Polska nie jest im nic winna: przywrócenie podwyższonych emerytur agentom PRL to nagradzanie zła

– Gdyby doszło do „wyrównania krzywd” i przyznano by agentom PRL-owskich służb z powrotem przywileje, to byłoby to ofiarowanie im korzyści za szkodzenie Polsce. Osoby należące do środowiska, które teraz próbuje dokonać rehabilitacji, stałyby się udziałowcami podłej działalności tych podłych instytucji. One chcą wziąć na siebie ten potworny grzech – ocenia historyk dr Krzysztof Jabłonka w rozmowie z Adrianem Siwkiem.
CC0 Domena publiczna Polska nie jest im nic winna: przywrócenie podwyższonych emerytur agentom PRL to nagradzanie zła
CC0 Domena publiczna / pxhere

 – Podczas kampanii wyborczej formacje wchodzące w skład obecnego rządu zapowiadały przywrócenie „praw nabytych” osobom objętym tzw. ustawą dezubekizacyjną. W skrócie mówiąc, chodzi o przywrócenie podwyższonych emerytur przedstawicielom służb PRL-u. Sprawa ta cały czas jest rozwojowa. Czy Polska jest cokolwiek winna przedstawicielom tamtego systemu?

– Trudno powiedzieć, w jakim w ogóle charakterze Polska mogłaby być cokolwiek im winna. W naszym kraju nastąpiła głęboka zmiana prawa i to, co kiedyś było „pożądanym” stanem, stało się bardzo „niepożądane”. Dotyczyło to przede wszystkim ludzi zatrudnianych w służbach specjalnych, a zwłaszcza w tajnych służbach.

Dylemat, co zrobić z tymi ludźmi, odziedziczyło całe pokolenie, które w latach 90. przejmowało stery od tych, którzy przez ponad 40 lat rządzili naszym krajem.

Wykręt na sprzątaczkę

– Najczęściej pojawiającym się argumentem za przywróceniem podwyższonych świadczeń jest to, że pracowali tam różni ludzie. Można odnieść wrażenie, że wszyscy byli po prostu sprzątaczkami. Jak Pan to ocenia?

– Ten problem tak naprawdę nie istnieje. To nie jest żadna wielka filozofia, aby rozdzielić pracowników administracyjnych, takich jak sekretarki czy osoby dbające o porządek, od tych, którzy prowadzili działalność agenturalną na tajnych etatach. To jest bardzo stary wykręt, który był już stosowany od razu po upadku PRL i niestety odegrał istotną rolę. Od samego początku wmawiano Polakom, że można się łatwo pomylić i ktoś może niesłusznie stracić pieniądze, więc najlepiej zostawić je wszystkim. A „pod spódnicą” takiej sprzątaczki chowały się naprawdę groźne postacie, które odgrywały – dopóki nie zostały zdemaskowane, a przecież nie wszystkie zostały – bardzo szkodliwe role.

To, kto kim był naprawdę, trzeba było jednak rozsądzić na początku, bo szybko zaczęto niszczyć materiały archiwalne, takie jak chociażby listy płac, bo po nich można było się dowiedzieć, kto gdzie, kiedy i za co dostawał nasze pieniądze.
Pragnę jednak zwrócić uwagę, że przywrócenie tych podwyższonych świadczeń byłoby nie tylko błędem narodowym, ale także symbolicznym zaakceptowaniem działań tych ludzi wykonywanych w imieniu Rzeczpospolitej, niestety w tamtych czasach zwanej „Ludową”.
 
– Oczywiście sama kwestia podwyższonych świadczeń to nie jest jedyny problem…

– Służby specjalne UB, późniejsza SB z dodatkami, zajmowały się w różnym stopniu inwigilacją i szkodzeniem społeczeństwu. I nigdy nie dokonano tego rozdziału na prawdziwych przestępców, domniemanych przestępców i niewinne osoby, którymi się zawsze zasłaniano. Dlatego moim zdaniem największym problemem jest to, że nie ukarano tych, którzy na to zasługiwali. Ogrom zła, który został wyrządzony konkretnym osobom, nigdy nie został sprawiedliwie określony karą. Dokonało się to tylko powierzchownie poprzez określenie, że ktoś był albo nie był współpracownikiem i w jakim stopniu.

Czytaj także: Sąd zajął się Ursulą von der Leyen. „Nadal nie wiadomo, ile właściwie zapłacono koncernom
 
– Polska źle rozliczyła się ze swoją przeszłością?

– Oczywiście, zrobiono zdecydowanie za mało. Teraz jedynie można wykonać tak naprawdę już tylko gesty symboliczne, czyli powinno zostać jasne określone, kto był prawdziwym szkodnikiem, a kto był mimowolnym i się wycofał. Wtedy rozdział emerytur byłby sprawiedliwszy.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że agentom PRL-owskich służb tych emerytur nie odebrano, tylko ustalono ich poziom jako przeciętne emerytury obywateli normalnie pracujących. One wcześniej były rażące różne, czyli kilkakrotnie większe od tego, co dostawali za ciężką pracę sami prześladowani. A przecież te podwyższone świadczenia były tak naprawdę finansowane z pieniędzy nas wszystkich, także osób prześladowanych.

– Jak wyglądało to przenikanie służb PRL-u do III RP?

– To był ten sam szkodniczy obyczaj, który służby wprowadzały wcześniej. Mogłem widzieć to zresztą na własne oczy, bo w chwili rozpadu cudzego systemu w naszym kraju zaproponowano mi z powodów politycznych i historycznych pracę w MSZ do negocjacji katyńskich. Tam byłem świadkiem sceny, w której kilku starszych panów cały czas tworzyło w pracy atmosferę zagrożenia. Nie za bardzo wiedziałem, kto mógłby im zagrażać. Okazało się, że ich wrogami są ci, którzy chodzą po ulicy. Przebywając z nimi, odkryłem, że dla nich polski obywatel to jest w ogóle ktoś obcy, ktoś, kto im zagraża w ich małym „Ubekistanie”. Oni wytworzyli sobie własny „naród” otoczony siecią kontaktów, a wszyscy inni są zagrożeniem, które może zabrać im wszystko to, co cudzym kosztem udało im się w swoim życiu zgromadzić. Oni po prostu zionęli nienawiścią do Polaków. W tym środowisku doszło do tak głębokiej alienacji społecznej, że nie czuli oni żadnej więzi z rodakami, odpowiedzialności za kraj.

I oni, wchodząc w III RP, stworzyli system głęboko korupcyjno-patogenny. I moim zdaniem nawet nie dlatego, że oni dostawali jakieś pieniądze od obcych wywiadów, tylko dlatego że ich nie interesowało działanie w imię dobra obywateli, których los w ogóle ich nie obchodził, z którymi się nie utożsamiali i nie mieli żadnej więzi.

Sam zresztą znałem człowieka, który donosił za darmo. Robił to hobbystycznie, a do tego z ogromnym zacietrzewieniem. Robił to, bo sprawiało mu satysfakcję, że może komuś zaszkodzić.

Czytaj także: Tomasz Szatkowski odpowiada na naszych łamach na atak Tuska: Polska mogła zyskać miejsce w kierownictwie NATO

Brutalność służb PRL 

– Służby takie jak UB, SB czy służby wojskowe kojarzą oczywiście z wielką brutalnością. Jak to wyglądało?

– O tym, jak działały służby PRL, przekonałem się na własnej skórze. Kiedy zostałem schwytany na jednej z demonstracji, zostałem zapytany o mój stan cywilny i o to, czy mam dziecko. Potwierdziłem. Wtedy zapytano mnie, czy nie boję się o ich bezpieczeństwo. Nagle zobaczyłem przed sobą potencjalnego mordercę własnego dziecka. Przyznam się, że zagotowałem się wtedy i zadziałały we mnie ogromne instynkty rodzicielskie. Ten człowiek miał dużo szczęścia, że wyszedł żywy.
Oczywiście jednym z najbardziej znanych przykładów jest sprawa Grzegorza Przemyka, która była potwornym wstrząsem. Po pogrzebie widziałem tysiące młodzieży szkolnej. To było wtedy wypowiedzenie wojny komunie, czyli systemowi prawnego bezprawia. I tak to zostało w naszym społeczeństwie, że ci ludzie komunistycznych służb powinni być ukarani. Nie mówię tutaj oczywiście o jakimś prześladowaniu, ale najbardziej gorliwi agenci powinni zostać wystawieni na publiczne napiętnowanie. Powinno być jasno wskazane, którzy ludzie przez nich stracili życie, majątki, zdrowie, ilu ludzi straciło pracę, stawiając opór, jak wiele rodzin zostało rozbitych. Tak naprawdę wiele osób cały czas odczuwa skutki tamtych donosów. Polski pozbawić nas nie mogli, ale oni sami pozbawili się narodu za judaszowe złotówki.
 
– Kto był szczególnie narażony na prześladowania?

– Oczywiście środowisko związane z Kościołem, ale inwigilowanie go nie było łatwe, bo było ono mocno rozczłonkowane. Jak najbardziej wrogie podejście esbecy mieli także do Solidarności. Słowo „Solidarność” wywoływało u nich wściekłość, ale tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, bo wśród esbeków byli też i tacy, którzy naprawdę wierzyli, że Solidarność coś zmieni, i wydeptywali sobie drogę, stając się naszymi ludźmi w tamtych organach. Sam znam kilka takich przypadków.

– W Polsce jest spora grupa ludzi, często już urodzona po PRL albo u jego schyłku, która mimo wszystko popiera przywrócenie tych świadczeń. Czy to jest przegrana jakiejś walki o pamięć? Czy może zawiodła edukacja, czy też jej brak?

– Myślę, że część ludzi po prostu chce robić na złość poprzedniemu rządowi, a skoro tamten zniósł przywileje, to teraz oni popierają ich przywrócenie. W całej tej historii jest zresztą jedno wielkie przekłamanie, bo mówi się, że poprzedni rząd zabrał im emerytury. To jest nieprawda, bo oni je dostają dokładnie w takim samym wymiarze jak osoby, na które donosili. Nikt więc ich nie ukarał, tylko odebrano im przywileje,  które wrogi Polsce system ustanowił dla swoich wiernych.
Takie podejście młodzieży nazwałbym po prostu historyczną głupotą, bo gdyby doszło do „wyrównania krzywd” i przyznano by tym ludziom z powrotem te szczeólne uprawnienia, to byłoby to ofiarowanie im korzyści za szkodzenie Polsce. Osoby należące do środowiska, które teraz próbuje dokonać tej rehabilitacji, stałyby się udziałowcami podłej działalności tych podłych instytucji. Oni chcą wziąć na siebie ten potworny grzech.

Najbardziej przykre jest to, że wśród osób, które domagają się przywrócenia przywilejów, są na przykład byli ludzie Solidarności, którzy robią to, aby zrobić na złość jednej ekipie politycznej, i nagle czują się w obowiązku uczynić z tych eksuprzywilejowanych pokrzywdzonych. To tak, jakbyśmy chcieli zrobić jakiś ranking złodziei w Polsce i nagradzali tych „najlepszych”. To zresztą też się działo, bo przecież mieliśmy w naszej najnowszej historii ludzi, którzy pod płaszczykiem bycia biznesmenami nakradli ogromne pieniądze, a potem tajemniczo poznikali. Przywrócenie tych przywilejów byłoby z punktu widzenia historii sygnałem – zło popłaca.
 


 

Dr Krzysztof Jabłonka

Dr Krzysztof Jabłonka to polski historyk i dyplomata. W przeszłości był konsulem RP w Moskwie, Kownie, Charkowie i Grodnie. Zajmuje się m.in. tematyką związaną z polskimi miejscami pamięci na Wschodzie, w szczególności zbrodnią katyńską oraz Syberią. Autor książki „100 polskich bitew. Na lądzie, morzu i w powietrzu”.
 


 

POLECANE
Nowy przywilej władzy. Ministrowie nie poniosą konsekwencji z ostatniej chwili
Nowy przywilej władzy. Ministrowie nie poniosą konsekwencji

Rząd Donalda Tuska zamierza złożyć kontrowersyjny projekt ustawy. Wysocy rangą urzędnicy nie będą musieli zgłaszać darowizny, jeśli ta nie przekroczy 1075 zł.

Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat pilne
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Będzie naprawdę niebezpiecznie. IMGW wydał ostrzeżenia z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. IMGW wydał ostrzeżenia

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w środę wieczorem wydał ostrzeżenia I i II stopnia przed silnym wiatrem dla północnych części woj. zachodniopomorskiego i pomorskiego. Prognozowany jest wiatr osiągający w porywach do 100 km/h. Ostrzeżenia będą obowiązywać od czwartku do soboty.

Wybory prezydenckie w USA. Trump przybył na wiec śmieciarką z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w USA. Trump przybył na wiec śmieciarką

Donald Trump w trakcie swojej kampanii wyborczej wpadał na wiele intrygujących pomysłów. Jednym nich było "sprzedawanie" frytek w sieci McDonald's. Teraz na swój sposób odpowiedział na słowa prezydenta USA Joe Bidena.

Zapad 2025. Białoruskie manewry przy granicy z Polską z ostatniej chwili
Zapad 2025. Białoruskie manewry przy granicy z Polską

We wrześniu przyszłego roku Białoruś zamierza przeprowadzić ćwiczenia wojskowe z udziałem wojsk z krajów należących do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. 

Zandberg: Jesteśmy gotowi wystawić swojego kandydata w wyborach prezydenckich polityka
Zandberg: Jesteśmy gotowi wystawić swojego kandydata w wyborach prezydenckich

Lider Razem Adrian Zandberg zadeklarował w rozmowie z "Super Expressem", że wystawienie kandydata w wyborach prezydenckich przez jego ugrupowanie jest sprawą oczywistą. Uchylił się od odpowiedzi, czy sam będzie kandydował.

Twórca Red is Bad już w Polsce. Noc spędził na dołku z ostatniej chwili
Twórca Red is Bad już w Polsce. Noc spędził "na dołku"

Po północy agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przewieźli zatrzymanego Pawła S. do Katowic - przekazał w czwartek Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy MSWiA.

TVN uderza w Szymona Hołownię: Nieudany projekt gorące
TVN uderza w Szymona Hołownię: "Nieudany projekt"

TVN24 wyemitował reportaż Marka Osiecimskiego - "Hamlet bez scenariusza". Materiał uderza w byłą gwiazdę TVN, obecnie lidera Polski 2050 Szymona Hołownię.

Ważne zmiany w ustawie o rencie socjalnej. Jest decyzja Andrzeja Dudy z ostatniej chwili
Ważne zmiany w ustawie o rencie socjalnej. Jest decyzja Andrzeja Dudy

Jak podaje Kancelaria Prezydenta RP w środę wieczorem, 29 października 2024 r. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda podpisał Ustawę z dnia 27 września 2024 r. o zmianie ustawy o rencie socjalnej oraz niektórych innych ustaw.

UE nakłada cła na chińskie auta elektryczne. Jest odpowiedź Pekinu z ostatniej chwili
UE nakłada cła na chińskie auta elektryczne. Jest odpowiedź Pekinu

Resort handlu w Pekinie poinformował w środę, że "nie akceptuje" decyzji UE o nałożeniu wysokich ceł na produkowane w Chinach samochody elektryczne i złoży skargę do Światowej Organizacji Handlu. Taryfy celne w wysokości od 7,8 do 35,3 proc. na e-auta produkowane w Chinach zaczęły obowiązywać o północy z wtorku na środę.

REKLAMA

Polska nie jest im nic winna: przywrócenie podwyższonych emerytur agentom PRL to nagradzanie zła

– Gdyby doszło do „wyrównania krzywd” i przyznano by agentom PRL-owskich służb z powrotem przywileje, to byłoby to ofiarowanie im korzyści za szkodzenie Polsce. Osoby należące do środowiska, które teraz próbuje dokonać rehabilitacji, stałyby się udziałowcami podłej działalności tych podłych instytucji. One chcą wziąć na siebie ten potworny grzech – ocenia historyk dr Krzysztof Jabłonka w rozmowie z Adrianem Siwkiem.
CC0 Domena publiczna Polska nie jest im nic winna: przywrócenie podwyższonych emerytur agentom PRL to nagradzanie zła
CC0 Domena publiczna / pxhere

 – Podczas kampanii wyborczej formacje wchodzące w skład obecnego rządu zapowiadały przywrócenie „praw nabytych” osobom objętym tzw. ustawą dezubekizacyjną. W skrócie mówiąc, chodzi o przywrócenie podwyższonych emerytur przedstawicielom służb PRL-u. Sprawa ta cały czas jest rozwojowa. Czy Polska jest cokolwiek winna przedstawicielom tamtego systemu?

– Trudno powiedzieć, w jakim w ogóle charakterze Polska mogłaby być cokolwiek im winna. W naszym kraju nastąpiła głęboka zmiana prawa i to, co kiedyś było „pożądanym” stanem, stało się bardzo „niepożądane”. Dotyczyło to przede wszystkim ludzi zatrudnianych w służbach specjalnych, a zwłaszcza w tajnych służbach.

Dylemat, co zrobić z tymi ludźmi, odziedziczyło całe pokolenie, które w latach 90. przejmowało stery od tych, którzy przez ponad 40 lat rządzili naszym krajem.

Wykręt na sprzątaczkę

– Najczęściej pojawiającym się argumentem za przywróceniem podwyższonych świadczeń jest to, że pracowali tam różni ludzie. Można odnieść wrażenie, że wszyscy byli po prostu sprzątaczkami. Jak Pan to ocenia?

– Ten problem tak naprawdę nie istnieje. To nie jest żadna wielka filozofia, aby rozdzielić pracowników administracyjnych, takich jak sekretarki czy osoby dbające o porządek, od tych, którzy prowadzili działalność agenturalną na tajnych etatach. To jest bardzo stary wykręt, który był już stosowany od razu po upadku PRL i niestety odegrał istotną rolę. Od samego początku wmawiano Polakom, że można się łatwo pomylić i ktoś może niesłusznie stracić pieniądze, więc najlepiej zostawić je wszystkim. A „pod spódnicą” takiej sprzątaczki chowały się naprawdę groźne postacie, które odgrywały – dopóki nie zostały zdemaskowane, a przecież nie wszystkie zostały – bardzo szkodliwe role.

To, kto kim był naprawdę, trzeba było jednak rozsądzić na początku, bo szybko zaczęto niszczyć materiały archiwalne, takie jak chociażby listy płac, bo po nich można było się dowiedzieć, kto gdzie, kiedy i za co dostawał nasze pieniądze.
Pragnę jednak zwrócić uwagę, że przywrócenie tych podwyższonych świadczeń byłoby nie tylko błędem narodowym, ale także symbolicznym zaakceptowaniem działań tych ludzi wykonywanych w imieniu Rzeczpospolitej, niestety w tamtych czasach zwanej „Ludową”.
 
– Oczywiście sama kwestia podwyższonych świadczeń to nie jest jedyny problem…

– Służby specjalne UB, późniejsza SB z dodatkami, zajmowały się w różnym stopniu inwigilacją i szkodzeniem społeczeństwu. I nigdy nie dokonano tego rozdziału na prawdziwych przestępców, domniemanych przestępców i niewinne osoby, którymi się zawsze zasłaniano. Dlatego moim zdaniem największym problemem jest to, że nie ukarano tych, którzy na to zasługiwali. Ogrom zła, który został wyrządzony konkretnym osobom, nigdy nie został sprawiedliwie określony karą. Dokonało się to tylko powierzchownie poprzez określenie, że ktoś był albo nie był współpracownikiem i w jakim stopniu.

Czytaj także: Sąd zajął się Ursulą von der Leyen. „Nadal nie wiadomo, ile właściwie zapłacono koncernom
 
– Polska źle rozliczyła się ze swoją przeszłością?

– Oczywiście, zrobiono zdecydowanie za mało. Teraz jedynie można wykonać tak naprawdę już tylko gesty symboliczne, czyli powinno zostać jasne określone, kto był prawdziwym szkodnikiem, a kto był mimowolnym i się wycofał. Wtedy rozdział emerytur byłby sprawiedliwszy.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że agentom PRL-owskich służb tych emerytur nie odebrano, tylko ustalono ich poziom jako przeciętne emerytury obywateli normalnie pracujących. One wcześniej były rażące różne, czyli kilkakrotnie większe od tego, co dostawali za ciężką pracę sami prześladowani. A przecież te podwyższone świadczenia były tak naprawdę finansowane z pieniędzy nas wszystkich, także osób prześladowanych.

– Jak wyglądało to przenikanie służb PRL-u do III RP?

– To był ten sam szkodniczy obyczaj, który służby wprowadzały wcześniej. Mogłem widzieć to zresztą na własne oczy, bo w chwili rozpadu cudzego systemu w naszym kraju zaproponowano mi z powodów politycznych i historycznych pracę w MSZ do negocjacji katyńskich. Tam byłem świadkiem sceny, w której kilku starszych panów cały czas tworzyło w pracy atmosferę zagrożenia. Nie za bardzo wiedziałem, kto mógłby im zagrażać. Okazało się, że ich wrogami są ci, którzy chodzą po ulicy. Przebywając z nimi, odkryłem, że dla nich polski obywatel to jest w ogóle ktoś obcy, ktoś, kto im zagraża w ich małym „Ubekistanie”. Oni wytworzyli sobie własny „naród” otoczony siecią kontaktów, a wszyscy inni są zagrożeniem, które może zabrać im wszystko to, co cudzym kosztem udało im się w swoim życiu zgromadzić. Oni po prostu zionęli nienawiścią do Polaków. W tym środowisku doszło do tak głębokiej alienacji społecznej, że nie czuli oni żadnej więzi z rodakami, odpowiedzialności za kraj.

I oni, wchodząc w III RP, stworzyli system głęboko korupcyjno-patogenny. I moim zdaniem nawet nie dlatego, że oni dostawali jakieś pieniądze od obcych wywiadów, tylko dlatego że ich nie interesowało działanie w imię dobra obywateli, których los w ogóle ich nie obchodził, z którymi się nie utożsamiali i nie mieli żadnej więzi.

Sam zresztą znałem człowieka, który donosił za darmo. Robił to hobbystycznie, a do tego z ogromnym zacietrzewieniem. Robił to, bo sprawiało mu satysfakcję, że może komuś zaszkodzić.

Czytaj także: Tomasz Szatkowski odpowiada na naszych łamach na atak Tuska: Polska mogła zyskać miejsce w kierownictwie NATO

Brutalność służb PRL 

– Służby takie jak UB, SB czy służby wojskowe kojarzą oczywiście z wielką brutalnością. Jak to wyglądało?

– O tym, jak działały służby PRL, przekonałem się na własnej skórze. Kiedy zostałem schwytany na jednej z demonstracji, zostałem zapytany o mój stan cywilny i o to, czy mam dziecko. Potwierdziłem. Wtedy zapytano mnie, czy nie boję się o ich bezpieczeństwo. Nagle zobaczyłem przed sobą potencjalnego mordercę własnego dziecka. Przyznam się, że zagotowałem się wtedy i zadziałały we mnie ogromne instynkty rodzicielskie. Ten człowiek miał dużo szczęścia, że wyszedł żywy.
Oczywiście jednym z najbardziej znanych przykładów jest sprawa Grzegorza Przemyka, która była potwornym wstrząsem. Po pogrzebie widziałem tysiące młodzieży szkolnej. To było wtedy wypowiedzenie wojny komunie, czyli systemowi prawnego bezprawia. I tak to zostało w naszym społeczeństwie, że ci ludzie komunistycznych służb powinni być ukarani. Nie mówię tutaj oczywiście o jakimś prześladowaniu, ale najbardziej gorliwi agenci powinni zostać wystawieni na publiczne napiętnowanie. Powinno być jasno wskazane, którzy ludzie przez nich stracili życie, majątki, zdrowie, ilu ludzi straciło pracę, stawiając opór, jak wiele rodzin zostało rozbitych. Tak naprawdę wiele osób cały czas odczuwa skutki tamtych donosów. Polski pozbawić nas nie mogli, ale oni sami pozbawili się narodu za judaszowe złotówki.
 
– Kto był szczególnie narażony na prześladowania?

– Oczywiście środowisko związane z Kościołem, ale inwigilowanie go nie było łatwe, bo było ono mocno rozczłonkowane. Jak najbardziej wrogie podejście esbecy mieli także do Solidarności. Słowo „Solidarność” wywoływało u nich wściekłość, ale tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, bo wśród esbeków byli też i tacy, którzy naprawdę wierzyli, że Solidarność coś zmieni, i wydeptywali sobie drogę, stając się naszymi ludźmi w tamtych organach. Sam znam kilka takich przypadków.

– W Polsce jest spora grupa ludzi, często już urodzona po PRL albo u jego schyłku, która mimo wszystko popiera przywrócenie tych świadczeń. Czy to jest przegrana jakiejś walki o pamięć? Czy może zawiodła edukacja, czy też jej brak?

– Myślę, że część ludzi po prostu chce robić na złość poprzedniemu rządowi, a skoro tamten zniósł przywileje, to teraz oni popierają ich przywrócenie. W całej tej historii jest zresztą jedno wielkie przekłamanie, bo mówi się, że poprzedni rząd zabrał im emerytury. To jest nieprawda, bo oni je dostają dokładnie w takim samym wymiarze jak osoby, na które donosili. Nikt więc ich nie ukarał, tylko odebrano im przywileje,  które wrogi Polsce system ustanowił dla swoich wiernych.
Takie podejście młodzieży nazwałbym po prostu historyczną głupotą, bo gdyby doszło do „wyrównania krzywd” i przyznano by tym ludziom z powrotem te szczeólne uprawnienia, to byłoby to ofiarowanie im korzyści za szkodzenie Polsce. Osoby należące do środowiska, które teraz próbuje dokonać tej rehabilitacji, stałyby się udziałowcami podłej działalności tych podłych instytucji. Oni chcą wziąć na siebie ten potworny grzech.

Najbardziej przykre jest to, że wśród osób, które domagają się przywrócenia przywilejów, są na przykład byli ludzie Solidarności, którzy robią to, aby zrobić na złość jednej ekipie politycznej, i nagle czują się w obowiązku uczynić z tych eksuprzywilejowanych pokrzywdzonych. To tak, jakbyśmy chcieli zrobić jakiś ranking złodziei w Polsce i nagradzali tych „najlepszych”. To zresztą też się działo, bo przecież mieliśmy w naszej najnowszej historii ludzi, którzy pod płaszczykiem bycia biznesmenami nakradli ogromne pieniądze, a potem tajemniczo poznikali. Przywrócenie tych przywilejów byłoby z punktu widzenia historii sygnałem – zło popłaca.
 


 

Dr Krzysztof Jabłonka

Dr Krzysztof Jabłonka to polski historyk i dyplomata. W przeszłości był konsulem RP w Moskwie, Kownie, Charkowie i Grodnie. Zajmuje się m.in. tematyką związaną z polskimi miejscami pamięci na Wschodzie, w szczególności zbrodnią katyńską oraz Syberią. Autor książki „100 polskich bitew. Na lądzie, morzu i w powietrzu”.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe