[Tylko u nas] Prof. G. Kucharczyk: Mamy Kulturkampf 2.0. Tusk musi „nadrobić” stracony czas
– Państwo nam się sypie, tymczasem z europejskich stolic płyną sygnały zadowolenia z przywracania praworządności przez Tuska. Pobrzmiewają Panu niepokojące analogie z przeszłości?
– Oczywiście, tych analogii nie sposób nie dostrzec. Tak jak pod koniec XVIII wieku, tak i teraz wielu w Europie zależy, żeby Polska nie była silna. Jako znaczący podmiot w Europie Środkowej Polska jest przeszkodą do realizacji rożnych planów nie tylko Berlina. W końcu XVIII wieku te plany się nazywały zaokrąglaniem terytoriów, równowagą sił, zbieraniem ziem ruskich. Dzisiaj słyszymy o promocji wartości europejskich, ociepleniu klimatu czy ruskim mirze.
Superpaństwo naciera
– Architekci europejskiego superpaństwa stracili do konserwatywnej Polski cierpliwość i dali zielone światło na to, co teraz oglądamy?
– Europejscy federaliści cierpliwości dla wartości, które odwołują się np., do prawa naturalnego mieli zawsze bardzo mało. To zresztą jest przeszkodą dla wszystkich ideologów totalitarnych czy tych, którzy dzisiaj mówią o tzw., „terrorze praworządności”. W obecnej sytuacji Unii Europejskiej to swojego rodzaju ucieczka do przodu tzn., żeby uciec przed narastającym kryzysem wewnętrznym Unii trzeba skokowo przyspieszyć plany centralizacji. Polska sprzeciwiająca się tym planom, nie godząca się na utopijne eksperymenty społeczne zawadzała w tych planach. Dlatego nowa ekipa rządząca musi „nadrobić” stracony czas. Zauważmy, że plany budowy europejskiego superpaństwa nasiliły się po agresji Rosji na Ukrainę.
W obecnej sytuacji Unii Europejskiej to swojego rodzaju ucieczka do przodu tzn., żeby uciec przed narastającym kryzysem wewnętrznym Unii trzeba skokowo przyspieszyć plany centralizacji.
Czytaj też: Niemieccy rolnicy wyszli na ulice niemieckich miast. Monika Przeworska [Instytut Gospodarki Rolnej]: Przyłączamy się do protestu
– Dlaczego zawsze, gdy w Polsce konserwatywne siły przejmują władzę na Zachodzie odżywają stereotypy naszego kraju jako reakcyjnego, nieodpowiedzialnego, katolickiego i nietolerancyjnego?
– To historia długiego trwania. Rozmawiamy w roku, w którym obchodzimy trzechsetlecie tzw. Tumultu Toruńskiego z 1724, po którym rozpoczęła się kampania dyfamacyjna przeciw Polsce na Zachodzie. Rozpowszechniano wtedy głównie poprzez Prusy, ale to szło dalej, aż do Wielkiej Brytanii, wizerunek Rzeczpospolitej jako kraju nietolerancji, zabobonu, ucisku mniejszości wyznaniowych. Robiły to państwa, które same na własnym terytorium żelazną ręką prześladowały katolików. Z różnymi mutacjami ta opinia trwa do dzisiaj. W XVIII wieku służyło to usprawiedliwieniu zniszczenia państwa polskiego. Rozbiory miały być dobrodziejstwem cywilizacyjnym. Tak mówił m.in., Wolter.
– Ten filtr kulturowy przeciw Polsce idzie od Oliwiera Cromwella, który chciał zetrzeć w końcu katolicki róg [Polskę] na bestii [Kościoła]. Potem był Wolter i inni następcy. Może chodzi o przekonanie europejskich elit, że nie może być w środku UE „Afryki”, czyli Polski?
– To oczywiste. Tusk i jego ekipa podejmują decyzje, które są twardą rozprawą łamiącą wszelkie standardy demokratycznego państwa, mającą zaspokoić elektorat ośmiu gwiazdek, a więc siłowe przejęcie mediów publicznych, zamknięcie w więzieniu posłów Wąsika i Kamińskiego po wtargnięciu do Pałacu Prezydenckiego, usunięcie Prokuratora Krajowego. Druga strona to rewolucja w sferze obyczajowej, mamy zatem zapowiedzi likwidacji Funduszu Kościelnego, wprowadzenia pigułki „dzień po”, czyli mruganie okiem do lewackich ideologii na Zachodzie. Zauważmy, pierwsza rzecz przeforsowana przez rządzący blok stronnictw demokratycznych, niestety przy udziale prezydenta to była, refundacja tzw. procedury in vitro. To, obok środków wczesnoporonnych ma być finansowane przez wszystkich, także przez wierzących sprzeciwiających się takim praktykom. To wszystko składa się w uwiarygadnianie „terroru praworządności” poprzez wprowadzanie kulturkampfu, bo tak to trzeba oceniać. To na pewno podoba się wszystkim rządcom dzisiejszej Europy nie tylko w polityce, ale też mediach, na uczelniach wyższych i w biznesie.
Czytaj też: Gorąco w Berlinie. 250 traktorów przed siedzibami SPD, Zielonych i FDP
– Na Zachodzie rozumują, że im silniejszy katolicyzm i konserwatyzm w Polsce, tym więcej deficytu demokracji,? Tak działa ta stygmatyzacja?
– I to od wielu lat. Katolicyzm równa się niewola, przekonują propagandyści. Ale mamy nowe elementy, odświeżanie czarnej legendy Kościoła związane jest z radykalna redefinicją praw człowieka. Dzisiaj prawa np. reprodukcyjne, czyli tzw. prawo do aborcji uznaje prawo do zabicia bezbronnego, niewinnego człowieka jako… prawo człowieka.
– Czystość religijna i kulturowa Polski, niespotykana w Europie i rzadko w świecie musiały europejską lewicę po 1989 roku mocno niepokoić?
– Tak było. Doskonałą świadomość tego, o czym Pan mówi miał Św. Jan Paweł II. Gdy na początku lat 90., przyjechał z pierwszą pielgrzymką do Ojczyzny po upadku Muru Berlińskiego, to nieprzypadkowo bardzo wiele mówił, że trzeba budować III Rzeczpospolitą w oparciu o skałę Dekalogu, czyli o prawo naturalne. Tę naukę rozwijał na wszystkich swoich spotkaniach. Wtedy właśnie wielu w Polsce zapisało mu zemstę w swoim sercu. To przekonanie, że papież jest ogromną przeszkodą w doprowadzeniu Polski do standardów lewicowych dominujących w demokracji liberalnej było tak silne, że nie odpuścili mu nawet po śmierci.
To przekonanie, że papież jest ogromną przeszkodą w doprowadzeniu Polski do standardów lewicowych dominujących w demokracji liberalnej było tak silne, że nie odpuścili mu nawet po śmierci.
Czytaj też: Nasze stosunki z Niemcami zawsze będą asymetryczne
– Po upadku komunizmu, w epoce wielkiego pontyfikatu Jana Pawła II nasz katolicyzm był triumfujący, odważny z bitną armią świecką i duchową. Europa od ponad 20 lat żyła marksizmem z 68. roku.
– Mało tego, najbardziej niepokoiło to, że katolicyzm w Polsce zwłaszcza, ale także w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej kojarzył się z wolnością. To szło w poprzek całej propagandzie sięgającej nie tylko czasów Oświecenia, nawet głębiej, czasów protestantyzmu, który przedstawiał katolicyzm jako autorytarny system gnębiący podstawowe wolności. Tymczasem okazało się, że ci, którzy chcą wolności spowiadają się, odmawiają różaniec, uczestniczą we Mszach i proszą Kościół o kapelanów. Przecież sceny ze Stoczni Gdańskiej, gdzie robotnicy tłumnie modlą się na różańcach z 1980 roku były dla wielu ludzi lewicy na Zachodzie szokujące. Tego nie dało się przemilczeć, to było dla nich bardzo niewygodne.
Unieważnić Kościół
– Może niepokoiła ich świadomość, że nasz katolicyzm zbyt wiele w sobie dźwiga, bo i patriotyzm i myśl polityczną i walkę o wolność i syntezę dziejów Polski.
– Wystarczy zrobić sobie prosty eksperyment myślowy: odejmijmy z dziejów Polski katolicyzm i zobaczmy co nam zostanie. Nic nie zostanie. Nawet ci, którzy programowo byli, mówiąc delikatnie, niechętni wobec katolicyzmu, jak choćby polscy socjaliści na przełomie XIX i XX wieku dominujący na lewicy, w swojej propagandzie partyjnej, na sztandarach mieli z jednej strony swoje emblematy, z drugiej wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej. Ale to właśnie udowadnia, że jeśli ktoś chce dokonać tzw. radykalnej rekonstrukcji polskości, co jest marzeniem wszystkich rewolucjonistów, to musi zacząć od uderzenia w katolicyzm. Jak to robić najskuteczniej? Unieważniać wskazania moralne Kościoła. Jak powiedział kiedyś abp. Fulton Sheen, ludzi w wierze odstręcza nie tyle Credo, co przykazania.
Ale to właśnie udowadnia, że jeśli ktoś chce dokonać tzw. radykalnej rekonstrukcji polskości, co jest marzeniem wszystkich rewolucjonistów, to musi zacząć od uderzenia w katolicyzm.
– Gdy wychodziliśmy z komunizmu sowieckiego, w Europie kwitł komunizm kulturowy. Marksiści kulturowi też czekali na otwarcie granic po 1989 roku ze swoimi doktrynami.
– Teraz jesteśmy w gorszej sytuacji niż 30 lat temu, bo zauważmy, katolicyzm związany z wolnością był promowany przez wielkich pasterzy Kościoła, którzy mówili „tak-tak”, „nie-nie”. Tak mówił Prymas Wyszyński, Jan Paweł II, którym zarzuca się rygoryzm. Obecnie mamy sytuację, kiedy z Watykanu dochodzą tzw. mieszane sygnały. Teraz w Kościele trwa batalia o to, by błogosławić osoby żyjące w grzechu, który od wieków nazywany jest w Kościele grzechem wołającym o pomstę do nieba.
Czytaj też: Prof. David Engels: Będzie gorzej
– Tusk zaczyna u nas realizować jakąś wersję zapateryzmu?
– Jesteśmy świadkami realizacji Kulturkampf 2.0 i Mitteleuropa 2.0. jednocześnie. Z jednej strony rozkręcana jest rewolucja kulturowa uderzająca m.in., w prawo do życia i rodzinę opartą o tradycyjne wartości czy międzypokoleniowy przekaz kulturowy, tutaj widzimy choćby ograniczanie lekcji historii zapowiedziane przez minister Nowacką. Z drugiej komponent Mitteleuropy 2.0 idący w realizację zamówień płynących z Niemiec i nałożenia na Polskę bariery rozwojowej, czyli chęć likwidacji Centralnego Portu Komunikacyjnego, zaniechanie budowy linii szybkich kolei czy rozbudowy energetyki jądrowej. Te inwestycje byłyby przy odpowiedniej realizacji kołem zamachowym naszej gospodarki, ale równocześnie zagrożeniem dla interesów niemieckich.
Mitteleuropa Friedricha Naumanna w wersji oryginalnej była połączona z programem radykalnej przebudowy kulturowej. Ta koncepcja zakładała zerwanie z brutalną germanizacją i zastąpienie jej hegemonią kulturową i polityczną Niemiec, gdzie Polacy mieli się dostosować do wzorców ustalanych w Berlinie.
– Czyli podwójna zależność, baza i nadbudowa, gospodarka i kultura.
– Mitteleuropa Friedricha Naumanna w wersji oryginalnej była połączona z programem radykalnej przebudowy kulturowej. Ta koncepcja zakładała zerwanie z brutalną germanizacją i zastąpienie jej hegemonią kulturową i polityczną Niemiec, gdzie Polacy mieli się dostosować do wzorców ustalanych w Berlinie. W tamtym czasie chodziło o wzorce idealistyczne filozofii Kanta i Hegla. Dzisiaj mniej zwraca się uwagi na tych filozofów,
Tekst pochodzi z 4 (1825) numeru „Tygodnika Solidarność”.