Urlopowy koszmar na Tajlandii. Polak zginął na oczach żony

Wakacje, które zakończyły się tragedią
34-letni Polak zginął podczas pobytu w tajlandzkim kurorcie Patong na wyspie Phuket. Mężczyzna spadł z balkonu apartamentowca w nocy z piątku na sobotę. W chwili wypadku na miejscu była jego żona. To ona powiadomiła służby.
- Polski wynalazca zaprezentował latający ścigacz jak z Gwiezdnych Wojen
- Komunikat dla mieszkańców Warszawy
- IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka
- Znana imigrantka z Pakistanu groziła, że "jak dostanie niemiecki paszport wykończy Niemców". Właśnie dostała
- Wraca sprawa długu terytorialnego. Będzie korekta granicy z Czechami?
Co się wydarzyło?
Według tajlandzkich mediów do tragicznego zdarzenia doszło około północy w dzielnicy Kathu. Mężczyzna wypadł z piątego piętra. Jak zeznała żona, para spędzała czas na balkonie i spożywała alkohol. W pewnym momencie 34-latek miał wstać, stracić równowagę i spaść przez barierkę.
Na miejsce natychmiast przybyły służby ratunkowe i policja. Lekarze stwierdzili zgon na miejscu. Ciało Polaka przewieziono do szpitala Vachira Phuket, gdzie przeprowadzona zostanie sekcja zwłok.
Tajlandzka policja bada sprawę
Lokalne służby wszczęły śledztwo, by ustalić, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy też mogły mieć miejsce inne okoliczności. Zeznania żony zmarłego będą kluczowe dla dochodzenia.
Zabezpieczono miejsce zdarzenia, a policja analizuje nagrania z monitoringu i inne dowody.
Ambasada w kontakcie ze służbami
Do sprawy zaangażowana została także polska ambasada. Konsulowie współpracują z tajlandzką policją i wspierają żonę zmarłego. Trwają formalności związane z transportem ciała do Polski.