Cukier: "Nie robimy produktu biznesowego"
– Wasza debiutancka płyta osłodzi życie słuchaczom?
Bartek Caboń: Oj nie.
– To przewrotnie (śmiech).
Amadeusz Krebs: Nazwa jest bardzo cyniczna. Nasza muzyka i teksty są słodko gorzkie. Jesteśmy ciemną stroną mocy cukru.
B.C.: Jako kostka potrafi też być chropowata.
– Na Waszym debiutanckim krążku słyszę lata 90. XX wieku. z uwzględnieniem brytyjskiej sceny elektronicznej, słyszę Rage Against The Machine. To są Wasze inspiracje muzyczne. Dobrze strzeliłem?
B.C.: Dobrze strzeliłeś. Zaskoczę Cię. Nie słucham rapu.
– Jak to?
B.C.: Czytam dużo książek. Bazuję przede wszystkim na lekturach szkolnych (śmiech). Polecam książki z okresu międzywojennego. Przede wszystkim Gustaw Herling Grudziński „Inny Świat”. Zachęcam do lektury.
– Chcecie zmienić oblicze polskiego rapu?
B.C.: Chcemy wychodzić poza szuflady. Nie chcemy mieć etykietek, które zostaną z nami do końca.
– Amadeuszu jakiej muzyki słuchają Twoi rówieśnicy?
A.K.: Generalnie słucham metalu. Lubię Bring Me The Horizon i Nine Inch Nails. To są moje ulubione kapele i największe inspiracje. Dorzuciłbym do tego muzykę elektroniczną. Nie siedzę mocno w rapie, wiele trapowych produkcji są odtwórcze.
– Coraz częściej gitara pojawia się w rapie. Zauważyliście to?
A.K.: To nie jest kwestia gitary. Producent znajduje sobie fajny sampel z gitarą i go wykorzystuje. Nie ma napinki na konkretny instrument, to ma być fajne i dobrze brzmieć.
– Nie obawiacie się, że Wasz debiut wydawniczy nie spodoba się statystycznemu odbiorcy polskiego rapu?
B.C.: Mamy innego odbiorcę, ale jeżeli udałoby się przekonać słuchacza, o którym wspomniałeś, to w porządku.
– Jest jakaś konkretna grupa odbiorców Waszych kawałków?
A.K.: Nie zastanawialiśmy się nad tym. Nie robimy produktu biznesowego.
B.C.: Nasza muzyka nie ma daty ważności. Wierzę, że ta płyta będzie równie świeża za 20 lat, tak jak jest teraz.
– Bazujecie na sentymencie do lat 90. XX wieku?
B.C.: To jest podświadome.
A.K.: Jestem zbyt młody, żeby mieć sentyment do tych latach.
– Czym dla Was są łachmany?
B.C.: Łachmany to są rzeczy zużyte. Ale dochodzi również drugi człon tej nazwy, czyli pieniądze.
– Jak będą wyglądać Wasze koncerty. Czym zaskoczycie fanów?
A.K.: Niespodzianka. Zapraszamy na koncert. Nasz skład jest rozbudowany o gitarzystę, trębacza, który gra na syntezatorach, Bartek gra na basie i śpiewa, ja gram na bębnach i syntezatorach.
B.C.: Łączymy starą szkołę z nową szkołą.
– Jesteście numerem jeden wśród zespołów grających alternatywne brzmienia, zahaczające o rap?
B.C.: Przyjdź na koncert, to się przekonasz.
– To jest muzyka dla rodzin z dziećmi?
B.C. i A.K.: Zapraszamy wszystkich czytelników na nasze koncerty, a przekonają się sami.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak