Wyborcza broni wytycznych rządu Tuska, dzięki którym można zabijać dzieci w 9 miesiącu ciąży

Co musisz wiedzieć?
- W szpitalu w Oleśnicy dokonano aborcji chłopca w 9 miesiącu ciąży poprzez wstrzyknięcie dziecku w serce chlorku potasu w oparciu o nowe wytyczne rządu Tuska.
- Tekst Wyborczej sugeruje, że Trybunał Konstytucyjny nie jest uprawniony do badania konstytucyjności wytycznych minister zdrowia w sprawie aborcji.
- W rzeczywistości wytyczne kreują nowe normy zachowania na kształt aktu prawnego, dlatego podlegają kontroli zgodności z Konstytucją RP.
Tekst jednak mija się z prawdą. Wytyczne minister zdrowia to nic innego jak „furtka” dla aborcji na życzenie, co zresztą stwierdził sam cytowany przez GW premier Donald Tusk – wytyczne mają być bowiem odpowiedzią na demokratyczną klęskę ustaw depenalizujących aborcję, która miała miejsce podczas głosowania sejmowego 12 lipca 2024 r. Innymi słowy – nie udało się wprowadzić takich przepisów w Sejmie, to zrobiono to w drodze dokumentu minister zdrowia, który takie przepisy „udaje”. Taka jest bowiem istota tych wytycznych – wprost nie stanowią nowego prawa, ale przedstawiają taką interpretację obowiązujących przepisów, że zakres ich stosowania ma być szerszy, a tym samym sprzeczny z ustalonymi w orzecznictwie zasadami ograniczania prawa do życia. Tym samym pozaprawnie kreują nowe normy zachowania, na kształt aktu normatywnego. Taki akt z kolei podlega kontroli zgodności z Konstytucją RP obowiązującą od 1997 r.
Minister zdrowia w wytycznych oczekuje postępowania sprzecznego z prawem
Warto pamiętać, że minister Leszczyna próbuje w nich modyfikować nie tylko istniejące (ograniczone nadrzędną - bo konstytucyjną zasadą prawnej ochrony życia człowieka) przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży („u.p.r.”), ale także ustawę z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty („u.z.l.”). Cytowany przez GW fragment wypowiedzi minister zdrowia, że „nie trzeba zwoływać konsyliów, które są utrudnianiem «świadczenia gwarantowanego w koszyku świadczeń». Kobieta z takim zaświadczeniem [od psychiatry – KG] musi mieć wykonany zabieg”. Nic bardziej mylnego – art. 37 u.z.l. wyraźnie stanowi, że, w razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych, lekarz, bazując na własnej wiedzy medycznej, powinien zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie. Powinien oznacza – ma obowiązek. Z ustawy wynika więc obowiązek konsultacji, który minister zdrowia przedstawia jako możliwość, z której – jak sugeruje Izabela Leszczyna – w przypadku przerywania ciąży lekarze nie powinni w ogóle korzystać. A do tego, że nie powinni, przekonać lekarzy mają w szczególności sankcje finansowe przewidziane dla szpitali odmawiających aborcji (nieważne z jakich powodów), w znowelizowanej przez tę samą panią minister wersji rozporządzenia z 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Swoimi wytycznymi minister zdrowia kreuje zatem nowe, nieznane obowiązującemu prawu nakazy postępowania. I właśnie te nakazy mogą i powinny być przedmiotem kontroli przez Trybunał Konstytucyjny. Stąd w pełni uzasadniony apel Instytutu o poddanie takiej kontroli szkodliwych wytycznych.
Przerwanie ciąży łączy się z obowiązkiem ratowania dziecka
Autorzy artykułu w „Gazecie Wyborczej” nie zauważyli, że u.p.r. nie jest jedynym aktem prawnym, którego przepisy przesądzają o granicach dopuszczalności przerywania ciąży i – co w zdarzeniu, które miało miejsce w Oleśnicy jeszcze ważniejsze – o formie w jakiej przerwania ciąży się dokonuje. Fałszywie dziennikarze GW sugerują, że „w sytuacjach zagrożenia zdrowia lub życia matki obowiązująca ustawa nie określa wieku ciąży, do którego można wykonać aborcję”, ponieważ przepisy w ogóle nie mówią o aborcji (rozumianej jako intencjonalne zabicie dziecka), ale o przerwaniu ciąży, nie precyzując obowiązków lekarzy co do dziecka, które w wyniku przerwania ciąży zostaje odseparowane od organizmu matki. Tutaj zastosowanie znajdują już bowiem regulacje określające zasady wykonywania zawodu lekarza – u.z.l., Kodeks Etyki Lekarskiej czy standardy medyczne dla lekarzy poszczególnych specjalizacji. W żadnej z tych pozycji nie znajdziemy przyzwolenia na czyn, jakiego dopuściła się wicedyrektor szpitala w Oleśnicy, co przypomnieli lekarze z Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników w piśmie skierowanym do minister zdrowia. Jak podkreślają także specjaliści o prawa karnego – od 24. tygodnia ciąży lekarzy obowiązuje zasada „życie przede wszystkim”.
I nie powinna mieć przy tym znaczenia okoliczność, że u Felka zabitego w 9. miesiącu ciąży w oleśnickim szpitalu zdiagnozowano taką czy inną chorobę. Pomijając fakt, że w tej sprawie nie było jednomyślności lekarzy w kwestii stanu zdrowia dziecka, od roku 2020 przerwanie ciąży z tych względów jest działaniem nielegalnym, a więc podpada pod art. 152 § 1 Kodeksu karnego („k.k.”), który przewiduje karę pozbawienia wolności dla każdego, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy. To, że autorzy artykułu w GW wspominają o problemie zdrowotnym dziecka, może służyć jedynie jako potwierdzenie, że pozbawienie go życia miało charakter eugeniczny i było przestępstwem. Dla jasności, warto dodać, że na kwalifikację prawnokarną tego czynu mają już wpływ takie okoliczności, jak wiek dziecka, czyli jego zdolność do życia poza organizmem matki (art. 152 § 3 k.k. – „kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”) oraz fakt, że w sprawie tej zaistniały medyczne przesłanki do cesarskiego cięcia, przez co – zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego (postanowienie SN z 30 października 2008, sygn. I KZP 13/08) – dziecku nienarodzonemu przysługiwała pełna prawnokarna ochrona życia przewidziana w art. 148 § 1 k.k. – „kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.
Minister Zdrowia nie jest lekarzem
Na koniec nie sposób nie odnieść się do istotnie nietrafionego przytyku dziennikarzy „Gazety Wyborczej” bez wykształcenia medycznego, wyrażającego oburzenie, że prawnicy z Instytutu Ordo Iuris nie są lekarzami, a wypowiadają się w kwestii przesłanki zagrożenia zdrowia psychicznego. Prawnicy Ordo Iuris wypowiadają się w kwestii obowiązującego prawa i prób wprowadzania w Polsce nielegalnej aborcji na życzenie, do czego w rzeczywistości prowadzą wytyczne wydane przez minister zdrowia.
A skoro poruszono ten temat, przypomnieć wypada, że lekarzem przede wszystkim nie jest minister zdrowia Izabela Leszczyna.