Okres świąteczno-noworoczny tradycyjnie skłania do refleksji i snucia prognoz. Nie może więc dziwić, że niezależnie od dynamicznej sytuacji politycznej skupię się na tym, co może wydarzyć się przez najbliższe dwanaście miesięcy. W końcu niepostrzeżenie powitaliśmy 2024 rok!
– Kwestia dotycząca tego, co zostanie uznane za likwidację Hamasu, będzie decyzją polityczną. Nie możemy zatem ocenić, kiedy wojna się zakończy. O ile odzyskanie zakładników to bardzo konkretny cel, o tyle uzyskanie pewności, że ze Strefy Gazy nigdy nie napłynie żadne zagrożenie dla Izraela, wydaje się niemożliwe – mówi Marek Matusiak, koordynator projektu Izrael-Europa w Ośrodku Studiów Wschodnich, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Dotychczas to rynki brytyjski, niemiecki i rosyjski przynosiły na Starym Kontynencie największe przychody w branży pornograficznej. Jednak od października sytuacja na Wyspach Brytyjskich zaczęła się radykalnie zmieniać i wygląda na to, że właśnie Zjednoczone Królestwo stanie się polem doświadczalnym i wzorcem, którego rozwiązania prawne będą przeniesione do innych krajów europejskich. Narzędzie, które miało ograniczyć dostępność treści pornograficznych ludziom młodym, uderzyło w całą branżę i już dzisiaj widać – przynajmniej na Wyspach – że ludzie zaczynają rezygnować z takiej rozrywki. A jeszcze na początku tego roku filmy tego typu oglądało tam niemal 14 milionów ludzi.
27 grudnia 1947 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na śmierć ppłk. Wacława Lipińskiego, historyka, żołnierza Legionów Polskich, piłsudczyka, działacza antyniemieckiego i antykomunistycznego. Został on zamordowany 4 kwietnia 1949 r. w więzieniu we Wronkach.
– Będziemy mieli czego pilnować. Osiem ostatnich lat przyniosło rozkwit polskiej gospodarki i zdecydowaną poprawę sytuacji finansowej większości społeczeństwa. Najlepsza w historii jest też sytuacja na rynku pracy i w warunkach zatrudnienia – mówi posłanka Małgorzata Wassermann w rozmowie z Teresą Wójcik.
Z pewnością wchodząc w ten rok, mamy znacznie więcej zmartwień niż powodów do radości. I wcale nie chodzi tu tylko o wyborców Prawa i Sprawiedliwości, o przegrane ostatecznie z nową większością sejmową wybory czy o grozę płynącą z zapowiedzi likwidacji ważnych inwestycji dla kraju. O wiele groźniejsza jest ta powyborcza cisza po prawej stronie, zarówno wśród zwolenników PiS, jak i w samym byłym już obozie władzy.
W poprzednich felietonach pisałem o zagrożeniach dla Polski. Z większości opinii analityków wynika, że w ciągu 3–5 lat Polsce może grozić wojna z Rosją, tak więc bezpieczeństwo Polski powinno być priorytetem dla strategii państwa. Jak mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego RP Jacek Siewiera: „Jeśli chcemy uniknąć wojny, to kraje NATO znajdujące się na wschodniej flance powinny przyjąć krótszy, 3-letni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji”.
Trump jest skrajnie kontrowersyjnym politykiem i jawi się jako postać zagadkowa. Dla lewicy dlatego, że jest skrajnym prawicowcem. Dla części prawicy dlatego, że jest populistą (?) i bywa nieprzewidywalny, a nawet nieodpowiedzialny. Jednakże, chociaż coraz bliżej są wybory, ani republikanie – poza Trumpem – ani demokraci nie mają przekonujących kandydatów na prezydenta największego mocarstwa świata. Trump zaś wciąż budzi wątpliwości, ale też wciąż jest nadzieją przeciętnego Amerykanina.
Układ sił jest taki, że to Hołownia zależy od Tuska, nie Tusk od Hołowni. Marszałek Sejmu musi robić teraz wszystko, by udowodnić Tuskowi, że to on będzie lepszym kandydatem na prezydenta niż Trzaskowski.
„Niecałe dwa tygodnie zajęło obecnemu rządowi roztrwonienie głównego – wydawać by się mogło – przesłania, które towarzyszyło obecnej koalicji w drodze po władzę. Wszakże nie jedność programowa czy odwoływanie się do wspólnego dziedzictwa stanowiły tu spoiwo, a donośnie wybrzmiewający przekaz: odsunąć PiS od władzy. Bo PiS to zdaniem dzisiejszych koalicjantów synonim braku praworządności, synonim reżimu, dyktatury, a co za tym idzie – kompletnego braku szacunku dla prawa” – pisze redaktor naczelny Michał Ossowski w swoim wstępniaku do noworocznego wydania „Tygodnika Solidarność”, w którym poczynania nowego rządu są niestety tematem numeru.
Wraz z odejściem PiS-u od władzy skończył się, jak twierdzą świeccy i duchowni obserwatorzy, pewien model koegzystencji Kościoła i polityków, szczególnie tych prawicowych. Kościół stoi obecnie przed wyzwaniem, z którego nie do końca zdaje sobie sprawę.
Niecałe dwa tygodnie zajęło obecnemu rządowi roztrwonienie głównego – wydawać by się mogło – przesłania, które towarzyszyło obecnej koalicji w drodze po władzę. Wszakże nie jedność programowa czy odwoływanie się do wspólnego dziedzictwa stanowiły tu spoiwo, a donośnie wybrzmiewający przekaz: odsunąć PiS od władzy. Bo PiS to zdaniem dzisiejszych koalicjantów synonim braku praworządności, synonim reżimu, dyktatury, a co za tym idzie – kompletnego braku szacunku dla prawa.
Jeżeli Taylor Swift zostaje człowiekiem roku magazynu „Time”, to wiedz, że coś się dzieje i to dzieje się dużo. Nie będzie to typowe podsumowanie roku w popkulturze, w którym wymienię, co wzbudziło największą sensację czy kto osiągnął sukces w 2023 roku. Nie, nie, kochani, nie ze mną takie numery. Włączam diabelski młyn i zaczynamy!
Jeżeli rządom Wenezueli i Guajny nie uda się porozumieć w sprawie niewielkiego spornego kawałka Ameryki Południowej, na kontynencie może wybuchnąć wojna. Choć sama Gujana jest kilkukrotnie mniejsza od swojego sąsiada, determinacja rządu tego kraju każe sądzić, że będzie to bardzo krwawy i trwały konflikt, który może się rozlać na całą północ kontynentu. To dlatego mocarstwa Ameryki Łacińskiej nawołują obie strony do ustępstw, przypominając, że tłem wszystkich nieporozumień jest epoka kolonialna, od której Ameryka Południowa wciąż nie potrafi się do końca uwolnić.
Być może już za kilka lat, żeby poczuć prawdziwą magię świąt Bożego Narodzenia, będziemy musieli wybrać się do krajów arabskich. Ziemia Święta jest oczywistą destynacją, ale muzułmanie z Iraku (tu Boże Narodzenie od niedawna ma status oficjalnego święta państwowego), Egiptu czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, choć nie uznają Jezusa za Syna Bożego, szanują chrześcijańskie tradycje i pozaobrzędowo obchodzą święta razem z nimi. Świecka Europa wyrzeka się korzeni święta – to dla wielu Skandynawów święto zimowe, a w Niemczech, żeby nie urazić przyjezdnych z Bliskiego Wschodu, rezygnuje się nie tylko z symboliki chrześcijańskiej, ale również z choinek czy gwiazdek. To, jak wygląda kasowanie Bożego Narodzenia, można zobaczyć choćby w Warszawie.
Mijający rok w polskiej polityce cofnął kulturę polityczną do początków lat 90. To rok inaugurujący multi-kulti i poprawność polityczną, a na koniec zmianę władzy.
– Faktografia podana przez św. Łukasza w Ewangelii mówi nam, że chrześcijaństwo w przeciwieństwie do religii pogańskich, w tym greckich mitów, jest wiarą zakorzenioną w konkretnej historii. Bóg jest transcendentnym Absolutem, ale zarazem jest Bogiem historii dla naszego zbawienia. Cesarstwo Rzymskie, choć początkowo wrogie chrześcijaństwu, pozwalało na w miarę szybkie dotarcie z Ewangelią w różne, dalekie od Jerozolimy, zakątki ówczesnego świata – mówi ks. prof. Dariusz Kowalczyk, wykładowca na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Łańcuch oksymoronów w kolędzie Franciszka Karpińskiego ma określić ogrom cudu, jaki stał się w stajence. Zaczyna się od tego, że „Bóg się rodzi”, gdy Bóg istniał zawsze i poza czasem. Od Cudu niepojętego według wszystkich doświadczeń ludzkości, możliwego do pojęcia przez paradoksy kolejnych oksymoronów kolędy, wywodzących się z sacrum, z Ewangelii św. Jana: „A Słowo Ciałem się stało [...] i mieszkało między nami”. W Janowej Ewangelii to nie jest oksymoron. To oczywistość.
„Każdy święty ma przeszłość, a każdy grzesznik ma przyszłość” – głosi przysłowie. Książka kardynała Grzegorza Rysia pt. „Błogosławieni, święci, szczęśliwi” prezentuje liczne dowody na prawdziwość tej tezy.
Zdrowa miłość własna. Powyższe sformułowanie wciąż dla wielu brzmi jak oksymoron, dbanie o siebie kojarzy się z egoizmem i zaprzeczeniem miłości. To szkodliwy stereotyp, z którym warto się rozprawić.