Po raz drugi największa cykliczna demonstracja w Polsce odbyła się bez większych ekscesów. Jak to się stało? Co się zmieniło? Czy zmienili się może uczestnicy Marszu Niepodległości? Nie bardzo. Hm, to może chodzi o to, że zmieniła się władza? Może dzięki temu nikt już nie podpala "ruskich budek"? Czy to jest dowód na cokolwiek? Nie, być może przydałaby się komisja śledcza, ale jest to na pewno mocna przesłanka by sadzić, że w burdach podczas poprzednich Marszów Niepodległości brudne paluchy maczała władza. I to że teraz brakuje materiałów do TVN24 żeby pokazać kilkadziesiąt tysięcy Polaków jako bandę łobuzów, zdaje się że jest głównym powodem tegorocznej pomarszowej histerii.
Krajowa Rada Sądownictwa łaskawie zgodziła się rozpatrzyć ponownie wnioski asesorów, które wcześniej odrzuciła w całości. Być może łaskawie nawet pozwoli niektórym z nich uprawiać zawód. A być może nie. Jeśli ta żenująca i destrukcyjna sytuacja ma dzisiaj miejsce, to dzieje się również dlatego, że spór Pana Prezydenta z Prawem i Sprawiedliwością uniemożliwił przeprowadzenie reformy sądownictwa.
„Dziś widziałem, jak w Warszawie firma Byś, zapewne na zlecenie Zarządu Dróg Miejskich Warszawa, opryskiwała Roundupem chodniki ul. Gwiaździstej. Widziałem jak jeden pracownik opryskiwał wysepkę pośrodku jezdni, ale drugi był na chodniku, pewnie przedtem robił to samo z chodnikiem. Nalewali zbiorniki noszone na plecach, z 30-litrowych kanistrów z napisem Roundup. Samochód, który je przywiózł miał takich pojemników całą pakę, ze 20-30. Tak więc rozlewają tego gigantyczne ilości. W dodatku bez żadnej informacji. 15 minut po takim oprysku przechodzą sobie tamtędy np. niczego nieświadomi rodzice z małymi dziećmi. Czy tak wolno? Nie ma żadnych wymogów bhp? Pracownicy też nie mieli żadnych masek.”
Dopiero dzięki policji ustalono o możliwości wysłania C.V. za pomocą poczty elektronicznej.
Generalnie staramy się z Rodziną w galeriach handlowych bywać jak najrzadziej. A ja spośród nas wszystkich lubię je najmniej. Chyba nic lepiej nie ilustruje tego, co dają sobie zrobić ludzie dający się przekonać, że spędzanie czasu w automatach do strzyżenia ich jak barany jest czymś tak szalenie przyjemnym. Sama konstrukcja galerii przypomina mi system zagród z wybiegiem dla eksploatowanego przy użyciu równie prostych, co skutecznych metod, bydła. A poza tym nie znoszę tłumów.
Ponuro za oknem. Ponuro w duszy. A media jakby się zawzięły, by ów stan podtrzymywać. Jedne nieodmiennie straszą dyktaturą, drugie walą przez oczy propagandową, prorządową maczugą. Nawet plotki z życia celebrytów jakieś takie smutne... Ten się rozwiódł, tamta chora (uściślając – o mało co nie zachorowała), inna po latach ujawnia traumę swego dzieciństwa – nikt nie dostrzegał jej wielkiego talentu… Nawet wyznania prezydenta Słupska, pana Biedronia, iż brzydzi się luksusem i już w dzieciństwie wiedział, że nie może zniszczyć bluzeczki ani rajstopek, gdyż będzie w nich chodziło jego rodzeństwo, nie podnoszą na duchu. Bo jak mają podnieść, skoro ZUS wyliczył „ikonie dziennikarstwa telewizyjnego”, panu Maciejowi Orłosiowi, emeryturę w wysokości „gdzieś około 80 złotych”? I rzeczony musi pracować do śmierci?!
