Liberalne strachy wokół 500 plus — i dlaczego wszystkie okazały się fałszywe
Co musisz wiedzieć:
- Zdaniem autora krytyka, że „nie ma pieniędzy” na 500+ czy że wywoła ono gigantyczny deficyt, okazała się błędna.
- Podobnie nie sprawdziły się obawy o zmniejszenie liczby miejsc pracy oraz podniesienie inflacji, która rosła we wszystkich krajach Europy Wschodniej niezależnie od wprowadzania programów socjalnych.
500 plus zmieniło debatę w Polsce
Gdy PiS zaproponowało 500 plus, liberalni obserwatorzy próbowali znaleźć dziurę w całym: najłatwiej powiedzieć, że nie ma pieniędzy! Niestety to zostało ośmieszone już w następnym roku, pieniądze były. Pamiętamy, że Polska jest emitentem PLN i zawsze może zwiększyć swoje wydatki (nie zawsze jest to jednak wskazane).
Następnym problemem 500 plus miało być to, że zwiększy deficyt państwa. Wyliczenia czyniono, jakby deficyt miał się zwiększyć o cały wydatek 500 plus. Ten argument nie ma sensu na paru poziomach: samo straszenie deficytem emitenta pieniądza powinno wywoływać uśmieszek politowania: to tak jakby się martwić, że bankier w grze „Monopoly” ma deficyt, co po prostu oznacza, że gracze mają nadwyżkę. Emitent pieniądza może mieć deficyt 1000 lat z rzędu i dalej jego możliwości wydatkowe są niezmienione. Po drugie, gospodarka jest obiektem niemalże zamkniętym: jak państwo wpycha do niej pieniądze, to powoduje wzrost aktywności gospodarczej, a więc także wzrost wpływów podatkowych: podatki dochodowe działają jak termostat: jak gospodarka się rozgrzewa, to one ją automatycznie nieco schładzają, odprowadzając pieniądz poza sektor prywatny, do kasy państwa. Tak więc deficyt nigdy nie jest tak duży jak zastrzyk dany gospodarce. Tak więc zamiast przepowiedzianych przez ówczesnego głównego ekonomistę PO „100 mld” deficytu, w roku 2018… deficyt spadł do 10 mld.
- Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat MSWiA i Straży Granicznej
- Komunikat dla mieszkańców woj. podlaskiego
- Komunikat dla woj. małopolskiego
- ZUS wydał pilny komunikat. To ostatni moment
- Upadek Pokrowska jest kwestią czasu. Dlaczego Ukraina przegrywa?
- Coraz więcej tajemniczych zdarzeń we Wrocławiu. Policja reaguje, mieszkańcy panikują
- Alarm w Polsce. Stopień gotowości CHARLIE stał się faktem
- Niecodzienny gest prezydenta, który kryje wzruszającą historię
- "A ty jesteś taka czepialska". Burza w sieci po decyzji pierwszej damy
- IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka
- "Aż iskry leciały". Widowiskowy skok na bank w mieście, które słynie z przestępczych tradycji
- Medialne trzęsienie ziemi. TVN może trafić do nowego właściciela jeszcze przed świętami
Bezrobocie i inflacja?
Następnym grzechem 500 plus miało być zmniejszenie zatrudnienia. To kolejny mit oparty na statycznym modelu gospodarki: jak ludzie mają więcej pieniędzy, to nie chce im się pracować! Tymczasem ograniczeniem ilości miejsc pracy w Polsce, w której co szósta osoba kupowała na zeszyt, nie było lenistwo, ale brak miejsc pracy. Skąd on się brał? Ano firmy miały za mało klientów. Dlaczego? Bo Polacy mieli za mało pieniędzy do wydania. 500 plus zmieniło to równanie radykalnie. Czytelniku, pewnie potrafisz zgadnąć, co stało się z zatrudnieniem? Otóż oczywiście: wzrosło ono do rekordowych rozmiarów. I proces ten nie ma nic wspólnego z demografią, która jest ulubioną wymówką liberałów: wzrósł odsetek osób w wieku produkcyjnym, które mają pracę. Podobnie zresztą sprawa ma się z podwyżkami płacy minimalnej: Balcerowicz grzmiał, że to pozbawi młodych szans na rynku pracy. Nie muszę chyba pisać, co mówią na ten temat twarde dane o zatrudnieniu osób w wieku 15–25 lat…
Jaką kolejną wadę 500 plus może wymyślić liberał? Oczywiście: inflacja! To znów wymaga statycznego modelu gospodarki: gdy na rynku przybywa pieniędzy, to przedsiębiorcy wyczuwają to nosem i podnoszą ceny! Każdy, kto pracował w sektorze prywatnym, wie, że to tak nie działa: każda firma się modli o więcej klientów i chętnie poszerzy sprzedaż i produkcję. Gdy gospodarka ma jakiekolwiek wolne moce, jej odpowiedzią na większy popyt jest wzrost podaży, a nie cen. Tak więc inflacja w Polsce podążała identyczną ścieżką jak w całej Europie Wschodniej, także w krajach, gdzie nowego socjalu nie wprowadzano.
Podwójne standardy
Śmiesznym epizodem był maj roku 2023, a był to czas wysokiej inflacji, gdy w kampanii wyborczej PiS ogłosiło podwyższenie 500 plus do 800 złotych: liberałowie tłumnie zakrzyknęli, że to oznacza odkotwiczenie oczekiwań inflacyjnych, wlanie benzyny do ogniska, i że czeka nas druga Wenezuela. Wszystko ucichło dosłownie 3 dni później, gdy pomysł podchwycił Donald Tusk, próbując zepchnąć PiS do defensywy. Pewnie wiedział, że inflacja ma źródła daleko poza Polską i to nie 500 czy 800 plus ją powoduje.
Podsumujmy: 500 plus zweryfikowało liberalne gusła na wielu poziomach. Często słyszę głosy, że to był ten moment, kiedy ludzie zaczęli negować naiwne thatcheryzmy, na których ich wychowano: brak pieniędzy, statyczna ekonomia, inflacja powodowana przez państwo i tym podobne. Chylmy czoło przed tymi, którzy wizjonersko mieli odwagę przepchnąć ten pomysł w roku 2016!




