracy. Właśnie tej akcji poświęciliśmy nowy numer „Tygodnika Solidarność”.
Gdybyśmy powiedzieli ks. Jerzemu, że dla wielu do dziś jest ponadczasowym bohaterem walki o prawdę i wolność, a także jednym z największych buntowników w historii Polski, zapewne nie zgodziłby się z takim swoim obrazem.
Duszpasterstwo pracodawców w Polsce, nie tak widoczne jak rady wielkiego biznesu, rozwija się oddolnie i zasięgiem obejmuje cały kraj. Ważnym elementem tej działalności jest chrześcijańskie traktowanie pracownika.
Święto Zmartwychwstania Pańskiego, najważniejsze dla całego świata chrześcijańskiego, zbiega się w czasie z jednym z najważniejszych żydowskich świąt Pesach. Koincydencja dat nie jest przypadkowa. Jezus dokonał swojej Paschy w Jerozolimie właśnie w święto Pesach.
20 marca 1985 r. w Krakowie przyszedł na świat August Emil Fieldorf, ps. „Nil”, oficer Wojska Polskiego, organizator i szef Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, powieszony przez komunistów 24 lutego 1953 r.
Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko w dzisiejszej Polsce byłby zapewne niewygodny dla niemal wszystkich grup społecznych. I wszystkim im bardzo potrzebny.
Nie mam absolutnie żadnych osobistych wspomnień związanych z księdzem Jerzym Popiełuszką. Nie wychowałem się też w cieniu wspomnień innych na jego temat. Nawet do żoliborskiego kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki trafiłem po raz pierwszy dopiero ładnych parę lat po tym, jak zamieszkałem w Warszawie.
W polskiej polityce konserwatyści przypominają raczej kogoś w rodzaju komiwojażera starającego się w różnych miejscach sprzedawać własne idee.
Nachalny PR w mediach – także społecznościowych – skutecznie sugeruje nam, że OZE już opanowało europejski rynek energii, co zapewni wszystkim szczęście klimatyczne. A przede wszystkim, że Europejski Zielony Ład jest jedyną przyszłością Starego Kontynentu. Wszystko to znaczy, że ekipa rządząca UE nieustępliwie zmusza społeczeństwa europejskie, aby pewnego dnia pogrążyły się w katastrofalnym blackoucie. Czy da się zmienić tę ekipę?
Wydawało się, że przynajmniej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego rząd wstrzyma się z decyzjami antyspołecznymi. Nic z tego. Ciągnie liberalnego wilka do lasu. Stąd podwyżka VAT-u na żywność, czyli uderzenie w najuboższych.
Śmierć migranta z Pakistanu na polskiej granicy przeszła bez większego echa w lewicowo-liberalnych mediach, które jeszcze nie tak dawno atakowały rząd Prawa i Sprawiedliwości za to, że ma krew uchodźców na rękach. Próżno szukać podobnej fali oburzenia do tej, którą obserwowaliśmy jeszcze kilka miesięcy temu, chociaż w sprawie granicy i podejścia rządzących do kwestii jej obrony tak naprawdę nie zmieniło się nic.
Mija 25 lat od momentu, w którym Polska dołączyła do NATO – największego i najsilniejszego sojuszu obronnego we współczesnym świecie. To jedno z najważniejszych wydarzeń w nowożytnej historii naszego kraju.
Rządowi Donalda Tuska trzeba przyznać, że znacznie lepiej idzie otwieranie kolejnych frontów niż spełnianie wyborczych obietnic. Ale chyba właśnie taki styl sprawowania władzy obecny premier uwielbia.
Niezależnie od poziomu inflacji, poziomu płacy minimalnej czy wpływów budżetowych, zarówno żywność, jak i woda, jako produkty niezbędne do życia, nie powinny być w żaden sposób opodatkowane. Wprowadzenie zerowej stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze to doskonała okazją, by zamienić jej tymczasowy charakter w stałe rozwiązanie z korzyścią dla wszystkich obywateli, a szczególnie tych najuboższych.
Ten tydzień jest Wielki. A my otwieramy go nowym, mocnym numerem „Tygodnika Solidarność”. Pozostanie z Czytelnikami aż do świąt Wielkiejnocy. Chrześcijanie przeżywają w tym czasie centralny moment całego roku. Stawiają pytania o sedno śmierci, istotę cierpienia, sens poświęcenia, upokorzenia i o ostateczny triumf prawdy nad fałszem i światła nad ciemnością. Ale przecież ostatnia wieczerza, Droga Krzyżowa czy Zmartwychwstanie to tematy frapujące nierzadko także tych, którzy od religii stronią.