Kłopotliwy raport francuskich służb. Chodzi o działalność Bractwa Muzułmańskiego

Pod szyldem „doskonałości naukowej” Unia Europejska przyznała dofinansowanie w wysokości dziesięciu milionów euro na projekt o intrygującej nazwie „europejski Koran”.
Prezydent Francji Emmanuel Macron
Prezydent Francji Emmanuel Macron / PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Co musisz wiedzieć?

  • Unia Europejska przyznała dofinansowanie w wysokości 10 mln euro na projekt o nazwie „europejski Koran”.
  • Rémi Brague przypomina, że według islamu rozdzielenie sfery politycznej od sfery religijnej nie jest możliwe.
  • Francuskie służby sporządziły raport na temat działalności Bractwa Muzułmańskiego.

 

Międzynarodowa współpraca akademików z Francji, Hiszpani, Włoch, Holandii, Węgier i Danii „opiera się na przekonaniu, że Koran odegrał ważną rolę w kształtowaniu różnorodności religijnej i tożsamości Europy w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym i że nadal to robi”.

Brukselska frazeologia bije po oczach „współistnieniem”, „skrzyżowaniem spojrzeń”, „przenikaniem kultur”. Samo w sobie badanie Koranu nie powinno budzić kontrowersji. Natomiast skłaniają do pewnej zadumy antynomie łączące Koran z Europą (projekt obejmuje okres 1150–1850) albo próba zestawienia tolerancyjnej tożsamości naszego kręgu kulturowego z wersetami świętej księgi muzułmanów. Słowem: próby pogodzenia islamskiej doktryny z uniwersalnym przesłaniem i kartezjańskim umysłem. O ile możemy uznać, że Koran odgrywa współcześnie coraz większą rolę w umysłach części młodych Europejczyków wyznania mahometańskiego, o tyle w średniowieczu, aż do XIX wieku, był nieznany, a Maurowie, Ottomanowie czy – szerzej – Arabowie byli dla kontynentu egzystencjalnym zagrożeniem. 

Jak przypomina znawca mahometańskiej wizji świata, Rémi Brague, według islamu rozdzielenie sfery politycznej od sfery religijnej nie jest możliwe. Koran bowiem jest zarówno świętą księgą proroka, kodeksem etycznym obejmującym właściwie wszystkie aspekty życia jednostki, ale również podręcznikiem politycznym i prawem. Koran nie może być traktowany jako paraboliczna opowieść o wizjach i podbojach Mahometa. Wyznawcy islamu mają obowiązek czytać księgi literalnie, bez możliwości metaforycznej interpretacji. Całkowicie odwrotnie jest u chrześcijan. Na tych łamach nie wystarczyłoby miejsca na opisanie różnic w biblijnych egzegezach w łonie współczesnego chrześcijaństwa.

Wystarczy powiedzieć, że rozdział Kościoła od państwa – „Oddajcie cesarzowi to, co należy do cesarza, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21) – jest jednym z fundamentów nowożytnej Europy. A biblijne słowo zainspirowało francuską ustawę o laickości uchwalonej w 1905 roku. Rozróżnienia: przestrzeni publicznej i przestrzeni intymnej, islam nie pojmuje i – co ważniejsze – pojmować ani nie potrafi, ani za bardzo nie chce. 

 

Kłopotliwy raport

Florence Bergeaud-Blackler, antropolog i znawca islamu, zauważa na łamach „Le Figaro”, że projekt „europejski Koran” wpisuje się w działalność Bractwa Muzułmańskiego. Trzeba przyznać, że wokół Bractwa ostatnio kręci się wir wydarzeń. Albowiem niedługo po aferze „europejskiego Koranu” francuskie służby specjalne przekazały resortowi spraw wewnętrznych 74-stronicowy raport o działalności Braci Muzułmanów na terenie Francji. Część dokumentu została odtajniona i opublikowana na stronach internetowych ministerstwa. Raport miał we Francji efekt bomby. Nie spodziewano się tak szerokiej infiltracji Braci na terenie Republiki. 

Credo Bractwa streścił w 1928 roku jego twórca i zarazem duchowy ojciec, Hassan al-Banna: „My, Bractwo Muzułmańskie, jesteśmy jak wielka izba, do której każdy muzułmanin może wejść przez dowolne drzwi i podzielić się tym, czym zechce. Jeśli szuka sufizmu, znajdzie go. Jeśli pragnie zrozumieć prawodawstwo islamskie, na pewno je tutaj odnajdzie. Jeśli szuka sportu albo harcerstwa, to również jest to miejsce dla niego. A jeśli pragnie walki bądź zmagań zbrojnych, znalazłby je w naszych progach […]. Przystąpcie do nas ci, co troszczycie się o swoich współbraci”. Taktyka jest prosta. Szerzyć islam wszystkimi dostępnymi sposobami, przenikać wszystkie aspekty życia społecznego, korzystać z nowoczesnych form komunikacji. Bracia, konstatując trudność zdobycia nowych lądów za pomocą oręża, rozpoczęli żmudną pracę u podstaw: stopniowej infiltracji społeczeństw zachodnich. Słowa Hassan al-Banna nie padły na skalisty grunt i dały wielki owoc. Francja, jak ukazuje raport służb, okazała się bramą otwartą na oścież. Dokument przedstawia obraz kraju infiltrowanego od wewnątrz przez Bractwo, które zbudowało na terenie Republiki „pajęczą sieć powiązań”. Autorzy policzyli łącznie 139 miejsc kultu związanych z organizacją i przedstawionych jako „główna emanacja Braci we Francji”, choć sami temu oficjalnie zaprzeczają. Dodatkowo należy uwzględnić „68 jednostek religijnych uważanych za bliskie Braciom, rozproszonych po 55 departamentach”. Jak piszą autorzy raportu: „to 7% spośród 2800 muzułmańskich miejsc kultu wymienionych na terytorium kraju i 10% spośród tych otwartych w latach 2010–2020 (45 z 447)”. Szacuje się, że „łączna frekwencja w meczetach powiązanych z ruchem lub z nim zbliżonych wynosi średnio 91 tys. wiernych”. Dziwi zatem fakt, że przy tak szerokiej obecności na terenie Francji Bracia Muzułmanie dysponują - oficjalnie… – skromnym budżetem: ok. pół miliona euro… 

 

Niespodziewani sojusznicy

Jak podkreśla raport, Bracia Muzułmanie kładą nacisk na edukację. Zinfiltrowane są zarówno licea, jak i wyższe uczelnie. O istnieniu silnego muzułmańskiego lobby Francuzi dowiedzieli się w 1989 roku, gdy wybuchła afera w szkole w Creil w departamencie Oise. Wówczas dwie uczennice szkoły średniej odmówiły zdjęcia z głów muzułmańskich chust. Lewica podzieliła się na tych, którzy nie zamierzali dokonywać żadnych ustępstw, oraz tych, którzy wręcz przeciwnie, twierdzili, że chusty nie powinny być zakazywane. Socjaliści argumentowali, że republikańska i laicka szkoła wyedukują dziewczyny i, dzięki temu, samodzielnie wyemancypują się od krępującego umysły gorsetu islamu. Mija ponad trzydzieści lat, a muzułmańską chustę wypiera hidżab, nierzadko i burka, a trzecie i czwarte pokolenie emigrantów z krajów Maghrebu nie chce już się utożsamiać z cnotami francuskiej Republiki. 

Bracia Muzułmanie zrozumieli, że lewica permisywistyczna jest podatna na manipulację i uczynili z niej użytecznego sojusznika. Do trwałych „sukcesów” Braci należy zaliczyć wprowadzenie do dyskursu publicznego pojęcia „islamofobii”, które stało się – mówiąc kolokwialnie – retoryczną pałką do okładania przeciwników. Ciekawe, że korzystając z finezji języka Kartezjusza, udało się Braciom odseparować islam od zamachów na redakcję „Charlie Hebdo” oraz salę koncertową Bataclan. Dla uspokojenia nastrojów, rzecz jasna, i domowego miru wprowadzono do medialnego wokabularza hasło „pas d’amalgame”, czyli „nie łączymy”. W domyśle: nie należy kojarzyć ekstremistów z „pokojowymi” wyznawcami Allaha. Tłumaczono wówczas, że lwia część muzułmanów pokojowo współistnieje ze wspólnotą, a zamachowcy są, by tak rzec, wykolejonymi synami Mahometa. Drugim, znaczącym sukcesem Braci, o czym informuje rządowy raport, jest zaprzęgnięcie lewicy do legionu przeciwników Izraela. Porzuciwszy swoją tradycyjną bazę elektoralną, lewica pod wodzą Jean-Luca Mélenchona, kokietuje młodzież z blokowisk, głównie Maghrebańczyków wrogo nastawionych do Izraela. Na ambiwalentnym antysemityzmie Mélenchon stara się ugrać polityczny kapitał. 

Bracia Muzułmanie opanowali również nowoczesne metody docierania do młodych adeptów. Raport w szczegółach opisuje rosnącą rolę muzułmańskich influencerów: „jako pierwsi przeprowadzają przez drzwi, aby odkryć gmach islamu”. Dokument podnosi alarm dotyczący „aktywizmu nowego pokolenia kaznodziejów on-line, często szkolonych przez najważniejszych przywódców religijnych ruchu”. Na pierwszej linii „około dwudziestu influencerów, którzy mają dominującą pozycję w sieci”. Raport wymienia Marwana Muhammada, „islamistycznego aktywistę, który w swoich wykładach często powołuje się na wpływ Tariqa Ramadana”, wnuka założyciela Bractwa. 

 

Houellebecqowska intuicja

Rządowy raport zdaje się potwierdzać większość intuicji wyrażonych w „Uległości” Michela Houellebecqa. W powieści w drugiej turze wyborów prezydenckich francuska klasa polityczna popiera umiarkowanego radykała islamskiego przeciw Marine Le Pen. Pisarz w pastiszowej poetyce zwraca uwagę na miałkość francuskiego świata politycznego i akademickiego. Gotowi są na kulturowe i polityczne pakty z piątą kolumną, byle ustrzec się przed faszystowskim zagrożeniem. Należy zwrócić uwagę, że na ogół ostrze pióra Houellebecqa jest wymierzone w letniość europejskiego świata intelektualnego. Skupionego na sobie i oderwanego od rzeczywistych problemów społecznych. 

„Uległość” jest również historią o nieudanej, właściwie niemożliwej i racjonalnie nieopłacalnej, konwersji głównego bohatera na katolicyzm. Houellebecq konstatuje ze smutkiem, że chrześcijaństwo straciło swój średniowieczny pazur i rygor. Co więcej, uległo zsekularyzowanemu humanizmowi XXI wieku i wyzbyło się ambicji politycznych. Przeminie. Nieuchronnie zostanie zastąpione przez islam.

Prawdziwym zagrożeniem dla cywilizacji Zachodu – przestrzega Houellebecq – nie jest wcale rozprzestrzenianie się wiary Mahometa, ale słabość wyznawców Chrystusa. Co ciekawe, francuski pisarz naśmiewa się z chrześcijaństwa postępowego, otwartego na dialog, słowem z ewangelicznych pomysłów na „chrześcijanina 2.0”, który przestaje bronić swojego moralnego pola właśnie w imię tolerancji. Oto przekleństwo i przewrotność obserwowanego procesu: Kościół zrodził humanizm. A dziś to „dziecko” zdradza rodziciela i – co gorsza – wystawia go na niebezpieczeństwo. Śmiertelny cios delikatnej konstrukcji Zachodu zada islam, twierdzi autor „Uległości”, który traktuje chrześcijan jak czekających na „przeformatowanie” wyznawców Allaha, na przyszłych Braci…


 

POLECANE
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu Wiadomości
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu

W Polsce ok. 40 proc. rodziców regularnie udostępnia publicznie zdjęcia dzieci, nie zdając sobie sprawy, że wizerunek może być kopiowany lub wykorzystany bez ich kontroli. Eksperci przestrzegają, że każde zdjęcie opublikowane w sieci zostawia trwały cyfrowy ślad na lata.

Nie żyje słynny szkocki piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje słynny szkocki piłkarz

W wieku 72 lat zmarł były szkocki piłkarz John Robertson. Największe sukcesy odniósł w barwach Nottingham Forest, z którym w 1979 i 1980 roku wygrywał Puchar Europy, poprzednika obecnej Ligi Mistrzów. W 1980 zdobył bramkę w finale z Hamburgerem SV, zakończonym wynikiem 1:0.

Bez spiny. Doda opublikowała nietypowe zdjęcie Wiadomości
"Bez spiny". Doda opublikowała nietypowe zdjęcie

Doda, postanowiła spędzić Boże Narodzenie w rodzinnych stronach. Piosenkarka wróciła do domu w Ciechanowie, gdzie świętuje w gronie najbliższych.

Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

Brytyjski monarcha Karol III w czwartkowym orędziu bożonarodzeniowym podkreślił potrzebę życzliwości, współczucia oraz nadziej w „czasach niepewności”. W wyemitowanym w czwartek w mediach przesłaniu stwierdził, że „historie o triumfie odwagi nad przeciwnościami” dają mu nadzieję.

Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro tylko u nas
Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro

Bułgaria od 1 stycznia 2026 roku wejdzie do strefy euro, mimo politycznego chaosu i sprzeciwu dużej części społeczeństwa. Decyzja forsowana przez obóz Bojko Borisowa pokazuje skuteczność wpływów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej i rodzi pytania o suwerenność państw regionu oraz cenę, jaką płacą za integrację walutową.

Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty Wiadomości
Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty

Policjanci z Łodzi zakończyli wielomiesięczne działania dotyczące serii włamań, do których dochodziło na terenie dzielnicy Polesie. W efekcie zatrzymano 27-letniego mężczyznę, który - jak ustalili śledczy - miał uczynić z przestępstw stałe źródło dochodu.

Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State gorące
Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State

Niemiecka gospodarka traci impet, a kolejne decyzje polityczne i energetyczne pogłębiają kryzys największej gospodarki Europy. Publicysta Zygfryd Czaban stawia tezę, że problemem nie są wyłącznie regulacje klimatyczne, lecz głębszy rozpad niemieckiego modelu państwa, który przez dekady gwarantował stabilność i rozwój.

Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON Wiadomości
Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON

Wszystkie prowokacje nad Bałtykiem oraz przy granicy z Białorusią były pod pełną kontrolą Wojska Polskiego - poinformował w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz m.in. po tym, jak polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy w pobliżu granic przestrzeni powietrznej RP.

Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala Wiadomości
Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala

Spokojny wigilijny wieczór w jednym z domów w Pruszkowie zakończył się dramatem. Podczas rodzinnej kolacji doszło do groźnego wypadku, w wyniku którego poparzone zostało małe dziecko. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północno-wschodnia Europa pozostanie pod wpływem niżu z ośrodkiem nad Morzem Barentsa. Również krańce południowo zachodnie kontynentu są pod wpływem niżu z ośrodkiem w rejonie Balearów. Dalsza część kontynentu pozostanie w obszarze oddziaływania rozległego wyżu z centrum w okolicach Szkocji. Polska jest pod wpływem tego wyżu, w mroźnym powietrzu arktycznym. Jednak po południu z północy zacznie napływać nieco cieplejsze powietrze polarne.

REKLAMA

Kłopotliwy raport francuskich służb. Chodzi o działalność Bractwa Muzułmańskiego

Pod szyldem „doskonałości naukowej” Unia Europejska przyznała dofinansowanie w wysokości dziesięciu milionów euro na projekt o intrygującej nazwie „europejski Koran”.
Prezydent Francji Emmanuel Macron
Prezydent Francji Emmanuel Macron / PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Co musisz wiedzieć?

  • Unia Europejska przyznała dofinansowanie w wysokości 10 mln euro na projekt o nazwie „europejski Koran”.
  • Rémi Brague przypomina, że według islamu rozdzielenie sfery politycznej od sfery religijnej nie jest możliwe.
  • Francuskie służby sporządziły raport na temat działalności Bractwa Muzułmańskiego.

 

Międzynarodowa współpraca akademików z Francji, Hiszpani, Włoch, Holandii, Węgier i Danii „opiera się na przekonaniu, że Koran odegrał ważną rolę w kształtowaniu różnorodności religijnej i tożsamości Europy w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym i że nadal to robi”.

Brukselska frazeologia bije po oczach „współistnieniem”, „skrzyżowaniem spojrzeń”, „przenikaniem kultur”. Samo w sobie badanie Koranu nie powinno budzić kontrowersji. Natomiast skłaniają do pewnej zadumy antynomie łączące Koran z Europą (projekt obejmuje okres 1150–1850) albo próba zestawienia tolerancyjnej tożsamości naszego kręgu kulturowego z wersetami świętej księgi muzułmanów. Słowem: próby pogodzenia islamskiej doktryny z uniwersalnym przesłaniem i kartezjańskim umysłem. O ile możemy uznać, że Koran odgrywa współcześnie coraz większą rolę w umysłach części młodych Europejczyków wyznania mahometańskiego, o tyle w średniowieczu, aż do XIX wieku, był nieznany, a Maurowie, Ottomanowie czy – szerzej – Arabowie byli dla kontynentu egzystencjalnym zagrożeniem. 

Jak przypomina znawca mahometańskiej wizji świata, Rémi Brague, według islamu rozdzielenie sfery politycznej od sfery religijnej nie jest możliwe. Koran bowiem jest zarówno świętą księgą proroka, kodeksem etycznym obejmującym właściwie wszystkie aspekty życia jednostki, ale również podręcznikiem politycznym i prawem. Koran nie może być traktowany jako paraboliczna opowieść o wizjach i podbojach Mahometa. Wyznawcy islamu mają obowiązek czytać księgi literalnie, bez możliwości metaforycznej interpretacji. Całkowicie odwrotnie jest u chrześcijan. Na tych łamach nie wystarczyłoby miejsca na opisanie różnic w biblijnych egzegezach w łonie współczesnego chrześcijaństwa.

Wystarczy powiedzieć, że rozdział Kościoła od państwa – „Oddajcie cesarzowi to, co należy do cesarza, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21) – jest jednym z fundamentów nowożytnej Europy. A biblijne słowo zainspirowało francuską ustawę o laickości uchwalonej w 1905 roku. Rozróżnienia: przestrzeni publicznej i przestrzeni intymnej, islam nie pojmuje i – co ważniejsze – pojmować ani nie potrafi, ani za bardzo nie chce. 

 

Kłopotliwy raport

Florence Bergeaud-Blackler, antropolog i znawca islamu, zauważa na łamach „Le Figaro”, że projekt „europejski Koran” wpisuje się w działalność Bractwa Muzułmańskiego. Trzeba przyznać, że wokół Bractwa ostatnio kręci się wir wydarzeń. Albowiem niedługo po aferze „europejskiego Koranu” francuskie służby specjalne przekazały resortowi spraw wewnętrznych 74-stronicowy raport o działalności Braci Muzułmanów na terenie Francji. Część dokumentu została odtajniona i opublikowana na stronach internetowych ministerstwa. Raport miał we Francji efekt bomby. Nie spodziewano się tak szerokiej infiltracji Braci na terenie Republiki. 

Credo Bractwa streścił w 1928 roku jego twórca i zarazem duchowy ojciec, Hassan al-Banna: „My, Bractwo Muzułmańskie, jesteśmy jak wielka izba, do której każdy muzułmanin może wejść przez dowolne drzwi i podzielić się tym, czym zechce. Jeśli szuka sufizmu, znajdzie go. Jeśli pragnie zrozumieć prawodawstwo islamskie, na pewno je tutaj odnajdzie. Jeśli szuka sportu albo harcerstwa, to również jest to miejsce dla niego. A jeśli pragnie walki bądź zmagań zbrojnych, znalazłby je w naszych progach […]. Przystąpcie do nas ci, co troszczycie się o swoich współbraci”. Taktyka jest prosta. Szerzyć islam wszystkimi dostępnymi sposobami, przenikać wszystkie aspekty życia społecznego, korzystać z nowoczesnych form komunikacji. Bracia, konstatując trudność zdobycia nowych lądów za pomocą oręża, rozpoczęli żmudną pracę u podstaw: stopniowej infiltracji społeczeństw zachodnich. Słowa Hassan al-Banna nie padły na skalisty grunt i dały wielki owoc. Francja, jak ukazuje raport służb, okazała się bramą otwartą na oścież. Dokument przedstawia obraz kraju infiltrowanego od wewnątrz przez Bractwo, które zbudowało na terenie Republiki „pajęczą sieć powiązań”. Autorzy policzyli łącznie 139 miejsc kultu związanych z organizacją i przedstawionych jako „główna emanacja Braci we Francji”, choć sami temu oficjalnie zaprzeczają. Dodatkowo należy uwzględnić „68 jednostek religijnych uważanych za bliskie Braciom, rozproszonych po 55 departamentach”. Jak piszą autorzy raportu: „to 7% spośród 2800 muzułmańskich miejsc kultu wymienionych na terytorium kraju i 10% spośród tych otwartych w latach 2010–2020 (45 z 447)”. Szacuje się, że „łączna frekwencja w meczetach powiązanych z ruchem lub z nim zbliżonych wynosi średnio 91 tys. wiernych”. Dziwi zatem fakt, że przy tak szerokiej obecności na terenie Francji Bracia Muzułmanie dysponują - oficjalnie… – skromnym budżetem: ok. pół miliona euro… 

 

Niespodziewani sojusznicy

Jak podkreśla raport, Bracia Muzułmanie kładą nacisk na edukację. Zinfiltrowane są zarówno licea, jak i wyższe uczelnie. O istnieniu silnego muzułmańskiego lobby Francuzi dowiedzieli się w 1989 roku, gdy wybuchła afera w szkole w Creil w departamencie Oise. Wówczas dwie uczennice szkoły średniej odmówiły zdjęcia z głów muzułmańskich chust. Lewica podzieliła się na tych, którzy nie zamierzali dokonywać żadnych ustępstw, oraz tych, którzy wręcz przeciwnie, twierdzili, że chusty nie powinny być zakazywane. Socjaliści argumentowali, że republikańska i laicka szkoła wyedukują dziewczyny i, dzięki temu, samodzielnie wyemancypują się od krępującego umysły gorsetu islamu. Mija ponad trzydzieści lat, a muzułmańską chustę wypiera hidżab, nierzadko i burka, a trzecie i czwarte pokolenie emigrantów z krajów Maghrebu nie chce już się utożsamiać z cnotami francuskiej Republiki. 

Bracia Muzułmanie zrozumieli, że lewica permisywistyczna jest podatna na manipulację i uczynili z niej użytecznego sojusznika. Do trwałych „sukcesów” Braci należy zaliczyć wprowadzenie do dyskursu publicznego pojęcia „islamofobii”, które stało się – mówiąc kolokwialnie – retoryczną pałką do okładania przeciwników. Ciekawe, że korzystając z finezji języka Kartezjusza, udało się Braciom odseparować islam od zamachów na redakcję „Charlie Hebdo” oraz salę koncertową Bataclan. Dla uspokojenia nastrojów, rzecz jasna, i domowego miru wprowadzono do medialnego wokabularza hasło „pas d’amalgame”, czyli „nie łączymy”. W domyśle: nie należy kojarzyć ekstremistów z „pokojowymi” wyznawcami Allaha. Tłumaczono wówczas, że lwia część muzułmanów pokojowo współistnieje ze wspólnotą, a zamachowcy są, by tak rzec, wykolejonymi synami Mahometa. Drugim, znaczącym sukcesem Braci, o czym informuje rządowy raport, jest zaprzęgnięcie lewicy do legionu przeciwników Izraela. Porzuciwszy swoją tradycyjną bazę elektoralną, lewica pod wodzą Jean-Luca Mélenchona, kokietuje młodzież z blokowisk, głównie Maghrebańczyków wrogo nastawionych do Izraela. Na ambiwalentnym antysemityzmie Mélenchon stara się ugrać polityczny kapitał. 

Bracia Muzułmanie opanowali również nowoczesne metody docierania do młodych adeptów. Raport w szczegółach opisuje rosnącą rolę muzułmańskich influencerów: „jako pierwsi przeprowadzają przez drzwi, aby odkryć gmach islamu”. Dokument podnosi alarm dotyczący „aktywizmu nowego pokolenia kaznodziejów on-line, często szkolonych przez najważniejszych przywódców religijnych ruchu”. Na pierwszej linii „około dwudziestu influencerów, którzy mają dominującą pozycję w sieci”. Raport wymienia Marwana Muhammada, „islamistycznego aktywistę, który w swoich wykładach często powołuje się na wpływ Tariqa Ramadana”, wnuka założyciela Bractwa. 

 

Houellebecqowska intuicja

Rządowy raport zdaje się potwierdzać większość intuicji wyrażonych w „Uległości” Michela Houellebecqa. W powieści w drugiej turze wyborów prezydenckich francuska klasa polityczna popiera umiarkowanego radykała islamskiego przeciw Marine Le Pen. Pisarz w pastiszowej poetyce zwraca uwagę na miałkość francuskiego świata politycznego i akademickiego. Gotowi są na kulturowe i polityczne pakty z piątą kolumną, byle ustrzec się przed faszystowskim zagrożeniem. Należy zwrócić uwagę, że na ogół ostrze pióra Houellebecqa jest wymierzone w letniość europejskiego świata intelektualnego. Skupionego na sobie i oderwanego od rzeczywistych problemów społecznych. 

„Uległość” jest również historią o nieudanej, właściwie niemożliwej i racjonalnie nieopłacalnej, konwersji głównego bohatera na katolicyzm. Houellebecq konstatuje ze smutkiem, że chrześcijaństwo straciło swój średniowieczny pazur i rygor. Co więcej, uległo zsekularyzowanemu humanizmowi XXI wieku i wyzbyło się ambicji politycznych. Przeminie. Nieuchronnie zostanie zastąpione przez islam.

Prawdziwym zagrożeniem dla cywilizacji Zachodu – przestrzega Houellebecq – nie jest wcale rozprzestrzenianie się wiary Mahometa, ale słabość wyznawców Chrystusa. Co ciekawe, francuski pisarz naśmiewa się z chrześcijaństwa postępowego, otwartego na dialog, słowem z ewangelicznych pomysłów na „chrześcijanina 2.0”, który przestaje bronić swojego moralnego pola właśnie w imię tolerancji. Oto przekleństwo i przewrotność obserwowanego procesu: Kościół zrodził humanizm. A dziś to „dziecko” zdradza rodziciela i – co gorsza – wystawia go na niebezpieczeństwo. Śmiertelny cios delikatnej konstrukcji Zachodu zada islam, twierdzi autor „Uległości”, który traktuje chrześcijan jak czekających na „przeformatowanie” wyznawców Allaha, na przyszłych Braci…



 

Polecane