Monika Małkowska: Indoktrynacja przez sztukę

Co musisz wiedzieć?
- W instytucjach kultury trwa nieustanna wymiana dyrektorów.
- Na te stanowiska mają być wybierane osoby zorientowane na lewo.
- W muzeach dominują eksponaty o silnie propagandowej wymowie.
Nowo mianowane szefowe sprawiają wrażenie klonów bezwzględnej Alexis Carrington. Tak, tej pięknej jędzy z serialu „Dynastia”. Choć zewnętrznie żadna nie przypomina Joan Collins, to charakterologicznie wszystkie mają wiele wspólnego z serialową postacią. Są nieprzejednane i twardo prą do osiągnięcia wyznaczonego celu – a jest nim wpojenie odbiorcom jedynie słusznej wizji świata. Neoliberalnej, rzecz jasna. Wspólny światopogląd artliderek sprawił, że kierowane przez nie instytucje upodobniły się w repertuarze i doborze obiektów.
- PKP Intercity wydał pilny komunikat
- Komunikat dla mieszkańców Katowic
- Niemieckie firmy ruszają na Polskę
- Komunikat dla mieszkańców Poznania
- Komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Były wiceszef ukraińskiego IPN uderza w Karola Nawrockiego i Konfederację
- Aktywiści klimatyczni Ostatniego Pokolenia przewiezieni do szpitala psychiatrycznego
- Wyłączenia prądu w Krakowie. Jest komunikat
- Tomasz Lis uderza w Karola Nawrockiego. Jest reakcja Janusza Wojciechowskiego
Repertuarowe założenia muzeów
Konia z rzędem temu, kto wskaże różnice w repertuarowych założeniach Zachęty, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Zamku Ujazdowskiego, a nawet… Muzeum Narodowego. Daję przykłady czterech głównych stołecznych świątyń sztuki, ale urawniłowka dotyczy także innych galerii i muzeów w kraju. Przestał obowiązywać niegdysiejszy podział na miejsca „dedykowane” twórczości najnowszej i te do prezentacji dzieł klasycznych. Najważniejsze: wszędzie dominują eksponaty o silnie propagandowej wymowie. Nie inaczej na wystawie „Autoportrety” w stołecznym Muzeum Narodowym. Pokaz inauguruje pięcioletnią kadencję Agnieszki Lajus, mianowanej na bossa (bosskę?) MNW od 1 lutego br. Dyrektorka określa wspomnianą wystawę jako wspaniałą, z udziałem plejady czempionów naszej sztuki. W istocie to raptem dwadzieścia prac takiej samej liczby autorów/-rek (parytet zachowany). Ale nie ma co grymasić, kasa pochodzi od prywatnych mecenasów, środki zgromadziło Stowarzyszenie „Przyjaciele Muzeum Narodowego w Warszawie”. Nazwiska autorów nie zaskakują: Bałka, Althamer, Rajkowska, Bujnowski, Milach, Libera, Sawicka, Sasnal, Żmijewski… Od lat lansowani, obecni w większości publicznych zbiorów sztuki najnowszej. Teraz jeszcze zasilą kolekcję sztuki XXI-wiecznej MNW.
Autoportrety dobrane według racji ideologicznych
Ich autoportrety zostały dobrane nie tylko ze względu na artystyczną rangę, lecz z racji ideologicznych. „Wyrażają empatię w stosunku do jednostek bądź grup wykluczonych i marginalizowanych, […] pokazują opresyjność systemów i ideologii, poświęcają uwagę ruchom oddolnym zaangażowanym w ochronę klimatu”. Jak to się przekłada na sztukę? Instalacja Katarzyny Krakowiak-Bałki emitująca dźwięki sprzątania, powinna nam uświadamiać wielość ról kobiety-artystki: twórczyni i pani domu, która dba o czystość (ej, czy to nie repetycja akcji „Sprzątania Zachęty”?). Animowany lightbox Karola Radziszewskiego przedstawia grupkę nagich mężczyzn z twarzami zasłoniętymi różowymi kominiarkami – wyraz buntu społeczności gejowskiej wobec nietolerancji. A co mówi fotografia zakwefionej Izabelli Gustowskiej? Po jej piersi (zasłoniętej) przebiega charakterystyczna czerwona błyskawica – krzyk opresjonowanych kobiet. Zdaniem organizatorów ciało artysty staje się obszarem walki. Właśnie owo ciało przypuściło szturm na muzeum, ku chwale inkluzywności.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 22/2025]