Starałam się w ostatnich dniach nie podejmować tematyki Halloween, bo stanowi ona przedmiot rokrocznej nawalanki, w dziedzinie której powiedziano już chyba wszystko, a czas ten powinien być, w moim odczuciu, poświęcony radości otwarcia się na rzeczywistość obcowania świętych i na wspólną ze świętymi modlitwę za tych, którzy sami sobie pomóc już nie mogą i powinni móc liczyć na nas i naszą o nich pamięć.
Z ostatnich informacji dotyczących „rozszerzenia” twórcom możliwości zarobkowania wynika, że prawo do 50% kosztów uzyskania przychodu stracą grupy zawodowe, które je miały do tej pory, m. in. muzycy i tłumacze.\n\nKiedy Józef Piłsudski tworzył to uregulowanie – na wniosek i za namową Żeromskiego – uznał słusznie, że twórca sam organizuje swoje stanowisko pracy i sam ponosi wszelkie ciężary związane z wykonywaniem zawodu. Pisarz, malarz, rzeźbiarz, muzyk, tłumacz – wszyscy oni nie tylko sami ponoszą koszty pracy, ale na dodatek mniej lub bardziej pośrednio zapewniają pracę innym – redaktorom, wydawcom, drukarzom, itd. Komendant doskonale to rozumiał. Ale on potrafił ogarnąć umysłem coś więcej, niż własne podwórko.
Połowa kadencji to dobry okres do podsumowania. Rzetelnego rozliczenia osiągnięć, ale i błędów. Dwuletnie rządy Prawa i Sprawiedliwości wypadają nadzwyczaj zadowalająco. Jeszcze nigdy żadnej partii nie udało się po dwóch latach rządów utrzymać tak wysokiego poparcia społecznego. Duża w tym zasługa wdrożonych programów prospołecznych, takich jak 500 plus, czy obniżenia wieku emerytalnego. Po raz pierwszy mamy rząd, który realizuje swoje zapowiedzi z kampanii wyborczej. Rząd, dla którego dobro ogółu jest troską deklarowaną i realizowaną, a przez poprzedników PiS-u ignorowaną. Polacy to widzą, co właśnie znajduje odzwierciedlenie w sondażach.
Córka Jolanty Brzeskiej na sali Komisji d/s weryfikacji reprywatyzacji: żeby spokojnie zeznawać patrzyłam przez cały czas na komisję a nie tego pana [handlarza kamienic]. Na zdjęciu głównym córka Jolanty Brzeskiej
33. rocznica męczeńskiej śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki odczytywana jest w świetle wiary jako narodziny do nieba. Beatyfikacja nieżyjącej osoby oznacza przecież nie tylko pozwolenie na kult tej osoby, ale przede wszystkim potwierdzenie autorytetem Kościoła, że błogosławiony ogląda Boga twarzą w twarz. Stąd starania NSZZ „Solidarność”, aby błogosławiony ks. Jerzy był orędownikiem naszego Związku u Boga właśnie. Jak wiadomo starania te przyniosły oczekiwany owoc i od 2014 roku decyzją Stolicy Apostolskiej ks. Jerzy patronuje „Solidarności”.
Kiedy w sierpniu strzyknęło mi w plecach podczas usadzania Najmłodszego w foteliku na rowerze, na początku uznałem, że mnie to nie dotyczy, to jakaś bzdura, to nie może mnie dotyczyć, przecież uprawiam sport, a od strzykania jeszcze nikt nie umarł. Poszedłem jeszcze biegać, rodzina jechała za mną rowerami. Zanim jednak dobiegłem do mety, najpierw musiałem zwolnić, potem się już tylko wlokłem, a na koniec Żona musiała odwieźć mnie do szpitala. Pamiętam, że w szpitalu rozmawiałem jeszcze z jakąś niezadowoloną panią, zapewniając ją, że z moich doświadczeń wynika, że ten akurat szpital wcale nie jest taki zły.
Niech integralnym elementem przyszłorocznych obchodów setnej rocznicy niepodległości Polski stanie się prawne i definitywne zabezpieczenie wolnej od pracy niedzieli, jako spoiwa umacniającego narodową wspólnotę – oświadczyło prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi podkreślają szczególną rolę „Solidarności” w upominaniu się o wolną niedzielę.
- Dziś wiceminister i wróg Gronkiewicz-Waltz. A w młodości stał pod blokiem - pisze Wyborcza ilustrując ten wstrząsający news zdjęciem młodego Patryka Jakiego w dresie na tle betonowej ściany. Rzeczywiście, być może nie wszyscy przyszli na świat w nomenklaturowych i dobrze uposażonych w kolorowy telewizor, coca-colę i bony do Pewexu, rodzinach.
Pół wieku temu boliwijska armia zastrzeliła jednego z największych komunistycznych zbrodniarzy XX wieku, Ernesto Che Guevarę. Tyleż samo lat Che Guevara pozostaje jedną z najbardziej znanych twarzy popkultury. Kult Che Guevary apologetom komunizmu udało się rozpowszechnić na całym świecie. Koszulki z jego podobizną noszą ludzie pod każdą szerokością geograficzną. Fortunę zbiły firmy, które imieniem zbrodniarza opatrzyły kolekcje wódek, markowych butów czy wody kolońskiej. Madonna podobiznę Che Guevary zamieściła na okładce płyty „American Life”, a Robert Redford wyprodukował o nim film.
Kiedyś kwartet aktorów podjął walkę na łamach tygodnika Tomasza Lisa. Dziś trio asów polskiego dziennikarstwa staje w szranki o wolne media.
21 października br. odbyła się w Łodzi konwencja krajowa Platformy Obywatelskiej. Rok przed wyborami samorządowymi. To dobra okazja, żeby przedstawić 3 powody, dla których Łódź potrzebuje zmiany prezydenta.
Nie wiem, czy ktoś z Was wie, co to jest zgaga (nie, nie mam na myśli Teściowej, Teściową mam dobrą, bo z Podlasia, a znam ją dłużej niż Żonę). Być może niektórzy z Was wiedzą. Innym znowuż wydaje się, że zgaga to taki nieprzyjemny kwasik, który wraca nam czasem z miejsca, do którego wkładamy różne artykuły spożywcze w celu uniknięcia śmierci głodowej, względnie sprawienia sobie odrobiny przyjemności.
- Biało-czerwone masło orzechowe, czyli jak działa patriotyczna konsumpcja w Polsce (…) Kupuję jajka i mięso z Niemiec, czy dzięki temu jestem dobrą Niemką? W Polsce ta logika się sprawdza. Polska przeżywa właśnie modę na patriotyczną konsumpcję (…) aplikacja chce pokazać, czy producent produktu nie posiada zagranicznych inwestorów, czy jest w Polsce zarejestrowany, czy w Polsce produkuje, czy prowadzi w Polsce badania i czy ma wyłącznie polskiego właściciela. Tak naprawdę aplikacji chodzi o to, żeby pokazać ile polskich pieniędzy jest w maśle orzechowym – W ten sposób prezenterka niemieckiej telewizji MDR demaskowała nic innego jak skromną aplikację do rozpoznawania polskich produktów po kodzie kreskowym „Pola”. Popularność aplikacji musiała ich zaboleć. Prawda jak wiele to mówi o tym czym byliśmy i w niemałym stopniu ciągle jesteśmy, dla naszych dobrych sąsiadów Niemców?
W państwie zwanym wymiarem sprawiedliwości, gdzieś w kąciku między sędziowskimi łańcuchami, prokuratorskimi i adwokackimi togami, za pieczęciami komorników, jest wygodne, ukryte przed wścibskimi oczami miejsce dla kuratorów sądowych. Zawodowych. Kurator nie błyszczy na rozprawach. Nikt nie wstaje, gdy wchodzi na salę. Ale jego podopieczni, czyli ci, którzy złamali prawo karne, dobrze wiedzą, jak dużą ma władzę. Ile zależy od jego opinii.