Prof. Zdzisław Krasnodębski: Deutschland kaputt?

Stosunek do Niemiec – podziw i podporządkowanie versus niechęć i bunt – dzieli Polaków. Jest także dobrym wskaźnikiem ogólnej postawy politycznej. Polacy są zapatrzeni w Niemcy – jak królik w kobrę – podlegają pewnego rodzaju paraliżującej ruchy hipnozie, która nie pozwala nam podejmować skutecznych i racjonalnych działań, co widać szczególnie w przypadku Donalda Tuska.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Deutschland kaputt?
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Także ci, którzy Niemiec szczerze nie lubią, wykazują podobną fiksację.

Neomerkantylizm

Znajomość Niemiec jest jednak dosyć słaba, pochodzi głównie z filmów wojennych, pracy na niższych stanowiskach bądź pracy dorywczej, sezonowej, z krótkich pobytów studialnych lub wakacyjnych. Także dobra znajomość języka niemieckiego nie jest rozpowszechniona. Ale prawie każdy Polak zna słowo „kaputt”, podobnie jak polecenie „Hände hoch”. Ostatnio ukazała się w polskim przekładzie książka pod tym tytułem napisana przez Wolfganga Münchaua, niegdyś dziennikarza „Financial Times”, założyciela think tanku Eurointelligence (notabene – poprawna pisownia niemiecka tego słowa to „kaputt”, książka ma tytuł „Kaput”, zapewne przejęty z wydania angielskiego). W publikacji tej autor opisuje znane już obecnie szeroko słabości gospodarki Niemiec – nastawienie przede wszystkim na eksport, uzależnienie energetyczne, zapóźnienie cyfryzacyjne, koncentracja na przemyśle samochodowym i maszynowym, mała innowacyjność, braki kontroli medialnej. W przeciwieństwie jednak do tych, którzy sądzą, że jest to chwilowy kryzys, Münchau twierdzi, że to koniec całego modelu niemieckiego, którego początki sięgają powojennego ordoliberalizmu oraz polityki Ludwiga Erharda.

Charakteryzuje on ten model jako „neomerkantylny”. Głównym celem neomerkantylizmu jest stworzenie dużej nadwyżki eksportowej, do tego dochodzą takie elementy jak: technofobia, konserwatyzm banków, korporacjonizm, przestarzały przemysł, ograniczenia imigracji pracowników wykwalifikowanych: „Merkantyliści, dawni i nowi, podejrzliwie patrzą na przełomowe technologie. Lubią obracać dobrami materialnymi. Merkantylistyczny sposób myślenia idzie w parze z technofobią. Wystarczy je ze sobą połączyć, dodać nieco konserwatyzmu fiskalnego i monetarnego, zastosować protekcjonistyczny model finansowy i proszę bardzo! Oto niemiecki model gospodarczy w pigułce. Wsparcie dla neomerkantylistycznego modelu rozciąga się poza obszar polityki i znajduje odzwierciedlenie w sposobie traktowania gospodarki przez media”.

Ten neomerkantylizm to nie strategia polityczna, lecz trwały system, w którym panują nieprzejrzystość i brak odpowiedzialności. Dlatego też ta publikacja nie jest tylko książką o gospodarce, lecz o całym niemieckim społeczeństwie i niemieckim państwie. Niemal wszyscy w Niemczech ten system wspierali i budowali, w tym obie największe partie polityczne: chadecka i socjaldemokratyczna, często tworzące wspólny rząd „wielkiej koalicji”.
Neomerkantylizm łączył się z korporacjonizmem – porządkiem społecznym i politycznym opartym na konsensie, na układach i porozumieniach między wpływowymi grupami, organizacjami społecznymi i partiami politycznymi. W szczególności dotyczy to polityków i przedsiębiorców: „Neomerkantylizm pojawia się tam, gdzie polityka spotyka się z biznesem za zamkniętymi drzwiami, w gabinetach, w których niegdyś było czarno od dymu cygar i papierosów”. Rzeczywiście można wręcz mówić o „zblatowaniu się” elity politycznej, finansowej i przemysłowej, co widać na przykładzie skompromitowanej obecnie polityki wobec Rosji, uprawianej pod hasłem „Wandel durch Handel”.

Ale ta zgoda obejmuje również media, a także naukę, ekspertów. Münchau pisze, że „w Niemczech mówienie władzom prawdy generalnie się nie opłaca”. Rzeczywiście konformizm, obawa przed konfliktem i przed wyrażaniem zdania odrębnego to uderzające cechy tego apolitycznego w swej istocie społeczeństwa i jego mediów i intelektualistów.

Dlaczego tak późno rozpoznano zagrożenia i słabości?

Ów neomerkantylistyczny i korporacjonistyczny system był możliwy, bo bezpieczeństwo Niemiec gwarantowane było przez USA, a ryzyko finansowe związane z handlem zagranicznym było minimalizowane przez państwo niemieckie: „Brak myślenia geopolitycznego jest bardzo powszechną cechą niemieckich elit politycznych, ponieważ jej przedstawiciele eksternalizują wszystkie aspekty ryzyka politycznego. Eksport jest w pełni ubezpieczony w ramach systemów kredytowania Hermes zarządzanych przez rząd, a za resztę odpowiada NATO”.

Autor nie poświęca większej uwagi jednemu z najważniejszych czynników rozkwitu gospodarki niemieckiej w ciągu ostatnich dwudziestu paru lat – roli Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie Polski. Był to region dostarczający Niemcom wykwalifikowanych i pracowitych imigrantów, starających się jak najszybciej wtopić w niemieckie społeczeństwo, a także potulnych i skrzętnych robotników sezonowych. Był to region, w których przedsiębiorstwa niemieckie, w tym przemysł samochodowy, rozwijały swoją produkcję. Stał się również ważnym rynkiem zbytu niemieckich towarów, zwłaszcza niższej jakości. Bez tego „hinterlandu” Niemcy nigdy nie uzyskałyby swojej hegemonicznej pozycji w Europie.

Dlaczego jednak tak późno rozpoznano zagrożenia i słabości? Jeszcze niedawno pisano o Niemczech w samych superlatywach. Stały się one ulubieńcem zachodnich mediów. Pięć lat temu kolega Münchaua dziennikarz John Kampfner opublikował inną bestsellerową książkę pod tytułem „Why the Germans Do It Better” (2020), w której Niemcy są wzorem dla innych. Münchau twierdzi, że Niemcom sprzyjał trend światowy: „Przez pewien czas wszystko nagle zaczęło obracać się na korzyść niemieckiego przemysłu – gaz, kurs wymiany, globalizacja i rewolucja w globalnej logistyce. Entuzjaści w krajowych i międzynarodowych mediach okrzyknęli to nowym cudem gospodarczym”. To tylko pokazuje, jak płytkie są tego rodzaju oceny, że opierają się na chwilowych nastrojach.

Ale rzeczywiście na tle innych spolaryzowanych społeczeństw Niemcy wydawały się oazą spokoju i rozsądku, szczególnie w erze Angeli Merkel. Model niemiecki preferowano w całej Europie, a nawet w USA w środowiskach liberalno-lewicowych. Skopiowano go i „ulepszono” w Unii Europejskiej. Opisy mechanizmów politycznych w książce Münchaua doskonale pasują do tego, co dzieje się w Brukseli. Ursula von der Leyen jest nieodrodnym dzieckiem tego modelu. Zahamowanie globalizacji w wyniku pandemii i napięcia między światowymi mocarstwami, ograniczenia handlu międzynarodowego przez cła i bariery było wielkim zaskoczeniem, odwróceniem trendu, który uznawano za nieodwracalny, za wyraz ducha dziejów.

Anglosaska perspektywa

Münchau mieszkający od wielu lat w Wielkiej Brytanii patrzy na gospodarkę niemiecką z anglosaskiej perspektywy, gdzie kładzie się nacisk na indywidualną przedsiębiorczość, konkurencyjności i ryzyko, otwarcie na innowacje techniczne, oddzielenie gospodarki od wpływów politycznych, na usługi, nie na przemysł. Należy się także zastanowić, na ile jest to krytyka aktualna we wszystkich aspektach. Obecnie nawet w USA mówi się o konieczności reindustrializacji, pojawił się „reshoring” – trend przenoszenia produkcji z powrotem do Stanów Zjednoczonych. W sytuacji zagrożenia wojną okazuje się, że ważna jest produkcja materialna, na przykład amunicji czy dronów. Münchau zastrzega więc, że nie samo postawienie na przemysł, lecz na jedną gałąź przemysłu – przemysł samochodowy – było błędem. Wydaje się, że to samo dotyczy wspierania przemysłu przez system bankowy i politykę państwa. Nie wsparcie jest problemem, lecz jego zakres i warunki, pod jakimi się go udziela. Niektóre rekomendacje zawarte w tej książce wydają się wątpliwe, np. wyraźny spadek zainteresowania samochodami elektrycznymi wynika ze słabości tego technicznego rozwiązania, a „zielone technologie” nie są panaceum na zastój gospodarczy. Także niektóre negatywne skutki cyfryzacji i nowych mediów nie są tylko wymysłem. Imigracja nie przynosi tylko samych korzyści, jeśli nie można jej skutecznie ograniczyć tylko do wysokiej klasy specjalistów. Autor zupełnie pomija fakt, że gwałtowna zmiana składu etnicznego ludności Niemiec jest jedną z przyczyn kryzysu, utraty konkurencyjności i narastania konfliktów społecznych.

Co więcej, merkantylistyczny jest także system gospodarczy i społeczny Chin, będący obecnie uosobieniem sukcesu. Münchau pisze, że niemiecki system finansowy nie różni się zbytnio od chińskiego, że oba kraje realizują podobną neomerkantylistyczną politykę, przy czym w Chinach system jest bardziej zcentralizowany. Dlaczego więc Chiny rozwijają się dynamicznie? Czy i one wkrótce pogrążą się w podobnym do niemieckiego kryzysie?
W polskich reakcjach na książkę Münchaua dużo jest „schadenfreude”. Pamiętajmy jednak, że z wielu kryzysów Niemcy wychodziły obronną ręką. Lepiej więc raczej myśleć, jak wykorzystać dla gospodarki polskiej ich chwilową słabość. A także, jak uniknąć ich błędów, co niestety już znajduje odbicie w naszej polityce imigracyjnej, w naszym braku innowacyjności, w braku czempionów, w małodusznej zachowawczości naszych przedsiębiorców, w sposobie zarządzania spółkami skarbu państwa.


 

POLECANE
Oddaj medal Jolanto Gontarczyk/ Lange tylko u nas
Oddaj medal Jolanto Gontarczyk/ Lange

Jolanta Gontarczyk (obecnie Lange), tajny współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie "Panna", która razem z ówczesnym mężem Andrzejem Gontarczykiem, TW "Yon" rozpracowywała środowiska solidarnościowe w RFN, w tym Ruch Światło-Życie księdza Franciszka Blachnickiego, ma tydzień na oddanie Srebrnego Krzyża Zasługi.

NFZ wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał pilny komunikat

Fałszywe SMS-y i e-maile o zwrocie składek wyłudzają dane – ostrzega NFZ. Sprawdź, jak nie dać się oszukać.

Gala MMA w Białym Domu. Amerykańskie media podają szczegóły z ostatniej chwili
Gala MMA w Białym Domu. Amerykańskie media podają szczegóły

W czerwcu 2026 roku na południowym trawniku Białego Domu ma odbyć się gala mieszanych sztuk walki federacji UFC – informują amerykańskie media. Ważenie zawodników, dzień przed galą, planowane jest na schodach Mauzoleum Lincolna.

Tȟašúŋke Witkó: potrzebny militarny system immunologiczny państwa i Korpus Obrony Pogranicza tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: potrzebny militarny system immunologiczny państwa i Korpus Obrony Pogranicza

„Trzy rzeczy trzeba przygotować, Panie, do prowadzenia wojny – pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze” – te słowa wyrzekł Gian Giacomo Trivulzio, żyjący na przełomie XV i XVI wieku włoski arystokrata, najemnik i marszałek Francji do króla Ludwika XII, kiedy monarcha ów planował kampanię przeciwko księstwu Mediolanu.

Rafał Ziemkiewicz dla Tysol.pl: Sierpień był największym polskim zwycięstwem XX wieku obok Bitwy Warszawskiej Wiadomości
Rafał Ziemkiewicz dla Tysol.pl: Sierpień był największym polskim zwycięstwem XX wieku obok Bitwy Warszawskiej

Podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu gościem studia „Tygodnika Solidarność” był redaktor, pisarz i publicysta Rafał Ziemkiewicz.

Administracja Donalda Trumpa rozważa nałożenie sankcji na urzędników UE tylko u nas
Administracja Donalda Trumpa rozważa nałożenie sankcji na urzędników UE

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa rozważa nałożenie sankcji na urzędników Unii Europejskiej lub państw członkowskich odpowiedzialnych za wdrożenie Aktu o Usługach Cyfrowych (Digital Services Act, DSA).

Niemcy walczą z Tapinoma magnum. To może być przełom z ostatniej chwili
Niemcy walczą z Tapinoma magnum. To może być przełom

Specjalny żel z Zurychu zatrzymuje ekspansję "super-mrówki" Tapinoma magnum. Pierwsze miasta w Niemczech zgłaszają pozytywne efekty – informuje niemiecki serwis t-online.de.

Nie żyje Katarzyna Stoparczyk. Znana dziennikarka zginęła w wypadku z ostatniej chwili
Nie żyje Katarzyna Stoparczyk. Znana dziennikarka zginęła w wypadku

Nie żyje Katarzyna Stoparczyk, znana dziennikarka radiowa i telewizyjna, autorka książek, reżyserka spektakli teatralnych.

Google zapłaci miliardy euro kary. Jest decyzja z ostatniej chwili
Google zapłaci miliardy euro kary. Jest decyzja

Komisja Europejska ogłosiła w piątek nałożenie 2,95 mld euro kary na amerykańską firmę technologiczną Google w związku z naruszeniem prawa antymonopolowego UE.

Skandaliczne stanowisko Iustitii po wyroku TSUE: To akt buntu, nigdy dotąd nie posunęli się tak daleko tylko u nas
Skandaliczne stanowisko Iustitii po wyroku TSUE: "To akt buntu, nigdy dotąd nie posunęli się tak daleko"

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie ws. Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. TSUE stwierdził w czwartek, że "sąd krajowy jest zobowiązany uznać za niebyły wyrok wydany przez sąd wyższej instancji, który nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem". Po wyroku swoje stanowisko opublikowało Stowarzyszenie Sędziów "Iustitia".

REKLAMA

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Deutschland kaputt?

Stosunek do Niemiec – podziw i podporządkowanie versus niechęć i bunt – dzieli Polaków. Jest także dobrym wskaźnikiem ogólnej postawy politycznej. Polacy są zapatrzeni w Niemcy – jak królik w kobrę – podlegają pewnego rodzaju paraliżującej ruchy hipnozie, która nie pozwala nam podejmować skutecznych i racjonalnych działań, co widać szczególnie w przypadku Donalda Tuska.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Deutschland kaputt?
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Także ci, którzy Niemiec szczerze nie lubią, wykazują podobną fiksację.

Neomerkantylizm

Znajomość Niemiec jest jednak dosyć słaba, pochodzi głównie z filmów wojennych, pracy na niższych stanowiskach bądź pracy dorywczej, sezonowej, z krótkich pobytów studialnych lub wakacyjnych. Także dobra znajomość języka niemieckiego nie jest rozpowszechniona. Ale prawie każdy Polak zna słowo „kaputt”, podobnie jak polecenie „Hände hoch”. Ostatnio ukazała się w polskim przekładzie książka pod tym tytułem napisana przez Wolfganga Münchaua, niegdyś dziennikarza „Financial Times”, założyciela think tanku Eurointelligence (notabene – poprawna pisownia niemiecka tego słowa to „kaputt”, książka ma tytuł „Kaput”, zapewne przejęty z wydania angielskiego). W publikacji tej autor opisuje znane już obecnie szeroko słabości gospodarki Niemiec – nastawienie przede wszystkim na eksport, uzależnienie energetyczne, zapóźnienie cyfryzacyjne, koncentracja na przemyśle samochodowym i maszynowym, mała innowacyjność, braki kontroli medialnej. W przeciwieństwie jednak do tych, którzy sądzą, że jest to chwilowy kryzys, Münchau twierdzi, że to koniec całego modelu niemieckiego, którego początki sięgają powojennego ordoliberalizmu oraz polityki Ludwiga Erharda.

Charakteryzuje on ten model jako „neomerkantylny”. Głównym celem neomerkantylizmu jest stworzenie dużej nadwyżki eksportowej, do tego dochodzą takie elementy jak: technofobia, konserwatyzm banków, korporacjonizm, przestarzały przemysł, ograniczenia imigracji pracowników wykwalifikowanych: „Merkantyliści, dawni i nowi, podejrzliwie patrzą na przełomowe technologie. Lubią obracać dobrami materialnymi. Merkantylistyczny sposób myślenia idzie w parze z technofobią. Wystarczy je ze sobą połączyć, dodać nieco konserwatyzmu fiskalnego i monetarnego, zastosować protekcjonistyczny model finansowy i proszę bardzo! Oto niemiecki model gospodarczy w pigułce. Wsparcie dla neomerkantylistycznego modelu rozciąga się poza obszar polityki i znajduje odzwierciedlenie w sposobie traktowania gospodarki przez media”.

Ten neomerkantylizm to nie strategia polityczna, lecz trwały system, w którym panują nieprzejrzystość i brak odpowiedzialności. Dlatego też ta publikacja nie jest tylko książką o gospodarce, lecz o całym niemieckim społeczeństwie i niemieckim państwie. Niemal wszyscy w Niemczech ten system wspierali i budowali, w tym obie największe partie polityczne: chadecka i socjaldemokratyczna, często tworzące wspólny rząd „wielkiej koalicji”.
Neomerkantylizm łączył się z korporacjonizmem – porządkiem społecznym i politycznym opartym na konsensie, na układach i porozumieniach między wpływowymi grupami, organizacjami społecznymi i partiami politycznymi. W szczególności dotyczy to polityków i przedsiębiorców: „Neomerkantylizm pojawia się tam, gdzie polityka spotyka się z biznesem za zamkniętymi drzwiami, w gabinetach, w których niegdyś było czarno od dymu cygar i papierosów”. Rzeczywiście można wręcz mówić o „zblatowaniu się” elity politycznej, finansowej i przemysłowej, co widać na przykładzie skompromitowanej obecnie polityki wobec Rosji, uprawianej pod hasłem „Wandel durch Handel”.

Ale ta zgoda obejmuje również media, a także naukę, ekspertów. Münchau pisze, że „w Niemczech mówienie władzom prawdy generalnie się nie opłaca”. Rzeczywiście konformizm, obawa przed konfliktem i przed wyrażaniem zdania odrębnego to uderzające cechy tego apolitycznego w swej istocie społeczeństwa i jego mediów i intelektualistów.

Dlaczego tak późno rozpoznano zagrożenia i słabości?

Ów neomerkantylistyczny i korporacjonistyczny system był możliwy, bo bezpieczeństwo Niemiec gwarantowane było przez USA, a ryzyko finansowe związane z handlem zagranicznym było minimalizowane przez państwo niemieckie: „Brak myślenia geopolitycznego jest bardzo powszechną cechą niemieckich elit politycznych, ponieważ jej przedstawiciele eksternalizują wszystkie aspekty ryzyka politycznego. Eksport jest w pełni ubezpieczony w ramach systemów kredytowania Hermes zarządzanych przez rząd, a za resztę odpowiada NATO”.

Autor nie poświęca większej uwagi jednemu z najważniejszych czynników rozkwitu gospodarki niemieckiej w ciągu ostatnich dwudziestu paru lat – roli Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie Polski. Był to region dostarczający Niemcom wykwalifikowanych i pracowitych imigrantów, starających się jak najszybciej wtopić w niemieckie społeczeństwo, a także potulnych i skrzętnych robotników sezonowych. Był to region, w których przedsiębiorstwa niemieckie, w tym przemysł samochodowy, rozwijały swoją produkcję. Stał się również ważnym rynkiem zbytu niemieckich towarów, zwłaszcza niższej jakości. Bez tego „hinterlandu” Niemcy nigdy nie uzyskałyby swojej hegemonicznej pozycji w Europie.

Dlaczego jednak tak późno rozpoznano zagrożenia i słabości? Jeszcze niedawno pisano o Niemczech w samych superlatywach. Stały się one ulubieńcem zachodnich mediów. Pięć lat temu kolega Münchaua dziennikarz John Kampfner opublikował inną bestsellerową książkę pod tytułem „Why the Germans Do It Better” (2020), w której Niemcy są wzorem dla innych. Münchau twierdzi, że Niemcom sprzyjał trend światowy: „Przez pewien czas wszystko nagle zaczęło obracać się na korzyść niemieckiego przemysłu – gaz, kurs wymiany, globalizacja i rewolucja w globalnej logistyce. Entuzjaści w krajowych i międzynarodowych mediach okrzyknęli to nowym cudem gospodarczym”. To tylko pokazuje, jak płytkie są tego rodzaju oceny, że opierają się na chwilowych nastrojach.

Ale rzeczywiście na tle innych spolaryzowanych społeczeństw Niemcy wydawały się oazą spokoju i rozsądku, szczególnie w erze Angeli Merkel. Model niemiecki preferowano w całej Europie, a nawet w USA w środowiskach liberalno-lewicowych. Skopiowano go i „ulepszono” w Unii Europejskiej. Opisy mechanizmów politycznych w książce Münchaua doskonale pasują do tego, co dzieje się w Brukseli. Ursula von der Leyen jest nieodrodnym dzieckiem tego modelu. Zahamowanie globalizacji w wyniku pandemii i napięcia między światowymi mocarstwami, ograniczenia handlu międzynarodowego przez cła i bariery było wielkim zaskoczeniem, odwróceniem trendu, który uznawano za nieodwracalny, za wyraz ducha dziejów.

Anglosaska perspektywa

Münchau mieszkający od wielu lat w Wielkiej Brytanii patrzy na gospodarkę niemiecką z anglosaskiej perspektywy, gdzie kładzie się nacisk na indywidualną przedsiębiorczość, konkurencyjności i ryzyko, otwarcie na innowacje techniczne, oddzielenie gospodarki od wpływów politycznych, na usługi, nie na przemysł. Należy się także zastanowić, na ile jest to krytyka aktualna we wszystkich aspektach. Obecnie nawet w USA mówi się o konieczności reindustrializacji, pojawił się „reshoring” – trend przenoszenia produkcji z powrotem do Stanów Zjednoczonych. W sytuacji zagrożenia wojną okazuje się, że ważna jest produkcja materialna, na przykład amunicji czy dronów. Münchau zastrzega więc, że nie samo postawienie na przemysł, lecz na jedną gałąź przemysłu – przemysł samochodowy – było błędem. Wydaje się, że to samo dotyczy wspierania przemysłu przez system bankowy i politykę państwa. Nie wsparcie jest problemem, lecz jego zakres i warunki, pod jakimi się go udziela. Niektóre rekomendacje zawarte w tej książce wydają się wątpliwe, np. wyraźny spadek zainteresowania samochodami elektrycznymi wynika ze słabości tego technicznego rozwiązania, a „zielone technologie” nie są panaceum na zastój gospodarczy. Także niektóre negatywne skutki cyfryzacji i nowych mediów nie są tylko wymysłem. Imigracja nie przynosi tylko samych korzyści, jeśli nie można jej skutecznie ograniczyć tylko do wysokiej klasy specjalistów. Autor zupełnie pomija fakt, że gwałtowna zmiana składu etnicznego ludności Niemiec jest jedną z przyczyn kryzysu, utraty konkurencyjności i narastania konfliktów społecznych.

Co więcej, merkantylistyczny jest także system gospodarczy i społeczny Chin, będący obecnie uosobieniem sukcesu. Münchau pisze, że niemiecki system finansowy nie różni się zbytnio od chińskiego, że oba kraje realizują podobną neomerkantylistyczną politykę, przy czym w Chinach system jest bardziej zcentralizowany. Dlaczego więc Chiny rozwijają się dynamicznie? Czy i one wkrótce pogrążą się w podobnym do niemieckiego kryzysie?
W polskich reakcjach na książkę Münchaua dużo jest „schadenfreude”. Pamiętajmy jednak, że z wielu kryzysów Niemcy wychodziły obronną ręką. Lepiej więc raczej myśleć, jak wykorzystać dla gospodarki polskiej ich chwilową słabość. A także, jak uniknąć ich błędów, co niestety już znajduje odbicie w naszej polityce imigracyjnej, w naszym braku innowacyjności, w braku czempionów, w małodusznej zachowawczości naszych przedsiębiorców, w sposobie zarządzania spółkami skarbu państwa.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe