Zainwestować w bezrobotnego

Dostęp do tzw. danych wrażliwych umożliwiających dogłębną diagnozę sytuacji bezrobotnych, otwarty katalog form ich wsparcia, konkretna pomoc w utrzymaniu zatrudnienia, mierzenie efektywności działań urzędów pracy i zarządzanie środkami Funduszu Pracy przez związki i pracodawców – to propozycje Pracodawców RP mające usprawnić aktywizację polskich bezrobotnych i poprawić ich dostosowanie do potrzeb rynku pracy.
 Zainwestować w bezrobotnego
/ www.pexels.com

Te propozycje były w ostatnich dniach tematem rozmów między partnerami społecznymi w Radzie Dialogu Społecznego.

 

Zauważamy potrzeby polskiego rynku pracy, przedsiębiorców oraz pracowników, a także najlepszy interes osób bezrobotnych, których aktywizacji zawodowo-społecznej oczekujemy dzisiaj bardziej nip kiedykolwiek.

 

Stąd powstał pięciopak rekomendacji dla rynku pracy będący zbiorem praktycznych rozwiązań opartych na doświadczeniach z zakresu aktywizacji zawodowej, mogących stanowić istotne założenia przyszłej polityki rynku pracy” - podkreśla Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP, przewodniczący podzespołu ds. reformy polityki rynku pracy RDS.

 

Propozycja „pięciopaku”, która wzbudziła wiele wątpliwości stanowi umożliwienia urzędom pracy dostęp do danych GIODO. Jak zaznaczali pomysłodawcy, obecnie przeprowadzanych przez urzędników wywiad z bezrobotnym ogranicza się do danych określających wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, doświadczenie zawodowe. To zbyt mało, by postawić trafną diagnozę i zaproponować pomoc odpowiednią do indywidualnej sytuacji życiowej bezrobotnego.

 

Zdaniem pracodawców, relacje doradców klienta z osobami bezrobotnymi nie są oparte na szczerości, co wynika chociażby z sankcji nakładanych przez urząd w przypadku zatrudnienia w szarej strefie. Stąd potrzeba dostępu do większej liczby faktycznych danych o osobie aktywizowanej, co oczywiście wymaga też przeszkolenia doradców zakresie ochrony danych osobowych.

 

Kolejna propozycja pracodawców odnosi się do katalogu form wsparcia bezrobotnych. Według ich opinii, ten obecny, nie jest dostosowany do rzeczywistych potrzeb. Często u jednej osoby występuje jednoczenie wiele barier uniemożliwiających zatrudnienie. Nie wystarczy zatem uproszony podział bezrobotnych na 3 typy.

 

Jednym z największych problemów Publicznych Służb Zatrudnienia jest to, że katalog form wsparcia nie jest dostosowany do specyfiki lokalnego rynku pracy, potrzeb pracodawców, a przede wszystkim aktywizowanych” - zauważa Tokarski.

 

Stąd pomysł otwarcia tego katalogu tak, by to dyrektor każdego urzędu mógł wybrać te, które u niego byłyby efektywne. Miałyby być też dopisane formy przewidziane w programach specjalnych, np. łączących problem bezrobocia i choroby alkoholowej. Chodzi o to, żeby urząd mógł np. kupić usługę u specjalisty zajmującego się leczeniem z alkoholizmu i to zarówno w podmiocie publicznym, jak i prywatnym.

 

Za szczególnie istotne pracodawcy uznali wsparcie niezbędne do utrzymania w zatrudnieniu osoby, która wróciła na rynek pracy. Jak zaznaczają, dziś ten okres jest za krótki, a pomoc w zasadzie żadna. To powoduje także niską efektywność finansową działań urzędu. Należałoby zatem zadbać o rozwój zawodowych osób zaktywizowanych, o jakość ich pracy. To wymaga monitorowania relacji pracodawca-pracownik i wspierania ich w sytuacjach krótkotrwałego kryzysu, np. zapobieganie konfliktom.

 

Kolejna kwestia to efektywność działania Publicznych Służb Zatrudnienia poprzez , która, zdaniem pracodawców, powinna być mierzona wysokością środków wpływających przez 12 miesięcy do budżetu państwa z tytułu zatrudnienia osoby zaktywizowanej. Powinny być one porównywane z wydatkami poniesionymi przez urząd, a więc de facto budżet państwa, na ten cel. Na początek wpływy mogłyby stanowić np. 50 proc. wydatków. Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagą fakt, że środki te pochodzą bezpośrednio z Funduszu Pracy.

 

I właśnie zmiana podmiotu dysponującego środkami tego Funduszu stanowi piątą rekomendację pracodawców. Proponuję powołanie Rady Powierniczej Funduszu Pracy, w skład której wchodziliby przedstawiciele rządu, związków zawodowych i pracodawców.

Spotykaliby się oni np. co pół roku, by analizować skuteczność funkcjonowania urzędów pracy w poszczególnych województwach i powiatach. Gdyby środki Funduszu były wydawane niezgodnie z przeznaczeniem, na początek dostawały tzw. żółtą kartkę. Gdyby sytuacja się nie poprawiła, możliwa byłaby sankcja finansowa w postaci odebrania części środków.

 

Niedopuszczalny jest dalszy brak włączenia partnerów społecznych w procesy kontrolno-decyzyjne związane z wydawaniem środków Funduszu Pracy. Dziś, nawet ich negatywne opinie co do wydatkowania środków tego funduszu celowego w sposób inny nip przeciwdziałanie bezrobociu i jego skutkom, nie stanowią przeszkody dla ministra rodziny, który wraz z ministrem finansów mają pełną autonomię w zarządzaniu środkami Funduszu Pracy. Jednocześnie nie ponoszą odpowiedzialności za negatywne czy niewystarczające skutki prowadzonej polityki” - argumentuje Tokarski w imieniu autorów „pięciopaku”.

 

Jarosław Lange, reprezentujący w zespole ds. reformy polityki rynku pracy NSZZ „Solidarność”, propozycje Pracodawców RP ocenił jako „nie mieszczące się w kanonach realności, choć pewnie są one zasadne”.

 

Przypomniał, że już kilka lat temu przygotowano projekt dysponowania środkami Funduszu Pracy przez związki i pracodawców, ale powstał problem codo formy prawnej. Z drugiej strony pojawiło się zagadnienie odpowiedzialności partnerów.

 

Jeśli chodzi o tzw. wrażliwe dane dotyczące bezrobotnego, to na dostęp do nich urzędów pracy nie pozwoli ustawa o ochronie danych osobowych. W opinii przedstawiciela Solidarności, raczej należałoby skupić się na rozmowie z bezrobotnym, co już dziś się dzieje, choć oczywiście może wyglądać różnie w różnych miejscach i przypadkach.

 

Co do działań związanych z utrzymywaniem bezrobotnych w zatrudnieniu, to nie wolno zapomnieć jak wielu jest bezrobotnych przypadek dziś na jednego pracownika Publicznych Służb Zatrudnienia. To uniemożliwia bliższą relację stron, monitorowanie dalszej sytuacji osoby zaktywizowanej. I stanowi podstawowy problem do rozwiązania.

W opinii Jarosław Lange, katalog środków aktywizacyjnych być może powinien być poszerzony, ale „wolna amerykanka”, którą proponują pracodawcy, na pewno nie byłaby dobra. Powstawałyby pytania, jak ten proces mierzyć, jak kontrolować. Zauważył też powiązanie planu finansowego Funduszu Pracy z budżetem. Przy otwartym katalogu środków, powstałyby trudności z ich dostosowaniem.

 

Przede wszystkim jednak, przy tak istotnych w funkcjonowaniu Publicznych Służb Zatrudnienia, pewnie niezbędny były pilotaż” - podsumował ekspert Solidarności.

 

Również inne związki zawodowe deklarowały ostrożność wobec propozycji pracodawców, choć nie uznały ich za niezasadne.

 

Przedstawiciel FZZ podkreślał, że aktywne formy zatrudnienia nie mają przynosić państwu dochodów, ale stanowić inwestycję w człowieka. Należy zatem skupić się na zachętach, a nie karach wobec urzędów. Za istotniejsze uznał też aktywne formy zatrudnienia, które często z pasywnymi się zderzają. Jako przykład tych drugich podał informacje o możliwości podwyższenia do tysiąca złotych zasiłku dla bezrobotnych, co w niektórych sytuacjach może utrudnić ich aktywizowanie.

 

Z kolei przedstawiciel OPZZ powiedział, że przede wszystkim należy zobowiązać pracodawców, by zgłaszali oferty zatrudnienia do powiatowych urzędów pracy. Odnosząc się do form wsparcia, jakie mogą stosować urzędy pracy, zauważył, że jest ich obecnie 36 i urzędy mają dowolność w ich wyborze. Ich poszerzenie należałoby dookreślić, by nie zapanowała zbyt duża dowolność w dysponowaniu publicznymi środkami. Nie wystarczy wskazać, jak chcą pracodawcy, że dozwolone jest wszystko, co nie jest zabronione przez prawo.

 

Co do monitorowania utrzymywania w zatrudnieniu, to, w opinii eksperta związku, można wątpić czy pracodawca byłby zainteresowany bieżącym pilnowaniem jego pracownika przez urząd pracy. Nie ma też jasności, kto miałby finansować szkolenia pracowników, ich rozwój zawodowy i w jakim kierunku.

 

Kwestią niezbędną w dyskusji o tak istotnym, jak proponują pracodawcy, wzroście kompetencji Publicznych Służb Zatrudnienia, byłoby też zwiększenie zatrudnienia w urzędach pracy, a to pociąga za sobą koszty dla budżetu państwa.

 

Do propozycji pracodawców odnieśli się też, obecni na posiedzeniu zespołu pracownicy Publiczny Służb Zatrudnienia.

 

Urzędnicy z urzędu pracy w Gryfinie zauważyli np., że urząd może pozyskiwać informacje co do stanu rodzinnego, finansowego bezrobotnego, dowiaduje się o innych jego problemach. Sami bezrobotni chętnie mówią o swoich sprawach prywatnych, wręcz intymnych, jeśli tylko kontakt doradcy z bezrobotnym jest dobry. Oczywiście doradców brakuje więc czasu na wypracowanie tego kontaktu często również.

 

Na wypełnienie kwestionariusza potrzeba zaledwie 8 minut, ale rzeczywista rozmowa to już co najmniej godzina. Jej efekty przekładają się na formy wsparcia, o ile jedna osoba może skorzystań z kilku. Jeśli bowiem np. nie posiada ona żadnych kwalifikacji, to samo kształcenie w praktyce okazuje się niewystarczające. Pracodawca żąda bowiem także doświadczenia zawodowego, a tego urząd przecież dać nie może.

 

Kolejny problem to zbyt niskie wynagrodzenie oferowane przez pracodawców.

Urzędnicy mówili też o braku takich form zachęt do zatrudnienia, jak np. dojazd do pracy, opieka nad dzieckiem, dodatek aktywizacyjny lub podobna zachęta dla osób bezrobotnych bez prawa do zasiłku.

 

Przedstawiciele urzędu pracy w Bochni zaznaczyli np., że nie można jednej miary efektywności stosowań wobec wszystkich urządów. W różnych regionach są bowiem rożne potrzeby bezrobotnych, różni pracodawcy, różna ich liczba. Do zupełnie odwrotnych skutków może też doprowadzić karanie urzędów pracy za niższą efektywność. Wtedy bowiem będą oszczędzać na bezrobotnych, stosować tanie formy wsparcia, niekoniecznie długofalowo skuteczne.

 

Otwarty katalog tych form może zaś, zdaniem urzędników, okazać się częściowo martwy, gdy niektóre okażą się nieopłacalne. Rodzi się też podejrzenie o korupcjogenność, możliwość porozumienia się z konkretnymi firmami, że będą otrzymywać zlecenia z urzędu i obie strony na tym skorzystają.

 

Odnosząc się do tzw. wrażliwych danych bezrobotnych, to urzędnicy stwierdzili, że dysponują nimi w wystarczającym zakresie. Przekazują je sami bezrobotni i to zupełnie wystarczy. Problemem jest natomiast zbyt duża liczba klientów na jednego doradcę.

 

W zasadzie wszyscy, obecni na posiedzeniu zespołu, przedstawiciele urzędów pracy uznali, że o usprawnieniu ich pracy należy rozmawiać, ale na pewno katalog ich działań powinien być precyzyjnie określony. Wszyscy powinni bowiem pracować na tych samych zasadach. Zadeklarowali też możliwość przygotowania własnych propozycji zmian i dalszej współpracy w tym zakresie ze związkami zawodowym, pracodawcami i stroną rządową.

 

Anna Grabowska


 

POLECANE
Ten młody Polak ma 16 lat. Kiedy miał 15 stworzył program rozpoznający emocje gorące
Ten młody Polak ma 16 lat. Kiedy miał 15 stworzył program rozpoznający emocje

Józef Mudrak ma 16 lat. Zbudował historię, która warta jest przed świętami chwili Waszej uwagi. Jest wyjątkowa.

Tragedia pod Warszawą. Nie żyje mężczyzna zaatakowany przez byka Wiadomości
Tragedia pod Warszawą. Nie żyje mężczyzna zaatakowany przez byka

Byk zaatakował 70-latka w miejscowości Rudnik (gm. Osieck). Niestety, mężczyzna nie przeżył ataku zwierzęcia.

Szymon Hołownia wygwizdany podczas obchodów rocznicy Powstania Wielkopolskiego Wiadomości
Szymon Hołownia wygwizdany podczas obchodów rocznicy Powstania Wielkopolskiego

Pamięć bohaterów powstania wielkopolskiego uczcili w piątek w Poznaniu uczestnicy głównych uroczystości z okazji 106. rocznicy wybuchu zrywu. Internauci zwrócili jednak uwagę na moment zaproszenia marszałka Sejmu na scenę: został wygwizdany przez uczestników obchodów.

Co dalej z TVN? Strach jest od dłuższego czasu. Ludzie się boją Wiadomości
Co dalej z TVN? "Strach jest od dłuższego czasu. Ludzie się boją"

Pracownicy TVN obawiają się przyszłości stacji - informuje serwis Wirtualne Media.

To koniec. Monika Olejnik: Chciałam się z wami pożegnać gorące
To koniec. Monika Olejnik: "Chciałam się z wami pożegnać"

Gwiazda TVN i TVN24 Monika Olejnik od lat pisała felieton w Gazecie Wyborczej. Na tym jednak koniec.

Kłopoty Lechii Gdańsk. Jest decyzja PZPN Wiadomości
Kłopoty Lechii Gdańsk. Jest decyzja PZPN

Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN po analizie nadesłanych w ramach rozszerzonego nadzoru finansowego dokumentów stwierdziła, że grająca w ekstraklasie Lechia Gdańsk oraz pierwszoligowa Kotwica Kołobrzeg nie wywiązują się z nałożonych w ramach tego nadzoru obowiązków.

Sensacja w Engelberu. 52-latek wyprzedził wszystkich Polaków pilne
Sensacja w Engelberu. 52-latek wyprzedził wszystkich Polaków

Podczas piątkowego konkursu Pucharu Kontynentalnego w szwajcarskim Engelbergu 52-letni Noriaki Kasai, zajął 14. miejsce wśród startujących 52 zawodników i zdobył awans do drugiej serii. Pozostawił w tyle polskich skoczków...

Mamy odpowiedź Marcina Romanowskiego na doniesienia prokuratury Bodnara z ostatniej chwili
Mamy odpowiedź Marcina Romanowskiego na doniesienia prokuratury Bodnara

Postanowienie o zatrzymaniu Romanowskiego i przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych klasztoru św. Stanisława oo. Dominikanów w Lublinie prokuratura wydała 19 grudnia. Informacja, jak tłumaczy prokuratura, na podstawie której dokonano przeszukania, dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać Romanowski, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie. Zapytaliśmy o to Marcina Romanowskiego.

Sylwester Telewizji Republika. Znamy gwiazdę wieczoru Wiadomości
Sylwester Telewizji Republika. Znamy gwiazdę wieczoru

Legendarna grupa Boney M. wystąpi na sylwestrze Telewizji Republika w Chełmie.

Dramat w Tyrolu. Pojechali na narty, syna i ojca porwała lawina Wiadomości
Dramat w Tyrolu. Pojechali na narty, syna i ojca porwała lawina

Góry Tyrolu, a zwłaszcza Dolina Zillertal to atrakcyjny i popularny kierunek zimowych wyjazdów wielu Polaków. Świąteczna, rodzinna wyprawa dla czwórki Austriaków skończyła się tam jednak tragicznie.

REKLAMA

Zainwestować w bezrobotnego

Dostęp do tzw. danych wrażliwych umożliwiających dogłębną diagnozę sytuacji bezrobotnych, otwarty katalog form ich wsparcia, konkretna pomoc w utrzymaniu zatrudnienia, mierzenie efektywności działań urzędów pracy i zarządzanie środkami Funduszu Pracy przez związki i pracodawców – to propozycje Pracodawców RP mające usprawnić aktywizację polskich bezrobotnych i poprawić ich dostosowanie do potrzeb rynku pracy.
 Zainwestować w bezrobotnego
/ www.pexels.com

Te propozycje były w ostatnich dniach tematem rozmów między partnerami społecznymi w Radzie Dialogu Społecznego.

 

Zauważamy potrzeby polskiego rynku pracy, przedsiębiorców oraz pracowników, a także najlepszy interes osób bezrobotnych, których aktywizacji zawodowo-społecznej oczekujemy dzisiaj bardziej nip kiedykolwiek.

 

Stąd powstał pięciopak rekomendacji dla rynku pracy będący zbiorem praktycznych rozwiązań opartych na doświadczeniach z zakresu aktywizacji zawodowej, mogących stanowić istotne założenia przyszłej polityki rynku pracy” - podkreśla Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP, przewodniczący podzespołu ds. reformy polityki rynku pracy RDS.

 

Propozycja „pięciopaku”, która wzbudziła wiele wątpliwości stanowi umożliwienia urzędom pracy dostęp do danych GIODO. Jak zaznaczali pomysłodawcy, obecnie przeprowadzanych przez urzędników wywiad z bezrobotnym ogranicza się do danych określających wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, doświadczenie zawodowe. To zbyt mało, by postawić trafną diagnozę i zaproponować pomoc odpowiednią do indywidualnej sytuacji życiowej bezrobotnego.

 

Zdaniem pracodawców, relacje doradców klienta z osobami bezrobotnymi nie są oparte na szczerości, co wynika chociażby z sankcji nakładanych przez urząd w przypadku zatrudnienia w szarej strefie. Stąd potrzeba dostępu do większej liczby faktycznych danych o osobie aktywizowanej, co oczywiście wymaga też przeszkolenia doradców zakresie ochrony danych osobowych.

 

Kolejna propozycja pracodawców odnosi się do katalogu form wsparcia bezrobotnych. Według ich opinii, ten obecny, nie jest dostosowany do rzeczywistych potrzeb. Często u jednej osoby występuje jednoczenie wiele barier uniemożliwiających zatrudnienie. Nie wystarczy zatem uproszony podział bezrobotnych na 3 typy.

 

Jednym z największych problemów Publicznych Służb Zatrudnienia jest to, że katalog form wsparcia nie jest dostosowany do specyfiki lokalnego rynku pracy, potrzeb pracodawców, a przede wszystkim aktywizowanych” - zauważa Tokarski.

 

Stąd pomysł otwarcia tego katalogu tak, by to dyrektor każdego urzędu mógł wybrać te, które u niego byłyby efektywne. Miałyby być też dopisane formy przewidziane w programach specjalnych, np. łączących problem bezrobocia i choroby alkoholowej. Chodzi o to, żeby urząd mógł np. kupić usługę u specjalisty zajmującego się leczeniem z alkoholizmu i to zarówno w podmiocie publicznym, jak i prywatnym.

 

Za szczególnie istotne pracodawcy uznali wsparcie niezbędne do utrzymania w zatrudnieniu osoby, która wróciła na rynek pracy. Jak zaznaczają, dziś ten okres jest za krótki, a pomoc w zasadzie żadna. To powoduje także niską efektywność finansową działań urzędu. Należałoby zatem zadbać o rozwój zawodowych osób zaktywizowanych, o jakość ich pracy. To wymaga monitorowania relacji pracodawca-pracownik i wspierania ich w sytuacjach krótkotrwałego kryzysu, np. zapobieganie konfliktom.

 

Kolejna kwestia to efektywność działania Publicznych Służb Zatrudnienia poprzez , która, zdaniem pracodawców, powinna być mierzona wysokością środków wpływających przez 12 miesięcy do budżetu państwa z tytułu zatrudnienia osoby zaktywizowanej. Powinny być one porównywane z wydatkami poniesionymi przez urząd, a więc de facto budżet państwa, na ten cel. Na początek wpływy mogłyby stanowić np. 50 proc. wydatków. Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagą fakt, że środki te pochodzą bezpośrednio z Funduszu Pracy.

 

I właśnie zmiana podmiotu dysponującego środkami tego Funduszu stanowi piątą rekomendację pracodawców. Proponuję powołanie Rady Powierniczej Funduszu Pracy, w skład której wchodziliby przedstawiciele rządu, związków zawodowych i pracodawców.

Spotykaliby się oni np. co pół roku, by analizować skuteczność funkcjonowania urzędów pracy w poszczególnych województwach i powiatach. Gdyby środki Funduszu były wydawane niezgodnie z przeznaczeniem, na początek dostawały tzw. żółtą kartkę. Gdyby sytuacja się nie poprawiła, możliwa byłaby sankcja finansowa w postaci odebrania części środków.

 

Niedopuszczalny jest dalszy brak włączenia partnerów społecznych w procesy kontrolno-decyzyjne związane z wydawaniem środków Funduszu Pracy. Dziś, nawet ich negatywne opinie co do wydatkowania środków tego funduszu celowego w sposób inny nip przeciwdziałanie bezrobociu i jego skutkom, nie stanowią przeszkody dla ministra rodziny, który wraz z ministrem finansów mają pełną autonomię w zarządzaniu środkami Funduszu Pracy. Jednocześnie nie ponoszą odpowiedzialności za negatywne czy niewystarczające skutki prowadzonej polityki” - argumentuje Tokarski w imieniu autorów „pięciopaku”.

 

Jarosław Lange, reprezentujący w zespole ds. reformy polityki rynku pracy NSZZ „Solidarność”, propozycje Pracodawców RP ocenił jako „nie mieszczące się w kanonach realności, choć pewnie są one zasadne”.

 

Przypomniał, że już kilka lat temu przygotowano projekt dysponowania środkami Funduszu Pracy przez związki i pracodawców, ale powstał problem codo formy prawnej. Z drugiej strony pojawiło się zagadnienie odpowiedzialności partnerów.

 

Jeśli chodzi o tzw. wrażliwe dane dotyczące bezrobotnego, to na dostęp do nich urzędów pracy nie pozwoli ustawa o ochronie danych osobowych. W opinii przedstawiciela Solidarności, raczej należałoby skupić się na rozmowie z bezrobotnym, co już dziś się dzieje, choć oczywiście może wyglądać różnie w różnych miejscach i przypadkach.

 

Co do działań związanych z utrzymywaniem bezrobotnych w zatrudnieniu, to nie wolno zapomnieć jak wielu jest bezrobotnych przypadek dziś na jednego pracownika Publicznych Służb Zatrudnienia. To uniemożliwia bliższą relację stron, monitorowanie dalszej sytuacji osoby zaktywizowanej. I stanowi podstawowy problem do rozwiązania.

W opinii Jarosław Lange, katalog środków aktywizacyjnych być może powinien być poszerzony, ale „wolna amerykanka”, którą proponują pracodawcy, na pewno nie byłaby dobra. Powstawałyby pytania, jak ten proces mierzyć, jak kontrolować. Zauważył też powiązanie planu finansowego Funduszu Pracy z budżetem. Przy otwartym katalogu środków, powstałyby trudności z ich dostosowaniem.

 

Przede wszystkim jednak, przy tak istotnych w funkcjonowaniu Publicznych Służb Zatrudnienia, pewnie niezbędny były pilotaż” - podsumował ekspert Solidarności.

 

Również inne związki zawodowe deklarowały ostrożność wobec propozycji pracodawców, choć nie uznały ich za niezasadne.

 

Przedstawiciel FZZ podkreślał, że aktywne formy zatrudnienia nie mają przynosić państwu dochodów, ale stanowić inwestycję w człowieka. Należy zatem skupić się na zachętach, a nie karach wobec urzędów. Za istotniejsze uznał też aktywne formy zatrudnienia, które często z pasywnymi się zderzają. Jako przykład tych drugich podał informacje o możliwości podwyższenia do tysiąca złotych zasiłku dla bezrobotnych, co w niektórych sytuacjach może utrudnić ich aktywizowanie.

 

Z kolei przedstawiciel OPZZ powiedział, że przede wszystkim należy zobowiązać pracodawców, by zgłaszali oferty zatrudnienia do powiatowych urzędów pracy. Odnosząc się do form wsparcia, jakie mogą stosować urzędy pracy, zauważył, że jest ich obecnie 36 i urzędy mają dowolność w ich wyborze. Ich poszerzenie należałoby dookreślić, by nie zapanowała zbyt duża dowolność w dysponowaniu publicznymi środkami. Nie wystarczy wskazać, jak chcą pracodawcy, że dozwolone jest wszystko, co nie jest zabronione przez prawo.

 

Co do monitorowania utrzymywania w zatrudnieniu, to, w opinii eksperta związku, można wątpić czy pracodawca byłby zainteresowany bieżącym pilnowaniem jego pracownika przez urząd pracy. Nie ma też jasności, kto miałby finansować szkolenia pracowników, ich rozwój zawodowy i w jakim kierunku.

 

Kwestią niezbędną w dyskusji o tak istotnym, jak proponują pracodawcy, wzroście kompetencji Publicznych Służb Zatrudnienia, byłoby też zwiększenie zatrudnienia w urzędach pracy, a to pociąga za sobą koszty dla budżetu państwa.

 

Do propozycji pracodawców odnieśli się też, obecni na posiedzeniu zespołu pracownicy Publiczny Służb Zatrudnienia.

 

Urzędnicy z urzędu pracy w Gryfinie zauważyli np., że urząd może pozyskiwać informacje co do stanu rodzinnego, finansowego bezrobotnego, dowiaduje się o innych jego problemach. Sami bezrobotni chętnie mówią o swoich sprawach prywatnych, wręcz intymnych, jeśli tylko kontakt doradcy z bezrobotnym jest dobry. Oczywiście doradców brakuje więc czasu na wypracowanie tego kontaktu często również.

 

Na wypełnienie kwestionariusza potrzeba zaledwie 8 minut, ale rzeczywista rozmowa to już co najmniej godzina. Jej efekty przekładają się na formy wsparcia, o ile jedna osoba może skorzystań z kilku. Jeśli bowiem np. nie posiada ona żadnych kwalifikacji, to samo kształcenie w praktyce okazuje się niewystarczające. Pracodawca żąda bowiem także doświadczenia zawodowego, a tego urząd przecież dać nie może.

 

Kolejny problem to zbyt niskie wynagrodzenie oferowane przez pracodawców.

Urzędnicy mówili też o braku takich form zachęt do zatrudnienia, jak np. dojazd do pracy, opieka nad dzieckiem, dodatek aktywizacyjny lub podobna zachęta dla osób bezrobotnych bez prawa do zasiłku.

 

Przedstawiciele urzędu pracy w Bochni zaznaczyli np., że nie można jednej miary efektywności stosowań wobec wszystkich urządów. W różnych regionach są bowiem rożne potrzeby bezrobotnych, różni pracodawcy, różna ich liczba. Do zupełnie odwrotnych skutków może też doprowadzić karanie urzędów pracy za niższą efektywność. Wtedy bowiem będą oszczędzać na bezrobotnych, stosować tanie formy wsparcia, niekoniecznie długofalowo skuteczne.

 

Otwarty katalog tych form może zaś, zdaniem urzędników, okazać się częściowo martwy, gdy niektóre okażą się nieopłacalne. Rodzi się też podejrzenie o korupcjogenność, możliwość porozumienia się z konkretnymi firmami, że będą otrzymywać zlecenia z urzędu i obie strony na tym skorzystają.

 

Odnosząc się do tzw. wrażliwych danych bezrobotnych, to urzędnicy stwierdzili, że dysponują nimi w wystarczającym zakresie. Przekazują je sami bezrobotni i to zupełnie wystarczy. Problemem jest natomiast zbyt duża liczba klientów na jednego doradcę.

 

W zasadzie wszyscy, obecni na posiedzeniu zespołu, przedstawiciele urzędów pracy uznali, że o usprawnieniu ich pracy należy rozmawiać, ale na pewno katalog ich działań powinien być precyzyjnie określony. Wszyscy powinni bowiem pracować na tych samych zasadach. Zadeklarowali też możliwość przygotowania własnych propozycji zmian i dalszej współpracy w tym zakresie ze związkami zawodowym, pracodawcami i stroną rządową.

 

Anna Grabowska



 

Polecane
Emerytury
Stażowe