Straciła męża w tragicznym wypadku na Łazienkowskiej. Wstrząsające zeznania wdowy

Co musisz widzieć:
- „Ratownicy obudzili mnie w karetce. Powiedzieli, że mieliśmy wypadek (...). Krzyczałam i pytałam, co z moimi dziećmi i mężem” – zeznała wdowa po ofierze wypadku na Trasie Łazienkowskiej.
- Według biegłych Łukasz Żak był pijany, pędził 226 km/h i nagrywał jazdę telefonem; po wypadku uciekł z pomocą znajomych i został zatrzymany w Niemczech.
- Sąd nie zgodził się na uchylenie tymczasowego aresztu wobec oskarżonych; kolejna rozprawa zaplanowana jest na 9 września.
Podczas składania zeznań, wdowa relacjonowała dzień tragedii:
Spędziliśmy dzień z całą rodziną. Mąż zajmował się dziećmi, które biegały z pieskiem. Gdy dobiegała godz. 21 postanowiliśmy wracać. (...) Na miejscu wykąpaliśmy dzieci, ubraliśmy w piżamy, żeby jak usną w samochodzie od razu przenieść je do łóżka i położyć spać
– mówiła łamiącym się głosem 38-letnia kobieta.
Rodzina ruszyła w drogę powrotną do Warszawy około godziny 22. Dzieci zostały bezpiecznie zapięte w fotelikach, a mąż usiadł z nimi z tyłu, by „w razie czego je okryć albo podać im wodę”.
Ruszyliśmy w trasę powrotną na Grochów. (...) Mąż z dziećmi usnęli z tyłu. Nigdy nie miałam mandatu za przekroczenie prędkości. Wtedy też jechałam prawidłowo. (...) Ostatni moment, jaki pamiętam, to był zjazd na Trasę Łazienkowską
– relacjonowała.
Ratownicy obudzili mnie w karetce. Powiedzieli, że mieliśmy wypadek (...). Krzyczałam i pytałam, co z moimi dziećmi i mężem
– dodała we fragmencie swoich zeznań.
- PKP Intercity wydał pilny komunikat
- PKO BP wydał pilny komunikat dla klientów
- Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia
- Niebezpieczna butelka na wodę wycofana ze sprzedaży. Dwoje konsumentów straciło wzrok
- NFZ wydał pilny komunikat
- Odwołanie dyrektora Muzeum Historii Polski bezprawne. Sąd uchylił decyzję ministerstwa
- Prokuratorzy ponownie przeliczyli głosy, które już raz liczyli. Pomyłki na niekorzyść Nawrockiego
„Czekali, aż przyjdzie psycholog”
W dalszej części relacji opisała dramatyczne chwile po przebudzeniu się w szpitalu:
Zapytałam, co z moimi dziećmi i mężem. (...) Nie byli w stanie mi powiedzieć. Czekali aż przyjdzie psycholog
– wspominała pani Ewelina.
Rodzina doznała licznych obrażeń. Wszyscy przeszli wstrząśnienie mózgu. Ona sama miała połamane żebra, uszkodzony kręgosłup, przeszła operację śledziony i wątroby. Dzieci doznały wielu siniaków, a czteroletni syn przeszedł operację nogi.
Podejrzewam, że uderzenie było bardzo silne, patrząc na obrażenia (...). To, co się wydarzyło, odcisnęło traumę na nas wszystkich
– zeznała.
„Mam niezwykłą rodzinę, przyjaciół i bliskich”
Wdowa podkreśliła, że rodzina nadal korzysta z pomocy psychologa. Sama nie może wrócić do pracy z powodu odniesionych ran.
Mam niezwykłą rodzinę, przyjaciół i bliskich, którzy nam pomagają
– mówiła pani Ewelina.
W trakcie jej zeznań oskarżony Łukasz Żak ukrył twarz w dłoniach. Po jej relacji głos zabrał jeden z oskarżonych:
Bardzo współczuję. Historia, którą usłyszeliśmy łamie serce. Sam jestem ojcem dwójki dzieci i nie wyobrażam sobie, co przeżywacie
– powiedział.
Pędził 226 km/h i nagrywał telefonem
Według opinii biegłych, Łukasz Żak w chwili wypadku był pijany, trzymał w ręku telefon i nagrywał swoją jazdę. Rozpędził się do 226 km/h przy dopuszczalnym limicie 80 km/h.
Do zderzenia doszło 15 września 2024 roku na wysokości przystanku „Torwar”. W volkswagenie arteonie oprócz Żaka byli Paulina K., Sara S. i Adam K. Po wypadku na miejsce dotarli znajomi oskarżonego, którzy pomogli mu uciec. Żaka zatrzymano w niemieckiej Lubece na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Łukasz Żak przyznał się do winy
Wcześniej w toku procesu Łukasz Żak przyznał się do kierowania pojazdem i przekroczenia prędkości. Na sali sądowej przeprosił rodzinę zmarłego Rafała P., a także swoją byłą dziewczynę Paulinę K. i współoskarżonych.
Przyznał, że „jego znajomi są, według niego, także pokrzywdzonymi”. Zapowiedział, że będzie składał wyjaśnienia na dalszym etapie procesu.
Mężczyźnie grozi od 5 do 30 lat więzienia.
Na ławie oskarżonych zasiada, oprócz Żaka, także sześciu jego znajomych. Sprawa jednego z nich, Kacpra D., została wyłączona do odrębnego postępowania. Pozostałym zarzuca się m.in. utrudnianie postępowania oraz nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku.
Sąd nie zgodził się na zwolnienie z aresztu
Pod koniec czwartkowej rozprawy obrońcy wnieśli o uchylenie tymczasowego aresztu wobec oskarżonych. Sędzia Maciej Mitera nie wyraził na to zgody.
Kolejna rozprawa zaplanowana została na 9 września.