Natalli: "Chcę być artystką, a nie celebrytką"
– Wokalistka? A nie lepiej influencerka albo instagramerka?
– Zawsze chciałam śpiewać. To jest moja pasja, moja miłość. Nie wyobrażam sobie życia bez śpiewania. Wiem, gdzie chcę iść i co chcę osiągnąć
– Jaki masz pomysł na siebie w przemyśle muzycznym?
– Miejsca na rynku muzycznym jest bardzo dużo. Każdy artysta jest inny. Ma coś do zaoferowania światu. Najważniejszą kwestią jest to, czy znajdzie sobie grupę odbiorców. Nie lubię się porównywać do innych. Tak się nie robi. Mam pomysł na siebie, którego bezpośrednio nie będę zdradzać. Zachęcam do obserwowania mojej aktywności w mediach społecznościowych.
– To będą klimaty w stylu utworu „Moment”?
– To będą inne klimaty. „Moment” jest retrospekcyjną, sensualną balladą. Mój debiutancki krążek będzie mieszanką różnych styli muzycznych.
– Będzie Ci trudniej, bo działasz na własną rękę. Zdajesz sobie z tego sprawę?
– Czy trudniej? To jest kwestia podejścia. Ciężką pracą i talentem można wiele osiągnąć. Trzeba też do tego dodać szczęście. Jest masa utalentowanych ludzi, którzy nie mają szczęścia, dlatego o nich nie słyszymy. Jak się idzie na szczyt, to nie ma co płakać, że jest ciężko.
– A Ty masz szczęście?
– Tak. Mam szczęście do poznawania odpowiednich ludzi na mojej drodze. Potrafię się znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.
– Jak udało się dziewczynie z Płocka nawiązać współpracę ze znanymi producentami z Los Angeles?
– To jest prawdziwa informacja. Wciąż współpracujemy ze sobą. Jak to się udało? Dużo szczęścia. Przypomnę, że wielokrotnie supportowałam. innych artystów.
– Np. jakich?
– Andrzej Piaseczny, Pectus, Dżem, Katarzyna Groniec, Urszula, Janusz Radek, Czesław Mozil.
– Ciekawa lista.
– Na jednym z koncertów poznałam Krzysztofa Polesińskiego, realizatora dźwięku. Krzysztof zauważył potencjał w moim głosie. Poprosił, żebym wysłała mu swoje demo. Wysłałam. On przekazał moje demo. Jak otrzymał odpowiedź, to się do mnie odezwał. Odpisał mu Sven Martin. Potem nawiązałam korespondencję mailową ze Svenem, a potem współpracę nad materiałem. Na razie planuję publikować single, potem zobaczę jaki będzie odbiór i wtedy pomyślimy o płycie.
– Twój najnowszy singiel brzmi jak z lat 90. XX wieku. Celowy zabieg?
– To mi w duszy grało. Lubię wracać do starych utworów. Taki był pomysł i wyszło bardzo dobrze
– Nie obawiasz się konkurencji ze strony młodszych koleżanek z branży?
– Nie. Kibicuję im bardzo mocno. Trzeba się otaczać mądrymi ludźmi, którzy wskażą CI odpowiednią drogę. Na swojej muzycznej drodze spotykałam ludzi, którzy chcieli mnie odciągnąć od moich planów i próbowali nakłonić mnie do swoich koncepcji, które nie były odpowiednie dla mnie. Dlatego cieszę się, że rozpoczęłam moją solową przygodę z muzyką, kiedy jestem już dojrzałą kobietą i wiem, czego chce.
– Przy utworze „Moment” współpracujesz z MIYO. Zauważyłem, że od dłuższego czasu panowie mocną siedzą w klimatach rapowych, trapowych, itp. Może chcesz pójść w tę stronę?
– Obecnie nie czuję tych muzycznych klimatów, o których wspominasz. Przede wszystkim chcę być artystką, a nie celebrytką.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak