Europa ma już dość: czy to koniec rządów Ursuli von der Leyen?

Przyszłość Ursuli von der Leyen stoi pod dużym znakiem zapytania. Chociaż Niemka po wyborach do Parlamentu Europejskiego chce dalej stać na czele Komisji Europejskiej, to okazuje się, że wcale nie jest to takie pewne. Duże wątpliwości co do tej kandydatury mają zarówno obywatele Unii, jak i poszczególne siły polityczne. Już ostatnim razem udało jej się stanąć na czele komisji zaledwie kilkoma głosami przewagi, ale tym razem może być to dużo trudniejsze, znacznie wzrosła bowiem liczba jej wrogów i osób niezadowolonych z jej sposobu prowadzenia polityki.
Ursula von der Leyen Europa ma już dość: czy to koniec rządów Ursuli von der Leyen?
Ursula von der Leyen / © European Union, 2024, CC BY 4.0 , via Wikimedia Commons

Ursula von der Leyen i establishment sprawujący obecnie władzę w Unii Europejskiej ma poważne powody do niepokoju. Badanie przeprowadzone przez Euronews wskazuje, że poparcie dla Komisji Europejskiej jest głęboko podzielone w Unii Europejskiej, a w kilku państwach członkowskich jest ono na bardzo niskim poziomie. Tak zła ocena obecnych unijnych wad stawia pod znakiem zapytania przyszłość obecnej szefowej KE, która zapowiedziała już, że chce ubiegać się o drugą kadencję.

Badanie dla Euronews przeprowadzone zostało przez pracownicę Ipsos i wskazuje ono, że większość unijnych wyborców, bo aż 63 procent, negatywnie ocenia pracę komisji lub też nie ma zdania w tej sprawie. (31 procent negatywnie). Pozytywnie pracę unijnej instytucji pod kierownictwem Niemki ocenia zaledwie 37 procent badanych.

Czytaj także: Niewygodna Staniszkis. Przypominamy, co mówiła o podnoszeniu wieku emerytalnego

Europejczycy mają dość

To, że kończy się cierpliwość Europejczyków do obecnych unijnych władz, nie powinno nikogo specjalnie dziwić. W ostatnich latach Unia Europejska coraz śmielej wprowadza coraz to bardziej zgubne dla naszego kontynentu rozwiązania. Obecnie zdecydowanie najwięcej emocji wzbudzają kwestie forsowania Europejskiego Zielonego Ładu, który może spowodować drastyczny spadek zamożności państw Europy i osłabienie ich pozycji w stosunku do konkurencyjnych krajów z innych kontynentów, w których polityka klimatyczna jest zdecydowanie mniej restrykcyjna.

Obecny establishment pozostaje jednak głuchy na te głosy. O tym, że ogólnoeuropejski sprzeciw wobec forsowanej zielonej ekologii nie ma żadnego znaczenia dla eurokratów, najlepiej świadczy to, że w połowie kwietnia Rada Unii Europejskiej zatwierdziła „dyrektywę budynkową, zmuszającą mieszkańców Unii do remontów swoich domów oraz wymiany źródeł ogrzewania według wytycznych Komisji Europejskiej”. Zakłada ona redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 procent do 2030 roku i osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Oznacza to, że wszystkie nowe budynki, które będą powstawać od 2030 roku, będą musiały być bezemisyjne. Wiadomość ta jest o tyle fatalna, że już teraz kupno własnego domu czy mieszkania jest niewyobrażanym kosztem. Po wprowadzeniu jeszcze bardziej restrykcyjnych wymogów ceny staną się jeszcze wyższe, a dodatkowo posiadanie domu będzie wiązało się z ogromnymi kosztami, na które mało kto będzie mógł sobie pozwolić. Unijne instytucje obiecują oczywiście dopłaty do modernizacji, ale trudno wierzyć w to, że będą one wystarczające do pokrycia kosztów w znacznej mierze.

Problemów jest jednak dużo więcej. Niedawno akceptację zyskał nowy Pakt migracyjny, który prawdopodobnie spowoduje jeszcze większy napływ uchodźców do państw UE, w tym do państw, które nie mają nic wspólnego z trwającym kryzysem, niemających także żadnych etycznych zobowiązań, wszak przyjmowanie migrantów często jest tłumaczone rekompensowaniem za kolonializm.

I chociaż Unię Europejską trawi wiele problemów, a jej niemalże dyktatorski model zupełnie się nie sprawdza, to obecne władze UE mają na to proste rozwiązanie – jeszcze więcej Unii. Pod koniec tamtego roku coraz śmielej wykonywane były kroki w kierunki centralizacji wspólnoty. Proponowane zmiany zakładają zniesienie zasady jednomyślności podczas głosowań w Radzie UE, w 65 obszarach utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE w dziedzinie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności, a także znaczne zwiększenie kompetencji Unii w zakresach: polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, ochrony granic, zdrowia publicznego, ochrony cywilnej, przemysłu oraz edukacji. Obecnie temat ten ucichł i w zasadzie niemożliwe jest, aby zmiany te zostały przeprowadzone jeszcze w tej kadencji UE. Raczej pewne wydaje się, że kwestie te będą jeszcze wracać w przyszłej kadencji.

Spadek poparcia to żadne zaskoczenie

Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Rafalska przyznała, że nie jest zaskoczona tym, że spada poparcie dla obecnych władz Komisji Europejskiej. – Z bliska obserwuję działania komisji pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen – zarówno w czasie pandemii, jak i w zakresie wdrażania bardzo kontrowersyjnych rozwiązań, chociażby w kwestii paktu azylu dla migrantów i Europejskiego Zielonego Ładu – i gołym okiem widać, że skutki tych błędnych polityk odczuwają wszystkie kraje Unii Europejskiej. To niezadowolenie społeczne jest widoczne na europejskich ulicach. Obecnie prowadzona polityka przyczynia się do zubożenia ludności Europy oraz obniżenia konkurencyjności gospodarki europejskiej, bo obciążenia związane z Zielonym Ładem o tym decydują – stwierdziła.

– Można powiedzieć, że znaczna część osób, które były euroentuzjastami i bezkrytycznymi zwolennikami Unii Europejskiej, dzisiaj stanęła twardo na nogi i widzi, że nie można tak ślepo akceptować wszystkiego, co mówi dzisiaj UE. Ludzie widzą, że obecnie Unia jest na zupełnie innym etapie niż wtedy, kiedy do niej przystępowaliśmy, oraz że nie może być takiej społecznej zgody na powielanie błędów albo obciążania Polski czy innych krajów błędami polityk prowadzonych przez Niemców, tak jak było chociażby w przypadku kwestii migrantów. Ludzie widzą, że nie może być także zgody na uleganie presji pewnych komisarzy takich jak Frans Timmermans z jego absurdalną zieloną polityką, w której w ogóle nie wzięto pod uwagę skutków gospodarczych i społecznych – powiedziała. – Ursula von der Leyen zapracowała sobie na ten rosnący eurosceptycyzm i kwestionowanie jej przywództwa – dodała.

Większości nie ma

Ursula von der Leyen cały czas jest głównym kandydatem na stanowisko komisarza po wyborach Europejskiej Partii Ludowej. Jeszcze do niedawna wydawało się, że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że uda jej się wywalczyć drugą kadencję. Sytuacja ulega jednak zmianie. Już poprzednim razem została ona szefową komisji niewielką przewagą głosów. W 2019 roku podczas głosowania nad jej kandydaturą w Parlamencie Europejskim zwyciężyła różnicą jedynie 9 głosów.

O jej wyborze w dużej mierze zdecydowały głosy Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ poparło ją wszystkich 26 eurodeputowanych tej formacji. Zapytaliśmy Elżbietę Rafalską o to, czy tym razem szefowa KE także będzie mogła liczyć na poparcie ze strony Prawa i Sprawiedliwości. – Nie mogę decydować za cały PiS, ale sądzę, że tyle błędów na raz nie uszłoby na sucho żadnemu politykowi. Przypomnę jednak, że 5 lat temu po prostu nie było żadnej alternatywy, bo kontrkandydatem Ursuli von der Leyen był Frans Timmermans, autor szaleństwa klimatycznego. Nikt też nie sądził, że obecna szefowa KE będzie tak źle spisywać się w sytuacjach wielu kryzysów takich jak pandemia czy wojna. Jestem przekonana jednak, że drugi raz byśmy tej kandydatury nie poparli – stwierdziła.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Rafał Woś: Czy Unia Europejska przetrwa do roku 2030?

Nie tylko PiS jest sceptyczny

Wątpliwości co do tego, czy Ursuli von der Leyen uda się utrzymać swoje stanowisko, wyraziło także „Politico”. „Na dwa miesiące przed czerwcowymi wyborami Bruksela jest pełna europejskich dyplomatów i urzędników ostrzegających, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie jest pewniakiem na kolejną pięcioletnią kadencję na czele władzy wykonawczej UE” – napisano.

Jeden z polityków w rozmowie z portalem "Politico" anonimowo powiedział, że dużym problemem obecnej szefowej KE jest jej arogancja i to, że błędnie myślała, że wszystko ujdzie jej na sucho. Jej błędy teraz mają się jednak na niej mścić.

Według „Politico” siłami, które będą torpedować tę kandydaturę, są: Francja oraz nowy Parlament Europejski. „Francja, której stosunki z Niemcami są trudne, nadal jest bardzo niejednoznaczna co do swojego poparcia, prawdopodobnie w celu uzyskania ustępstw, choć może sondować późną okazję do zmiany układu na szczycie. Jeśli uda jej się [von der Leyen] pokonać potencjalną przeszkodę w postaci sprzeciwu ze strony Paryża, będzie musiała również martwić się o to, czy uda jej się uzyskać potwierdzenie ze strony Parlamentu Europejskiego w nowym kształcie, w którym prawica będzie prawdopodobnie większym graczem niż obecnie. Nawet poparcie ze strony jej własnej centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej wydaje się niepewne” – stwierdzono.

Wzrost konserwatystów

Sondaże przeprowadzone w poszczególnych państwach Unii Europejskiej pokazują, że coraz więcej wyborców chce głosować na formacje konserwatywne, bardziej sceptyczne wobec UE. Oczywiście skoki poparcia nie są na tyle duże, aby pozbawić obecny establishment władzy w unijnych instytucjach, ale bez wątpienia jest szansa na to, że ich mandat będzie dużo słabszy i wszelkiej maści programy będą musiały być akceptowane przez większą liczbę grup parlamentarnych niż obecnie. Dwie kadencje temu większość stanowiły dwie frakcje – chadecy i socjaliści. W obecnej kadencji liczba tych europosłów była już jednak zbyt mała do samodzielnej większości – potrzebują oni zatem wsparcia mniejszych frakcji, a co za tym idzie ustępowania im. Ich sytuacja może jeszcze ulec pogorszeniu i konieczne będzie posiłkowanie się kolejnymi formacjami.

Zmiana wielkości sił

Analizy tego, jak zmieni się podział mandatów w Parlamencie Europejskim w poszczególnych państwach wspólnoty, dokonał portal Europe Elects, który zwraca uwagę, że będziemy mieli do czynienia z dużym wzrostem prawicy.

Według nich chadecy z EPP, którzy stanowią obecnie większość w Parlamencie Europejskim, delikatnie zwiększą swoją przewagę, zdobywając 181 mandatów (obecnie jest ich 177). Delikatny spadek zaliczyć mają socjaliści z S&D (135 mandatów ze 139). Ogromne spadki dotknąć mają natomiast liberałów z Renew Europe oraz Zielonych, którzy obecnie mocno wspierają obecną większość – kolejno mają utrzymać oni: 86 mandatów ze 102 oraz 52 z 72. Wzrosty mają nastąpić natomiast po prawej stronie – konserwatyści z EKR-u mają zdobyć 81 mandatów, chociaż obecnie mają ich 68, narodowcy z ID zaś 82 – obecnie jest ich 59.
Jak to wygląda w poszczególnych krajach?

Jeżeli chodzi o Niemcy, to niewiele zmieni się w sprawie podziału mandatów. Chadecy prawdopodobnie stracą 2 z 30 mandatów, obecnie rządząca koalicja SPD zyska jeden, zdobywając według prognozy 17 mandatów To jednak i tak należy traktować jako wynik niezadowalający. Ich aspiracje były bowiem większe. Warto przypomnieć, że w poprzednich wyborach parlamentarnych to właśnie socjaliści zwyciężyli. Teraz wiele wskazuje na to, że ich wynik będzie dużo gorszy niż ich głównych konkurentów – koalicji CDU/CSU.
Duże straty zanotować mają także Zieloni, którzy mogą stracić niemal 1/3 swoich mandatów (z 25). Wzrośnie prawdopodobnie za to reprezentacja skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec, której liczba miejsc w PE ma wzrosnąć z 9 do 16.

Państwem, w którym szykuje się prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi, jest Francja, w której faworytem wyborczego wyścigu jest prawicowe Zjednoczone Narodowe, które ma zdobyć aż 27 mandatów. Daleko za nimi, na drugim miejscu, znajduje się formacja prezydenta Emmanuela Macrona. Według prognoz ma jej przypaść zaledwie 17 miejsc w Europarlamencie.

Do dużego przetasowania ma dojść także w Hiszpanii, gdzie dotychczas największą siłą w Parlamencie Europejskim byli socjaliści z PSOE. Prognozuje się, że utrzymają oni 18 z 21 mandatów. Na czoło wysunąć się mają za to chadecy z PP, wprowadzając aż 26 europosłów. Obecnie mają ich 13. Trzecie miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego mają zająć konserwatyści z partii Vox, uzyskując 6 mandatów (obecnie mają ich 4).

Z prawicowym marszem mamy do czynienia także w Holandii, gdzie spodziewane jest wyborcze zwycięstwo narodowców z PVV. Mają zgarnąć 9 mandatów, chociaż obecnie nie mają żadnego.

Prawica ma zatriumfować także we Włoszech, gdzie konserwatywne FDI wchodzące w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ma zdobyć aż 25 miejsc (obecnie mają ich 10), ale stać się to ma głównie kosztem narodowców z LEGA, których stan posiadania ma zmniejszyć się z 23 do 8.

Nadzieja konserwatystów

Do mniejszych czy większych przesunięć dochodzi także w innych państwach. Wyniki wyborów parlamentarnych w ostatnich latach na przykład w Szwecji, Austrii czy na Słowacji, gdzie sensacyjnie sukcesy odnosiły formacje spoza lewicowo-liberalnego mainstreamu dają konserwatystom nadzieję na to, że uda im się znacznie zwiększyć swoją siłę w PE.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie Wiadomości
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie

5 maja 1945 roku Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych wyzwoliła niemiecki obóz koncentracyjny w czeskim Holiszowie, położonym niedaleko Pilzna. Żołnierze uratowali życie ponad tysiąca kobiet: w tym Polek, Francuzek, Rosjanek, a także kilkuset Żydówek, które Niemcy planowali spalić w barakach żywcem. Jest to jedyny w historii przypadek, kiedy polski odział partyzancki wyzwolił niemiecki obóz koncentracyjny.

Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym

33-letni Mołdawianin w ciężkim stanie trafił do szpitala po zdarzeniu, do jakiego doszło w sobotę po południu na poznańskich Jeżycach. W sprawie zatrzymano 36-letniego mężczyznę.

Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i... z ostatniej chwili
Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: "Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i..."

"Czekam na twoich chłopców. Dostaną kawkę i ponarzekają na pensje. Ich szef to pewnie mój kolega z SP lub liceum" – pisze do ministra Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń z ostatniej chwili
Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń

Nie żyje Jason Holton, uważany za najcięższego człowieka w Wielkiej Brytanii. Zmarł w wieku 33 lat z powodu niewydolności narządów. Ważył około 317 kilogramów.

Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena z ostatniej chwili
Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena

W wieku 79 lat zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany z ról w filmach "Titanic" i "Władca Pierścieni".

Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów z ostatniej chwili
Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z włoskim Itasem Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25) w finale Ligi Mistrzów rozegranym w tureckiej Antalyi.

Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: Każdy może z ulicy wejść z ostatniej chwili
Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: "Każdy może z ulicy wejść"

– Podjechał, przebadał się, dostał kwit bez wypełnionych danych, ja go opublikowałem. Kolega pokazał mi, jak wygląda kwit wystawiany w takiej sytuacji. Choć mój znajomy nie planował nagrywać badania, to dyżurni na komendzie sami, z pewną nerwowością, mówili, aby niczego nie filmować. Chcieli nawet wyłączyć mu telefon – mówi serwisowi wpolityce.pl dziennikarz i publicysta Samuel Pereira.

Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi prawnymi konsekwencjami z ostatniej chwili
Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi "prawnymi konsekwencjami"

Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań – zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.

Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

REKLAMA

Europa ma już dość: czy to koniec rządów Ursuli von der Leyen?

Przyszłość Ursuli von der Leyen stoi pod dużym znakiem zapytania. Chociaż Niemka po wyborach do Parlamentu Europejskiego chce dalej stać na czele Komisji Europejskiej, to okazuje się, że wcale nie jest to takie pewne. Duże wątpliwości co do tej kandydatury mają zarówno obywatele Unii, jak i poszczególne siły polityczne. Już ostatnim razem udało jej się stanąć na czele komisji zaledwie kilkoma głosami przewagi, ale tym razem może być to dużo trudniejsze, znacznie wzrosła bowiem liczba jej wrogów i osób niezadowolonych z jej sposobu prowadzenia polityki.
Ursula von der Leyen Europa ma już dość: czy to koniec rządów Ursuli von der Leyen?
Ursula von der Leyen / © European Union, 2024, CC BY 4.0 , via Wikimedia Commons

Ursula von der Leyen i establishment sprawujący obecnie władzę w Unii Europejskiej ma poważne powody do niepokoju. Badanie przeprowadzone przez Euronews wskazuje, że poparcie dla Komisji Europejskiej jest głęboko podzielone w Unii Europejskiej, a w kilku państwach członkowskich jest ono na bardzo niskim poziomie. Tak zła ocena obecnych unijnych wad stawia pod znakiem zapytania przyszłość obecnej szefowej KE, która zapowiedziała już, że chce ubiegać się o drugą kadencję.

Badanie dla Euronews przeprowadzone zostało przez pracownicę Ipsos i wskazuje ono, że większość unijnych wyborców, bo aż 63 procent, negatywnie ocenia pracę komisji lub też nie ma zdania w tej sprawie. (31 procent negatywnie). Pozytywnie pracę unijnej instytucji pod kierownictwem Niemki ocenia zaledwie 37 procent badanych.

Czytaj także: Niewygodna Staniszkis. Przypominamy, co mówiła o podnoszeniu wieku emerytalnego

Europejczycy mają dość

To, że kończy się cierpliwość Europejczyków do obecnych unijnych władz, nie powinno nikogo specjalnie dziwić. W ostatnich latach Unia Europejska coraz śmielej wprowadza coraz to bardziej zgubne dla naszego kontynentu rozwiązania. Obecnie zdecydowanie najwięcej emocji wzbudzają kwestie forsowania Europejskiego Zielonego Ładu, który może spowodować drastyczny spadek zamożności państw Europy i osłabienie ich pozycji w stosunku do konkurencyjnych krajów z innych kontynentów, w których polityka klimatyczna jest zdecydowanie mniej restrykcyjna.

Obecny establishment pozostaje jednak głuchy na te głosy. O tym, że ogólnoeuropejski sprzeciw wobec forsowanej zielonej ekologii nie ma żadnego znaczenia dla eurokratów, najlepiej świadczy to, że w połowie kwietnia Rada Unii Europejskiej zatwierdziła „dyrektywę budynkową, zmuszającą mieszkańców Unii do remontów swoich domów oraz wymiany źródeł ogrzewania według wytycznych Komisji Europejskiej”. Zakłada ona redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 procent do 2030 roku i osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Oznacza to, że wszystkie nowe budynki, które będą powstawać od 2030 roku, będą musiały być bezemisyjne. Wiadomość ta jest o tyle fatalna, że już teraz kupno własnego domu czy mieszkania jest niewyobrażanym kosztem. Po wprowadzeniu jeszcze bardziej restrykcyjnych wymogów ceny staną się jeszcze wyższe, a dodatkowo posiadanie domu będzie wiązało się z ogromnymi kosztami, na które mało kto będzie mógł sobie pozwolić. Unijne instytucje obiecują oczywiście dopłaty do modernizacji, ale trudno wierzyć w to, że będą one wystarczające do pokrycia kosztów w znacznej mierze.

Problemów jest jednak dużo więcej. Niedawno akceptację zyskał nowy Pakt migracyjny, który prawdopodobnie spowoduje jeszcze większy napływ uchodźców do państw UE, w tym do państw, które nie mają nic wspólnego z trwającym kryzysem, niemających także żadnych etycznych zobowiązań, wszak przyjmowanie migrantów często jest tłumaczone rekompensowaniem za kolonializm.

I chociaż Unię Europejską trawi wiele problemów, a jej niemalże dyktatorski model zupełnie się nie sprawdza, to obecne władze UE mają na to proste rozwiązanie – jeszcze więcej Unii. Pod koniec tamtego roku coraz śmielej wykonywane były kroki w kierunki centralizacji wspólnoty. Proponowane zmiany zakładają zniesienie zasady jednomyślności podczas głosowań w Radzie UE, w 65 obszarach utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE w dziedzinie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności, a także znaczne zwiększenie kompetencji Unii w zakresach: polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, ochrony granic, zdrowia publicznego, ochrony cywilnej, przemysłu oraz edukacji. Obecnie temat ten ucichł i w zasadzie niemożliwe jest, aby zmiany te zostały przeprowadzone jeszcze w tej kadencji UE. Raczej pewne wydaje się, że kwestie te będą jeszcze wracać w przyszłej kadencji.

Spadek poparcia to żadne zaskoczenie

Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Rafalska przyznała, że nie jest zaskoczona tym, że spada poparcie dla obecnych władz Komisji Europejskiej. – Z bliska obserwuję działania komisji pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen – zarówno w czasie pandemii, jak i w zakresie wdrażania bardzo kontrowersyjnych rozwiązań, chociażby w kwestii paktu azylu dla migrantów i Europejskiego Zielonego Ładu – i gołym okiem widać, że skutki tych błędnych polityk odczuwają wszystkie kraje Unii Europejskiej. To niezadowolenie społeczne jest widoczne na europejskich ulicach. Obecnie prowadzona polityka przyczynia się do zubożenia ludności Europy oraz obniżenia konkurencyjności gospodarki europejskiej, bo obciążenia związane z Zielonym Ładem o tym decydują – stwierdziła.

– Można powiedzieć, że znaczna część osób, które były euroentuzjastami i bezkrytycznymi zwolennikami Unii Europejskiej, dzisiaj stanęła twardo na nogi i widzi, że nie można tak ślepo akceptować wszystkiego, co mówi dzisiaj UE. Ludzie widzą, że obecnie Unia jest na zupełnie innym etapie niż wtedy, kiedy do niej przystępowaliśmy, oraz że nie może być takiej społecznej zgody na powielanie błędów albo obciążania Polski czy innych krajów błędami polityk prowadzonych przez Niemców, tak jak było chociażby w przypadku kwestii migrantów. Ludzie widzą, że nie może być także zgody na uleganie presji pewnych komisarzy takich jak Frans Timmermans z jego absurdalną zieloną polityką, w której w ogóle nie wzięto pod uwagę skutków gospodarczych i społecznych – powiedziała. – Ursula von der Leyen zapracowała sobie na ten rosnący eurosceptycyzm i kwestionowanie jej przywództwa – dodała.

Większości nie ma

Ursula von der Leyen cały czas jest głównym kandydatem na stanowisko komisarza po wyborach Europejskiej Partii Ludowej. Jeszcze do niedawna wydawało się, że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że uda jej się wywalczyć drugą kadencję. Sytuacja ulega jednak zmianie. Już poprzednim razem została ona szefową komisji niewielką przewagą głosów. W 2019 roku podczas głosowania nad jej kandydaturą w Parlamencie Europejskim zwyciężyła różnicą jedynie 9 głosów.

O jej wyborze w dużej mierze zdecydowały głosy Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ poparło ją wszystkich 26 eurodeputowanych tej formacji. Zapytaliśmy Elżbietę Rafalską o to, czy tym razem szefowa KE także będzie mogła liczyć na poparcie ze strony Prawa i Sprawiedliwości. – Nie mogę decydować za cały PiS, ale sądzę, że tyle błędów na raz nie uszłoby na sucho żadnemu politykowi. Przypomnę jednak, że 5 lat temu po prostu nie było żadnej alternatywy, bo kontrkandydatem Ursuli von der Leyen był Frans Timmermans, autor szaleństwa klimatycznego. Nikt też nie sądził, że obecna szefowa KE będzie tak źle spisywać się w sytuacjach wielu kryzysów takich jak pandemia czy wojna. Jestem przekonana jednak, że drugi raz byśmy tej kandydatury nie poparli – stwierdziła.

Czytaj także: [Felieton „TS”] Rafał Woś: Czy Unia Europejska przetrwa do roku 2030?

Nie tylko PiS jest sceptyczny

Wątpliwości co do tego, czy Ursuli von der Leyen uda się utrzymać swoje stanowisko, wyraziło także „Politico”. „Na dwa miesiące przed czerwcowymi wyborami Bruksela jest pełna europejskich dyplomatów i urzędników ostrzegających, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie jest pewniakiem na kolejną pięcioletnią kadencję na czele władzy wykonawczej UE” – napisano.

Jeden z polityków w rozmowie z portalem "Politico" anonimowo powiedział, że dużym problemem obecnej szefowej KE jest jej arogancja i to, że błędnie myślała, że wszystko ujdzie jej na sucho. Jej błędy teraz mają się jednak na niej mścić.

Według „Politico” siłami, które będą torpedować tę kandydaturę, są: Francja oraz nowy Parlament Europejski. „Francja, której stosunki z Niemcami są trudne, nadal jest bardzo niejednoznaczna co do swojego poparcia, prawdopodobnie w celu uzyskania ustępstw, choć może sondować późną okazję do zmiany układu na szczycie. Jeśli uda jej się [von der Leyen] pokonać potencjalną przeszkodę w postaci sprzeciwu ze strony Paryża, będzie musiała również martwić się o to, czy uda jej się uzyskać potwierdzenie ze strony Parlamentu Europejskiego w nowym kształcie, w którym prawica będzie prawdopodobnie większym graczem niż obecnie. Nawet poparcie ze strony jej własnej centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej wydaje się niepewne” – stwierdzono.

Wzrost konserwatystów

Sondaże przeprowadzone w poszczególnych państwach Unii Europejskiej pokazują, że coraz więcej wyborców chce głosować na formacje konserwatywne, bardziej sceptyczne wobec UE. Oczywiście skoki poparcia nie są na tyle duże, aby pozbawić obecny establishment władzy w unijnych instytucjach, ale bez wątpienia jest szansa na to, że ich mandat będzie dużo słabszy i wszelkiej maści programy będą musiały być akceptowane przez większą liczbę grup parlamentarnych niż obecnie. Dwie kadencje temu większość stanowiły dwie frakcje – chadecy i socjaliści. W obecnej kadencji liczba tych europosłów była już jednak zbyt mała do samodzielnej większości – potrzebują oni zatem wsparcia mniejszych frakcji, a co za tym idzie ustępowania im. Ich sytuacja może jeszcze ulec pogorszeniu i konieczne będzie posiłkowanie się kolejnymi formacjami.

Zmiana wielkości sił

Analizy tego, jak zmieni się podział mandatów w Parlamencie Europejskim w poszczególnych państwach wspólnoty, dokonał portal Europe Elects, który zwraca uwagę, że będziemy mieli do czynienia z dużym wzrostem prawicy.

Według nich chadecy z EPP, którzy stanowią obecnie większość w Parlamencie Europejskim, delikatnie zwiększą swoją przewagę, zdobywając 181 mandatów (obecnie jest ich 177). Delikatny spadek zaliczyć mają socjaliści z S&D (135 mandatów ze 139). Ogromne spadki dotknąć mają natomiast liberałów z Renew Europe oraz Zielonych, którzy obecnie mocno wspierają obecną większość – kolejno mają utrzymać oni: 86 mandatów ze 102 oraz 52 z 72. Wzrosty mają nastąpić natomiast po prawej stronie – konserwatyści z EKR-u mają zdobyć 81 mandatów, chociaż obecnie mają ich 68, narodowcy z ID zaś 82 – obecnie jest ich 59.
Jak to wygląda w poszczególnych krajach?

Jeżeli chodzi o Niemcy, to niewiele zmieni się w sprawie podziału mandatów. Chadecy prawdopodobnie stracą 2 z 30 mandatów, obecnie rządząca koalicja SPD zyska jeden, zdobywając według prognozy 17 mandatów To jednak i tak należy traktować jako wynik niezadowalający. Ich aspiracje były bowiem większe. Warto przypomnieć, że w poprzednich wyborach parlamentarnych to właśnie socjaliści zwyciężyli. Teraz wiele wskazuje na to, że ich wynik będzie dużo gorszy niż ich głównych konkurentów – koalicji CDU/CSU.
Duże straty zanotować mają także Zieloni, którzy mogą stracić niemal 1/3 swoich mandatów (z 25). Wzrośnie prawdopodobnie za to reprezentacja skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec, której liczba miejsc w PE ma wzrosnąć z 9 do 16.

Państwem, w którym szykuje się prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi, jest Francja, w której faworytem wyborczego wyścigu jest prawicowe Zjednoczone Narodowe, które ma zdobyć aż 27 mandatów. Daleko za nimi, na drugim miejscu, znajduje się formacja prezydenta Emmanuela Macrona. Według prognoz ma jej przypaść zaledwie 17 miejsc w Europarlamencie.

Do dużego przetasowania ma dojść także w Hiszpanii, gdzie dotychczas największą siłą w Parlamencie Europejskim byli socjaliści z PSOE. Prognozuje się, że utrzymają oni 18 z 21 mandatów. Na czoło wysunąć się mają za to chadecy z PP, wprowadzając aż 26 europosłów. Obecnie mają ich 13. Trzecie miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego mają zająć konserwatyści z partii Vox, uzyskując 6 mandatów (obecnie mają ich 4).

Z prawicowym marszem mamy do czynienia także w Holandii, gdzie spodziewane jest wyborcze zwycięstwo narodowców z PVV. Mają zgarnąć 9 mandatów, chociaż obecnie nie mają żadnego.

Prawica ma zatriumfować także we Włoszech, gdzie konserwatywne FDI wchodzące w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ma zdobyć aż 25 miejsc (obecnie mają ich 10), ale stać się to ma głównie kosztem narodowców z LEGA, których stan posiadania ma zmniejszyć się z 23 do 8.

Nadzieja konserwatystów

Do mniejszych czy większych przesunięć dochodzi także w innych państwach. Wyniki wyborów parlamentarnych w ostatnich latach na przykład w Szwecji, Austrii czy na Słowacji, gdzie sensacyjnie sukcesy odnosiły formacje spoza lewicowo-liberalnego mainstreamu dają konserwatystom nadzieję na to, że uda im się znacznie zwiększyć swoją siłę w PE.
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe