Dominikanie o konflikcie ze Stowarzyszeniem Lednica 2000: Stawianie granic nie oznacza odrzucenia [wywiad]
Stowarzyszenie Lednica 2000 im. O. Jana Góry w opublikowanym 11 stycznia obszernym oświadczeniu oskarża duszpasterzy lednickich i władze poznańskich dominikanów o próbę zawłaszczenia Lednicy i Spotkań Lednickich oraz eliminację większości świeckich zaangażowanych w to dzieło, w tym członków Stowarzyszenia. Co się dzieje na Lednicy?
O. Wojciech Surówka: Jedną rzecz warto na wstępie zaznaczyć: grono osób organizujące spotkanie lednickie jest dużo szersze niż Stowarzyszenie Lednica 2000. Stowarzyszenie, powołane przez o. Jana Górę w 2002 r. to pewna instytucja, która - będąc oczywiście częścią całego środowiska związanego z Lednicą - miała też wobec niego pełnić funkcję służebną jeśli chodzi o zabezpieczanie pewnych kwestii administracyjno–prawnych. Tak więc Stowarzyszenie, w którym aktywnie działa ok. 30 osób, nie reprezentuje całej grupy ludzi, którzy organizują i od lat organizowali spotkania Lednickie.
Druga rzecz, którą trzeba podkreślić: nie ma i nigdy nie było konfliktu między dominikanami a całym środowiskiem świeckich zaangażowanych w dzieło Lednicy. Współpracujemy z wieloma osobami. Zawsze też deklarowaliśmy chęć współpracy ze Stowarzyszeniem. Problem polega na tym, że obecna forma naszej współpracy wymaga zmiany, w sensie doprecyzowania wzajemnych relacji oraz dookreślenia kompetencji i odpowiedzialności każdej ze stron. Dotyczy to po pierwsze kwestii duszpasterskich i personalnych wokół dzieła Lednicy, po drugie – kwestii administracyjno–prawnych. Na tym tle nie możemy dojść do porozumienia z kilkuosobowym Zarządem Stowarzyszenia.
Jak ta współpraca miała wyglądać w zamyśle o. Jana Góry?
O. Michał Śliż: O. Jan był twórcą spotkań lednickich, duszpasterzem całego środowiska i jednocześnie założycielem i prezesem Stowarzyszenia. Spajał wszystko swoją osobą. Nie byłoby Lednicy i całego tego duszpasterstwa, gdyby nie Jan Góra. Jan Góra, dominikanin. Niezależnie od tego, że w swoich niektórych wypowiedziach na temat Lednicy o. Góra dystansował się od swoich współbraci, sam przecież był dominikaninem, członkiem poznańskiego klasztoru. Bez tego nie miałby przecież żadnej misji do organizacji tych spotkań. W oczywisty sposób o. Góra był przedstawicielem Polskiej Prowincji Dominikanów do organizacji tego dzieła.
Pierwsza Lednica zorganizowana została w 1997 r. Początkowo absolutnie wszystko oparte było na poznańskim klasztorze. Z czasem, gdy przedsięwzięcie się rozrastało, zaistniała potrzeba, by ubrać je w jakąś formę prawną. Stowarzyszenie Lednica 2000 powstało w 2002 r. Umowa między Stowarzyszeniem a dominikanami, którą interpretujemy jako formę zabezpieczenia klasztoru (umowa precyzuje, że właścicielem ośrodka nad Lednicą jest zakon, który przekazuje ten teren Stowarzyszeniu na 15 lat w nieodpłatne użytkowanie) zawarta została dopiero w 2012 r. Dotyczy ona jednak tylko i wyłącznie kwestii administracyjno–prawnych. W żaden sposób nie określa wzajemnych relacji w wymiarze duszpasterskim. Dopóki żył o. Jan, relacje te układały się spontanicznie, w oparciu o jego autorytet. Po jego śmierci w 2015 r. z czasem stawało się dla nas coraz bardziej oczywiste, że należy dookreślić a może wręcz wypracować na nowo charakter naszej współpracy.
O. Wojciech Prus: Po śmierci o. Jana oprócz tej umowy i statutu Stowarzyszenia nie zostało żadne formalne sformułowanie dotyczące sposobu funkcjonowania Lednicy. Nie było nic. Wszystko o. Jan miał w sobie i wszystko zostało w ludziach, którzy z nim współpracowali.
Jak wyglądały relacje między Stowarzyszeniem a dominikanami po śmierci o. Jana Góry?
O. Wojciech Prus: Po śmierci o. Jana zostałem głównym duszpasterzem Lednicy. Byłem nazywany jego następcą. Trzeba sobie wyobrazić sytuację takiego środowiska po śmierci charyzmatycznego założyciela dzieła, które dla wielu ludzi było niejako sensem ich życia. W sensie emocjonalnym dla części osób z tego grona nadal duszpasterzem był o. Jan, a my jako dominikanie w najlepszym wypadku funkcjonowaliśmy jako jego wikariusze. Kontrolę – niejako odruchowo, może nawet bez uświadamiania sobie tego - sprawowały starsze osoby, które od lat współpracowały z o. Górą. Mówiono mi: „może ojciec być sobą, ale… o. Jan zrobiłby tak i tak”. Przyjmowałem to jako coś naturalnego i w tym pierwszym okresie zrozumiałego. Miałem świadomość, że potrzebny jest pewien okres przejściowy. Według naszej koncepcji ten okres przejściowy zakończyć się miał powstaniem klasztoru dominikanów nad Lednicą, tak, by dalsza misja duszpasterska prowadzona być mogła w oparciu o istniejącą na Lednicy wspólnotę klasztoru.
O. Michał Śliż: Stowarzyszenie nie ma i nie może mieć żadnej misji kanonicznej do prowadzenia dzieł duszpasterskich. Ta misja jest po stronie klasztoru – zarówno jeśli chodzi o duże spotkania, jak i całe duszpasterstwo na Lednicy. Rolą Stowarzyszenia mogłyby być natomiast kwestie administracyjno–prawne, służące zabezpieczeniu tej działalności.
O. Wojciech Prus: Tymczasem jednak te odpowiedzialności się mieszały, co było dla nas, formalnych duszpasterzy, ogromnie trudne. Staraliśmy się w tym okresie – który jak zakładaliśmy miał być przejściowy – nie uronić nic z dziedzictwa o. Jana, choć i tak byliśmy nieustannie krytykowani za rozmaite błędy i niedociągnięcia. Sytuacji nie ułatwiał fakt wewnętrznego skłócenia i poważnych sporów w łonie środowiska lednickiego. Próbowaliśmy reorganizować model zarządzania od strony duszpasterskiej. Powołaliśmy Radę Lednicy, w której skład wchodziły rozmaite osoby zaangażowane w to dzieło, w tym zarząd Stowarzyszenia i jego komisja rewizyjna.
Problem zaczął być naprawdę poważny, gdy ten „okres przejściowy” zaczął się przedłużać. Okazało się, że z Rady Lednicy zaczęli odchodzić młodzi ludzie, którzy twierdzili, że ich głos się nie przebija, gdyż Rada jest zbyt zdominowana przez Zarząd Stowarzyszenia. Mnie osobiście również to dużo kosztowało. Wytrzymałem 4 lata po czym poprosiłem prowincjała o zmianę. Mieliśmy jednak coraz większą świadomość, że konieczna jest zmiana nie tyle personalna co instytucjonalna, gdyż w tym modelu emocjonalnym, w którym duszpasterzem Lednicy jest wciąż o. Jan, nie będziemy w stanie znaleźć młodszych braci, którzy będą chcieli tam iść i posługiwać. Nikt tego po prostu nie wytrzyma.
O. Wojciech Surówka: Spotkanie Młodych powinno być spotkaniem, w którym głos ludzi młodych jest istotny. Część członków Stowarzyszenia, przy wszystkich swoich zasługach, nie mieści się już w tej kategorii.
O. Michał Śliż: Lednica prowadzona przez o. Jana Górę cały czas się zmieniała. On odczytywał znaki czasu, nie konserwował swoich pomysłów. Na tym też polega wierność jego dziedzictwu. W 2018 r. kapituła naszej prowincji jasno wypowiedziała się na temat Lednicy: jest to dla nas ważne dzieło, chcemy je kontynuować. Widzimy sens pracy z młodzieżą i z całym środowiskiem lednickim, również z tymi wszystkimi, którzy byli u jego początków. Wszystkich ich szanujemy, wiemy, że mogą się podzielić dobrymi pomysłami. Absolutnie doceniamy wszystkich ofiarodawców, którzy zostawili na Lednicy część swojej pracy i swego dorobku. Natomiast odczytując to, co dzieje się we współczesnym świecie, stwierdzamy, że potrzebna jest zmiana i zakończenie okresu przejściowego, w którym nie do końca wiadomo, kto za co odpowiada.
Dom zakonny dominikanów na Polach Lednickich, będący domem filialnym klasztoru poznańskiego zaczął powstawać w 2019 r. Zamieszkało w nim kilku braci z nowym duszpasterzem o. Wojciechem Surówką. Nie rozwiązało to jednak istniejących problemów.
Wspominają ojcowie o rozdźwięku jeśli chodzi o kwestie duszpasterskie. Na czym polegają problemy natury administracyjno–prawnej?
O. Wojciech Surówka: Dla nas kwestie duszpasterskie są dużo ważniejsze, natomiast, jak mówi św. Tomasz – łaska buduje na naturze. Jeśli w kwestii materialnej jest nieporządek, trudno jest prowadzić duszpasterstwo. Pewne obietnice składane przez Stowarzyszenie jeśli chodzi o kwestie administracyjno–prawne nie zostały po prostu wypełnione.
o. Michał Śliż: Jeśli po 10 latach budynki nad Lednicą, będące w zarządzie Stowarzyszenia zgodnie z umową z 2012 r., nadal nie spełniają norm prawnych i nie mogą być formalnie oddane do użytkowania – to jest to jednak pewien problem. Nie możemy prowadzić działalności duszpasterskiej i zapraszać ludzi do budynku, w którym nie da się zapewnić im realnego i prawnego bezpieczeństwa.
Inny problem to sprawozdania finansowe. Gdy przyszedłem do Poznania jako przeor w 2019 r. okazało się, że brakuje takich sprawozdań co do działalności Stowarzyszenia za minione lata. Terminy tych sprawozdań nie są dotrzymywane. Dotyczy to również minionego roku. Członkowie stowarzyszenia mówili w mediach o tym, że klasztor otrzymywał o nich regularnie sprawozdania finansowe. Nie są to informacje prawdziwe. Sprawozdania otrzymywaliśmy po naszych usilnych prośbach a w zasadzie żądaniach. Nie ma co ukrywać, że wszystkie te sytuacje budzą w nas nieufność.
Jak wyglądają zależności finansowe między dominikanami a Stowarzyszeniem?
O. Michał Śliż: Zależność finansową określa umowa. Jest to standardowa umowa o użyczeniu. Poza nią dominikanie nie mają żadnych innych relacji finansowych ze Stowarzyszeniem. Oznacza to również, że nie mają wpływu na to jak Stowarzyszenie zarządza swoimi finansami. W związku z tym, w sytuacji braku porozumienia między nami, jesteśmy przekonani, że słuszne jest wycofanie się dominikanów ze zbiórek organizowanych przez Stowarzyszenie. W przeciwnym razie oznaczałoby to, że autorytetem zakonu wspieramy zbiórki funduszy, o których przeznaczeniu zakon nie może w żaden sposób decydować.
Zdaniem Stowarzyszenia bezpośrednią przyczyną konfliktu na Lednicy jest wasza chęć wcześniejszego rozwiązania obowiązującej od 2012 r. umowy.
O. Michał Śliż: Umowa zawarta w 2012 r. obowiązuje do roku 2027. Analizując z braćmi całokształt sytuacji na Lednicy po śmierci o. Jana doszliśmy do wniosku, że dla dobra tego duszpasterstwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację Kościoła w Polsce i sytuację młodzieży – nie warto tak długo czekać. Dlatego wystąpiliśmy z inicjatywą ułożenia naszych relacji na nowo.
O. Wojciech Surówka: Pierwszą propozycję polubownego rozwiązania umowy skierowaliśmy do Stowarzyszenia w lutym 2021 r. Proponowaliśmy, że weźmiemy odpowiedzialność za sprawy administracyjne, gdyż byliśmy przekonani, że proces oddawania do użytku obiektów nad Lednicą można przeprowadzić sprawniej i efektywniej. Udało się nam to zresztą w przypadku jednego z budynków, w czasie, gdy bracia mieszkali na Polach Lednickich. Już wówczas jednak, w ramach tamtej propozycji skierowaliśmy do Stowarzyszenia zaproszenie do dalszego uczestnictwa w dziele apostolskim, które zapoczątkował o. Jan Góra. Powtarzamy to od lutego zeszłego roku.
O. Michał Śliż: Wszystkie nasze propozycje, wbrew temu, co czytam w mediach, miały na celu wypracowanie porozumienia poprzez umowę współpracy. Nigdy nie zamierzaliśmy po prostu rozwiązać umowy i rozstać się ze Stowarzyszeniem, a tym bardziej z wszystkimi świeckimi tworzącymi środowisko lednickie. Po to, by nie było nieporozumień i by nikt się nie bał, proponowaliśmy nawet, że starą umowę rozwiążemy w tym samym dniu, w którym podpisana będzie nowa.
Z jakiegoś jednak powodu, przyznam, że dla mnie niezrozumiałego, stowarzyszenie nie chce tej zmiany. Najwyraźniej, zdaniem zarządu, wszystko w naszych wzajemnych relacjach znakomicie funkcjonuje. Problem jest w nas – bo my to widzimy inaczej…
W swoim oświadczeniu Stowarzyszenie twierdzi, że z waszej strony zostało mu postawione ultimatum. Odbiera też z ubolewaniem i zgorszeniem fakt, że na Polach Lednickich nie można obecnie sprawować sakramentów i brakuje tam opieki duszpasterskiej, od czasu, gdy 11 lipca 2021 r. dominikanie opuścili to miejsce.
O. Michał Śliż: Każdy, kto ma jakieś doświadczenie negocjacyjne, wie, że nie można rozmawiać w nieskończoność. Potrzebne są jakieś ramy czasowe. Zaproponowaliśmy w lutym, że dajemy sobie czas do końca czerwca. Poinformowaliśmy też, że nie widzimy możliwości, po prostu nie mamy siły na to, by funkcjonować nadal na starych zasadach. Zapowiedzieliśmy, że w tej sytuacji bracia mieszkający na Polach Lednickich wrócą do klasztoru poznańskiego. Zawieszona zatem zostanie działalność domu filialnego nad Lednicą i – już na mocy kanonicznej – działalność duszpasterska. Można to odczytać jako ultimatum. Natomiast jest to absolutnie standardowa procedura negocjacji i rozmów, jaką się dziś stosuje.
O. Wojciech Surówka: Po pierwsze - Pola Lednickie nie są parafią. Opiekę duszpasterską na tym terenie normalnie sprawują okoliczne parafie. Po drugie – nigdy nie zawiesiliśmy pracy duszpasterskiej ze środowiskiem lednickim. W Poznaniu sprawowana jest regularnie Msza św., w której uczestniczą członkowie tego środowiska, prowadzona jest formacja oraz przygotowania do kolejnych spotkań lednickich. Po trzecie – to nie my poprosiliśmy o zawieszenie sprawowania sakramentów na Polach Lednickich. Jest to decyzja ordynariusza miejsca, czyli abp. Wojciecha Polaka, co zostało zresztą wyjaśniane podczas spotkania u Księdza Prymasa. Uczestniczyliśmy w tym spotkaniu m.in. razem z zarządem Stowarzyszenia. Opuszczenie Lednicy przez dominikanów będące prostą konsekwencją braku porozumienia między nami doprowadziło do zawieszenia posługi sakramentalnej. Wynika to z odpowiedzialności biskupa miejsca, który może powierzyć Najświętszy Sakrament jedynie kapłanom.
Mówią Ojcowie o spotkaniu z Księdzem Prymasem. Czy było więcej takich spotkań?
O. Michał Śliż: Oczywiście. Od lutego 2021 r. co najmniej dziesięć. Usiłując wypracować porozumienie spotykaliśmy się z przedstawicielami Stowarzyszenia również z udziałem negocjatorów. Ostatnie spotkanie odbyło się u Księdza Prymasa 28 października 2021 r.
Czy dialog między wami nadal trwa?
O. Wojciech Surówka: Mam wrażenie, że już nie. Wymieniamy tylko oświadczenia i listy.
O. Michał Śliż: My jesteśmy gotowi do rozmów. Ale to obie strony muszą realnie tego chcieć. Czytam w oświadczeniu, że Stowarzyszenie jest nieustannie otwarte na dialog, ale przecież wiem, jak wyglądały te nasze spotkania. Warto o to zapytać choćby negocjatorów, którzy nam pomagali w tym procesie. „Dialog” w wydaniu członków Stowarzyszenia zakładał, że będą współpracować, jeśli druga strona podporządkuje się ich wizji.
Jeszcze w czerwcu umówiliśmy się, że dopóki trwają rozmowy nie będziemy komentować sprawy w mediach. Podczas spotkania u Księdza Prymasa członkowie Stowarzyszenia stwierdzili, że nigdy takiej umowy między nami nie było a ponad to oni nie gwarantują, że nie zwrócą się do mediów. Trudno się tak rozmawia.
Warto też dodać, że to my, dominikanie, byliśmy inicjatorami niemal wszystkich wspomnianych spotkań.
Co dalej? Jak wyobrażacie sobie przyszłość wzajemnych relacji?
O. Wojciech Surówka: Można powiedzieć, że na obecnym etapie utraciliśmy zaufanie do instytucji, jaką jest Stowarzyszenie Lednica 2000, co nie oznacza, że nie możemy dalej współpracować z tym środowiskiem i osobami, które je tworzą. Nie wyobrażamy sobie jednak współpracy na dotychczasowych zasadach.
O. Wojciech Prus: Nie wyobrażamy sobie, że na Lednicy nie można wprowadzić żadnych zmian, które mogłyby być interpretowane jako odejście od charyzmatu i wizji o Jana Góry. To nie o. Jan ma być punktem odniesienia ale Chrystus i Kościół.
O. Wojciech Surówka: Bardzo chciałbym w tym kontekście podkreślić jedną rzecz, która wydaje się trudna do przyjęcia dla drugiej strony: stawianie granic nie oznacza odrzucenia. Myślę, że dawaliśmy temu wielokrotnie wyraz.
W naszym ostatnim liście skierowanym do Stowarzyszenia 5 stycznia br., opublikowanym 12 stycznia na naszej stronie, deklarujemy chęć organizowania dalej spotkań na Polach Lednickich z szeroko pojętym środowiskiem lednickim. Zwracamy się z pytaniem do Stowarzyszenia jako do organizacji, która użytkuje ten teren, czy go udostępni.
List zawiera też propozycję, która sformułowana została na jednym z naszych ostatnich spotkań negocjacyjnych. Polega ona na stworzeniu nowej Rady Lednickiej – organu, który zapewniałby ciągłość organizowania spotkań lednickich. Ta propozycje początkowo przyjęta została pozytywnie przez obie strony negocjacji, później Stowarzyszenie się z tego wycofało. W tym momencie ponawiamy ją. Zapraszamy Stowarzyszenie do szerokiego forum, gdzie wspólnie z całym środowiskiem chcielibyśmy się zastanowić nad przyszłością Lednicy.
Z naszej strony zresztą konkretne propozycje padały wielokrotnie. Widzielibyśmy np. rolę Stowarzyszenia w tworzeniu na Lednicy Instytutu Chrztu Polski, swoistego miejsca pamięci, w którym znalazłaby się również przestrzeń dla upamiętnienia osoby i dziedzictwa o. Jana Góry. Szkoda, że te propozycje jak dotąd nie zostały poważnie podjęte.
W swoim oświadczeniu Stowarzyszenie stwierdza, że ogłoszenie hasła XXVI Spotkania Młodych nad Lednicą, które tym razem dominikanie mają współorganizować z Papieskimi Dziełami Misyjnymi, rozumie jako wolę samodzielnej organizacji, bez udziału Stowarzyszenia, choć z wykorzystaniem symboli do niego należących. Jak Ojcowie odniosą się do tego stwierdzenia?
Michał Śliż OP: Rzeczywiście Stowarzyszeniu zlecana była organizacji spraw w wymiarze cywilno-prawnym. Jak już wspominałem jednak, nie ma ono misji kanonicznej do organizacji wydarzeń czy spotkań religijnych. W mediach ogłosiliśmy to co - jak odczytujemy - leży w naszej kompetencji: termin i temat. Nie poruszaliśmy kwestii organizacyjnych, zwłaszcza, że nie mieliśmy jasnej odpowiedzi ze strony Stowarzyszenia dotyczącej użyczenia Pól Lednickich. Zresztą nie mamy tej odpowiedzi dotąd.
Co do symboli – przypomnę, że zarówno sama ryba stojąca na Polach Lednickich, jak i jej projekt nie jest własnością Stowarzyszenia. Co do innych symboli – można je zmienić, jeśli zajdzie taka konieczność.
Czy chcecie wrócić na Pola Lednickie?
O. Michał Śliż: Tak, chcemy. Wrócimy, gdy to będzie możliwe w wymiarze kanonicznym i cywilno – prawnym. A mówiąc konkretnie – jeśli uda nam się dojść do porozumienia ze Stowarzyszeniem i podpisać nową umowę.
A jeśli to się nie uda i jeśli nie będzie woli współpracy ze strony Stowarzyszenia?
O Michał Śliż: Będziemy wówczas kontynuować prace ze środowiskiem lednickim w Poznaniu i dalej przygotowywać spotkania lednickie. Mamy różne możliwości działania ale nie chcę o nich teraz mówić. Naprawdę liczymy na jakiś krok ze strony Stowarzyszenia. Mamy świadomość, że Lednica jest dla tych ludzi bardzo ważna, że jest niejako ich domem. Tym bardziej jest dla mnie niezrozumiałe trwanie w impasie. Tej sytuacji nie da się „przeczekać”. Z czasem nasza umowa wygaśnie. To co, robimy dziś doprowadzi nas albo do owocnej współpracy albo – do rozstania. Mamy jednak nadzieję na pozytywny scenariusz.
Co z organizacją najbliższego i zapowiedzianego już spotkania lednickiego? Co w sytuacji, gdy Stowarzyszenie nie zgodzi się udostępnić terenu?
Wojciech Surówka OP: Przygotowania programowe do czerwcowego spotkania Młodych trwają. Miejsce i formę ze względu na konflikt ze Stowarzyszeniem będziemy dookreślać. Sprawa Lednicy i spotkań będzie omawiana na Kapitule naszej Prowincji, którą rozpoczniemy w poniedziałek 24 stycznia.
Rozmawiała Maria Czerska