Agnieszka Żurek: Pochwała „zacofania”

Nigdy nie lubiłam „postępu”. Instynktownie. Częściowo wynikało to ze sprofanowania tego słowa przez krwawe światowe rewolucje toczone w jego imię, częściowo zaś z niechęci do ślepego poddawania się modzie.
Zegar - zdjęcie poglądowe Agnieszka Żurek: Pochwała „zacofania”
Zegar - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W liceum byłam ostatnią osobą w klasie korzystającą z walkmana i nieposiadającą maila. Wtedy się ze mnie śmiano, dziś mogłabym zostać okrzyknięta „influencerką slow life”.

Niech to będzie podróż długa

Przyspawana z konieczności (lub „konieczności”) do telefonu komórkowego, tęsknię za czasami, kiedy po wyjściu z domu „stacjonarny” mógł dzwonić do woli i nawet się o tym nie wiedziało, bo automatyczne sekretarki nie były jeszcze popularne. No i, jak głosi popularny mem, mogliśmy robić dowolne głupoty na imprezach i nikt tego nie nagrywał. Na nich rozmawialiśmy ze sobą, tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, nie myśląc o wrzucaniu zdjęć do sieci. Znaliśmy się naprawdę, nie „z fejsa”. I bardziej się chyba między sobą różniliśmy, byliśmy ciekawsi, z oryginalniejszymi „zajawkami” niż kasa, botoks, wege, siłka czy nurkowanie na Malediwach.

Oczywiście „zacofanie” miało też ciemne strony – choćby niemożność wezwania przez komórkę pomocy, jeśli coś nam się stało, czy – ze spraw bardziej prozaicznych – konieczność korzystania z papierowej mapy w przypadku podróży. No właśnie, podróż. „Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa/ wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku/ żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi/ i abyś całą skórą zmierzył się ze światem” – pisał Zbigniew Herbert. Czy doświadczamy jeszcze dziś tego wymiaru podróży? Pielgrzymowania, podróży z misją, ryzyka? Czy umiemy jeszcze naprawdę odkrywać, poczuć pokorę wobec potęgi Boga i jego stworzenia, ale także wobec głębi myśli naszych przodków? „Nie ma ważniejszego słowa w średniowieczu niż «auctor». Autor to autorytet, zazwyczaj starożytny (filozof bądź Ojciec Kościoła). W tamtych czasach niezrozumiała byłaby dzisiejsza fascynacja nowoczesnością. Co jest pociągającego w gnaniu ku przyszłości, skoro wielcy autorzy i święci to przeszłość złożona w naszej pamięci? Co może być fascynującego w tym, czego jeszcze nie ma, jeżeli to, co już jest w dziełach i legendach, tak trudno gruntownie przemyśleć i ogarnąć?” – pisze w eseju „Pochwała średniowiecza” na łamach „Frondy” filozof Rafał Tichy. „Współczesna mentalność to ciągły strach o jutro, ciągła próba bycia na bieżąco w potoku informacji, walka o to, aby być nowatorskim. Człowiek nie może się zaspokoić tym, co już posiada, rodzi się w nim zachłanność, wyuzdanie, a w końcu impotencja. Współcześni nazywają to rozwojem cywilizacyjnym, wspaniałą i dumną ekspansją myśli ludzkiej, obywatel średniowiecza patrzyłby na to jak na obżarstwo. Świat, który zastał, był dla niego na tyle fascynujący, że nie trzeba było szukać wrażeń gdzie indziej. Człowiek średniowiecza miał taką samą jak każdy potrzebę odkrywania, lecz odkrycie dla niego to raczej zatrzymanie się nad czymś, a nie pogoń za czymś. Dlatego nie musiał być nowatorem, wystarczyło, że zrozumiał to, co dzieje przekazywały do zrozumienia. Dzięki temu nie przeżywał w kulturze zagubienia, jakiego doświadcza dzisiaj. Nie musiał w dwadzieścia lat po impresjonizmie zachwycać się ekspresjonizmem, aby zaraz potem rzucać się – z przerażeniem, czy zdąży – w objęcia surrealizmu. […] Średniowiecze to kultura pokory ciesząca się rzeczywistością, która sama się manifestuje. Katedra gotycka to tryumf materii sięgającej Ducha, to Bóg, który wcielił się w materię. Dlatego architekt nie potrzebuje się podpisywać, on tylko uwyraźnia coś, co jest już faktem, chwali raczej Boga za błogosławieństwo kamienia, który jako ornament potrafi zawisnąć czterdzieści metrów nad ziemią, niż siebie za to, że go tam wyrzeźbił” – wskazuje Tichy.

Nuda jest potrzebna

Jak podkreśla, mówiąc o sztucznej inteligencji w programie „Didaskalia”, cytowany przeze mnie w innym tekście na łamach tego numeru „TS” profesor fizyki Andrzej Dragan: – Narzędzie zostało stworzone w taki sposób, by nam służyć. Człowiek zawsze mógł decydować, jaki zrobi użytek z wynalazku. Tymczasem nóż nie zdecyduje, że nam zaszkodzi, a to urządzenie może to zrobić. To dość niepokojące – ocenia profesor. Nawet jeśli odłożymy na bok myślenie o zagrożeniach natury ostatecznej, możemy wskazać wiele dziedzin życia, które już teraz „zabija” technologia. Wymieniłabym kilka z nich, takich jak: dusza, tajemnica, niespodzianka, milczenie czy oczekiwanie. Do tych wartości należałoby dodać także sprawę mniej oczywistą, czyli… nudę, na której konieczność jako bodźca rozwojowego wskazuje coraz więcej psychologów. Przebodźcowanie, kultura „instant” przegrzewa nam mózgi i jest to coraz bardziej oczywiste. Na szczęście wahadło powoli wychyla się w stronę rzeczywistości analogowej, a przestrzeń bez zasięgu staje się nowym synonimem luksusu.

Żyję luksusowo – czytam wyłącznie papierowe książki, a najlepiej odpoczywam, idąc kilometrami brzegiem morza albo zaszywając się w lesie, milcząc, oczekując, rozmyślając. Kocham góry i ich niezmienną, „analogową” rzeczywistość. Miejsca, gdzie nie ma zasięgu, zapach wiatru, prostą przyjemność wypicia zwykłej herbaty z termosu, wieczorne rozmowy w schronisku i planowanie trasy z mapą (papierową). Tęsknię za ekscytacją towarzyszącą otrzymywaniu papierowych listów. Kiedy w skrzynce pojawiła się zaadresowana do mnie koperta, celebrowałam ten moment i nie otwierałam jej dopóty, dopóki nie odrobię lekcji i nie wykonam innych obowiązków. W szkole podstawowej korespondowałam z kuzynką z innego miasta, w liceum – z własnym chłopakiem, który chodził do tej samej klasy. Nasze papierowe listy zawierały komiksy, sztuki teatralne (np. z morałem o szkodliwości palenia papierosów), zdarzały się i zabawy moim kosztem, kiedy mój chłopak pisał na kopercie: „Uwaga, zawartość światłoczuła, przed otwarciem włożyć na pół godziny do lodówki!”, a ja posłusznie postępowałam według instrukcji, tylko po to, żeby po otwarciu listu przekonać się, że był to żart, a kartki owinięte zostały w folię aluminiową. Listy te do tej pory stanowią dla mnie wspaniałą pamiątkę. W jednym z nich pojawia się filozoficzne pytanie o to, czy opanowanie całej ziemi przez dinozaury uczyniło je szczęśliwszymi. Można je odnieść do naszej dzisiejszej rzeczywistości opanowanej, zmierzonej, zważonej i skontrolowanej. Czy jesteśmy szczęśliwi?

Nowy kult

Jan Białek na kartach książki „TECH. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego” kreśli katastroficzną wizję, która nie jest jednak pozbawiona logiki. „Technologia staje się rytualnym obiektem, poprzez który dokonuje się akt samozbawienia. Jest to nowy kult składający człowieka w ofierze na ołtarzu środowiska technologicznego, by pozornie ratować środowisko naturalne. […] Globalne wdrożenie systemu socjalizmu naukowego będzie prowadzić do pełnej zmiany środowiska naukowego i eksterminacji większości ludzi na ziemi. Po pierwsze że względu na masowe pozbawienie ludzi instynktu przetrwania, a po drugie ze względu na ekspansję środowiska technologicznego i brak pracy. Aby system ekonomiczny mógł funkcjonować, będzie następowała redukcja populacji żyjącej na wprowadzanej obecnie w wielu krajach masowej zapomodze socjalnej. Dialektyczna teza środowiska technologicznego, zawierająca w sobie socjalizm, nie będzie miała innego celu, jak jedynie redukcję populacji dla zoptymalizowania zrobotyzowanej ekonomii”. Brzmi zbyt strasznie, żeby traktować tę wizję poważnie? A jak przebiegały i do czego prowadziły wszystkie światowe rewolucje toczone w imię „postępu”? I co miałoby świadczyć o tym, że jako ludzkość reprezentujemy dziś jakiś wyższy poziom moralny niż ludzie poprzednich wieków, którzy dali się ponieść wszelkim możliwym rodzajom zła? Definicję tego, czym ma być postęp realnie służący człowiekowi zarysował św. Jan Paweł II w encyklice „Redemptor hominis”. „Chodzi tutaj nie o co innego, tylko właśnie o to, co znalazło wyraz już w pierwszym orędziu Stwórcy skierowanym do człowieka, gdy oddawał mu ziemię, by «czynił ją sobie poddaną» (Rdz 1,28). To pierwotne wezwanie zostało potwierdzone w Tajemnicy Odkupienia przez Chrystusa Pana, czemu wyraz dał Sobór Watykański II, poświęcając szczególnie piękne rozdziały swego magisterium «królewskości» człowieka, to znaczy jego powołaniu do uczestniczenia w królewskiej misji (in munere regali) samego Chrystusa. Istotny sens tej «królewskości», tego «panowania» człowieka w świecie widzialnym, zadanym przez samego Stwórcę, leży w pierwszeństwie etyki przed techniką, leży w prymacie osoby w stosunku do rzeczy, leży w pierwszeństwie ducha wobec materii” – pisał papież. Warto do tej myśli wrócić, dopóki nie jest jeszcze za późno.

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Niemcy i Włosi ze wsparciem UE dla powodzian. Polska nawet nie złożyła wniosku z ostatniej chwili
Niemcy i Włosi ze wsparciem UE dla powodzian. Polska nawet nie złożyła wniosku

Jak czytamy w komunikacie prasowym na stronie Parlamentu Europejskiego, wczoraj europosłowie zatwierdzili ponad 116 mln euro pomocy w ramach Funduszu Solidarności UE na wsparcie działań naprawczych w dwóch krajach UE związanych z powodziami w 2024 r. Wśród nich nie ma Polski.

Koniec programu Czyste powietrze? Ministerstwo zawiesza przyjmowanie wniosków polityka
Koniec programu "Czyste powietrze"? Ministerstwo zawiesza przyjmowanie wniosków

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) zawiesza w czwartek przyjmowanie nowych wniosków w programie "Czyste Powietrze" - poinformowała w czwartek prezes Funduszu Dorota Zawadzka-Stępniak. Przerwa ma potrwać do wiosny 2025 r.

Świątek spożyła podejrzany lek. Oficjalny komunikat WTA pilne
Świątek spożyła podejrzany lek. Oficjalny komunikat WTA

Międzynarodowe Stowarzyszenie Integralności Tenisa podjęło decyzję o zawieszeniu Igi Świątek. W przeprowadzonym 12 sierpnia badaniu antydopingowym w organizmie tenisistki wykryto śladowe ilości zakazanego środka, trimetazydyny.

Gruzja zrywa rozmowy o członkostwie w UE z ostatniej chwili
Gruzja zrywa rozmowy o członkostwie w UE

Gruziński premier Irakli Kobachidze przekazał w czwartek po południu, że Gruzja na ten moment rezygnuje z dalszych negocjacji dotyczących przystąpienia do Unii Europejskiej. Wskazał, że rozmowy mogą zostać wznowione w 2028 roku.

Afera wokół Hołowni. Jest oświadczenie Kosiniaka-Kamysza z ostatniej chwili
Afera wokół Hołowni. Jest oświadczenie Kosiniaka-Kamysza

Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos ws. afery wokół Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta zdaniem "Newsweeka" studiował na Collegium Humanum.

Meghan i Harry podzielili się radosnymi informacjami. W sieci lawina gratulacji z ostatniej chwili
Meghan i Harry podzielili się radosnymi informacjami. W sieci lawina gratulacji

W mediach po raz kolejny głośno o księciu Harrym i Meghan Markle. Gratulacje płyną z całego świata.

Manipulacja TVP ws. Karola Nawrockiego. Dziennikarka prowadząca audycję zabiera głos z ostatniej chwili
Manipulacja TVP ws. Karola Nawrockiego. Dziennikarka prowadząca audycję zabiera głos

"Dziś na antenie @tvp.info zdarzyło mi się coś, co absolutnie wydarzyć się nie powinno. Przepraszam, że wprowadziłam Państwa w błąd. Nie zrobiłam tego celowo" – pisze w mediach społecznościowych red. Wioleta Wramba, prezenterka TVP, o której było dziś głośno w związku z manipulacją dot. Karola Nawrockiego.

Broszury edukacyjne na wypadek wojny. Kosiniak-Kamysz: My to też zrobimy polityka
Broszury edukacyjne na wypadek wojny. Kosiniak-Kamysz: My to też zrobimy

W środę podczas I Ogólnopolskiego Kongresu "System Obrony Rzeczypospolitej. Bezpieczna Polska i Obywatele" w Krakowie minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wygłosił przemówienie na temat armii, sojuszów i obywateli. 

Nie żyje policjant. Tak funkcjonariusze oddadzą hołd koledze Wiadomości
Nie żyje policjant. Tak funkcjonariusze oddadzą hołd koledze

W najbliższy piątek 29 listopada o godzinie 12:00 w kościele pw. św. Michała Archanioła w Białej Podlaskiej odbędzie się pogrzeb zmarłego policjanta Mateusza Biernackiego. Policja poinformowała, że w tym dniu na terenie całego kraju wybrzmią syreny policyjne.

Kosiniak-Kamysz: Podjąłem decyzję o utworzeniu wojsk dronowych pilne
Kosiniak-Kamysz: Podjąłem decyzję o utworzeniu wojsk dronowych

Szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w czwartek w Gdyni, że podjął decyzję o utworzeniu wojsk dronowych na początku 2025 r.

REKLAMA

Agnieszka Żurek: Pochwała „zacofania”

Nigdy nie lubiłam „postępu”. Instynktownie. Częściowo wynikało to ze sprofanowania tego słowa przez krwawe światowe rewolucje toczone w jego imię, częściowo zaś z niechęci do ślepego poddawania się modzie.
Zegar - zdjęcie poglądowe Agnieszka Żurek: Pochwała „zacofania”
Zegar - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

W liceum byłam ostatnią osobą w klasie korzystającą z walkmana i nieposiadającą maila. Wtedy się ze mnie śmiano, dziś mogłabym zostać okrzyknięta „influencerką slow life”.

Niech to będzie podróż długa

Przyspawana z konieczności (lub „konieczności”) do telefonu komórkowego, tęsknię za czasami, kiedy po wyjściu z domu „stacjonarny” mógł dzwonić do woli i nawet się o tym nie wiedziało, bo automatyczne sekretarki nie były jeszcze popularne. No i, jak głosi popularny mem, mogliśmy robić dowolne głupoty na imprezach i nikt tego nie nagrywał. Na nich rozmawialiśmy ze sobą, tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, nie myśląc o wrzucaniu zdjęć do sieci. Znaliśmy się naprawdę, nie „z fejsa”. I bardziej się chyba między sobą różniliśmy, byliśmy ciekawsi, z oryginalniejszymi „zajawkami” niż kasa, botoks, wege, siłka czy nurkowanie na Malediwach.

Oczywiście „zacofanie” miało też ciemne strony – choćby niemożność wezwania przez komórkę pomocy, jeśli coś nam się stało, czy – ze spraw bardziej prozaicznych – konieczność korzystania z papierowej mapy w przypadku podróży. No właśnie, podróż. „Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa/ wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku/ żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi/ i abyś całą skórą zmierzył się ze światem” – pisał Zbigniew Herbert. Czy doświadczamy jeszcze dziś tego wymiaru podróży? Pielgrzymowania, podróży z misją, ryzyka? Czy umiemy jeszcze naprawdę odkrywać, poczuć pokorę wobec potęgi Boga i jego stworzenia, ale także wobec głębi myśli naszych przodków? „Nie ma ważniejszego słowa w średniowieczu niż «auctor». Autor to autorytet, zazwyczaj starożytny (filozof bądź Ojciec Kościoła). W tamtych czasach niezrozumiała byłaby dzisiejsza fascynacja nowoczesnością. Co jest pociągającego w gnaniu ku przyszłości, skoro wielcy autorzy i święci to przeszłość złożona w naszej pamięci? Co może być fascynującego w tym, czego jeszcze nie ma, jeżeli to, co już jest w dziełach i legendach, tak trudno gruntownie przemyśleć i ogarnąć?” – pisze w eseju „Pochwała średniowiecza” na łamach „Frondy” filozof Rafał Tichy. „Współczesna mentalność to ciągły strach o jutro, ciągła próba bycia na bieżąco w potoku informacji, walka o to, aby być nowatorskim. Człowiek nie może się zaspokoić tym, co już posiada, rodzi się w nim zachłanność, wyuzdanie, a w końcu impotencja. Współcześni nazywają to rozwojem cywilizacyjnym, wspaniałą i dumną ekspansją myśli ludzkiej, obywatel średniowiecza patrzyłby na to jak na obżarstwo. Świat, który zastał, był dla niego na tyle fascynujący, że nie trzeba było szukać wrażeń gdzie indziej. Człowiek średniowiecza miał taką samą jak każdy potrzebę odkrywania, lecz odkrycie dla niego to raczej zatrzymanie się nad czymś, a nie pogoń za czymś. Dlatego nie musiał być nowatorem, wystarczyło, że zrozumiał to, co dzieje przekazywały do zrozumienia. Dzięki temu nie przeżywał w kulturze zagubienia, jakiego doświadcza dzisiaj. Nie musiał w dwadzieścia lat po impresjonizmie zachwycać się ekspresjonizmem, aby zaraz potem rzucać się – z przerażeniem, czy zdąży – w objęcia surrealizmu. […] Średniowiecze to kultura pokory ciesząca się rzeczywistością, która sama się manifestuje. Katedra gotycka to tryumf materii sięgającej Ducha, to Bóg, który wcielił się w materię. Dlatego architekt nie potrzebuje się podpisywać, on tylko uwyraźnia coś, co jest już faktem, chwali raczej Boga za błogosławieństwo kamienia, który jako ornament potrafi zawisnąć czterdzieści metrów nad ziemią, niż siebie za to, że go tam wyrzeźbił” – wskazuje Tichy.

Nuda jest potrzebna

Jak podkreśla, mówiąc o sztucznej inteligencji w programie „Didaskalia”, cytowany przeze mnie w innym tekście na łamach tego numeru „TS” profesor fizyki Andrzej Dragan: – Narzędzie zostało stworzone w taki sposób, by nam służyć. Człowiek zawsze mógł decydować, jaki zrobi użytek z wynalazku. Tymczasem nóż nie zdecyduje, że nam zaszkodzi, a to urządzenie może to zrobić. To dość niepokojące – ocenia profesor. Nawet jeśli odłożymy na bok myślenie o zagrożeniach natury ostatecznej, możemy wskazać wiele dziedzin życia, które już teraz „zabija” technologia. Wymieniłabym kilka z nich, takich jak: dusza, tajemnica, niespodzianka, milczenie czy oczekiwanie. Do tych wartości należałoby dodać także sprawę mniej oczywistą, czyli… nudę, na której konieczność jako bodźca rozwojowego wskazuje coraz więcej psychologów. Przebodźcowanie, kultura „instant” przegrzewa nam mózgi i jest to coraz bardziej oczywiste. Na szczęście wahadło powoli wychyla się w stronę rzeczywistości analogowej, a przestrzeń bez zasięgu staje się nowym synonimem luksusu.

Żyję luksusowo – czytam wyłącznie papierowe książki, a najlepiej odpoczywam, idąc kilometrami brzegiem morza albo zaszywając się w lesie, milcząc, oczekując, rozmyślając. Kocham góry i ich niezmienną, „analogową” rzeczywistość. Miejsca, gdzie nie ma zasięgu, zapach wiatru, prostą przyjemność wypicia zwykłej herbaty z termosu, wieczorne rozmowy w schronisku i planowanie trasy z mapą (papierową). Tęsknię za ekscytacją towarzyszącą otrzymywaniu papierowych listów. Kiedy w skrzynce pojawiła się zaadresowana do mnie koperta, celebrowałam ten moment i nie otwierałam jej dopóty, dopóki nie odrobię lekcji i nie wykonam innych obowiązków. W szkole podstawowej korespondowałam z kuzynką z innego miasta, w liceum – z własnym chłopakiem, który chodził do tej samej klasy. Nasze papierowe listy zawierały komiksy, sztuki teatralne (np. z morałem o szkodliwości palenia papierosów), zdarzały się i zabawy moim kosztem, kiedy mój chłopak pisał na kopercie: „Uwaga, zawartość światłoczuła, przed otwarciem włożyć na pół godziny do lodówki!”, a ja posłusznie postępowałam według instrukcji, tylko po to, żeby po otwarciu listu przekonać się, że był to żart, a kartki owinięte zostały w folię aluminiową. Listy te do tej pory stanowią dla mnie wspaniałą pamiątkę. W jednym z nich pojawia się filozoficzne pytanie o to, czy opanowanie całej ziemi przez dinozaury uczyniło je szczęśliwszymi. Można je odnieść do naszej dzisiejszej rzeczywistości opanowanej, zmierzonej, zważonej i skontrolowanej. Czy jesteśmy szczęśliwi?

Nowy kult

Jan Białek na kartach książki „TECH. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego” kreśli katastroficzną wizję, która nie jest jednak pozbawiona logiki. „Technologia staje się rytualnym obiektem, poprzez który dokonuje się akt samozbawienia. Jest to nowy kult składający człowieka w ofierze na ołtarzu środowiska technologicznego, by pozornie ratować środowisko naturalne. […] Globalne wdrożenie systemu socjalizmu naukowego będzie prowadzić do pełnej zmiany środowiska naukowego i eksterminacji większości ludzi na ziemi. Po pierwsze że względu na masowe pozbawienie ludzi instynktu przetrwania, a po drugie ze względu na ekspansję środowiska technologicznego i brak pracy. Aby system ekonomiczny mógł funkcjonować, będzie następowała redukcja populacji żyjącej na wprowadzanej obecnie w wielu krajach masowej zapomodze socjalnej. Dialektyczna teza środowiska technologicznego, zawierająca w sobie socjalizm, nie będzie miała innego celu, jak jedynie redukcję populacji dla zoptymalizowania zrobotyzowanej ekonomii”. Brzmi zbyt strasznie, żeby traktować tę wizję poważnie? A jak przebiegały i do czego prowadziły wszystkie światowe rewolucje toczone w imię „postępu”? I co miałoby świadczyć o tym, że jako ludzkość reprezentujemy dziś jakiś wyższy poziom moralny niż ludzie poprzednich wieków, którzy dali się ponieść wszelkim możliwym rodzajom zła? Definicję tego, czym ma być postęp realnie służący człowiekowi zarysował św. Jan Paweł II w encyklice „Redemptor hominis”. „Chodzi tutaj nie o co innego, tylko właśnie o to, co znalazło wyraz już w pierwszym orędziu Stwórcy skierowanym do człowieka, gdy oddawał mu ziemię, by «czynił ją sobie poddaną» (Rdz 1,28). To pierwotne wezwanie zostało potwierdzone w Tajemnicy Odkupienia przez Chrystusa Pana, czemu wyraz dał Sobór Watykański II, poświęcając szczególnie piękne rozdziały swego magisterium «królewskości» człowieka, to znaczy jego powołaniu do uczestniczenia w królewskiej misji (in munere regali) samego Chrystusa. Istotny sens tej «królewskości», tego «panowania» człowieka w świecie widzialnym, zadanym przez samego Stwórcę, leży w pierwszeństwie etyki przed techniką, leży w prymacie osoby w stosunku do rzeczy, leży w pierwszeństwie ducha wobec materii” – pisał papież. Warto do tej myśli wrócić, dopóki nie jest jeszcze za późno.

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe