„Odwaga to szept z Góry”: Irena Gut-Opdyke - zobacz niezwykłe wspomnienie bohaterki

„«Ktokolwiek udzieli pomocy Żydowi, podlega karze śmierci» – słyszałam ten komunikat dziesiątki razy” – pisała w swoich wspomnieniach Irena Gut-Opdyke. Od zagłady uratowała osiemnastu Żydów.
materiały publiczne  „Odwaga to szept z Góry”: Irena Gut-Opdyke - zobacz niezwykłe wspomnienie bohaterki
materiały publiczne / Irena Gut-Opdyke

W Instytucie Yad Vashem znajduje się siedemnaście nazwisk. Osiemnastym z nich był uratowany przez Irenę od aborcji Roman Haller, który w kwietniu br. przybył do Polski na premierę filmu pt. „Przysięga Ireny”.

Czytaj także: Lewica skazana jest na polityczną zagładę
 

„Bez niej bym nie żył”

 

– Była dla mnie jak druga matka, bo bez niej bym nie żył, tak, była jak prawdziwa matka. Bardzo ciepła, dobra, serdeczna, o wielkim sercu – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Roman Haller. „Moje pierwsze bardzo nieśmiałe próby pomagania Żydom w getcie mogły skończyć się dla mnie kulą w głowę. Hitlerowców nie obchodziło, czy ktoś zostawia jedzenie pod płotem, czy też przemyca wozem czworo ludzi” – wspominała Irena Gut. Mimo ogromnego ryzyka zdecydowała się jednak na szalony czyn ukrycia kilkunastu Żydów w… piwnicy rezydencji majora SS Eduarda Rügemera, u którego przyjęła pracę jako służąca. Wcześniej pracowała w szwalni wspólnie z grupą kilkunastu Żydów. Kiedy dowiedziała się o planach likwidacji miejscowego getta, postanowiła ratować ich od zagłady. „Przycisnęłam wyłącznik światła i weszłam do kotłowni. W ciemnym kącie majaczył piec węglowy, zimny w czasie lata. Obok piętrzyła się góra węgla. Moje spojrzenie powędrowało do zsypu na węgiel. Serce zaczęło mocniej mi bić, gdy weszłam do głównego pomieszczenia piwnicy. Tu mogło z łatwością mieszkać kilkoro ludzi” – opisywała później rekonesans wilii niemieckiego oficera. „Może major uważał, że to jego dom, lecz ja wiedziałam lepiej. Dom był mój, moja kryjówka, moja broń, moje schronisko” – stwierdziła. Choć pomysł wydawał się absolutnie szalony, Polce udało się ukryć w rezydencji niemieckiego oficera całą grupę Żydów, żywić ich, a w czasie nieobecności gospodarza domu wypuszczać ich z piwnicy, aby mogli wziąć prysznic, napić się gorącej kawy, a nawet posłuchać radiowych wiadomości. 

W pewnym momencie okazało się, że jedno z ukrywanych przez Irenę małżeństw spodziewa się dziecka. Załamani rodzice poprosili Polkę o dostarczenie im akcesoriów koniecznych do przeprowadzenia zabiegu aborcji. „Nie zrobię tego, nie pozwala mi na to moja religia. Kiedy zobaczyłam dziecko zabite na ulicy przez niemieckiego żołnierza, który roztrzaskał mu butem główkę, złożyłam przysięgę, że kiedy tylko będę miała możliwość uratować czyjeś życie, zrobię to”. I słowa dotrzymała. Cała rodzina szczęśliwie przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu… przygarnęła do siebie na pewien czas dawnego gospodarza domu, majora Rügemera. Niemiecki wojskowy w pewnym momencie dowiedział się o Żydach ukrywanych we własnej piwnicy przez swoją polską służącą. Wpadł w szał, ostatecznie jednak zgodził się nie wydawać ich hitlerowskim władzom. W zamian jednak za to, że Irena Gut zostanie jego kochanką. „Wiedziałam, że ten ciężar muszę znosić sama. Nigdy nie będę mogła powiedzieć przyjaciołom, jaka jest cena za ich bezpieczeństwo. Nigdy by mi nie pozwolili, abym ją zapłaciła. Pomimo wszystkiego, co zaszło, czułam wobec majora wdzięczność. Pomógł mi ocalić życie wielu ludzi. Wybaczyłam mu, za jaką cenę” – wspominała później Polka. – On nie był nazistą. Należał do regularnej armii i był odpowiedzialny za samochody wojskowe w getcie. Dla mnie był jak mój dziadek. Tylko te dwie osoby razem, Irena i major, mogli nas uratować. Po wojnie mieszkał tymczasowo razem z nami w naszej kamienicy – mówi o Rügemerze w rozmowie z nami Roman Haller. 

O historii swojego życia dowiedział się od ojca. Jak wspomina, jego matka nie chciała opowiadać o czasach wojennych. „Mój ojciec z kolei mówił sporo. Ale ja tego nie słyszałem. I nie chciałem słyszeć. Nie mogłem. To było za dużo dla małego dziecka. Te straszne rzeczy, które ludzie robili innym ludziom, do czego byli zdolni. Ta brutalność. Nawet jeśli coś do mnie dochodziło, odrzucałem te treści, może w jakiś nieświadomy sposób broniłem się przed nimi. Jako dziecko nigdy nie pytałem, nie znałem więc tej historii. Ojciec dużo mówił, potem próbowałem to sobie przypominać, układać. Wiele, wiele lat później zapytałem też o to wszystko Irenę Gut, kiedy wreszcie ją poznałem. Spotkaliśmy się kilka razy. Ona mi opowiedziała o okolicznościach moich narodzin, o tej ucieczce do lasu, o dylematach, jakie wszyscy mieli ze względu na to, że dziecko może płaczem zagrażać życiu ich wszystkich. Mówiła, jak mnie broniła, jak bardzo chciała, żebym się urodził. Opowiedziała, jak przy porodzie pomógł leśniczy, który znał się na porodach zwierząt” – relacjonował Haller w rozmowie z KAI.

Czytaj także: Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje

 

Wiara, przebaczenie i miłość

 

– Miało to na mnie duży wpływ. Nie jest więc przypadkiem, że piastowałem w swoim życiu wiele zaszczytnych stanowisk, ponieważ zawsze chciałem dać coś od siebie społeczeństwu. Przez ostatnie 17 lat byłem dyrektorem Claims Conference Successor Organisation [żydowskiej organizacji na rzecz restytucji mienia] w Niemczech. Chciałbym, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że w najciemniejszym okresie historii byli ludzie, którzy byli gotowi zaryzykować własne życie, aby uratować innych. Niestety, było ich o wiele za mało – w przeciwnym razie nie zginęłoby tak wielu ludzi. Ale istnieli – stwierdza w rozmowie z nami. Pytany o swój stosunek do aborcji zaznacza, że w jego opinii „każda kobieta ma prawo decydować o tym, co ma się dziać z jej ciałem. Ważne jest, aby wyjaśnić jej ryzyko związane z aborcją i to ona musi podjąć decyzję”. Jakie według ocalonego przez Irenę Gut Romana Hallera jest najważniejsze przesłanie, które chciałby przekazać obecnie mieszkańcom naszego kraju? – Możemy mieć nadzieję na spokojną przyszłość tylko wtedy, kiedy będziemy gotowi uczyć się z przeszłości – mówi. 

W jaki sposób o życiu bohaterskiej Polki wypowiada się jej córka, Janina Opdyke-Smith? – Pod wieloma względami historia życia mojej matki wydaje się zbyt niewiarygodna, nawet dla Hollywood. Co takiego było w Irene Gut-Opdyke, że zeszła ze ścieżki najmniejszego oporu i zaangażowała się, podczas gdy tak wielu innych tego nie zrobiło? Czy to było jej wychowanie? Jej wiara? Co dawało jej odwagę i siłę do robienia tego, na co się zdecydowała? Jako jedynemu dziecku Ireny wiele razy zadawano mi te pytania. Wierzę, że odpowiedź można znaleźć, gdy przyjrzymy się jej działaniom, czynom i jej codziennemu życiu. Moja mama żyła zgodnie z dwoma najważniejszymi przykazaniami: kochaj Pana Boga całym swoim sercem i kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Krótka, prosta odpowiedź brzmi: wiara, przebaczenie i miłość! Moja mama uważała, że wcale nie posiadała wyjątkowej odwagi ani siły. Wierzyła, że wszyscy możemy znaleźć się w różnych pozycjach i okolicznościach. Często powtarzała: „Odwaga to szept z Góry... Jeśli myślisz tylko głową, a nie sercem, twoja głowa powie ci: «To jest zbyt niebezpieczne... Nie rób tego». Dlatego musisz zaangażować swoje serce”. Dzień przed swoją śmiercią mówiła mi o tym, jak bardzo jest wdzięczna za swoje życie, za każdy jego dzień. Nie było w niej żalu ani goryczy, tylko wdzięczność. Mogłam tylko podziwiać jej postawę i mieć nadzieję na to, że pod koniec mojego życia także stwierdzę, że dobrze ukończyłam ten bieg” – pisze na stronie internetowej upamiętniającej Irenę Gut-Opdyke jej córka Janina.

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 


 

POLECANE
Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce z ostatniej chwili
Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce

Prezydent Karol Nawrocki chce delegalizacji Komunistycznej Partii Polski. Powód jest prosty. Dzisiejsza KPP wprost nawiązuje do swojej poprzedniczki z II RP o tej samej nazwie. Przedwojenni komuniści dążyli do likwidacji polskiego państwa, dokonywali aktów dywersji i terroru, i przynajmniej dwukrotnie próbowali zamordować marszałka Józefa Piłsudskiego.

Silny razem groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję z ostatniej chwili
"Silny razem" groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję

Anonimowy internauta oznaczony hasztagiem #SilniRazem opublikował zdjęcie trzymanej w rękach broni i podpisane "Do zobaczenia Karolku".

Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł tylko u nas
Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł

„Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł. I to jest jeden z ważniejszych elementów jego prezydentury” - powiedział portalowi Tysol.pl Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), były kandydat na prezydenta, poseł do Sejmu RP.

Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych z ostatniej chwili
Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych

„Po wczorajszym głosowaniu plenarnym Parlamentu Europejskiego i ogólnym podejściu Rady przyjętym 6 listopada trzy instytucje rozpoczną teraz negocjacje trójstronne” - poinformowały Copa i Cogeca w specjalnie wydanym oświadczeniu.

Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy! pilne
Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy!

Po raz kolejny Fundacja Kwartalnika „Wyklęci” organizuje konferencję „Życie i myśl Feliksa Konecznego” poświęconą wybitnemu polskiemu historykowi i historiozofowi. Tegoroczna edycja odbędzie się 15 listopada w auli Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.

Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka

Generał Herbert Norman Schwarzkopf Jr., dowódca wojsk koalicji antysaddamowskiej z czasów I wojny w Zatoce Perskiej napisał kiedyś, że w tym samym dniu, w którym oficer otrzymuje pierwszą generalską gwiazdkę natychmiast skokowo wyostrza mu się poczucie humoru, albowiem wszyscy jego podwładni zaczynają bardzo głośno śmiać się z opowiadanych przez niego dowcipów, nawet tych najbardziej idiotycznych, a uwaga z jaką go słuchają jest wręcz wzorcowa.

Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat z ostatniej chwili
Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat

Główny Inspektorat Sanitarny wydał w piątek ostrzeżenie przed partią boczku rolowanego w plastrach, w której stwierdzono obecność bakterii Listeria monocytogenes. Spożycie żywności zanieczyszczonej bakterią może prowadzić do choroby zwanej listeriozą – dodał.

Karol Nawrocki: Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji pilne
Karol Nawrocki: Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji

Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji, nie będę podpisywał nadregulacji dotyczących kwestii klimatycznych - mówił w piątek prezydent Karol Nawrocki podczas spotkania podsumowującego 100 dni jego prezydentury. Podkreślił też, że stara się reaktywować Grupę Wyszehradzką.

Szykuje się największy krach giełdowy w historii? „Wall Street czeka 'sądny dzień'” z ostatniej chwili
Szykuje się największy krach giełdowy w historii? „Wall Street czeka 'sądny dzień'”

Jeżeli dojdzie do pęknięcia bańki inwestycyjnej wokół sektora AI, będzie to najbardziej przewidywana finansowa implozja w historii, ale mało kto myśli o jej konsekwencjach. Jeśli nawet nie przyniesie głębokiej recesji, to osłabi gospodarczą hegemonię USA - prognozuje „Economist”.

Władze w Pekinie zmieniają politykę społeczną. Rząd zamknął dwie największe aplikacje randkowe LGBT+ z ostatniej chwili
Władze w Pekinie zmieniają politykę społeczną. Rząd zamknął dwie największe aplikacje randkowe LGBT+

Firma Apple potwierdziła w tym tygodniu, że na prośbę władz w Pekinie usunęła ze swojego sklepu z aplikacjami w Chinach dwie popularne aplikacje randkowe LGBT+. Decyzja ta wpisuje się w politykę tego kraju wobec amatorów nieheteronormatywności.

REKLAMA

„Odwaga to szept z Góry”: Irena Gut-Opdyke - zobacz niezwykłe wspomnienie bohaterki

„«Ktokolwiek udzieli pomocy Żydowi, podlega karze śmierci» – słyszałam ten komunikat dziesiątki razy” – pisała w swoich wspomnieniach Irena Gut-Opdyke. Od zagłady uratowała osiemnastu Żydów.
materiały publiczne  „Odwaga to szept z Góry”: Irena Gut-Opdyke - zobacz niezwykłe wspomnienie bohaterki
materiały publiczne / Irena Gut-Opdyke

W Instytucie Yad Vashem znajduje się siedemnaście nazwisk. Osiemnastym z nich był uratowany przez Irenę od aborcji Roman Haller, który w kwietniu br. przybył do Polski na premierę filmu pt. „Przysięga Ireny”.

Czytaj także: Lewica skazana jest na polityczną zagładę
 

„Bez niej bym nie żył”

 

– Była dla mnie jak druga matka, bo bez niej bym nie żył, tak, była jak prawdziwa matka. Bardzo ciepła, dobra, serdeczna, o wielkim sercu – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Roman Haller. „Moje pierwsze bardzo nieśmiałe próby pomagania Żydom w getcie mogły skończyć się dla mnie kulą w głowę. Hitlerowców nie obchodziło, czy ktoś zostawia jedzenie pod płotem, czy też przemyca wozem czworo ludzi” – wspominała Irena Gut. Mimo ogromnego ryzyka zdecydowała się jednak na szalony czyn ukrycia kilkunastu Żydów w… piwnicy rezydencji majora SS Eduarda Rügemera, u którego przyjęła pracę jako służąca. Wcześniej pracowała w szwalni wspólnie z grupą kilkunastu Żydów. Kiedy dowiedziała się o planach likwidacji miejscowego getta, postanowiła ratować ich od zagłady. „Przycisnęłam wyłącznik światła i weszłam do kotłowni. W ciemnym kącie majaczył piec węglowy, zimny w czasie lata. Obok piętrzyła się góra węgla. Moje spojrzenie powędrowało do zsypu na węgiel. Serce zaczęło mocniej mi bić, gdy weszłam do głównego pomieszczenia piwnicy. Tu mogło z łatwością mieszkać kilkoro ludzi” – opisywała później rekonesans wilii niemieckiego oficera. „Może major uważał, że to jego dom, lecz ja wiedziałam lepiej. Dom był mój, moja kryjówka, moja broń, moje schronisko” – stwierdziła. Choć pomysł wydawał się absolutnie szalony, Polce udało się ukryć w rezydencji niemieckiego oficera całą grupę Żydów, żywić ich, a w czasie nieobecności gospodarza domu wypuszczać ich z piwnicy, aby mogli wziąć prysznic, napić się gorącej kawy, a nawet posłuchać radiowych wiadomości. 

W pewnym momencie okazało się, że jedno z ukrywanych przez Irenę małżeństw spodziewa się dziecka. Załamani rodzice poprosili Polkę o dostarczenie im akcesoriów koniecznych do przeprowadzenia zabiegu aborcji. „Nie zrobię tego, nie pozwala mi na to moja religia. Kiedy zobaczyłam dziecko zabite na ulicy przez niemieckiego żołnierza, który roztrzaskał mu butem główkę, złożyłam przysięgę, że kiedy tylko będę miała możliwość uratować czyjeś życie, zrobię to”. I słowa dotrzymała. Cała rodzina szczęśliwie przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu… przygarnęła do siebie na pewien czas dawnego gospodarza domu, majora Rügemera. Niemiecki wojskowy w pewnym momencie dowiedział się o Żydach ukrywanych we własnej piwnicy przez swoją polską służącą. Wpadł w szał, ostatecznie jednak zgodził się nie wydawać ich hitlerowskim władzom. W zamian jednak za to, że Irena Gut zostanie jego kochanką. „Wiedziałam, że ten ciężar muszę znosić sama. Nigdy nie będę mogła powiedzieć przyjaciołom, jaka jest cena za ich bezpieczeństwo. Nigdy by mi nie pozwolili, abym ją zapłaciła. Pomimo wszystkiego, co zaszło, czułam wobec majora wdzięczność. Pomógł mi ocalić życie wielu ludzi. Wybaczyłam mu, za jaką cenę” – wspominała później Polka. – On nie był nazistą. Należał do regularnej armii i był odpowiedzialny za samochody wojskowe w getcie. Dla mnie był jak mój dziadek. Tylko te dwie osoby razem, Irena i major, mogli nas uratować. Po wojnie mieszkał tymczasowo razem z nami w naszej kamienicy – mówi o Rügemerze w rozmowie z nami Roman Haller. 

O historii swojego życia dowiedział się od ojca. Jak wspomina, jego matka nie chciała opowiadać o czasach wojennych. „Mój ojciec z kolei mówił sporo. Ale ja tego nie słyszałem. I nie chciałem słyszeć. Nie mogłem. To było za dużo dla małego dziecka. Te straszne rzeczy, które ludzie robili innym ludziom, do czego byli zdolni. Ta brutalność. Nawet jeśli coś do mnie dochodziło, odrzucałem te treści, może w jakiś nieświadomy sposób broniłem się przed nimi. Jako dziecko nigdy nie pytałem, nie znałem więc tej historii. Ojciec dużo mówił, potem próbowałem to sobie przypominać, układać. Wiele, wiele lat później zapytałem też o to wszystko Irenę Gut, kiedy wreszcie ją poznałem. Spotkaliśmy się kilka razy. Ona mi opowiedziała o okolicznościach moich narodzin, o tej ucieczce do lasu, o dylematach, jakie wszyscy mieli ze względu na to, że dziecko może płaczem zagrażać życiu ich wszystkich. Mówiła, jak mnie broniła, jak bardzo chciała, żebym się urodził. Opowiedziała, jak przy porodzie pomógł leśniczy, który znał się na porodach zwierząt” – relacjonował Haller w rozmowie z KAI.

Czytaj także: Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje

 

Wiara, przebaczenie i miłość

 

– Miało to na mnie duży wpływ. Nie jest więc przypadkiem, że piastowałem w swoim życiu wiele zaszczytnych stanowisk, ponieważ zawsze chciałem dać coś od siebie społeczeństwu. Przez ostatnie 17 lat byłem dyrektorem Claims Conference Successor Organisation [żydowskiej organizacji na rzecz restytucji mienia] w Niemczech. Chciałbym, aby jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że w najciemniejszym okresie historii byli ludzie, którzy byli gotowi zaryzykować własne życie, aby uratować innych. Niestety, było ich o wiele za mało – w przeciwnym razie nie zginęłoby tak wielu ludzi. Ale istnieli – stwierdza w rozmowie z nami. Pytany o swój stosunek do aborcji zaznacza, że w jego opinii „każda kobieta ma prawo decydować o tym, co ma się dziać z jej ciałem. Ważne jest, aby wyjaśnić jej ryzyko związane z aborcją i to ona musi podjąć decyzję”. Jakie według ocalonego przez Irenę Gut Romana Hallera jest najważniejsze przesłanie, które chciałby przekazać obecnie mieszkańcom naszego kraju? – Możemy mieć nadzieję na spokojną przyszłość tylko wtedy, kiedy będziemy gotowi uczyć się z przeszłości – mówi. 

W jaki sposób o życiu bohaterskiej Polki wypowiada się jej córka, Janina Opdyke-Smith? – Pod wieloma względami historia życia mojej matki wydaje się zbyt niewiarygodna, nawet dla Hollywood. Co takiego było w Irene Gut-Opdyke, że zeszła ze ścieżki najmniejszego oporu i zaangażowała się, podczas gdy tak wielu innych tego nie zrobiło? Czy to było jej wychowanie? Jej wiara? Co dawało jej odwagę i siłę do robienia tego, na co się zdecydowała? Jako jedynemu dziecku Ireny wiele razy zadawano mi te pytania. Wierzę, że odpowiedź można znaleźć, gdy przyjrzymy się jej działaniom, czynom i jej codziennemu życiu. Moja mama żyła zgodnie z dwoma najważniejszymi przykazaniami: kochaj Pana Boga całym swoim sercem i kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Krótka, prosta odpowiedź brzmi: wiara, przebaczenie i miłość! Moja mama uważała, że wcale nie posiadała wyjątkowej odwagi ani siły. Wierzyła, że wszyscy możemy znaleźć się w różnych pozycjach i okolicznościach. Często powtarzała: „Odwaga to szept z Góry... Jeśli myślisz tylko głową, a nie sercem, twoja głowa powie ci: «To jest zbyt niebezpieczne... Nie rób tego». Dlatego musisz zaangażować swoje serce”. Dzień przed swoją śmiercią mówiła mi o tym, jak bardzo jest wdzięczna za swoje życie, za każdy jego dzień. Nie było w niej żalu ani goryczy, tylko wdzięczność. Mogłam tylko podziwiać jej postawę i mieć nadzieję na to, że pod koniec mojego życia także stwierdzę, że dobrze ukończyłam ten bieg” – pisze na stronie internetowej upamiętniającej Irenę Gut-Opdyke jej córka Janina.

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe