[Nasz wywiad] Waldemar Sopata: Oddajemy nasze bezpieczeństwo energetyczne 

– Dla mnie przede wszystkim nie jest zrozumiały okres zamknięcia górnictwa. W grudniu zeszłego roku premier w Brukseli nie podpisał neutralności klimatycznej do 2050 roku, bo to zbyt krótko, mówiło się o 2060 roku. A teraz chce się skrócić ten czas do 2049? – mówi Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim. 
/ foto. Marcin Żegliński

"Tygodnik Solidarność": Panie Przewodniczący, jak pracownicy reagują na zamieszanie wokół polskiej energetyki i plany wygaszania kopalń?

Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”: Na pewno panuje duży niepokój. Pracownicy dopytują się, co z górnictwem, co dalej z naszą kopalnią, czy dadzą radę dopracować do emerytur, liczą lata pracy, zastanawiają się, czy trzeba będzie szukać innej pracy. Ta sytuacja wpływa przede wszystkim na komfort i bezpieczeństwo pracy. Sianie zamętu i niepokoju nie pomaga. Pracownik, który ma pewność i stabilizację, jest spokojniejszy o byt. Atmosfera nie jest dobra. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że napuszcza się społeczeństwo na górników, jak robi to część mediów, mówiąc, że inne grupy społeczne pracują na górników. Nie taka powinna być rola mediów.  

 

A jak wygląda sytuacja ekonomiczna w Waszej firmie?


– Obecna produkcja energii nie służy dobrym wynikom. Pomimo ograniczenia w kwartale pracy o jedną piątą zapas węgla wciąż leży na hałdach i placach elektrowni. Dwa tygodnie temu prezes i nasza energetyka informowała, że mamy 2 miliony ton węgla. To nie jest tak, że energetyka nie chce brać węgla, ale go po prostu nie spala. Problem jest szerszy, a tak naprawdę zaklina się rzeczywistość. Przecież energetyka nie produkuje konwencjonalnie, a musi być w gotowości, gdy jest pochmurnie, nie ma słońca i wiatru. Przecież ta energia nie powstanie z wiatraków czy fotowoltaiki. Półrocze zamknęliśmy na niewielkim plusie. Tak jak to było w założeniach. Mimo wszystko mieliśmy mieć większą produkcję; jeszcze dwa lata temu były takie gwarancje, by nie być uzależnionym na rynku poza grupą. Wszystko zmienia się tak diametralnie, że teraz oczekuje się zmniejszenia produkcji. Na kopalni tak się nie da, że raz produkcję się zwiększa, a raz zmniejsza. To wszystko wymaga czasu. Gdy byliśmy przygotowani na ustabilizowane wydobycie, to z racji aktualnej sytuacji jest oczekiwanie, by zmniejszyć wydobycie i zlikwidować nadmiar węgla na rynku. To praca doraźna, która nic nie zmieni. Teraz ograniczymy wydobycie, a za rok znowu będzie nadmiar węgla. Bo znowu przesunie się miks energetyczny na korzyść odnawialnych źródeł energii. 

Warto podkreślić, że poszczególne kopalnie kończą swoje inwestycje, jak chociażby otwarcie szybu w Zakładzie Górniczym „Janina” – to zakończona inwestycja, która przynosi efekt. Niedawno Brzeszcze zamknęły dobrze półrocze, my na Sobieskim jesteśmy w trakcie uruchomienia nowego pola, które da jedną odnogę stabilizacji w kopalni, ale kluczową rolą jest ukończenie szybu „Grzegorz”. Na tę inwestycję już wydano około 200 milionów, ale potrzeba jeszcze kilkudziesięciu kolejnych. Ta inwestycja daje gwarancję na okres życia nowego bloku energetycznego, który jest uruchamiany w Jaworznie. 

 

Wszystkie te inwestycje mogą okazać się wyrzucone w błoto? 


– Bezwzględnie. To decyzja podjęta ze szkodą dla państwa. Wbrew logice. Z Zakładu Górniczego „Sobieski” pociąg z węglem na plac pod elektrownię jedzie 12 minut. Blok wybudowany za grubo ponad 6 miliardów zostanie zaorany za dziesięć lat? To przestępstwo, jawna niegospodarność... To pieniądze państwa, wyrzeczenia grupy Tauron, pracowników. Te inwestycje nie są finansowane przez państwo, tylko poniesione z własnych środków w poszczególnych obszarach. To pieniądze grupy, zaciągnięte kredyty. Dzisiaj ma ktoś to zniweczyć? Nie mając alternatywy? Nie jest sztuką wyburzyć kopalnię i elektrownię, ale pytam się, co w zamian?

To przecież powinien być długi proces, a transformacja zakłada zamknięcie w 2049 r. ostatniej kopalni. To przy takiej transformacji całej gospodarki chwila, szczególnie że w 2030 r. już węgla kamiennego i brunatnego ma być w miksie energetycznym zaledwie 30-40 proc. Dzisiaj jest to 70 proc. To proces lawinowy i działanie na szkodę państwa polskiego, oddanie bezpieczeństwa energetycznego nie wiadomo komu i czemu. To może uzależnić naszą gospodarkę. Dla mnie to rzeczy, których nie przyjmuję do wiadomości. 

 

Niedawno radni Jaworzna wystosowali jednogłośny apel w obronie górnictwa i energetyki. To w mieście sprawa ponad podziałami politycznymi?  


– Myślę, że radni mają dobro miasta na pierwszym planie i to zdecydowało, takie jest spojrzenie radnych. Zresztą radnym się jest, w następnej kadencji można nim nie być, ale tu chodzi o byt miasta. Zakład Górniczy „Sobieski” to jeden z największych pracodawców, do tego dochodzi elektrownia. Jaworzno liczy 96 tys. mieszkańców, a miałby wypaść zakład, który ze spółkami kooperującymi z kopalnią zatrudnia około 4 tys. osób? Warto podkreślić, że jedno miejsce pracy w górnictwie generuje około czterech miejsc pracy wokół siebie, to cała machina. Jeśli górnik znajdzie się na bezrobociu, to nie pójdzie do fryzjera czy mechanika, bo za co? To są naczynia połączone. Obawiam się, że pojawi się bieda i ubóstwo mieszkańców. Z czym pracownik pójdzie do galerii handlowej? Z pustą kieszenią?

 

A jak Pan Przewodniczący ocenia porozumienie zawarte między Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego a rządem? 


– Diabeł tkwi w szczegółach. Pod presją czasu nie negocjuje się takich rzeczy. W życiu trochę negocjowałem; to poważne sprawy, też mieliśmy kiedyś likwidację części kopalni, to był proces, negocjacje trwały dłuższy czas. Dzisiaj negocjacje likwidacji branży trwały trzy dni i trzy noce! To dla mnie nie do przyjęcia. To rzeczy strategiczne. W zamian otrzymujemy jakieś papierowe miejsca pracy. Powinien być kompleksowy plan, likwidowana jest kopalnia, to mamy alternatywę. Przy tak dużym zaludnieniu, przy takiej ilości rodzin, gdzie ci ludzie pójdą? Produkować panele fotowoltaiczne? Na chwilę obecną nie ma takiej fabryki. Wiatraki są produkowane w Niemczech, jakie więc będą alternatywne miejsca pracy? Podpisując porozumienie, nie mając potwierdzonych gwarancji, że Bruksela się na to zgodzi, to jest już grubo nie w porządku. Takie rzeczy powinny być najpierw dogadane w Brukseli i wtedy należy wyjść rzetelnie do załóg, mówić z nimi szczerze. 

 

A jak Pan ocenia datę zamknięcia górnictwa? 


– Dla mnie przede wszystkim nie jest zrozumiały okres zamknięcia górnictwa. W grudniu zeszłego roku premier w Brukseli nie podpisał neutralności klimatycznej do 2050 r., bo to zbyt krótko, mówiło się o 2060 r. A teraz chce się skrócić ten czas do 2049 r.? Obawiam się, że to jest tylko na papierze, bo to tak się skończy, że jak się postraszy społeczeństwo, to nikt nie przyjdzie pracować do kopalni. Kopalnia, która będzie fedrowała, potrzebuje fachowców, kadry inżynieryjnej. Kto pójdzie na studia na Akademię Górniczo-Hutniczą? Musiałby być szalony, żeby iść na studia na pięć lat, a górnictwo według planu będzie w schyłkowym okresie... To jest bardzo złe i powoduje, że zaczyna robić się nerwowo w kopalniach, w zakładach, ale też i miastach. 
To widmo likwidacji dużych zakładów pracy bez alternatywy. Tu nawet nie ma planów, bo jedyne, co się gdzieś tam pokazało, to fabryka fotowoltaiki i fabryki samochodów elektrycznych. Na 60 tysięcy górników? Można to traktować ironicznie. To jakieś mity. Pan minister Kurtyka pokazał namalowane jakieś sześć bloków. Na slajdzie to fajnie wygląda... Warto zapytać, od ilu lat budujemy elektrownię atomową, ilu prezesów się tam dorobiło? A atomu wciąż nie ma i pewnie długo nie będzie. Zresztą eksperci mówią, że trzeba będzie węgiel sprowadzać, bo my nie osiągniemy bezpieczeństwa energetycznego. W planie blok atomowy miałby powstać w 2030 r., to dzisiaj przynajmniej powinna być znana lokalizacja. A skąd pieniądze na to? To jest jakiś sabotaż, to nie jest racjonale myślenie. Mówiłem to zresztą ministrowi Soboniowi. Gdyby tu była logika i ekonomika, to bym się nie bał o zakład, ale tu widzimy drapieżne działania rzekomo powodowane Unią Europejską, ale też nie można wszystko zwalać na Unię Europejską. Przecież polski rząd jest jej częścią... 

 

Obawia się Pan problemów w gospodarstwach domowych? 


– W 2025 mają być wygaszane bloki energetyczne o mocach 120 MW i 200 MW, które dzisiaj są w większości ciepłownicze. Jak w naszym mieście będzie się ogrzewać dziesiątki tysięcy mieszkań? Pięć lat to mgnienie oka. Gminy są pozostawione same sobie, z jednej strony zakazy palenia drewnem, z drugiej zakaz palenia węglem. To czym będziemy ogrzewać? Nie twierdzę, że węgiel to paliwo energetyczne na setki lat, ale taka transformacja wymaga czasu. W chwili obecnej gospodarka oparta jest jeszcze na produkcji energii z węgla, czy się to komuś podoba, czy nie. 
Zresztą warto podkreślić, że górnictwo przekazuje ponad 30 danin do budżetu. I jak to się ma do napuszczania grup społecznych na siebie, że ktoś na kogoś pracuje? Nie są to obiektywne informacje. Te kopalnie płacą ZUS, podatki, pracownicy PIT. A z czego będą utrzymywać się gminy? Większość infrastruktury opiera się na podatkach... Jak będą funkcjonować gminy, w których największe zakłady to kopalnie lub elektrociepłownie? Niewidzialna ręka rynku się tym zajmie? To już było, za Balcerowicza, i pamiętamy, jak się skończyło. 

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "Tygodnika Solidarność. 


 

POLECANE
Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR Wiadomości
Seria wypadków w Tatrach. Trudne święta dla ratowników TOPR

W ciągu minionego świątecznego tygodnia ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielili pomocy 18 osobom. Doszło do kilku poważnych wypadków, w tym na Rysach. Ratownicy podkreślają, że nie były to spokojne święta Bożego Narodzenia.

Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących. Babcia Kasia niezadowolona z ministra Żurka Wiadomości
"Już się nie nabiorę na gładkie słówka rządzących". "Babcia Kasia" niezadowolona z ministra Żurka

Katarzyna Augustynek, znana szerzej jako "Babcia Kasia" - ikona ulicznych protestów opozycyjnych w czasach rządów PiS - wyraziła głębokie rozczarowanie po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Aktywistka, która brała udział w listopadowym spotkaniu w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, czuje się oszukana brakiem konkretnych działań w sprawie swoich spraw sądowych.

Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska Wiadomości
Karol Nawrocki odpowiedział na atak Donalda Tuska

Prezydent Karol Nawrocki odpowiedział premierowi Donaldowi Tuskowi po krytyce jego słów o obronie zachodniej granicy Rzeczpospolitej. Spór wybuchł po sobotnim przemówieniu Nawrockiego podczas obchodów Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu.

Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju Wiadomości
Zima uderzy przed Nowym Rokiem. Silne opady i mróz w całym kraju

Końcówka roku przyniesie w Polsce prawdziwy atak zimy. Prognozy modeli pogodowych wskazują, że już od 30 grudnia do kraju zaczną napływać chłodne masy powietrza z północy. Kulminacja zimowej pogody ma przypaść na 1 stycznia.

Litwa wycofała się z traktatu ottawskiego. Decyzja weszła w życie z ostatniej chwili
Litwa wycofała się z traktatu ottawskiego. Decyzja weszła w życie

Litwa w sobotę oficjalnie wystąpiła z traktatu ottawskiego zakazującego używania, przechowywania i produkcji min przeciwpiechotnych.

„Teraz to mi się płakać chce”. Steczkowska nie kryła wzruszenia Wiadomości
„Teraz to mi się płakać chce”. Steczkowska nie kryła wzruszenia

Rok 2025 był dla Justyny Steczkowskiej jednym z najbardziej intensywnych w jej karierze. Artystka reprezentowała Polskę w Konkursie Piosenki Eurowizji, gdzie zajęła 14. miejsce, zdobywając łącznie 156 punktów od widzów i jurorów. Choć wynik nie dał miejsca na podium, występ przyniósł jej ogromne emocje.

Awantura w Polsat News. Poszło o decyzję prezydenta z ostatniej chwili
Awantura w Polsat News. Poszło o decyzję prezydenta

– Prezydent Nawrocki urodził się w 1983 roku. To nie jego wina, że ma dziś dopiero 42 lata, ale to w żaden sposób nie zabrania mu dokonywać ocen tego okresu historycznego – mówił na antenie Polsat News poseł PiS Radosław Fogiel. Na jego słowa zareagował europoseł KO Bartosz Arłukowicz.

Kryminał, który warto zobaczyć. Gratka dla fanów seriali Wiadomości
Kryminał, który warto zobaczyć. Gratka dla fanów seriali

Szykuje się gratka dla fanów seriali kryminalnych. Do oferty Disney+ trafił serial „Mroki Tulsy”, który wcześniej zrobił duże wrażenie na widzach i krytykach w USA. Produkcja z Ethanem Hawkiem w roli głównej zbiera wysokie oceny.

Rzym ma nową atrakcję. Turyści ustawiają się w kolejce Wiadomości
Rzym ma nową atrakcję. Turyści ustawiają się w kolejce

W Rzymie, gdzie w okresie świąteczno-noworocznym przebywa około miliona turystów, jedną z największych atrakcji jest nowa stacja metra - Colosseo. Inwestycję oddaną do użytku po 13 latach budowy nazwano archeo-stacją, ponieważ prezentowane są tam znaleziska archeologiczne odkryte podczas prac.

Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

Świętokrzyski Urząd Wojewódzki w Kielcach informuje o zmianach w pracy kasy pod koniec grudnia 2025 r. 31 grudnia kasa działa krócej i przyjmuje wyłącznie gotówkę, a w Ostrowcu Świętokrzyskim będzie nieczynna.

REKLAMA

[Nasz wywiad] Waldemar Sopata: Oddajemy nasze bezpieczeństwo energetyczne 

– Dla mnie przede wszystkim nie jest zrozumiały okres zamknięcia górnictwa. W grudniu zeszłego roku premier w Brukseli nie podpisał neutralności klimatycznej do 2050 roku, bo to zbyt krótko, mówiło się o 2060 roku. A teraz chce się skrócić ten czas do 2049? – mówi Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim. 
/ foto. Marcin Żegliński

"Tygodnik Solidarność": Panie Przewodniczący, jak pracownicy reagują na zamieszanie wokół polskiej energetyki i plany wygaszania kopalń?

Waldemar Sopata, przewodniczący Solidarności w Tauron Wydobycie ZG „Sobieski”: Na pewno panuje duży niepokój. Pracownicy dopytują się, co z górnictwem, co dalej z naszą kopalnią, czy dadzą radę dopracować do emerytur, liczą lata pracy, zastanawiają się, czy trzeba będzie szukać innej pracy. Ta sytuacja wpływa przede wszystkim na komfort i bezpieczeństwo pracy. Sianie zamętu i niepokoju nie pomaga. Pracownik, który ma pewność i stabilizację, jest spokojniejszy o byt. Atmosfera nie jest dobra. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że napuszcza się społeczeństwo na górników, jak robi to część mediów, mówiąc, że inne grupy społeczne pracują na górników. Nie taka powinna być rola mediów.  

 

A jak wygląda sytuacja ekonomiczna w Waszej firmie?


– Obecna produkcja energii nie służy dobrym wynikom. Pomimo ograniczenia w kwartale pracy o jedną piątą zapas węgla wciąż leży na hałdach i placach elektrowni. Dwa tygodnie temu prezes i nasza energetyka informowała, że mamy 2 miliony ton węgla. To nie jest tak, że energetyka nie chce brać węgla, ale go po prostu nie spala. Problem jest szerszy, a tak naprawdę zaklina się rzeczywistość. Przecież energetyka nie produkuje konwencjonalnie, a musi być w gotowości, gdy jest pochmurnie, nie ma słońca i wiatru. Przecież ta energia nie powstanie z wiatraków czy fotowoltaiki. Półrocze zamknęliśmy na niewielkim plusie. Tak jak to było w założeniach. Mimo wszystko mieliśmy mieć większą produkcję; jeszcze dwa lata temu były takie gwarancje, by nie być uzależnionym na rynku poza grupą. Wszystko zmienia się tak diametralnie, że teraz oczekuje się zmniejszenia produkcji. Na kopalni tak się nie da, że raz produkcję się zwiększa, a raz zmniejsza. To wszystko wymaga czasu. Gdy byliśmy przygotowani na ustabilizowane wydobycie, to z racji aktualnej sytuacji jest oczekiwanie, by zmniejszyć wydobycie i zlikwidować nadmiar węgla na rynku. To praca doraźna, która nic nie zmieni. Teraz ograniczymy wydobycie, a za rok znowu będzie nadmiar węgla. Bo znowu przesunie się miks energetyczny na korzyść odnawialnych źródeł energii. 

Warto podkreślić, że poszczególne kopalnie kończą swoje inwestycje, jak chociażby otwarcie szybu w Zakładzie Górniczym „Janina” – to zakończona inwestycja, która przynosi efekt. Niedawno Brzeszcze zamknęły dobrze półrocze, my na Sobieskim jesteśmy w trakcie uruchomienia nowego pola, które da jedną odnogę stabilizacji w kopalni, ale kluczową rolą jest ukończenie szybu „Grzegorz”. Na tę inwestycję już wydano około 200 milionów, ale potrzeba jeszcze kilkudziesięciu kolejnych. Ta inwestycja daje gwarancję na okres życia nowego bloku energetycznego, który jest uruchamiany w Jaworznie. 

 

Wszystkie te inwestycje mogą okazać się wyrzucone w błoto? 


– Bezwzględnie. To decyzja podjęta ze szkodą dla państwa. Wbrew logice. Z Zakładu Górniczego „Sobieski” pociąg z węglem na plac pod elektrownię jedzie 12 minut. Blok wybudowany za grubo ponad 6 miliardów zostanie zaorany za dziesięć lat? To przestępstwo, jawna niegospodarność... To pieniądze państwa, wyrzeczenia grupy Tauron, pracowników. Te inwestycje nie są finansowane przez państwo, tylko poniesione z własnych środków w poszczególnych obszarach. To pieniądze grupy, zaciągnięte kredyty. Dzisiaj ma ktoś to zniweczyć? Nie mając alternatywy? Nie jest sztuką wyburzyć kopalnię i elektrownię, ale pytam się, co w zamian?

To przecież powinien być długi proces, a transformacja zakłada zamknięcie w 2049 r. ostatniej kopalni. To przy takiej transformacji całej gospodarki chwila, szczególnie że w 2030 r. już węgla kamiennego i brunatnego ma być w miksie energetycznym zaledwie 30-40 proc. Dzisiaj jest to 70 proc. To proces lawinowy i działanie na szkodę państwa polskiego, oddanie bezpieczeństwa energetycznego nie wiadomo komu i czemu. To może uzależnić naszą gospodarkę. Dla mnie to rzeczy, których nie przyjmuję do wiadomości. 

 

Niedawno radni Jaworzna wystosowali jednogłośny apel w obronie górnictwa i energetyki. To w mieście sprawa ponad podziałami politycznymi?  


– Myślę, że radni mają dobro miasta na pierwszym planie i to zdecydowało, takie jest spojrzenie radnych. Zresztą radnym się jest, w następnej kadencji można nim nie być, ale tu chodzi o byt miasta. Zakład Górniczy „Sobieski” to jeden z największych pracodawców, do tego dochodzi elektrownia. Jaworzno liczy 96 tys. mieszkańców, a miałby wypaść zakład, który ze spółkami kooperującymi z kopalnią zatrudnia około 4 tys. osób? Warto podkreślić, że jedno miejsce pracy w górnictwie generuje około czterech miejsc pracy wokół siebie, to cała machina. Jeśli górnik znajdzie się na bezrobociu, to nie pójdzie do fryzjera czy mechanika, bo za co? To są naczynia połączone. Obawiam się, że pojawi się bieda i ubóstwo mieszkańców. Z czym pracownik pójdzie do galerii handlowej? Z pustą kieszenią?

 

A jak Pan Przewodniczący ocenia porozumienie zawarte między Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego a rządem? 


– Diabeł tkwi w szczegółach. Pod presją czasu nie negocjuje się takich rzeczy. W życiu trochę negocjowałem; to poważne sprawy, też mieliśmy kiedyś likwidację części kopalni, to był proces, negocjacje trwały dłuższy czas. Dzisiaj negocjacje likwidacji branży trwały trzy dni i trzy noce! To dla mnie nie do przyjęcia. To rzeczy strategiczne. W zamian otrzymujemy jakieś papierowe miejsca pracy. Powinien być kompleksowy plan, likwidowana jest kopalnia, to mamy alternatywę. Przy tak dużym zaludnieniu, przy takiej ilości rodzin, gdzie ci ludzie pójdą? Produkować panele fotowoltaiczne? Na chwilę obecną nie ma takiej fabryki. Wiatraki są produkowane w Niemczech, jakie więc będą alternatywne miejsca pracy? Podpisując porozumienie, nie mając potwierdzonych gwarancji, że Bruksela się na to zgodzi, to jest już grubo nie w porządku. Takie rzeczy powinny być najpierw dogadane w Brukseli i wtedy należy wyjść rzetelnie do załóg, mówić z nimi szczerze. 

 

A jak Pan ocenia datę zamknięcia górnictwa? 


– Dla mnie przede wszystkim nie jest zrozumiały okres zamknięcia górnictwa. W grudniu zeszłego roku premier w Brukseli nie podpisał neutralności klimatycznej do 2050 r., bo to zbyt krótko, mówiło się o 2060 r. A teraz chce się skrócić ten czas do 2049 r.? Obawiam się, że to jest tylko na papierze, bo to tak się skończy, że jak się postraszy społeczeństwo, to nikt nie przyjdzie pracować do kopalni. Kopalnia, która będzie fedrowała, potrzebuje fachowców, kadry inżynieryjnej. Kto pójdzie na studia na Akademię Górniczo-Hutniczą? Musiałby być szalony, żeby iść na studia na pięć lat, a górnictwo według planu będzie w schyłkowym okresie... To jest bardzo złe i powoduje, że zaczyna robić się nerwowo w kopalniach, w zakładach, ale też i miastach. 
To widmo likwidacji dużych zakładów pracy bez alternatywy. Tu nawet nie ma planów, bo jedyne, co się gdzieś tam pokazało, to fabryka fotowoltaiki i fabryki samochodów elektrycznych. Na 60 tysięcy górników? Można to traktować ironicznie. To jakieś mity. Pan minister Kurtyka pokazał namalowane jakieś sześć bloków. Na slajdzie to fajnie wygląda... Warto zapytać, od ilu lat budujemy elektrownię atomową, ilu prezesów się tam dorobiło? A atomu wciąż nie ma i pewnie długo nie będzie. Zresztą eksperci mówią, że trzeba będzie węgiel sprowadzać, bo my nie osiągniemy bezpieczeństwa energetycznego. W planie blok atomowy miałby powstać w 2030 r., to dzisiaj przynajmniej powinna być znana lokalizacja. A skąd pieniądze na to? To jest jakiś sabotaż, to nie jest racjonale myślenie. Mówiłem to zresztą ministrowi Soboniowi. Gdyby tu była logika i ekonomika, to bym się nie bał o zakład, ale tu widzimy drapieżne działania rzekomo powodowane Unią Europejską, ale też nie można wszystko zwalać na Unię Europejską. Przecież polski rząd jest jej częścią... 

 

Obawia się Pan problemów w gospodarstwach domowych? 


– W 2025 mają być wygaszane bloki energetyczne o mocach 120 MW i 200 MW, które dzisiaj są w większości ciepłownicze. Jak w naszym mieście będzie się ogrzewać dziesiątki tysięcy mieszkań? Pięć lat to mgnienie oka. Gminy są pozostawione same sobie, z jednej strony zakazy palenia drewnem, z drugiej zakaz palenia węglem. To czym będziemy ogrzewać? Nie twierdzę, że węgiel to paliwo energetyczne na setki lat, ale taka transformacja wymaga czasu. W chwili obecnej gospodarka oparta jest jeszcze na produkcji energii z węgla, czy się to komuś podoba, czy nie. 
Zresztą warto podkreślić, że górnictwo przekazuje ponad 30 danin do budżetu. I jak to się ma do napuszczania grup społecznych na siebie, że ktoś na kogoś pracuje? Nie są to obiektywne informacje. Te kopalnie płacą ZUS, podatki, pracownicy PIT. A z czego będą utrzymywać się gminy? Większość infrastruktury opiera się na podatkach... Jak będą funkcjonować gminy, w których największe zakłady to kopalnie lub elektrociepłownie? Niewidzialna ręka rynku się tym zajmie? To już było, za Balcerowicza, i pamiętamy, jak się skończyło. 

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "Tygodnika Solidarność. 



 

Polecane