Czas zatrzymać marsz ku autorytaryzmowi. Jak Tusk i eurokraci niszczą demokrację

Prędzej czy później ktoś będzie musiał przerwać spiralę nienawiści i zemsty. Partia, która zrobi to jako pierwsza, nie tylko otworzy nowy rozdział w historii Rzeczpospolitej, ale zapewni sobie najsilniejszy mandat do rządzenia.
Donald Tusk Czas zatrzymać marsz ku autorytaryzmowi. Jak Tusk i eurokraci niszczą demokrację
Donald Tusk / PAP/Adam Warżawa

Bezprecedensowa destrukcja państwa, której dokonuje rząd Donalda Tuska, pewnego dnia się skończy. Dziś już wiemy, że z prokuratury, mediów publicznych, Trybunału Konstytucyjnego, polityki europejskiej, energetycznej, infrastrukturalnej, finansowej czy rolnej zostaną zgliszcza. Głębsze będą podziały społeczne, wyższy poziom nienawiści, a niższy społecznego zaufania. Polska jednak prawdopodobnie pozostanie szybko rozwijającym się krajem, gdyż – całe szczęście – nasza gospodarka jest do pewnego stopnia impregnowana na polityczne kryzysy.

Jakikolwiek rząd nie przyjdzie po ekipie premiera Donalda Tuska, stanie przed jednym zasadniczym zadaniem – będzie musiał odbudować zaufanie do państwa, demokratycznych reguł i stabilności prawa. Aby tego dokonać, powinien wyrzec się żądzy odwetu, która dziś wypełnia umysły, serca i wyobraźnię prawicowych polityków. 

Czytaj także: Mateusz Morawiecki zabrał głos na temat TVP za czasów Jacka Kurskiego

 

Sprawiedliwość, nie zemsta

 

Naiwnością byłoby sądzić, że po zmianie władzy na czele rządu pojawi się nowy Tadeusz Mazowiecki, który odkreśli przeszłość grubą czarną kreską i skupi się na budowaniu nowego państwa. Zresztą historia pokazuje, że nie byłoby to ani rozwiązanie skuteczne, ani sprawiedliwe. Wina bez kary jest zawsze demoralizująca. Staje się zachętą do łamania prawa, drwienia z państwa i wspólnoty narodowej, a także wywołuje jedną z najgroźniejszych chorób społecznych, czyli nihilizm. Jeśli łamanie zasad prawa i zbiorowej moralności pozostaje bezkarne, wszelkie normy tracą na znaczeniu. 

Uczciwe rozliczenie winnych ma walor oczyszczenia i przywracania norm, ale pod jednym wszakże warunkiem: nie może być zemstą i rewanżem. Nie da się – wbrew temu, co mówi prof. Marek Safjan i grono prawniczych admiratorów ekipy Donalda Tuska, Adama Bodnara, Bartłomieja Sienkiewicza czy Szymona Hołowni – przywracać praworządności i porządku metodami niedemokratycznymi. Chodzenie drogą na skróty zawsze prowadzi do jeszcze większego bezprawia, chaosu, destrukcji i nieszczęścia. Nawet przy najczystszych intencjach.

Najbardziej jaskrawo widać to było po okrągłym stole, ale i dziś bez trudu dostrzeżemy degenerację znacznej części politycznej klasy i jej zaplecza. 

Aby nie popełnić tych samych błędów, pracę nad przywracaniem ładu prawnego – celowo nie używam słowa „praworządność”, gdyż w ostatnich latach zostało skompromitowane – należy rozpocząć już dziś. Nie w wąskim gronie partyjnych działaczy, ale możliwie jak najszerzej. Z udziałem różnych sił politycznych, środowisk akademickich, think tanków, organizacji pozarządowych, związków zawodowych, pracodawców itd. Polacy muszą otrzymać jasny sygnał, że nie są skazani na dwie zwalczające się wzajemnie, coraz bardziej odizolowane od społeczeństwa formacje, których jedynym celem jest upodlenie i anihilacja przeciwnika. 

Czytaj także: „Gorzka porażka”. Niemcy ubolewają nad wynikiem wyborów samorządowych

 

Potrzebny nowy pakt

 

Porozumienie powinno na nowo ustalić reguły, według których ma się toczyć polityczna rywalizacja. Właśnie rywalizacja, a nie wojna. Do niedawna wydawało się, że zasady są jasne. Jednak bezprawne i siłowe przejęcie mediów publicznych oraz prokuratury, a do tego ostentacyjne ignorowanie wyroków sądowych sprawiły, że zasady państwa prawa przestały w zasadzie obowiązywać. Przywrócenie starego porządku jest niemożliwe, gdy jeden z istotnych graczy na scenie politycznej już ich nie uznaje. 

Dlatego konieczny jest pakt znacznie szerszy, który nie tylko chroniłby przed bezprawiem, ale dodatkowo zabezpieczałby duże grupy społeczne przed zagrożeniem ze strony władzy o zapędach autorytarnych. Nowe porozumienie musiałoby wykraczać poza sferę politycznych zmagań i dotyczyć znacznie szerszego zakresu działalności społecznej. Chodzi na przykład o kwestie podatków i innych obciążeń, polityki fiskalnej, świadczeń i transferów społecznych, funkcjonowania sektora przedsiębiorstw państwowych czy wyjęcia spod bieżącego sporu politycznego sfer kluczowych dla bezpieczeństwa kraju. 

Nie jest to tylko teoretyzowanie. Podobne porozumienia zawierano już w innych krajach i przynosiły one bardzo pozytywne skutki. 

W 1977 r. w pogrążonej w kryzysie i chaosie Hiszpanii, która z kraju autorytarnego przemieniała się w państwo demokratyczne, zawarty został polityczno-gospodarczy pakt z Moncloa, który umożliwiał przeprowadzenie niezbędnych reform. Jego oddziaływanie było ograniczone, ponieważ dotyczył jedynie sektora publicznego. Jednak w kolejnych latach – 1978, 1980, 1983, 1985–1987 – zawierano kolejne porozumienia, do których dołączały związki zawodowe i organizacje pracodawców. Poza kwestiami socjalnymi, płacowymi czy ulg inwestycyjnych pakty obejmowały na przykład kierunki polityki zagranicznej. Istotne jest, że zasadę osiągania celów politycznych i gospodarczych poprzez konsensus społeczny rozpoczął rząd prawicowy, ale kontynuowali ją także socjaliści. Hiszpanii udało się wówczas wyjść z kryzysu, wstąpić do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i wejść na drogę szybkiego rozwoju. 

Jeszcze lepszym przykładem jest Irlandia. W 1987 r. związki zawodowe, pracodawcy i rząd zawarli pakt społeczny, który umożliwił przeprowadzenie głębokiej reformy finansowo-monetarnej. Przyjęty model polityki opartej na dialogu i porozumieniu różnych grup interesu doprowadził następnie do podpisania kolejnych porozumień w latach 1994–1996 oraz 2000 r. Dzięki temu Irlandia jest dziś jednym z najbogatszych państw Unii Europejskiej i nie wstrząsają nią powtarzające się kryzysy.
 

Kontrola społeczna

 

Oczywiście kontrakty zawierane w Hiszpanii i Irlandii miały przede wszystkim podłoże gospodarczo-finansowe, były też odpowiedzią na ówczesne potrzeby i wyzwania. Polska nie stoi dziś – przynajmniej na razie – w obliczu krachu ekonomicznego, ale widoczna jest zapaść w dziedzinie przestrzegania prawa. Jeśli elity władzy nie będą zdolne do zmiany tego stanu, wkrótce pojawią się zawirowania finansowe wynikające z niepewności inwestowania w Polsce, handlu, odpowiedzialności prawnej itd. 

Nasz kraj, który w ostatnich trzech dekadach był drugim po Chinach najszybciej rozwijającym się państwem na świecie, może stracić swoją dynamikę. Wzrost dobrobytu zastąpi wówczas chaos i niepewność. 
Podobnie jak w Hiszpanii i Irlandii do głębokich zmian potrzebne są szersze uzgodnienia, wykraczające poza elity władzy. Istotą paktów, w których uczestniczą organizacje społeczne, jest ograniczenie władzy partii politycznych. Traktaty takie uniemożliwiają, a przynajmniej znacznie utrudniają, zwycięzcom wyborów sprawowanie w kraju władzy niemal absolutnej. 

Jest to szczególnie istotne w sytuacji, w której parlamenty większości państw demokratycznych utraciły swoją funkcję kontrolną wobec władzy wykonawczej. Dziś większość sejmowa jest przez liderów partyjnych traktowana raczej jako zaciężne wojsko niż partnerzy do dyskusji. Los deputowanych zależy przecież od partyjnych liderów, którzy mają decydujący głos podczas układania list kandydatów w wyborach. Łatwo można więc z niej wylecieć. 

Najwyraźniej widoczny proces podporządkowywania klubu parlamentarnego woli szefa partii widać w Platformie Obywatelskiej. Formacja, która niegdyś szczyciła się kilkoma frakcjami reprezentowanymi przez polityczne osobowości, dziś jest jednolitą masą miernot ślepo podporządkowanych Donaldowi Tuskowi. Każdy, kto odważy się skrytykować premiera, musi się liczyć z tym, że spotka go los ludzi związanych niegdyś z numerem dwa w PO, czyli z Grzegorzem Schetyną. Żaden z nich nie zasiada w obecnym Sejmie. 
Dlatego w trzeciej dekadzie XXI w. konieczne jest dodatkowe zabezpieczenie demokracji – większy, bezpośredni wpływ społeczeństwa na decyzje podejmowane przez władze. 
 

Gwarancja niepodległości 

 

Silniejsze zaangażowanie obywateli w proces rządzenia ma jeszcze jeden wymiar – przeciwdziała niebezpiecznym tendencjom coraz silniej obecnym w Europie. 

Pierwsza to dążenie do oligarchizacji władzy. Organy Unii Europejskiej, które podejmują najistotniejsze decyzje dotyczące prawie pół miliarda ludzi, nie posiadają dziś żadnej legitymacji demokratycznej. Wyłaniane są w efekcie zakulisowych negocjacji według nieokreślonych kryteriów. Ich oderwanie od kontroli społecznej sprawia, że ich celem nie jest realizacja woli Europejczyków, ale wcielanie w życie wyznawanej ideologii oraz realizacja interesów grup nacisku mających dostęp do najważniejszych unijnych urzędników. 

Wynika z tego drugie zjawisko. Nieskrępowana demokratycznymi ograniczeniami unijna władza coraz sprawniej wpływa na procesy polityczne w poszczególnych krajach członkowskich, dążąc do marginalizacji polityków i ugrupowań domagających się utrzymania podmiotowości państw narodowych. Ponieważ UE ma w swoim arsenale potężne narzędzia nacisku na rządy, jest w stanie skutecznie wymuszać pożądane rozwiązania – na przykład wprowadzanie Zielonego Ładu – mimo oczywistej ich szkodliwości. Tylko świadome i aktywne społeczeństwa są w stanie przeciwstawić się tym procesom i obronić demokrację. Powinni to zrozumieć przede wszystkim konserwatyści, którzy stali się etatowymi wrogami brukselskich elit. 
 


 

POLECANE
Sejm uchwalił podwyżkę CIT dla banków z ostatniej chwili
Sejm uchwalił podwyżkę CIT dla banków

W piątek Sejm uchwalił nowelizację ustawy o CIT, która podnosi stawkę podatku dochodowego od banków. Stawka wyniesie 30 proc. w 2026 r., 26 proc. w 2027 r. i 23 proc. od 2028 r.

Zakaz hodowli zwierząt na futra. Jest decyzja Sejmu z ostatniej chwili
Zakaz hodowli zwierząt na futra. Jest decyzja Sejmu

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która wprowadza zakaz hodowli zwierząt na futra.

Groźny wypadek na S7: 11 osób rannych po dachowaniu busa z ostatniej chwili
Groźny wypadek na S7: 11 osób rannych po dachowaniu busa

Na drodze ekspresowej S7 między Grójcem a Tarczynem doszło do bardzo groźnego wypadku. Bus przewożący pasażerów dachował w miejscowości Szczęsna, a w zdarzeniu rannych zostało 11 osób. Na miejscu interweniowały wszystkie służby ratunkowe, w tym śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Orban: Będę dziś rozmawiać z Putinem z ostatniej chwili
Orban: Będę dziś rozmawiać z Putinem

Premier Węgier Viktor Orban zapowiedział w piątkowej rozmowie z Radiem Kossuth, że tego dnia będzie rozmawiać z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Ocenił, że planowane spotkanie Putina z prezydentem USA Donaldem Trumpem może się odbyć tylko na Węgrzech, które "opowiadają się po stronie pokoju".

Nie żyje legendarny muzyk z ostatniej chwili
Nie żyje legendarny muzyk

Ace Freshley, główny gitarzysta zespołu rockowego Kiss, zmarł w wieku 74 lat - podała w piątek agencja Reutera. Styl muzyczny, teatralne występy na scenie i charakterystyczny makijaż członków grupy sprawiły, że Kiss uznano za jeden z najpopularniejszych i przełomowych zespołów wszech czasów.

Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto Straż Graniczna zaraportowała o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami. Najnowszy komunikat ukazał się w piątek 17 października 2025 r.

Zakrapiana impreza w hotelu sejmowym? Poseł KO zaprzecza z ostatniej chwili
"Zakrapiana" impreza w hotelu sejmowym? Poseł KO zaprzecza

Posłanka PiS Agnieszka Wojciechowska van Heukelom twierdzi, że w hotelu poselskim odbyła się "zakrapiana impreza" z okazji imienin posła KO Artura Łąckiego. Polityk KO zaprzecza.

Polska powinna wydać Wołodymyra Ż. Niemcom? Jest sondaż z ostatniej chwili
Polska powinna wydać Wołodymyra Ż. Niemcom? Jest sondaż

Blisko połowa Polaków jest przeciwko wydaniu niemieckim służbom zatrzymanego w Polsce i aresztowanego Wołodymyra Ż. Ukrainiec jest podejrzewany o udział w wysadzeniu rosyjskiego gazociągu Nord Stream.

Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Od 14 grudnia wracają codzienne pociągi do Ciechocinka. Pod tężnie codziennie pojedzie nawet 13 par pociągów – poinformował Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Niż nad Europą przyniesie przelotne opady i spadek temperatury. W Warszawie w piątek do 13°C, w sobotę 8°C. Wiatr miejscami porywisty.

REKLAMA

Czas zatrzymać marsz ku autorytaryzmowi. Jak Tusk i eurokraci niszczą demokrację

Prędzej czy później ktoś będzie musiał przerwać spiralę nienawiści i zemsty. Partia, która zrobi to jako pierwsza, nie tylko otworzy nowy rozdział w historii Rzeczpospolitej, ale zapewni sobie najsilniejszy mandat do rządzenia.
Donald Tusk Czas zatrzymać marsz ku autorytaryzmowi. Jak Tusk i eurokraci niszczą demokrację
Donald Tusk / PAP/Adam Warżawa

Bezprecedensowa destrukcja państwa, której dokonuje rząd Donalda Tuska, pewnego dnia się skończy. Dziś już wiemy, że z prokuratury, mediów publicznych, Trybunału Konstytucyjnego, polityki europejskiej, energetycznej, infrastrukturalnej, finansowej czy rolnej zostaną zgliszcza. Głębsze będą podziały społeczne, wyższy poziom nienawiści, a niższy społecznego zaufania. Polska jednak prawdopodobnie pozostanie szybko rozwijającym się krajem, gdyż – całe szczęście – nasza gospodarka jest do pewnego stopnia impregnowana na polityczne kryzysy.

Jakikolwiek rząd nie przyjdzie po ekipie premiera Donalda Tuska, stanie przed jednym zasadniczym zadaniem – będzie musiał odbudować zaufanie do państwa, demokratycznych reguł i stabilności prawa. Aby tego dokonać, powinien wyrzec się żądzy odwetu, która dziś wypełnia umysły, serca i wyobraźnię prawicowych polityków. 

Czytaj także: Mateusz Morawiecki zabrał głos na temat TVP za czasów Jacka Kurskiego

 

Sprawiedliwość, nie zemsta

 

Naiwnością byłoby sądzić, że po zmianie władzy na czele rządu pojawi się nowy Tadeusz Mazowiecki, który odkreśli przeszłość grubą czarną kreską i skupi się na budowaniu nowego państwa. Zresztą historia pokazuje, że nie byłoby to ani rozwiązanie skuteczne, ani sprawiedliwe. Wina bez kary jest zawsze demoralizująca. Staje się zachętą do łamania prawa, drwienia z państwa i wspólnoty narodowej, a także wywołuje jedną z najgroźniejszych chorób społecznych, czyli nihilizm. Jeśli łamanie zasad prawa i zbiorowej moralności pozostaje bezkarne, wszelkie normy tracą na znaczeniu. 

Uczciwe rozliczenie winnych ma walor oczyszczenia i przywracania norm, ale pod jednym wszakże warunkiem: nie może być zemstą i rewanżem. Nie da się – wbrew temu, co mówi prof. Marek Safjan i grono prawniczych admiratorów ekipy Donalda Tuska, Adama Bodnara, Bartłomieja Sienkiewicza czy Szymona Hołowni – przywracać praworządności i porządku metodami niedemokratycznymi. Chodzenie drogą na skróty zawsze prowadzi do jeszcze większego bezprawia, chaosu, destrukcji i nieszczęścia. Nawet przy najczystszych intencjach.

Najbardziej jaskrawo widać to było po okrągłym stole, ale i dziś bez trudu dostrzeżemy degenerację znacznej części politycznej klasy i jej zaplecza. 

Aby nie popełnić tych samych błędów, pracę nad przywracaniem ładu prawnego – celowo nie używam słowa „praworządność”, gdyż w ostatnich latach zostało skompromitowane – należy rozpocząć już dziś. Nie w wąskim gronie partyjnych działaczy, ale możliwie jak najszerzej. Z udziałem różnych sił politycznych, środowisk akademickich, think tanków, organizacji pozarządowych, związków zawodowych, pracodawców itd. Polacy muszą otrzymać jasny sygnał, że nie są skazani na dwie zwalczające się wzajemnie, coraz bardziej odizolowane od społeczeństwa formacje, których jedynym celem jest upodlenie i anihilacja przeciwnika. 

Czytaj także: „Gorzka porażka”. Niemcy ubolewają nad wynikiem wyborów samorządowych

 

Potrzebny nowy pakt

 

Porozumienie powinno na nowo ustalić reguły, według których ma się toczyć polityczna rywalizacja. Właśnie rywalizacja, a nie wojna. Do niedawna wydawało się, że zasady są jasne. Jednak bezprawne i siłowe przejęcie mediów publicznych oraz prokuratury, a do tego ostentacyjne ignorowanie wyroków sądowych sprawiły, że zasady państwa prawa przestały w zasadzie obowiązywać. Przywrócenie starego porządku jest niemożliwe, gdy jeden z istotnych graczy na scenie politycznej już ich nie uznaje. 

Dlatego konieczny jest pakt znacznie szerszy, który nie tylko chroniłby przed bezprawiem, ale dodatkowo zabezpieczałby duże grupy społeczne przed zagrożeniem ze strony władzy o zapędach autorytarnych. Nowe porozumienie musiałoby wykraczać poza sferę politycznych zmagań i dotyczyć znacznie szerszego zakresu działalności społecznej. Chodzi na przykład o kwestie podatków i innych obciążeń, polityki fiskalnej, świadczeń i transferów społecznych, funkcjonowania sektora przedsiębiorstw państwowych czy wyjęcia spod bieżącego sporu politycznego sfer kluczowych dla bezpieczeństwa kraju. 

Nie jest to tylko teoretyzowanie. Podobne porozumienia zawierano już w innych krajach i przynosiły one bardzo pozytywne skutki. 

W 1977 r. w pogrążonej w kryzysie i chaosie Hiszpanii, która z kraju autorytarnego przemieniała się w państwo demokratyczne, zawarty został polityczno-gospodarczy pakt z Moncloa, który umożliwiał przeprowadzenie niezbędnych reform. Jego oddziaływanie było ograniczone, ponieważ dotyczył jedynie sektora publicznego. Jednak w kolejnych latach – 1978, 1980, 1983, 1985–1987 – zawierano kolejne porozumienia, do których dołączały związki zawodowe i organizacje pracodawców. Poza kwestiami socjalnymi, płacowymi czy ulg inwestycyjnych pakty obejmowały na przykład kierunki polityki zagranicznej. Istotne jest, że zasadę osiągania celów politycznych i gospodarczych poprzez konsensus społeczny rozpoczął rząd prawicowy, ale kontynuowali ją także socjaliści. Hiszpanii udało się wówczas wyjść z kryzysu, wstąpić do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i wejść na drogę szybkiego rozwoju. 

Jeszcze lepszym przykładem jest Irlandia. W 1987 r. związki zawodowe, pracodawcy i rząd zawarli pakt społeczny, który umożliwił przeprowadzenie głębokiej reformy finansowo-monetarnej. Przyjęty model polityki opartej na dialogu i porozumieniu różnych grup interesu doprowadził następnie do podpisania kolejnych porozumień w latach 1994–1996 oraz 2000 r. Dzięki temu Irlandia jest dziś jednym z najbogatszych państw Unii Europejskiej i nie wstrząsają nią powtarzające się kryzysy.
 

Kontrola społeczna

 

Oczywiście kontrakty zawierane w Hiszpanii i Irlandii miały przede wszystkim podłoże gospodarczo-finansowe, były też odpowiedzią na ówczesne potrzeby i wyzwania. Polska nie stoi dziś – przynajmniej na razie – w obliczu krachu ekonomicznego, ale widoczna jest zapaść w dziedzinie przestrzegania prawa. Jeśli elity władzy nie będą zdolne do zmiany tego stanu, wkrótce pojawią się zawirowania finansowe wynikające z niepewności inwestowania w Polsce, handlu, odpowiedzialności prawnej itd. 

Nasz kraj, który w ostatnich trzech dekadach był drugim po Chinach najszybciej rozwijającym się państwem na świecie, może stracić swoją dynamikę. Wzrost dobrobytu zastąpi wówczas chaos i niepewność. 
Podobnie jak w Hiszpanii i Irlandii do głębokich zmian potrzebne są szersze uzgodnienia, wykraczające poza elity władzy. Istotą paktów, w których uczestniczą organizacje społeczne, jest ograniczenie władzy partii politycznych. Traktaty takie uniemożliwiają, a przynajmniej znacznie utrudniają, zwycięzcom wyborów sprawowanie w kraju władzy niemal absolutnej. 

Jest to szczególnie istotne w sytuacji, w której parlamenty większości państw demokratycznych utraciły swoją funkcję kontrolną wobec władzy wykonawczej. Dziś większość sejmowa jest przez liderów partyjnych traktowana raczej jako zaciężne wojsko niż partnerzy do dyskusji. Los deputowanych zależy przecież od partyjnych liderów, którzy mają decydujący głos podczas układania list kandydatów w wyborach. Łatwo można więc z niej wylecieć. 

Najwyraźniej widoczny proces podporządkowywania klubu parlamentarnego woli szefa partii widać w Platformie Obywatelskiej. Formacja, która niegdyś szczyciła się kilkoma frakcjami reprezentowanymi przez polityczne osobowości, dziś jest jednolitą masą miernot ślepo podporządkowanych Donaldowi Tuskowi. Każdy, kto odważy się skrytykować premiera, musi się liczyć z tym, że spotka go los ludzi związanych niegdyś z numerem dwa w PO, czyli z Grzegorzem Schetyną. Żaden z nich nie zasiada w obecnym Sejmie. 
Dlatego w trzeciej dekadzie XXI w. konieczne jest dodatkowe zabezpieczenie demokracji – większy, bezpośredni wpływ społeczeństwa na decyzje podejmowane przez władze. 
 

Gwarancja niepodległości 

 

Silniejsze zaangażowanie obywateli w proces rządzenia ma jeszcze jeden wymiar – przeciwdziała niebezpiecznym tendencjom coraz silniej obecnym w Europie. 

Pierwsza to dążenie do oligarchizacji władzy. Organy Unii Europejskiej, które podejmują najistotniejsze decyzje dotyczące prawie pół miliarda ludzi, nie posiadają dziś żadnej legitymacji demokratycznej. Wyłaniane są w efekcie zakulisowych negocjacji według nieokreślonych kryteriów. Ich oderwanie od kontroli społecznej sprawia, że ich celem nie jest realizacja woli Europejczyków, ale wcielanie w życie wyznawanej ideologii oraz realizacja interesów grup nacisku mających dostęp do najważniejszych unijnych urzędników. 

Wynika z tego drugie zjawisko. Nieskrępowana demokratycznymi ograniczeniami unijna władza coraz sprawniej wpływa na procesy polityczne w poszczególnych krajach członkowskich, dążąc do marginalizacji polityków i ugrupowań domagających się utrzymania podmiotowości państw narodowych. Ponieważ UE ma w swoim arsenale potężne narzędzia nacisku na rządy, jest w stanie skutecznie wymuszać pożądane rozwiązania – na przykład wprowadzanie Zielonego Ładu – mimo oczywistej ich szkodliwości. Tylko świadome i aktywne społeczeństwa są w stanie przeciwstawić się tym procesom i obronić demokrację. Powinni to zrozumieć przede wszystkim konserwatyści, którzy stali się etatowymi wrogami brukselskich elit. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe