Paweł Jędrzejewski: Mariusz Trynkiewicz - morderca celebryta - nie żyje. Jego życie było torturą dla bliskich ofiar

Przed trzema tygodniami umarł Mariusz Trynkiewicz - zbrodniarz, który w 1988 roku zamordował w Piotrkowie Trybunalskim czterech chłopców w wieku od 11 do 13 lat. Wiadomość o jego śmierci może i powinna cieszyć. Mnie ucieszyła bardzo.
Mariusz Trynkiewicz Paweł Jędrzejewski: Mariusz Trynkiewicz - morderca celebryta - nie żyje. Jego życie było torturą dla bliskich ofiar
Mariusz Trynkiewicz / grafika modyfikowana

Wreszcie zniknął z powierzchni ziemi. Nie musimy oddychać tym samym powietrzem i patrzyć w to samo niebo. Jego istnienie było obraźliwe dla uczciwych ludzi.

 

Tych ludzi skrzywdzono

Jednak ciesząc się ze śmierci tego człowieka, nie powinniśmy zapominać o wielkiej i nienaprawialnej krzywdzie jaką sejm RP, senat, państwo z jego wymiarem sprawiedliwości, a poprzez te instytucje - pośrednio - całe społeczeństwo, czyli my wszyscy, wyrządziliśmy rodzinom ofiar Trynkiewicza. Przede wszystkim rodzicom zamordowanych chłopców. Instytucje państwa, działające w naszym imieniu, torturowały ich przez długie dziesięciolecia. Torturowały ludzi, którzy doznali potwornej krzywdy dokonanej przez zbrodniarza, zezwoleniem Trynkiewiczowi - mordercy ich dzieci - na coraz bardziej normalne życie. Tak, jakby miał do takiego życia moralne prawo. A nie miał.

 

To była podła zdrada

Utrata dziecka jest koszmarnym doświadczeniem dla rodzica. Jest najbardziej okrutną traumą, z jaką człowiek może się zmierzyć w życiu. Jednak, gdy dziecko umiera w wyniku nieuleczalnej choroby lub wypadku, któremu nie dałoby się zapobiec nie będąc jasnowidzem, ból - choć potworny - jest jednak mniejszy, niż wtedy, gdy przyczyną śmierci jest okrutne morderstwo, popełnione z premedytacją. Gdy dziecko umrze w ten sposób, dla jego rodziców świadomość, że morderca żyje i może korzystać z tego, co w życiu jest dobre, pozostaje na zawsze torturą. Jest straszliwą niesprawiedliwością dokonywaną przez tych, którzy powinni solidaryzować się z ofiarami. Jest podłą zdradą, gdy państwo i prawo stają po stronie mordercy. Gdy dbają o jego dobro, lekceważąc uczucia skrzywdzonych. Gdy swoimi działaniami udowadniają, że życie mordercy jest dla nich ważniejsze niż śmierć jego ofiar i cierpienie ich rodzin.

 

25 lat zamiast stryczka

Już na początku było sporo winy ówczesnego, jeszcze "socjalistycznego" państwa. Za pierwszy przypadek seksualnego wykorzystania dziecka otrzymał karę zaledwie w zawieszeniu. Za kolejne przestępstwo seksualne wobec dwunastoletniego chłopca skazano go co prawda na więzienie, ale w trakcie odbywania wyroku został warunkowo wypuszczony. I morderstw dokonał właśnie wtedy, gdy był na przepustce. Za zamordowanie czterech chłopców otrzymał zasłużoną karę śmierci. Nie było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości, że to on jest mordercą. Przyznał się do zbrodni i wskazał miejsce ukrycia zwłok pierwszego zamordowanego chłopca. Nim zdążono go powiesić, sejm ogłosił amnestię, która zniosła karę śmierci dla Trynkiewicza i - co najważniejsze - nie zmieniła wyroku na dożywocie, które wówczas wymazano z Kodeksu Karnego, ale na zaledwie 25 lat. Skandaliczna, krótkowzroczna, bezrozumna decyzja. Skąd w ogóle pomysł uczczenia historycznej chwili upadku komunizmu zmniejszaniem kary tak potwornym mordercom jak Trynkiewicz?

 

Sejm i senat poddali się presji

Początkowo ustawa amnestyjna z 1989 roku nie przewidywała złagodzenia kar dla morderców. Jednak w senacie wprowadzono i przegłosowano bez zastanowienia poprawki, które darowały mordercom, w tym Trynkiewiczowi, życie i zamieniły śmierć na więzienie. Senatorowie udowodnili, że w tej kwestii stosują klasyczną zasadę "jakoś to będzie". Nie pomyśleli, że zbrodniarze w wieku pomiędzy dwudziestką a trzydziestką wyjdą z więzienia przed pięćdziesìątką. Usilnie forsowali zamianę kary śmierci na 25 lat. Senatorom, a ostatecznie także posłom, 25 lat wydawało się wiecznością. Fakt, że Trynkiewicz i inni podobni mordercy, uzyskają wolność za ćwierć wieku, to nie był ich problem. Niech się inni, którzy kiedyś przyjdą po nas, martwią. To był prawdziwy tryumf populizmu. Amnestia miała być - za wszelką cenę - efektowna, czyli szeroka i głęboka, odpowiadająca duchem hasłu "grubej kreski" premiera Tadeusza Mazowieckiego. Tego oczekiwali więźniowie. I bardzo stanowczo demonstrowali swoje oczekiwania. Jesienią 1989 roku wybuchały w polskich więzieniach potężne bunty, w trakcie których ginęli ludzie. Na senat i sejm wywarta została bardzo silna presja. Panująca wówczas atmosfera sprzyjała nieprzemyślanym decyzjom. Trzeba było - ze strachu i z lekkomyślności - działać jak najszybciej. Adam Michnik - wówczas poseł na sejm - argumentował z trybuny sejmowej w wyjątkowo pokrętny sposób: "Uznajmy wreszcie, że to, że ktoś popełnił przestępstwo, to jest nieszczęście, to jest jego nieszczęście. Spróbujmy mu pomóc. Wzywam do głosowania za amnestią rozszerzoną." Do senatorów i posłów nie dotarło, że zamiana kary śmierci na 25 lat więzienia jest nieodwracalna. Jakże trafna okazała się antyczna hebrajska maksyma: "Jeżeli jesteś życzliwy wobec okrutnych, stajesz się okrutny wobec życzliwych". Każde dobro wyświadczane Trynkiewiczowi i takim potworom jak on, krzywdziło normalnych, porządnych ludzi, którym ci zbrodniarze odebrali najbliższych.

 

Morderca - celebrytą

Gdy rodzice zamordowanych chłopców musieli przez dziesięciolecia dźwigać straszliwy ból straty i wyobrażenie cierpienia, jakiego doznały ofiary Trynkiewicza przed śmiercią, wtedy państwo, wymiar sprawiedliwości podarowały mordercy nie tylko radość unieważnienia kary śmierci, ale także pewność, że będzie uwolniony i prawo do korzystania z kontaktów z innymi ludźmi. Do tego stopnia, że morderca ożenił się w roku 2015 z kobietą, z którą korespondował z więzienia. Z tej okazji media informowały o detalach wydarzenia, postrzegając Trynkiewicza w jego nowej roli - roli celebryty: "Ceremonia ślubna odbyła się w sali widzeń ośrodka w Gostyninie, a obecni byli jedynie najbliżsi. Podczas poczęstunku podano kawowy tort, roladę śmietankową i sernik". System prawa, zamiast odebrać mu życie, dał mu 34 lata życia i możliwość opowiedzenia swojej historii - chyba najpełniej w artykule opublikowanym przez prasę pod sensacyjnym tytułem "Spowiedź szatana. Mariusz Trynkiewicz - narodziny pedofila mordercy". To budowało jego legendę. I co z tego, że czarną. Żyjemy w czasach, gdy jedną z najbardziej cenionych "wartości" jest "fejm" (fame), czyli popularność, sława, rozgłos. I wcale nie musi być to dobra sława. Może być jak najgorsza. Ona nadal jest pożądana, bo rzecz w tym, żeby być znanym, być wyjątkowym. To Trynkiewicz również otrzymał w nagrodę za swoje zbrodnie. Był "kimś", a bez morderstw byłby nikim. Powstały o nim aż trzy książki i zapewne setki artykułów.

 

Umarł, jakby był uczciwym człowiekiem

Człowiek, który powinien zostać powieszony w roku 1989, otrzymał od nas wszystkich długie i wygodne życie. Bez przymusu pracy i zmartwień życia codziennego, zakończone śmiercią nie na szubienicy, ale na łóżku szpitalnym w Gdańsku - tak jakby był zwyczajnym, normalnym, uczciwym, porządnym człowiekiem. A przecież Trynkiewicz nie był - w ocenie psychologów i psychiatrów - "osobą upośledzoną" tylko skrajnie cynicznym zbrodniarzem. Stwierdzili oni, że "jego poziom intelektualny należy określić jako ponadprzeciętny".
Stał się pośrednią przyczyną powstania ustawy "o bestiach", umożliwiającej - wobec przestępców, którzy odsiedzieli wyroki, ale nadal stanowią zagrożenie - zastosowanie nadzoru prewencyjnego oraz umieszczenia w specjalnym ośrodku w Gostyninie. Tam znalazł się Trynkiewicz na kilka lat, nim nie wrócił do więzienia za posiadanie pornografii dziecięcej. Ustawa to była desperacką, bo zapewne niezgodną z Konstytucją, próbą choć częściowej naprawy błędu, jakim była amnestia z roku 1989. Tylko ona umożliwiła trzymanie go w izolacji i zapobiegła jego kolejnym morderstwom.

Jednak okrucieństwo, jakim amnestia 1989 roku była dla rodziców Wojciecha Pryczka, Tomasza Łojka, Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka, nigdy już nie zostanie naprawione, ani nawet złagodzone.

 

Życie niewinnych ludzi nie jest wiele warte

Natomiast sama reguła, żeby przestępców seksualnych, gwałcicieli, którzy są jednocześnie mordercami, skazywać na 25 lat więzienia, zamiast wieszać, nadal naraża kolejnych niewinnych ludzi na śmiertelne niebezpieczeństwo. Oto konkretny przykład sprzed miesiąca. 2 stycznia media informowały o jakimś innym mordercy, podobnym do Trynkiewicza: "Morderca i gwałciciel po 25 latach wyszedł na wolność i znów zaatakował koło Torunia! Z nożem w ręku groził kobietom". I nie zgadniecie, jaki wyrok otrzymał ten morderca i gwałciciel, grożący znów śmiercią. 3 lata i 10 miesięcy więzienia. Życie i bezpieczeństwo niewinnych ludzi nadal nie jest w naszym świecie wiele warte.


 

POLECANE
Jest w chaosie. Karol Nawrocki ostro o sytuacji w Europie polityka
"Jest w chaosie". Karol Nawrocki ostro o sytuacji w Europie

- Europa jest w chaosie - w chaosie tożsamościowym, w chaosie w zakresie bezpieczeństwa, narobiła wiele błędów - podkreślił obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, który we wtorek spotkał się z mieszkańcami Wyszkowa.

Dramatycznie słaba Rzesza Europejska tylko u nas
Dramatycznie słaba Rzesza Europejska

Ostatnie wydarzenia obnażyły słabość UE. Król jest nagi, a choć jako pierwszy – publicznie i tak mocno - powiedział to wiceprezydent USA, to przecież wiemy o tym od dawna.

Polska nie zostanie zwolniona z paktu migracyjnego? Jest odpowiedź wiceszefowej KE gorące
Polska nie zostanie zwolniona z paktu migracyjnego? Jest odpowiedź wiceszefowej KE

Europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik w Parlamencie Europejskim próbowała ustalić, jakie dokumenty ma złożyć Polska, żeby uniknąć przymusowej relokacji imigrantów lub płacenia kar za odmowę ich wpuszczenia. Na te kwestie odpowiedziała wiceszefowa Komisji Europejskiej Henna Virkkunen.

Prezydent Andrzej Duda zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego polityka
Prezydent Andrzej Duda zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego

We wtorek Prezydent Andrzej Duda poinformował, że na przyszły poniedziałek zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Jak dodał, posiedzenie RBN odbędzie się po tym, gdy będą już znane rezultatu spotkań w Kijowie, gdzie udaje się specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg.

Nikt nie panuje nad tym kogo Niemcy relokują do Polski gorące
Nikt nie panuje nad tym kogo Niemcy "relokują" do Polski

Trwa wzmożenie niemieckich władz w zakresie wydalania z kraju nielegalnych imigrantów. Jak potwierdzają niemieckie władze część z nich odsyłana jest do Polski na podstawie tzw. porozumień dublińskich, z kolei polski rząd w żaden sposób nie weryfikuje czy odsyłane osoby faktycznie powinny trafiać właśnie do polski.

Pytanie Tomasza Treli zaskoczyło szefową CBA. Jest reakcja Jacka Ozdoby gorące
Pytanie Tomasza Treli zaskoczyło szefową CBA. Jest reakcja Jacka Ozdoby

Wiceprzewodniczący nielegalnie działającej komisji ds. Pegasusa Tomasz Trela mocno zdziwił dzisiejszego świadka – szefową CBA Agnieszkę Kwiatkowską-Gurdak – swoim pytaniem. W tej sprawie postanowił zareagować poseł Jacek Ozdoba.

Prezydent Francji zwołał nowy szczyt ws. Ukrainy. Znamy uczestników polityka
Prezydent Francji zwołał nowy szczyt ws. Ukrainy. Znamy uczestników

Francja zwołuje na środę drugie spotkanie na temat Ukrainy i europejskiego bezpieczeństwa - podał we wtorek Reuters za trzema źródłami dyplomatycznymi. Tym razem zaproszono kraje, które nie wzięły udziału w poniedziałkowym spotkaniu w Paryżu.

Nie żyje Marian Turski z ostatniej chwili
Nie żyje Marian Turski

Według informacji podanych przez "Politykę" i Muzeum POLIN nie żyje Marian Turski, były więzień Auschwitz i członek komunistycznej nomenklatury w czasach PRL.

Pożar zabytkowej hali w Gdańsku. Szokujące znalezisko śledczych z ostatniej chwili
Pożar zabytkowej hali w Gdańsku. Szokujące znalezisko śledczych

W zabytkowej hali na Przeróbce w Gdańsku, która spłonęła na początku lutego w gigantycznym pożarze, mogło znajdować się laboratorium do produkcji narkotyków – informują trójmiejskie media.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej gorące
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej

Opinię publiczną w Polsce poruszają informacje o masowym wydalaniu nielegalnych imigrantów z Niemiec do Polski. Niemieckie media donoszą o kolejnych przypadkach.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Mariusz Trynkiewicz - morderca celebryta - nie żyje. Jego życie było torturą dla bliskich ofiar

Przed trzema tygodniami umarł Mariusz Trynkiewicz - zbrodniarz, który w 1988 roku zamordował w Piotrkowie Trybunalskim czterech chłopców w wieku od 11 do 13 lat. Wiadomość o jego śmierci może i powinna cieszyć. Mnie ucieszyła bardzo.
Mariusz Trynkiewicz Paweł Jędrzejewski: Mariusz Trynkiewicz - morderca celebryta - nie żyje. Jego życie było torturą dla bliskich ofiar
Mariusz Trynkiewicz / grafika modyfikowana

Wreszcie zniknął z powierzchni ziemi. Nie musimy oddychać tym samym powietrzem i patrzyć w to samo niebo. Jego istnienie było obraźliwe dla uczciwych ludzi.

 

Tych ludzi skrzywdzono

Jednak ciesząc się ze śmierci tego człowieka, nie powinniśmy zapominać o wielkiej i nienaprawialnej krzywdzie jaką sejm RP, senat, państwo z jego wymiarem sprawiedliwości, a poprzez te instytucje - pośrednio - całe społeczeństwo, czyli my wszyscy, wyrządziliśmy rodzinom ofiar Trynkiewicza. Przede wszystkim rodzicom zamordowanych chłopców. Instytucje państwa, działające w naszym imieniu, torturowały ich przez długie dziesięciolecia. Torturowały ludzi, którzy doznali potwornej krzywdy dokonanej przez zbrodniarza, zezwoleniem Trynkiewiczowi - mordercy ich dzieci - na coraz bardziej normalne życie. Tak, jakby miał do takiego życia moralne prawo. A nie miał.

 

To była podła zdrada

Utrata dziecka jest koszmarnym doświadczeniem dla rodzica. Jest najbardziej okrutną traumą, z jaką człowiek może się zmierzyć w życiu. Jednak, gdy dziecko umiera w wyniku nieuleczalnej choroby lub wypadku, któremu nie dałoby się zapobiec nie będąc jasnowidzem, ból - choć potworny - jest jednak mniejszy, niż wtedy, gdy przyczyną śmierci jest okrutne morderstwo, popełnione z premedytacją. Gdy dziecko umrze w ten sposób, dla jego rodziców świadomość, że morderca żyje i może korzystać z tego, co w życiu jest dobre, pozostaje na zawsze torturą. Jest straszliwą niesprawiedliwością dokonywaną przez tych, którzy powinni solidaryzować się z ofiarami. Jest podłą zdradą, gdy państwo i prawo stają po stronie mordercy. Gdy dbają o jego dobro, lekceważąc uczucia skrzywdzonych. Gdy swoimi działaniami udowadniają, że życie mordercy jest dla nich ważniejsze niż śmierć jego ofiar i cierpienie ich rodzin.

 

25 lat zamiast stryczka

Już na początku było sporo winy ówczesnego, jeszcze "socjalistycznego" państwa. Za pierwszy przypadek seksualnego wykorzystania dziecka otrzymał karę zaledwie w zawieszeniu. Za kolejne przestępstwo seksualne wobec dwunastoletniego chłopca skazano go co prawda na więzienie, ale w trakcie odbywania wyroku został warunkowo wypuszczony. I morderstw dokonał właśnie wtedy, gdy był na przepustce. Za zamordowanie czterech chłopców otrzymał zasłużoną karę śmierci. Nie było żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości, że to on jest mordercą. Przyznał się do zbrodni i wskazał miejsce ukrycia zwłok pierwszego zamordowanego chłopca. Nim zdążono go powiesić, sejm ogłosił amnestię, która zniosła karę śmierci dla Trynkiewicza i - co najważniejsze - nie zmieniła wyroku na dożywocie, które wówczas wymazano z Kodeksu Karnego, ale na zaledwie 25 lat. Skandaliczna, krótkowzroczna, bezrozumna decyzja. Skąd w ogóle pomysł uczczenia historycznej chwili upadku komunizmu zmniejszaniem kary tak potwornym mordercom jak Trynkiewicz?

 

Sejm i senat poddali się presji

Początkowo ustawa amnestyjna z 1989 roku nie przewidywała złagodzenia kar dla morderców. Jednak w senacie wprowadzono i przegłosowano bez zastanowienia poprawki, które darowały mordercom, w tym Trynkiewiczowi, życie i zamieniły śmierć na więzienie. Senatorowie udowodnili, że w tej kwestii stosują klasyczną zasadę "jakoś to będzie". Nie pomyśleli, że zbrodniarze w wieku pomiędzy dwudziestką a trzydziestką wyjdą z więzienia przed pięćdziesìątką. Usilnie forsowali zamianę kary śmierci na 25 lat. Senatorom, a ostatecznie także posłom, 25 lat wydawało się wiecznością. Fakt, że Trynkiewicz i inni podobni mordercy, uzyskają wolność za ćwierć wieku, to nie był ich problem. Niech się inni, którzy kiedyś przyjdą po nas, martwią. To był prawdziwy tryumf populizmu. Amnestia miała być - za wszelką cenę - efektowna, czyli szeroka i głęboka, odpowiadająca duchem hasłu "grubej kreski" premiera Tadeusza Mazowieckiego. Tego oczekiwali więźniowie. I bardzo stanowczo demonstrowali swoje oczekiwania. Jesienią 1989 roku wybuchały w polskich więzieniach potężne bunty, w trakcie których ginęli ludzie. Na senat i sejm wywarta została bardzo silna presja. Panująca wówczas atmosfera sprzyjała nieprzemyślanym decyzjom. Trzeba było - ze strachu i z lekkomyślności - działać jak najszybciej. Adam Michnik - wówczas poseł na sejm - argumentował z trybuny sejmowej w wyjątkowo pokrętny sposób: "Uznajmy wreszcie, że to, że ktoś popełnił przestępstwo, to jest nieszczęście, to jest jego nieszczęście. Spróbujmy mu pomóc. Wzywam do głosowania za amnestią rozszerzoną." Do senatorów i posłów nie dotarło, że zamiana kary śmierci na 25 lat więzienia jest nieodwracalna. Jakże trafna okazała się antyczna hebrajska maksyma: "Jeżeli jesteś życzliwy wobec okrutnych, stajesz się okrutny wobec życzliwych". Każde dobro wyświadczane Trynkiewiczowi i takim potworom jak on, krzywdziło normalnych, porządnych ludzi, którym ci zbrodniarze odebrali najbliższych.

 

Morderca - celebrytą

Gdy rodzice zamordowanych chłopców musieli przez dziesięciolecia dźwigać straszliwy ból straty i wyobrażenie cierpienia, jakiego doznały ofiary Trynkiewicza przed śmiercią, wtedy państwo, wymiar sprawiedliwości podarowały mordercy nie tylko radość unieważnienia kary śmierci, ale także pewność, że będzie uwolniony i prawo do korzystania z kontaktów z innymi ludźmi. Do tego stopnia, że morderca ożenił się w roku 2015 z kobietą, z którą korespondował z więzienia. Z tej okazji media informowały o detalach wydarzenia, postrzegając Trynkiewicza w jego nowej roli - roli celebryty: "Ceremonia ślubna odbyła się w sali widzeń ośrodka w Gostyninie, a obecni byli jedynie najbliżsi. Podczas poczęstunku podano kawowy tort, roladę śmietankową i sernik". System prawa, zamiast odebrać mu życie, dał mu 34 lata życia i możliwość opowiedzenia swojej historii - chyba najpełniej w artykule opublikowanym przez prasę pod sensacyjnym tytułem "Spowiedź szatana. Mariusz Trynkiewicz - narodziny pedofila mordercy". To budowało jego legendę. I co z tego, że czarną. Żyjemy w czasach, gdy jedną z najbardziej cenionych "wartości" jest "fejm" (fame), czyli popularność, sława, rozgłos. I wcale nie musi być to dobra sława. Może być jak najgorsza. Ona nadal jest pożądana, bo rzecz w tym, żeby być znanym, być wyjątkowym. To Trynkiewicz również otrzymał w nagrodę za swoje zbrodnie. Był "kimś", a bez morderstw byłby nikim. Powstały o nim aż trzy książki i zapewne setki artykułów.

 

Umarł, jakby był uczciwym człowiekiem

Człowiek, który powinien zostać powieszony w roku 1989, otrzymał od nas wszystkich długie i wygodne życie. Bez przymusu pracy i zmartwień życia codziennego, zakończone śmiercią nie na szubienicy, ale na łóżku szpitalnym w Gdańsku - tak jakby był zwyczajnym, normalnym, uczciwym, porządnym człowiekiem. A przecież Trynkiewicz nie był - w ocenie psychologów i psychiatrów - "osobą upośledzoną" tylko skrajnie cynicznym zbrodniarzem. Stwierdzili oni, że "jego poziom intelektualny należy określić jako ponadprzeciętny".
Stał się pośrednią przyczyną powstania ustawy "o bestiach", umożliwiającej - wobec przestępców, którzy odsiedzieli wyroki, ale nadal stanowią zagrożenie - zastosowanie nadzoru prewencyjnego oraz umieszczenia w specjalnym ośrodku w Gostyninie. Tam znalazł się Trynkiewicz na kilka lat, nim nie wrócił do więzienia za posiadanie pornografii dziecięcej. Ustawa to była desperacką, bo zapewne niezgodną z Konstytucją, próbą choć częściowej naprawy błędu, jakim była amnestia z roku 1989. Tylko ona umożliwiła trzymanie go w izolacji i zapobiegła jego kolejnym morderstwom.

Jednak okrucieństwo, jakim amnestia 1989 roku była dla rodziców Wojciecha Pryczka, Tomasza Łojka, Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka, nigdy już nie zostanie naprawione, ani nawet złagodzone.

 

Życie niewinnych ludzi nie jest wiele warte

Natomiast sama reguła, żeby przestępców seksualnych, gwałcicieli, którzy są jednocześnie mordercami, skazywać na 25 lat więzienia, zamiast wieszać, nadal naraża kolejnych niewinnych ludzi na śmiertelne niebezpieczeństwo. Oto konkretny przykład sprzed miesiąca. 2 stycznia media informowały o jakimś innym mordercy, podobnym do Trynkiewicza: "Morderca i gwałciciel po 25 latach wyszedł na wolność i znów zaatakował koło Torunia! Z nożem w ręku groził kobietom". I nie zgadniecie, jaki wyrok otrzymał ten morderca i gwałciciel, grożący znów śmiercią. 3 lata i 10 miesięcy więzienia. Życie i bezpieczeństwo niewinnych ludzi nadal nie jest w naszym świecie wiele warte.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe