Ekspert: Nie istnieje przepis pozwalający na zarządzenie ponownego ogólnego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich

Co musisz wiedzieć?
- Obecna władza dysponuje kontrolą nad procesem wyborczym na wszystkich poziomach działania państwa, począwszy od poziomu centralnego, poprzez PKW, a skończywszy na samorządach
- Mało tego, obecna władza łamie prawo na różnych poziomach, więzi przeciwników politycznych, oraz odbiera im finansowanie
- Mimo to część jej przedstawicieli stawia absurdalną tezę jakoby "opozycja sfałszowała wybory"
- W związku z tym domagają się "ponownego przeliczenia całości głosów"
- Według sędzi Kamili Borszowskiej-Moszowskiej nie ma takiej formalnej możliwości
- Nieprawidłowości w kampanii wyborczej rzeczywiście miały miejsce i zostały opisane w raporcie OBWE
Dziś próbuje się wmówić opinii publicznej, że "dla pewności", "dla dobra demokracji", należałoby masowo przeliczać głosy po wyborach. Takie pomysły to nic innego jak ordynarne łamanie konstytucji i brutalna ingerencja w proces wyborczy, który w każdym demokratycznym państwie musi być stabilny, oparty na przewidywalnych procedurach i prawnych regułach.
Stanowisko Trybunału Konstytucyjnego
Trybunał Konstytucyjny już wielokrotnie wypowiadał się w sprawie znaczenia art. 7 Konstytucji:
W wyroku z 1 czerwca 2004 r. TK jasno stwierdził:
- "Kompetencje organów władzy publicznej powinny zostać jednoznacznie i precyzyjnie określone w przepisach prawa, wszelkie działania tych organów powinny mieć podstawę w takich przepisach, a – w razie wątpliwości interpretacyjnych – kompetencji organów władzy publicznej nie można domniemywać."
Krótko mówiąc: jeśli prawo czegoś nie przyznaje, to organ nie ma prawa tego robić. Nie wolno sobie "dorysować" kompetencji, bo akurat ktoś uznał, że tego wymaga sytuacja polityczna.
Jeszcze mocniej TK wypowiedział się w 2006 r.:
- "Organy władzy publicznej obowiązuje przestrzeganie wszystkich przepisów, niezależnie od usytuowania ich w systemie źródeł prawa, które określają ich uprawnienia lub obowiązki."
Kodeks wyborczy
Każda kompetencja musi być wyraźnie nadana przez ustawę. A w systemie prawa wyborczego nie istnieje żaden przepis pozwalający komukolwiek na zarządzenie ogólnego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich.
Przeciwnie: Kodeks wyborczy w art. 311–325 precyzyjnie określa, jak odbywa się proces wyborów prezydenckich. Protesty wyborcze rozpatrywane są indywidualnie i tylko na tej podstawie Sąd Najwyższy może w wyjątkowych przypadkach zarządzić ponowne przeliczenie głosów w konkretnej komisji — ale nie "bo byłoby pewniej", nie "dla poczucia sprawiedliwości", tylko w wyniku konkretnego zarzutu i dowodu. Nie istnieje żadna instytucja, która mogłaby zarządzić globalny audyt czy masowe liczenie na nowo wszystkich głosów.
Brutalne łamanie Konstytucji i zasady legalizmu
Dlatego trzeba powiedzieć wprost: żądania masowego przeliczenia głosów to nic innego jak brutalne łamanie Konstytucji i zasady legalizmu. Za takimi pomysłami stoi nie troska o demokrację, lecz jej destrukcja. Bo państwo prawa przestaje być państwem prawa wtedy, gdy władza zaczyna dowolnie rozszerzania swoje kompetencje.
I właśnie dlatego wybory mają szczególną ochronę w porządku demokratycznym. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie podkreślał, że akt wyborczy jest jednym z najistotniejszych przejawów suwerenności Narodu, a tym samym podstawowym elementem demokratycznego państwa prawa. Ochrona aktu wyborczego stanowi gwarancję poszanowania woli Narodu i utrzymania stabilności porządku konstytucyjnego.”
To właśnie stabilność, przewidywalność i prawna ochrona procedur wyborczych gwarantują, że wybory są realną manifestacją suwerenności Narodu, a nie politycznym spektaklem władzy, która w dowolnej chwili może kwestionować niekorzystny dla siebie wynik.
[Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, wykładowca KSSiP i Akademii Nauk Stosowanych im. Angelusa Silesiusa]