Kampania wyborcza w USA już się zaczęła. Zgłosiło się 10 kandydatów na urząd prezydenta

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada 2024 r. Wyborcy tego dnia bezpośrednio wybiorą 538 członków Kolegium Wyborczego Stanów Zjednoczonych. Oni z kolei wybiorą prezydenta i wiceprezydenta w grudniu 2024 r. To będą 60. wybory prezydenckie w USA. Kampania wyborcza właściwie się rozpoczęła. Oficjalnie zgłosiło się już 10 kandydatów na najwyższy polityczny urząd w państwie.
Biały Dom Kampania wyborcza w USA już się zaczęła. Zgłosiło się 10 kandydatów na urząd prezydenta
Biały Dom / fot. pixabay.com

W wyborach na szczeblu federalnym w USA liczą się dwie partie – Republikanie i Demokraci. Libertarianie i Zieloni to nawet nie są przystawki, mają tak nikłą siłę przebicia. Socjaliści – nawet ci skrajni jak senator Bernie Sanders czy deputowana w Izbie Reprezentantów Alexandria Ocasio-Cortez (zwana w amerykańskich mediach AOC) znaleźli dla siebie miejsce w Partii Demokratycznej.

Nowy prezydent obejmie swoje stanowisko po zaprzysiężeniu 20 stycznia 2025 r.

Partia Demokratyczna – kandydatów tylko troje

Po stronie Demokratów oprócz prezydenta Joe Bidena zgłosiło swoje kandydatury – jak dotychczas – tylko dwoje polityków tej partii, białych Amerykanów. Być może na tej trójce się skończy, żeby zminimalizować konkurencję dla Bidena, który słabo wypada w sondażach elektoratu amerykańskiego. Społeczeństwo ma powody do niezadowolenia. Wysoka inflacja, wzrost kosztów dla gospodarstw domowych i bezrobocia. Preferencje/obietnice programowe kandydata Bidena mają zostać przedstawione za jakiś czas. Warto przypomnieć, że w wyborach 2020 r. Biden przedstawiał się jako obrońca demokracji stabilizujący państwo po „szalonej” administracji Trumpa. Na problem z ponownym wyborem obecnego prezydenta, oprócz znacznego rozczarowania wyborców, składa się też jego zaawansowany wiek. W dniu ewentualnej swojej inauguracji będzie miał 86 lat.

Następna kandydatka Demokratów Marianne Williamson, była osobista doradczyni duchowa Oprah Winfrey, nauczycielka i działaczka filantropijna, kandyduje po raz drugi. W roku inauguracji, w 2025 r., będzie mieć 72 lata. W swojej nieudanej kampanii 2020 r. wzywała do powołania federalnego Departamentu Pokoju w USA. Poparła „konieczne” reparacje za niewolnictwo. Określa „trumpizm” jako symptom ciężkiej choroby amerykańskiej psychiki, której nie można wyleczyć działalnością polityczną.

Trzeci kandydat Demokratów to Robert F. Kennedy Jr., bratanek byłego prezydenta Johna F. Kennedy’ego, syn zastrzelonego Roberta Kennedy’ego. Długoletni działacz antyszczepionkowy, głoszący od lat dogmat, według którego szczepionki powodują autyzm. Zdecydowany przeciwnik zaangażowania USA w działania przeciw rosyjskiej inwazji na Ukrainę, uważa to za „wojnę Stanów Zjednoczonych z Rosją prowadzoną dla geopolitycznych ambicji neokonserwatystów”. Opowiada się za zakazem przyjęcia Ukrainy do NATO. Gdy zostanie prezydentem, „rozważy przyjęcie Rosji do Sojuszu Północnoatlantyckiego i pełną deeskalację napięć z Chińską Republiką Ludową”. Zdecydowany zwolennik Nowego Zielonego Ładu oraz ograniczenia nie tylko przemysłu zbrojeniowego, ale także zasadniczego zmniejszenia wydatków na amerykańskie siły zbrojne. Aresztowany za posiadanie i udostępnianie twardych narkotyków (kokainy), poddany został przymusowi leczenia odwykowego. Zwolennik pełnego otwarcia Stanów Zjednoczonych na masową emigrację, zniesienia muru, akceptacji braku dokumentów osobistych, oraz natychmiastowej zgody na pobyt i udzielenie świadczeń socjalnych. Tymczasem czarnoskóry mer Nowego Jorku, również demokrata, Eric Adams mocno skrytykował prezydenta za masowy i niekontrolowany napływ migrantów. Biały Dom oskarża go o osłabianie pozycji politycznej Bidena przed wyborami. Jednak niewykluczone, że jego pozycję zrujnuje raport Durhama.

Republikanie – siedmiu wspaniałych

Do wyścigu prezydenckiego zgłosiło się siedmiu Republikanów, nowi kandydaci mogą się jeszcze pojawić. Trzeba podkreślić – w tej siódemce czterej kandydaci to kolorowi: dwoje etnicznych Hindusów i dwóch Afroamerykanów. Czwórka ludzi ogromnego sukcesu, osobistego i politycznego. Są zdecydowanie przeciwni tym rozwiązaniom programowym, które Partia Demokratyczna adresuje do Afroamerykanów i Latynosów. Odrzucają reparacje za niewolnictwo i preferencje dla kolorowych w systemach lecznictwa i edukacji publicznej.

Nikki Haley jest hinduskiego pochodzenia, była gubernatorem Karoliny Południowej (przez dwie kadencje) i ambasadorem Stanów Zjednoczonych w ONZ. Gdyby została prezydentem, miałaby 53 lata w dniu inauguracji. W porównaniu z Bidenem to młódka z niezłym doświadczeniem politycznym i dyplomatycznym, ładna i prawdziwa dama. Są głosy, że Trump widzi w niej przyszłego wiceprezydenta. Konserwatywna etniczna Hinduska na miejsce postępowej etnicznej Hinduski Kameli Haris?

Kolejny etniczny Hindus, Vivek Ramaswamy, multimilioner, najmłodszy z kandydatów. Miałby 39 lat w dniu inauguracji. Autor licznych prac z dziedziny ekonomii, druzgocąco krytycznych wobec globalizacji, ładu korporacyjnego oraz monetarnego liberalizmu.

Trzeci to Larry Elder z Kalifornii, od wielu lat wybitny konserwatywny prezenter radiowy w tym stanie. Przeciwnik ustawy o płacy minimalnej. W swojej kampanii zamierza skupić się głównie na zapobieganiu przestępczości i poprawie systemu szkolnego.

Ostatni kolorowy, Tim Scott, jest pierwszym czarnoskórym republikańskim senatorem. Pochodzi z Południa. Specjalizuje się m.in. w problemach „rasowych”, jego zdaniem Demokraci fatalnie mylą się, głosząc, że w USA panuje strukturalny rasizm. Przywiązany do chrześcijańskich wartości, ma bardzo udaną rodzinę.

Trzej „niekolorowi” kandydaci republikańscy to Asa Hutchinson, Ron DeSantis i Donald Trump. Oczekuje się, że także były wiceprezydent Mike Pence zgłosi swoją kandydaturę na prezydenta USA.

Asa Hutchinson, obecnie 72 lata, były gubernator Arkansas, urząd sprawował przez dwie kadencje. Jest jednym z nielicznych Republikanów krytycznych wobec Trumpa.

Ron DeSantis drugą kadencję jest gubernatorem Florydy. Gdyby został prezydentem, miałby na inauguracji 46 lat. Ma reputację konserwatysty, dobrze przygotowanego do walki z liberałami. Zlikwidował nauczanie tzw. historii rasowej w szkołach, wprowadził znaczne ograniczenia promocji „praw” osób LGBTQ. Poradził sobie nawet z Disneyem, który starał się pod pozorem rozrywki popularyzować wśród dzieci wychowanie seksualne.
Były prezydent Donald Trump jako pierwszy zgłosił, że ubiega się o uzyskanie – czy raczej odzyskanie – urzędu, który stracił w wyborach 2020 r.

„Crossfire Hurricane”

Po wyborach w 2020 r. wyglądało, że Trump poniósł nieodwracalną klęskę. Obecnie rośnie prawdopodobieństwo, że to właśnie były prezydent zdobędzie nominację Republikanów w 2024 r. i pokona kandydata Demokratów. Społeczeństwo pamięta, że za jego prezydentury żyło się znacznie lepiej, ceny były niskie, gospodarka w świetnym stanie, bezrobocie na poziomie 2,5 proc. Obecnie Trumpowi wystarcza, że swój program prezentuje na spotkaniach z obywatelami krótko: „anty-Biden”. Dla Amerykanów, nie tylko związanych z Republikanami, brzmi to nieźle. Koniec z bezsensownym negowaniem całej historii USA i oskarżeniami o „białą supremację”. Koniec urojeń obrony klimatu rujnujących gospodarkę. Jest wątpliwość – co z polityką wobec Rosji i jej zbrodniczą wojną przeciw Ukrainie. Deklaracje Trumpa na ten temat do niedawna były mocno niepokojące. Obecnie głosi on, że gdyby był prezydentem USA, nie doszłoby do rosyjskiej napaści na Ukrainę. Na korzyść byłego prezydenta przemawia raport Durhama. Być może ujawnia aferę większą niż Watergate. Ponad wszelką wątpliwość stwierdza: FBI nie miało żadnych dowodów na tajną współpracę z Rosjanami sztabu wyborczego Trumpa w kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Polegano na informacjach jego przeciwników politycznych.

Trzeba przypomnieć, że cztery lata temu prokurator generalny USA William Barr wyznaczył prokuratora Johna Durhama do zbadania potencjalnych błędów FBI w śledztwie „Crossfire Hurricane”. Koncentrowało się ono na sprawie rzekomych kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z rosyjskimi służbami w 2016 roku. „Crossfire Hurricane” to kryptonim tajnego dochodzenia kontrwywiadowczego prowadzonego przez FBI od 31 lipca 2016 r. na polecenie prezydenta Baracka Obamy. Miało wykazać, że służby rosyjskie skutecznie ingerowały w wybory prezydenckie w USA w 2016 r. poprzez sterowanie kampanią wyborczą Trumpa. Z jego wiedzą lub bez jego wiedzy. Od końca lipca do listopada 2016 r. FBI, CIA i NSA badały dowody rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie USA, rzekomo od strony Trumpa. Wyniki dochodzenia FBI zostały przejęte 17 maja 2017 r. przez śledztwo Specjalnego Radcy Prawnego, które zaowocowało raportem Muellera. Z wnioskiem zasadniczym, że nastąpiła „skuteczna” rosyjska ingerencja, że były głębokie powiązania między rosyjskimi służbami a sztabem Trumpa. Miały istnieć na to bezpośrednie dowody. Jednak opracowywany przez cztery lata raport Durhama dowiódł, że nie ma żadnych dowodów ani nawet ich śladów.

Tekst pochodzi z 22 (1792) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
MSZ Rosji: Nie ma alternatywy dla planu Putina polityka
MSZ Rosji: Nie ma alternatywy dla planu Putina

Niedawno na łamach Washington Post ukazał się artykuł na temat ewentualnych negocjacji pokojowych, a dzięki nim na zakończeniu wojny na Ukrainie. Z kolei wiceszef rosyjskiego MSZ przedstawił warunki pokojowe Władimira Putina.

Krzysztof Ibisz podzielił się radosną nowiną. W sieci lawina gratulacji z ostatniej chwili
Krzysztof Ibisz podzielił się radosną nowiną. W sieci lawina gratulacji

Popularny prezenter podzielił się radosnymi wieściami. Po raz czwarty został ojcem, ale po raz pierwszy córeczki. W sieci lawina gratulacji.

Szef ukraińskiego IPN... atakuje Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Szef ukraińskiego IPN... atakuje Karola Nawrockiego

Szef Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy (IPNU) Anton Drobowycz oświadczył, że polski IPN od września nie odpowiedział na jego prośbę o przekazanie listy miejsc, w których mają być poszukiwane szczątki ofiar m.in. zbrodni wołyńskiej. Poskarżył się również, iż "teraz trudno będzie odróżnić wypowiedzi urzędnika IPN od kandydata na prezydenta".

Karol Nawrocki w Raciborzu. Ujawnił, kiedy przedstawi program wyborczy polityka
Karol Nawrocki w Raciborzu. Ujawnił, kiedy przedstawi program wyborczy

W czwartek rano kandydat na prezydenta Karol Nawrocki odwiedził jedną z piekarni w Raciborzu. Podczas rozmowy z dziennikarzami został zapytany m.in. o kwestię cen prądu, których podwyżki uderzą w polskich przedsiębiorców.

Nie żyje gwiazda polskiego dubbingu z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda polskiego dubbingu

Jak poinformowało studio Master Film, 22 listopada zmarł Rafał Kowalski. Znany aktor głosowy przez wiele lat zmagał się z chorobą nowotworową.

Prymitywne manipulacje TVP ws. Nawrockiego. Burza w sieci [WIDEO] z ostatniej chwili
Prymitywne manipulacje TVP ws. Nawrockiego. Burza w sieci [WIDEO]

"Trzaskowski zapowiedział brutalną kampanię i taką za publiczne pieniądze robią. Boją się!" – pisze na platformie X były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, komentując działanie TVP związane z konferencją kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego.

Ważne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Ważne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Dzisiejsza dynamiczna i wietrzna pogoda z intensywnymi opadami będzie miała na nas niekorzystny wpływ.

Zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Blackouty w całym kraju z ostatniej chwili
Zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Blackouty w całym kraju

Wojska rosyjskie przeprowadziły w czwartek rano zmasowany, kombinowany atak z użyciem rakiet i dronów na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Wybuchy słychać było m.in. w Kijowie, a o zagrożeniu informowano m.in. w obwodach położonych przy granicy z Polską.

Tylko dwie partie notują wzrost poparcia. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
Tylko dwie partie notują wzrost poparcia. Zobacz najnowszy sondaż

Zarówno KO, jak i PiS tracą poparcie – wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski, opublikowanego w czwartek. Spadki wskazują, że jest jakieś zniechęcenie do obydwu formacji – zauważył w komentarzu dla WP politolog prof. Maciej Drzonek.

REKLAMA

Kampania wyborcza w USA już się zaczęła. Zgłosiło się 10 kandydatów na urząd prezydenta

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada 2024 r. Wyborcy tego dnia bezpośrednio wybiorą 538 członków Kolegium Wyborczego Stanów Zjednoczonych. Oni z kolei wybiorą prezydenta i wiceprezydenta w grudniu 2024 r. To będą 60. wybory prezydenckie w USA. Kampania wyborcza właściwie się rozpoczęła. Oficjalnie zgłosiło się już 10 kandydatów na najwyższy polityczny urząd w państwie.
Biały Dom Kampania wyborcza w USA już się zaczęła. Zgłosiło się 10 kandydatów na urząd prezydenta
Biały Dom / fot. pixabay.com

W wyborach na szczeblu federalnym w USA liczą się dwie partie – Republikanie i Demokraci. Libertarianie i Zieloni to nawet nie są przystawki, mają tak nikłą siłę przebicia. Socjaliści – nawet ci skrajni jak senator Bernie Sanders czy deputowana w Izbie Reprezentantów Alexandria Ocasio-Cortez (zwana w amerykańskich mediach AOC) znaleźli dla siebie miejsce w Partii Demokratycznej.

Nowy prezydent obejmie swoje stanowisko po zaprzysiężeniu 20 stycznia 2025 r.

Partia Demokratyczna – kandydatów tylko troje

Po stronie Demokratów oprócz prezydenta Joe Bidena zgłosiło swoje kandydatury – jak dotychczas – tylko dwoje polityków tej partii, białych Amerykanów. Być może na tej trójce się skończy, żeby zminimalizować konkurencję dla Bidena, który słabo wypada w sondażach elektoratu amerykańskiego. Społeczeństwo ma powody do niezadowolenia. Wysoka inflacja, wzrost kosztów dla gospodarstw domowych i bezrobocia. Preferencje/obietnice programowe kandydata Bidena mają zostać przedstawione za jakiś czas. Warto przypomnieć, że w wyborach 2020 r. Biden przedstawiał się jako obrońca demokracji stabilizujący państwo po „szalonej” administracji Trumpa. Na problem z ponownym wyborem obecnego prezydenta, oprócz znacznego rozczarowania wyborców, składa się też jego zaawansowany wiek. W dniu ewentualnej swojej inauguracji będzie miał 86 lat.

Następna kandydatka Demokratów Marianne Williamson, była osobista doradczyni duchowa Oprah Winfrey, nauczycielka i działaczka filantropijna, kandyduje po raz drugi. W roku inauguracji, w 2025 r., będzie mieć 72 lata. W swojej nieudanej kampanii 2020 r. wzywała do powołania federalnego Departamentu Pokoju w USA. Poparła „konieczne” reparacje za niewolnictwo. Określa „trumpizm” jako symptom ciężkiej choroby amerykańskiej psychiki, której nie można wyleczyć działalnością polityczną.

Trzeci kandydat Demokratów to Robert F. Kennedy Jr., bratanek byłego prezydenta Johna F. Kennedy’ego, syn zastrzelonego Roberta Kennedy’ego. Długoletni działacz antyszczepionkowy, głoszący od lat dogmat, według którego szczepionki powodują autyzm. Zdecydowany przeciwnik zaangażowania USA w działania przeciw rosyjskiej inwazji na Ukrainę, uważa to za „wojnę Stanów Zjednoczonych z Rosją prowadzoną dla geopolitycznych ambicji neokonserwatystów”. Opowiada się za zakazem przyjęcia Ukrainy do NATO. Gdy zostanie prezydentem, „rozważy przyjęcie Rosji do Sojuszu Północnoatlantyckiego i pełną deeskalację napięć z Chińską Republiką Ludową”. Zdecydowany zwolennik Nowego Zielonego Ładu oraz ograniczenia nie tylko przemysłu zbrojeniowego, ale także zasadniczego zmniejszenia wydatków na amerykańskie siły zbrojne. Aresztowany za posiadanie i udostępnianie twardych narkotyków (kokainy), poddany został przymusowi leczenia odwykowego. Zwolennik pełnego otwarcia Stanów Zjednoczonych na masową emigrację, zniesienia muru, akceptacji braku dokumentów osobistych, oraz natychmiastowej zgody na pobyt i udzielenie świadczeń socjalnych. Tymczasem czarnoskóry mer Nowego Jorku, również demokrata, Eric Adams mocno skrytykował prezydenta za masowy i niekontrolowany napływ migrantów. Biały Dom oskarża go o osłabianie pozycji politycznej Bidena przed wyborami. Jednak niewykluczone, że jego pozycję zrujnuje raport Durhama.

Republikanie – siedmiu wspaniałych

Do wyścigu prezydenckiego zgłosiło się siedmiu Republikanów, nowi kandydaci mogą się jeszcze pojawić. Trzeba podkreślić – w tej siódemce czterej kandydaci to kolorowi: dwoje etnicznych Hindusów i dwóch Afroamerykanów. Czwórka ludzi ogromnego sukcesu, osobistego i politycznego. Są zdecydowanie przeciwni tym rozwiązaniom programowym, które Partia Demokratyczna adresuje do Afroamerykanów i Latynosów. Odrzucają reparacje za niewolnictwo i preferencje dla kolorowych w systemach lecznictwa i edukacji publicznej.

Nikki Haley jest hinduskiego pochodzenia, była gubernatorem Karoliny Południowej (przez dwie kadencje) i ambasadorem Stanów Zjednoczonych w ONZ. Gdyby została prezydentem, miałaby 53 lata w dniu inauguracji. W porównaniu z Bidenem to młódka z niezłym doświadczeniem politycznym i dyplomatycznym, ładna i prawdziwa dama. Są głosy, że Trump widzi w niej przyszłego wiceprezydenta. Konserwatywna etniczna Hinduska na miejsce postępowej etnicznej Hinduski Kameli Haris?

Kolejny etniczny Hindus, Vivek Ramaswamy, multimilioner, najmłodszy z kandydatów. Miałby 39 lat w dniu inauguracji. Autor licznych prac z dziedziny ekonomii, druzgocąco krytycznych wobec globalizacji, ładu korporacyjnego oraz monetarnego liberalizmu.

Trzeci to Larry Elder z Kalifornii, od wielu lat wybitny konserwatywny prezenter radiowy w tym stanie. Przeciwnik ustawy o płacy minimalnej. W swojej kampanii zamierza skupić się głównie na zapobieganiu przestępczości i poprawie systemu szkolnego.

Ostatni kolorowy, Tim Scott, jest pierwszym czarnoskórym republikańskim senatorem. Pochodzi z Południa. Specjalizuje się m.in. w problemach „rasowych”, jego zdaniem Demokraci fatalnie mylą się, głosząc, że w USA panuje strukturalny rasizm. Przywiązany do chrześcijańskich wartości, ma bardzo udaną rodzinę.

Trzej „niekolorowi” kandydaci republikańscy to Asa Hutchinson, Ron DeSantis i Donald Trump. Oczekuje się, że także były wiceprezydent Mike Pence zgłosi swoją kandydaturę na prezydenta USA.

Asa Hutchinson, obecnie 72 lata, były gubernator Arkansas, urząd sprawował przez dwie kadencje. Jest jednym z nielicznych Republikanów krytycznych wobec Trumpa.

Ron DeSantis drugą kadencję jest gubernatorem Florydy. Gdyby został prezydentem, miałby na inauguracji 46 lat. Ma reputację konserwatysty, dobrze przygotowanego do walki z liberałami. Zlikwidował nauczanie tzw. historii rasowej w szkołach, wprowadził znaczne ograniczenia promocji „praw” osób LGBTQ. Poradził sobie nawet z Disneyem, który starał się pod pozorem rozrywki popularyzować wśród dzieci wychowanie seksualne.
Były prezydent Donald Trump jako pierwszy zgłosił, że ubiega się o uzyskanie – czy raczej odzyskanie – urzędu, który stracił w wyborach 2020 r.

„Crossfire Hurricane”

Po wyborach w 2020 r. wyglądało, że Trump poniósł nieodwracalną klęskę. Obecnie rośnie prawdopodobieństwo, że to właśnie były prezydent zdobędzie nominację Republikanów w 2024 r. i pokona kandydata Demokratów. Społeczeństwo pamięta, że za jego prezydentury żyło się znacznie lepiej, ceny były niskie, gospodarka w świetnym stanie, bezrobocie na poziomie 2,5 proc. Obecnie Trumpowi wystarcza, że swój program prezentuje na spotkaniach z obywatelami krótko: „anty-Biden”. Dla Amerykanów, nie tylko związanych z Republikanami, brzmi to nieźle. Koniec z bezsensownym negowaniem całej historii USA i oskarżeniami o „białą supremację”. Koniec urojeń obrony klimatu rujnujących gospodarkę. Jest wątpliwość – co z polityką wobec Rosji i jej zbrodniczą wojną przeciw Ukrainie. Deklaracje Trumpa na ten temat do niedawna były mocno niepokojące. Obecnie głosi on, że gdyby był prezydentem USA, nie doszłoby do rosyjskiej napaści na Ukrainę. Na korzyść byłego prezydenta przemawia raport Durhama. Być może ujawnia aferę większą niż Watergate. Ponad wszelką wątpliwość stwierdza: FBI nie miało żadnych dowodów na tajną współpracę z Rosjanami sztabu wyborczego Trumpa w kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Polegano na informacjach jego przeciwników politycznych.

Trzeba przypomnieć, że cztery lata temu prokurator generalny USA William Barr wyznaczył prokuratora Johna Durhama do zbadania potencjalnych błędów FBI w śledztwie „Crossfire Hurricane”. Koncentrowało się ono na sprawie rzekomych kontaktów sztabu wyborczego Trumpa z rosyjskimi służbami w 2016 roku. „Crossfire Hurricane” to kryptonim tajnego dochodzenia kontrwywiadowczego prowadzonego przez FBI od 31 lipca 2016 r. na polecenie prezydenta Baracka Obamy. Miało wykazać, że służby rosyjskie skutecznie ingerowały w wybory prezydenckie w USA w 2016 r. poprzez sterowanie kampanią wyborczą Trumpa. Z jego wiedzą lub bez jego wiedzy. Od końca lipca do listopada 2016 r. FBI, CIA i NSA badały dowody rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie USA, rzekomo od strony Trumpa. Wyniki dochodzenia FBI zostały przejęte 17 maja 2017 r. przez śledztwo Specjalnego Radcy Prawnego, które zaowocowało raportem Muellera. Z wnioskiem zasadniczym, że nastąpiła „skuteczna” rosyjska ingerencja, że były głębokie powiązania między rosyjskimi służbami a sztabem Trumpa. Miały istnieć na to bezpośrednie dowody. Jednak opracowywany przez cztery lata raport Durhama dowiódł, że nie ma żadnych dowodów ani nawet ich śladów.

Tekst pochodzi z 22 (1792) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe