WYBORY W AMERYCE A SPRAWA POLSKA

WYBORY W AMERYCE A SPRAWA POLSKA

Do wyborów w Stanach Zjednoczonych Ameryki zostały niespełna trzy miesiące. Wiemy już o tych wyborach bardzo dużo, a jednocześnie tak niewiele. Donald Trump wydawał się być niemal stu procentowym faworytem w starciu z Josephem Bidenem, ale Demokraci zdecydowali się na identyczny wariant, który w wyborach prezydenckich w Polsce w 2020 roku zrealizowała Koalicja Obywatelska: wymianę kandydata, który nie miał szans. D. J. Trump ma wciąż dużą szansę na zwycięstwo, ale nie jest ono wcale oczywiste.

 

USA Trumpa i unijny chłód oraz walka o twardy elektorat

 

Kamala Harris ma oczywiście wsparcie większości mediów, trzyma za nią kciuki także unijny establiszment. Można się spodziewać, że zwycięstwo kandydata Republikanów będzie skutkowało znaczącym ochłodzeniem relacji między USA a Unią Europejską. Jakby nie zabrzmiało to paradoksalnie, beneficjentem tego może stać się Chińska Republika Ludowa, która  będzie zapewne łagodniej traktowana niż dotychczas. Przy Trumpie wspólny euroatlantycki front może - i to z inicjatywy UE – nie być tak mocny, jak mógłby być. To ciekawe, że to eksprezydenta Donalda Johna Trumpa oskarża się o niechęć do Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej, ale to właśnie Bruksela i to nie w warstwie werbalnej, ale praktycznej polityki może „stroić fochy” po zwycięstwie prawicy po drugiej stronie Atlantyku.

 

Na razie Donald Trump wcześniej niż jego rywalka wskazał kandydata na wiceprezydenta. Niektórych zaskoczyła kandydatura Jamesa Davida Vance’a. Byli eksperci, którzy narzekali, że Trump mógł wybrać bardziej umiarkowanego kandydata, mniej "twardego", który powalczyłby o bardziej centrowy elektorat. Jakże charakterystyczne, że symetryczne zdumienie towarzyszyło niektórym po ogłoszeniu przez Mrs Harris kandydatury jej potencjalnego wiceprezydenta. Oto bowiem Tim Walz jest politykiem wyznającym dość jednoznaczne lewicowe poglądy. Okazało się, że Kamala Harris włożyła buty Donalda Trumpa i postawiła na kandydata odbieranego przez szereg środowisk jako bardziej radykalny od niej – tak, jak Trump wybrał kandydata niewątpliwie bardziej prawicowego od niego samego. Zatem identyczny manewr. Dlaczego obie strony politycznego sporu w USA zdecydowały się na identyczny scenariusz? Ewidentnie chodzi - uwaga, znów tak jak w Polsce Anno Domini 2020! – o uruchomienie „twardych” elektoratów, o  pobicie przeciwnika większą frekwencją we własnym obozie. Zaostrzenie retoryki wyborczej przez Andrzeja Dudę, między pierwszą a drugą turą spowodowało „wysycenie” wyborców prawej strony. W Ameryce też obie strony politycznego konfliktu odwołują się do tego samego mechanizmu. Nie chodzi o walkę o mityczne „centrum”, ponieważ i w Polsce i w Ameryce i w coraz większej liczbie państw na świecie w wyniku politycznej i ideologicznej polaryzacji tzw. centrowi wyborcy odgrywają już zdecydowanie mniejszą rolę niż kiedyś. Historycznie rzecz biorąc, przez parę dekad w Europie szeroko rozumiana prawica, a raczej centroprawica schodziła do centrum – a lewica, a raczej centrolewica czyniła to samo. Wtedy rzeczywiście o wynikach wyborów w Niemczech, Holandii, Austrii itd. (Francja, ze względu na swój antyprawicowy „kordon sanitarny” miała już zupełnie inną specyfikę) decydowali w większej mierze wyborcy owego nieokreślonego centrum. To się jednak zmieniło.

 

Amerykanski „swing”i maksymalna mobilizacja

 

Oczywiście o wynikach wyborów w Stanach Zjednoczonych Ameryki dalej rozstrzygają rezultaty w siedmiu stanach określanych jako „swing states” (Pensylwania, Wisconsin, Michigan, Karolina Północna, Georgia, Arizona, Nevada), w których wyborcy „przepływają” od obozu Republikanów do obozu Demokratów i z powrotem. Jednak analiza zwycięstwa Josepha Robinette’a Bidena przed czteroma laty, pokazuje ,że w tych stanach amerykańska lewica maksymalnie zmobilizowała Afroamerykanów oraz kobiety i właśnie ta wyraźnie zwiększona frekwencja - w porównaniu z wyborami z 2016 roku, gdy Demokratów reprezentowała Hillary Rodham Clinton - zdecydowała o wygranej J. R. Bidena. Nie wchodzę tu w rozważania, częste u Republikanów zarówno na przełomie 2020 i 2021 roku, jak i w tej kampanii, o „korygowaniu” (czyli po prostu fałszowaniu) wyniku wyborów w „swing states”. Na przykład w Georgii poprzez dosypywanie głosów już po formalnym zakończeniu głosowania, co miało zostać uwiecznione w szeregu przypadków na kamerach monitoringu. Nie mam w tej sprawie wystarczających danych, ani też jednoznacznej opinii czy i na ile takie sytuacje mogły zmienić wynik wyborów.

 

Reasumując: obóz Kamali Harris i obóz Donalda Trumpa będzie w najbliższych tygodniach przede wszystkim starał się „wysycić” własny elektorat oraz dodatkowo, zwłaszcza w przypadku byłego prezydenta, powalczy o głosy nie tylko i nie głównie niezdecydowanych, ale tych, którzy dotychczas nigdy nie głosowali.

 

A gdzie w tym wszystkim Polska? Dlaczego stawiam na Trumpa?

 

Jak wyniki wyborów w USA mają się do Polski i relacji polsko- amerykańskich? Nie jestem w tej kwestii subiektywny, ponieważ tak, jak deklarowałem poparcie dla kandydata Johna Donalda Trumpa przed ośmioma laty, wtedy, gdy niektórzy znaczący politycy polskiej prawicy mówili, że wybór między Republikaninem a Hillary Clinton to „wybór między dżumą a cholerą”, tak i również teraz , w tej kampanii jednoznacznie wypowiadałem się publicznie, udzielając wywiadów i pisząc artykuły, że dla Polski lepszy byłby Donald J. Trump. Podkreślałem i dalej będę podkreślał, że największy sojusznik Stanów Zjednoczonych Ameryki w Unii Europejskiej czyli Polska musi utrzymywać dobre relacje z każdym prezydentem USA, obojętnie od jego opcji politycznej. Leży to zresztą w interesie i największego mocarstwa świata i w interesie piątego kraju UE.

 

Uważam jednak, że zwycięstwo Republikanów w wyborach prezydenckich tradycyjnie w pierwszy wtorek listopada będzie korzystne dla interesu Polski z trzech powodów.

Po pierwsze, jak już wcześniej zauważyłem, lewicowo-liberalny establiszment Unii Europejskiej schłodzi relacje z USA i tym bardziej wówczas w cenie będzie Polska, tradycyjny i niezmienny, bez względu na ideologiczne koniunktury, sojusznik „numer 1” USA w UE i „numer 2” (po Zjednoczonym Królestwa  Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej) w Europie.

Po drugie Donald Trump wypowiadał się kilkukrotnie o historii Polski w najbardziej wiarygodny sposób ze wszystkich poważnych polityków szeroko rozumianego Zachodu. Czynił tak nie tylko w naszym kraju – to łatwiej – w czasie swojej pierwszej bilateralnej wizyty, ale też czynił tak publicznie w USA. W sytuacji powszechnego fałszowania, zwłaszcza najnowszych dziejów Rzeczypospolitej, co ma miejsce po obu stronach Atlantyku i skądinąd w oczywisty sposób jest korzystne dla Rosji (w swoim czasie było to nawet przez nią inspirowane) bardzo dobrze mówiący o polskiej historii Trump jest dla nas znacznie lepszy niż milcząca o tym Harris.

Po trzecie wreszcie obecna administracja amerykańska ewidentnie ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski, a po zwycięstwie Trumpa jest duża szansa, że przestanie to mieć miejsce.

 

To powody, dla których polska prawica i szerzej: polska opinia publiczna, powinna trzymać kciuki za Trumpa, a nie publicznie go atakować, jak czynił to obecny premier i jego dwóch wicepremierów.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.08.2024)


 

POLECANE
To koniec. Legendarny piłkarz rezygnuje Wiadomości
To koniec. Legendarny piłkarz rezygnuje

Były piłkarz Realu Madryt i reprezentacji Brazylii Marcelo zakończył karierę - poinformował w czwartek były już zawodnik w mediach społecznościowych. Z Realem zdobył 25 trofeów, w tym pięć tytułów Ligi Mistrzów.

Prokuratura Krajowa potwierdza... zamach stanu gorące
"Prokuratura Krajowa potwierdza... zamach stanu"

"Prokuratura Krajowa potwierdza… zamach stanu. Rzeczniczka publicznie przyznała, że prok. Dariusz Barski był pełnoprawnym, legalnym Prokuratorem Krajowym" – twierdzi były wiceminister sprawiedliwości i poseł PiS Marcin Warchoł

Muzyk znanego zespołu bardzo chory. Koncerty odwołane Wiadomości
Muzyk znanego zespołu bardzo chory. Koncerty odwołane

Flogging Molly, jedna z najbardziej rozpoznawalnych grup łączących punk rock z irlandzkim folkiem, przekazała smutne wieści dla swoich fanów. Lider zespołu, Dave King, zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, co zmusiło muzyków do odwołania wszystkich koncertów zaplanowanych na 2025 rok. Decyzja ta dotyczy również występu w Polsce, który miał odbyć się 25 czerwca w warszawskim klubie Proxima.

Znany dziennikarz Gazety Wyborczej z zakazem wstępu do Sejmu z ostatniej chwili
Znany dziennikarz "Gazety Wyborczej" z zakazem wstępu do Sejmu

– Komendant Straży Marszałkowskiej zdecydował o zawieszeniu możliwości wstępu na teren parlamentu dziennikarzowi "Gazety Wyborczej" Wojciechowi Czuchnowskiemu na dwa miesiące – poinformował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Postanowienie ma związek z incydentem, w którym uczestniczył poseł PiS Dariusz Matecki.

Gdzie zagra reprezentacja Polski? Są nowe doniesienia Wiadomości
Gdzie zagra reprezentacja Polski? Są nowe doniesienia

Marcowe mecze z Litwą i Maltą - na PGE Narodowym w Warszawie, a wrześniowy z Finlandią - na Stadionie Śląskim w Chorzowie - zdecydował PZPN ws. występów przed własną publicznością piłkarskiej reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata, o czym nieoficjalnie dowiedziała się PAP.

Szef KRRiTV: Złożyłem zeznania ws. zamachu stanu gorące
Szef KRRiTV: Złożyłem zeznania ws. zamachu stanu

Informuję, że dziś złożyłem zeznania przed prokuratorem Michałem Ostrowskim w sprawie trwającego, moim zdaniem, od 19.12.2023 zamachu konstytucyjnego – przekazał w czwartek szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski.

Błażej Spychalski zatrzymany przez CBA. Rzecznik prezydenta zabrała głos z ostatniej chwili
Błażej Spychalski zatrzymany przez CBA. Rzecznik prezydenta zabrała głos

Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Diana Głownia podkreśliła w czwartek, że Kancelaria Prezydenta podchodzi "ostrożnie i z dystansem" do zatrzymania przez CBA byłego rzecznika prasowego prezydenta RP Błażeja Spychalskiego. Zauważyła, że obecnie niewiele wiadomo o sprawie.

To koniec projektu drugiej elektrowni jądrowej w Polsce? Wiadomości
To koniec projektu drugiej elektrowni jądrowej w Polsce?

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że rząd będzie szukał tańszych rozwiązań ws. projektu drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Wyjaśnił również, że zamierza się przyjrzeć amerykańskiej ofercie, aby móc podjąć decyzję. „Czy to koniec dla drugiej elektrowni jądrowej w Polsce?” – zastanawia się redaktor naczelna agencji prasowej Radia Debata Aleksandra Fedorska.

Uważam to za błąd. Merkel uderza w CDU polityka
"Uważam to za błąd". Merkel uderza w CDU

Była kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła swoje niezadowolenie wobec propozycji swojej dawnej partii, CDU, oraz jej bawarskiego odpowiednika, CSU. Plany dotyczące zawracania migrantów na granicach Niemiec uznała za niewłaściwe podejście do problemu migracji.

Prezes PiS wesprze kampanię Nawrockiego? Jest oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego Wiadomości
Prezes PiS wesprze kampanię Nawrockiego? Jest oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego

Szef sztabu Karola Nawrockiego poinformował w rozmowie z "Super Expressem", że kampanię prezydencką ma wesprzeć prezes PiS. Do tej sprawy w rozmowie z dziennikarzami na korytarzu sejmowym odniósł się Jarosław Kaczyński.

REKLAMA

WYBORY W AMERYCE A SPRAWA POLSKA

WYBORY W AMERYCE A SPRAWA POLSKA

Do wyborów w Stanach Zjednoczonych Ameryki zostały niespełna trzy miesiące. Wiemy już o tych wyborach bardzo dużo, a jednocześnie tak niewiele. Donald Trump wydawał się być niemal stu procentowym faworytem w starciu z Josephem Bidenem, ale Demokraci zdecydowali się na identyczny wariant, który w wyborach prezydenckich w Polsce w 2020 roku zrealizowała Koalicja Obywatelska: wymianę kandydata, który nie miał szans. D. J. Trump ma wciąż dużą szansę na zwycięstwo, ale nie jest ono wcale oczywiste.

 

USA Trumpa i unijny chłód oraz walka o twardy elektorat

 

Kamala Harris ma oczywiście wsparcie większości mediów, trzyma za nią kciuki także unijny establiszment. Można się spodziewać, że zwycięstwo kandydata Republikanów będzie skutkowało znaczącym ochłodzeniem relacji między USA a Unią Europejską. Jakby nie zabrzmiało to paradoksalnie, beneficjentem tego może stać się Chińska Republika Ludowa, która  będzie zapewne łagodniej traktowana niż dotychczas. Przy Trumpie wspólny euroatlantycki front może - i to z inicjatywy UE – nie być tak mocny, jak mógłby być. To ciekawe, że to eksprezydenta Donalda Johna Trumpa oskarża się o niechęć do Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej, ale to właśnie Bruksela i to nie w warstwie werbalnej, ale praktycznej polityki może „stroić fochy” po zwycięstwie prawicy po drugiej stronie Atlantyku.

 

Na razie Donald Trump wcześniej niż jego rywalka wskazał kandydata na wiceprezydenta. Niektórych zaskoczyła kandydatura Jamesa Davida Vance’a. Byli eksperci, którzy narzekali, że Trump mógł wybrać bardziej umiarkowanego kandydata, mniej "twardego", który powalczyłby o bardziej centrowy elektorat. Jakże charakterystyczne, że symetryczne zdumienie towarzyszyło niektórym po ogłoszeniu przez Mrs Harris kandydatury jej potencjalnego wiceprezydenta. Oto bowiem Tim Walz jest politykiem wyznającym dość jednoznaczne lewicowe poglądy. Okazało się, że Kamala Harris włożyła buty Donalda Trumpa i postawiła na kandydata odbieranego przez szereg środowisk jako bardziej radykalny od niej – tak, jak Trump wybrał kandydata niewątpliwie bardziej prawicowego od niego samego. Zatem identyczny manewr. Dlaczego obie strony politycznego sporu w USA zdecydowały się na identyczny scenariusz? Ewidentnie chodzi - uwaga, znów tak jak w Polsce Anno Domini 2020! – o uruchomienie „twardych” elektoratów, o  pobicie przeciwnika większą frekwencją we własnym obozie. Zaostrzenie retoryki wyborczej przez Andrzeja Dudę, między pierwszą a drugą turą spowodowało „wysycenie” wyborców prawej strony. W Ameryce też obie strony politycznego konfliktu odwołują się do tego samego mechanizmu. Nie chodzi o walkę o mityczne „centrum”, ponieważ i w Polsce i w Ameryce i w coraz większej liczbie państw na świecie w wyniku politycznej i ideologicznej polaryzacji tzw. centrowi wyborcy odgrywają już zdecydowanie mniejszą rolę niż kiedyś. Historycznie rzecz biorąc, przez parę dekad w Europie szeroko rozumiana prawica, a raczej centroprawica schodziła do centrum – a lewica, a raczej centrolewica czyniła to samo. Wtedy rzeczywiście o wynikach wyborów w Niemczech, Holandii, Austrii itd. (Francja, ze względu na swój antyprawicowy „kordon sanitarny” miała już zupełnie inną specyfikę) decydowali w większej mierze wyborcy owego nieokreślonego centrum. To się jednak zmieniło.

 

Amerykanski „swing”i maksymalna mobilizacja

 

Oczywiście o wynikach wyborów w Stanach Zjednoczonych Ameryki dalej rozstrzygają rezultaty w siedmiu stanach określanych jako „swing states” (Pensylwania, Wisconsin, Michigan, Karolina Północna, Georgia, Arizona, Nevada), w których wyborcy „przepływają” od obozu Republikanów do obozu Demokratów i z powrotem. Jednak analiza zwycięstwa Josepha Robinette’a Bidena przed czteroma laty, pokazuje ,że w tych stanach amerykańska lewica maksymalnie zmobilizowała Afroamerykanów oraz kobiety i właśnie ta wyraźnie zwiększona frekwencja - w porównaniu z wyborami z 2016 roku, gdy Demokratów reprezentowała Hillary Rodham Clinton - zdecydowała o wygranej J. R. Bidena. Nie wchodzę tu w rozważania, częste u Republikanów zarówno na przełomie 2020 i 2021 roku, jak i w tej kampanii, o „korygowaniu” (czyli po prostu fałszowaniu) wyniku wyborów w „swing states”. Na przykład w Georgii poprzez dosypywanie głosów już po formalnym zakończeniu głosowania, co miało zostać uwiecznione w szeregu przypadków na kamerach monitoringu. Nie mam w tej sprawie wystarczających danych, ani też jednoznacznej opinii czy i na ile takie sytuacje mogły zmienić wynik wyborów.

 

Reasumując: obóz Kamali Harris i obóz Donalda Trumpa będzie w najbliższych tygodniach przede wszystkim starał się „wysycić” własny elektorat oraz dodatkowo, zwłaszcza w przypadku byłego prezydenta, powalczy o głosy nie tylko i nie głównie niezdecydowanych, ale tych, którzy dotychczas nigdy nie głosowali.

 

A gdzie w tym wszystkim Polska? Dlaczego stawiam na Trumpa?

 

Jak wyniki wyborów w USA mają się do Polski i relacji polsko- amerykańskich? Nie jestem w tej kwestii subiektywny, ponieważ tak, jak deklarowałem poparcie dla kandydata Johna Donalda Trumpa przed ośmioma laty, wtedy, gdy niektórzy znaczący politycy polskiej prawicy mówili, że wybór między Republikaninem a Hillary Clinton to „wybór między dżumą a cholerą”, tak i również teraz , w tej kampanii jednoznacznie wypowiadałem się publicznie, udzielając wywiadów i pisząc artykuły, że dla Polski lepszy byłby Donald J. Trump. Podkreślałem i dalej będę podkreślał, że największy sojusznik Stanów Zjednoczonych Ameryki w Unii Europejskiej czyli Polska musi utrzymywać dobre relacje z każdym prezydentem USA, obojętnie od jego opcji politycznej. Leży to zresztą w interesie i największego mocarstwa świata i w interesie piątego kraju UE.

 

Uważam jednak, że zwycięstwo Republikanów w wyborach prezydenckich tradycyjnie w pierwszy wtorek listopada będzie korzystne dla interesu Polski z trzech powodów.

Po pierwsze, jak już wcześniej zauważyłem, lewicowo-liberalny establiszment Unii Europejskiej schłodzi relacje z USA i tym bardziej wówczas w cenie będzie Polska, tradycyjny i niezmienny, bez względu na ideologiczne koniunktury, sojusznik „numer 1” USA w UE i „numer 2” (po Zjednoczonym Królestwa  Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej) w Europie.

Po drugie Donald Trump wypowiadał się kilkukrotnie o historii Polski w najbardziej wiarygodny sposób ze wszystkich poważnych polityków szeroko rozumianego Zachodu. Czynił tak nie tylko w naszym kraju – to łatwiej – w czasie swojej pierwszej bilateralnej wizyty, ale też czynił tak publicznie w USA. W sytuacji powszechnego fałszowania, zwłaszcza najnowszych dziejów Rzeczypospolitej, co ma miejsce po obu stronach Atlantyku i skądinąd w oczywisty sposób jest korzystne dla Rosji (w swoim czasie było to nawet przez nią inspirowane) bardzo dobrze mówiący o polskiej historii Trump jest dla nas znacznie lepszy niż milcząca o tym Harris.

Po trzecie wreszcie obecna administracja amerykańska ewidentnie ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski, a po zwycięstwie Trumpa jest duża szansa, że przestanie to mieć miejsce.

 

To powody, dla których polska prawica i szerzej: polska opinia publiczna, powinna trzymać kciuki za Trumpa, a nie publicznie go atakować, jak czynił to obecny premier i jego dwóch wicepremierów.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.08.2024)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe