[Felieton „TS”] Karol Gac: O jeden most za daleko
Przyznam, że w ubiegłym tygodniu zdarzyła się rzecz nietypowa. PiS-owi udało się bowiem „przebić” skandaliczny tweet Tomasza Lisa, którego, jak się wydawało, przebić się nie da. Okazało się jednak, że dla chcącego nic trudnego, ale po kolei. Zaczęło się od skandalicznego i haniebnego wpisu Tomasza Lisa, który zareagował na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustawy dot. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich. „Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora” – napisał Lis. Nie wiem, czy ta radosna twórczość była tzw. alkotweetem, czy też nie, ale ostatecznie Lis postanowił swój wpis skasować. Usłyszeliśmy przy okazji rytualne próby wytłumaczenia sytuacji, które i tak z góry były skazane na niepowodzenie.
Nic dziwnego, że PiS od razu postanowiło wpis wykorzystać. W końcu Lis przez lata kreował się na autorytet moralny branży i do samego końca walczy ku chwale Donalda Tuska. Cóż, wydawać by się mogło, że trudno „przegrzać” taki wpis i jego wymowę, prawda? Wszak wystarczy po prostu go pokazywać i cytować. I początkowo tak się działo. PiS postanowiło jednak dodatkowo „podkręcić” temat i przygotowało spot. Spot, który nie powinien ujrzeć światła dziennego. Spot, który niemal natychmiast zaczęto wycofywać. Dlaczego? PiS uznało, że doskonałym pomysłem będzie nawiązanie do Holokaustu. „W Auschwitz zamordowano ponad 1 mln osób. 6 mln Polaków zamordowano podczas wojny. Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem? – zapytało PiS, w nawiązaniu do marszu 4 czerwca.
Na spot niemal od razu spadła fala krytyki i to nie tylko z liberalno-lewicowej strony, ale także i prawicowej. Głos zabrali zarówno przedstawiciele Muzeum Auschwitz-Birkenau, jak i prezydent Andrzej Duda. Szybko okazało się, że za klip odpowiedzialny jest Michał Moskal (twórca słynnej „Piątki dla zwierząt”). – Lis spuentował tę wieloletnią kampanię odczłowieczania ludzi PiS. Trzeba było na to zareagować, bo w historii nie raz zdarzało się, że od słów przechodzono do czynów” – powiedział Interii.
Problem w tym, że trudno zestawiać i porównywać sfrustrowanego, wylewającego żółć internetowego hejtera, jakim stał się Tomasz Lis, do oficjalnego konta partii, która od ośmiu lat rządzi Polską. Tak, można było zareagować, ale po prostu nie w ten sposób. Zresztą w PiS-ie chyba szybko się zorientowano, że nie o takie reakcje chodziło, bo nastąpił paniczny odwrót. Nic dziwnego, że nikt się do tego nie przyznawał, ale i nie bronił, co tylko potwierdza, że jeśli PiS ma z kimś przegrać, to sam ze sobą. A ostatnio idzie mu w tym względzie całkiem dobrze.
Autor jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl.