Franciszek o kapłaństwie: Cztery wymiary bliskości
"Dwa rodzaje ucieczki"
Dzieląc się własnymi doświadczeniami życia kapłańskiego i towarzyszenia innym kapłanom, Ojciec Święty zwrócił uwagę, że stoimy obecnie w obliczu „zmiany epoki”. Niektórzy duchowni próbują stawiać jej czoło, kryjąc się za skodyfikowanymi formami, zakotwiczonymi w przeszłości, które mają im zapewnić „ochronę przed ryzykiem”. Inni z kolei przejawiają „przesadny optymizm”, który „«uświęca» ostatnią nowość jako to, co jest naprawdę prawdziwe, pogardzając w ten sposób mądrością lat”. Są to jednak „dwa rodzaje ucieczki”, dwie „postawy najemnika, który widzi nadchodzącego wilka i ucieka: ucieka w przeszłość lub ucieka w przyszłość”, z których żadna „nie prowadzi do dojrzałych rozwiązań”.
- Podoba mi się natomiast postawa rodząca się z ufnego podejmowania rzeczywistości, zakotwiczona w mądrej i żywej Tradycji Kościoła, który może sobie pozwolić na wypłynięcie na głębię bez lęku. Czuję, że Jezus, w tym momencie dziejowym zaprasza nas ponownie, abyśmy „wypłynęli na głębię” z ufnością, że On jest Panem dziejów, i że prowadzeni przez Niego, będziemy potrafili rozeznać perspektywę, do której trzeba dążyć – wskazał papież. Rozeznawanie woli Bożej oznacza „uczenie się interpretowania rzeczywistości oczami Pana. Wyklucza to poszukiwanie „szybkiego i uspokajającego wyjścia, kierując się ideologią chwili lub gotową odpowiedzią”.
Chrzest jako pierwszy
Franciszek podkreślił, że „życie kapłana jest przede wszystkim historią zbawienia osoby ochrzczonej”, gdyż „każde szczególne powołanie, w tym także do sakramentu święceń, jest dopełnieniem chrztu świętego”. – Zawsze jest wielką pokusą, aby żyć kapłaństwem bez chrztu, to znaczy nie pamiętając, że naszym pierwszym powołaniem jest powołanie do świętości. Być świętym oznacza upodobnić się do Jezusa i pozwolić, aby nasze życie było zgodne z Jego uczuciami. Tylko wtedy, gdy staramy się miłować tak, jak miłował Jezus, czynimy widzialnym również Boga i w ten sposób realizujemy nasze powołanie do świętości. Słusznie przypominał nam święty Jan Paweł II, że „kapłan – tak jak Kościół – powinien pogłębiać świadomość, że sam musi być nieustannie ewangelizowany” – zaznaczył Ojciec Święty.
Wskazał, że kapłaństwo potrzebuje solidnych fundamentów. Wymienił cztery postawy, „które nadają solidność osobie kapłana”. Nazwał je „«czterema bliskościami», ponieważ są one zgodne ze stylem Bożym, który jest zasadniczo stylem bliskości”.
Bliskość względem Boga
Pierwszą jest bliskość względem Boga. Kapłan jest zaproszony przede wszystkim do pielęgnowania zażyłości z Bogiem, by z tej relacji „czerpać wszystkie siły potrzebne do pełnienia swojej posługi”. – Bez znaczącej relacji z Panem nasza służba skazana jest na jałowość. Nasza bliskość z Jezusem, kontakt z Jego Słowem, pozwala nam porównywać nasze życie z Jego życiem i uczyć się nie być zgorszonymi tym, co nas spotyka, bronić się przed „skandalami”. Tak, jak to było w przypadku Mistrza, będziecie przeżywać chwile radości i uczt weselnych, cudów i uzdrowień, rozmnożenia chlebów i odpoczynku. Będą chwile, kiedy będziemy mogli być chwaleni, ale będą też chwile niewdzięczności, odrzucenia, zwątpienia i samotności, aż do tego stopnia, że trzeba będzie powiedzieć: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” – przestrzegł papież.
Podkreślił, że wiele kryzysów kapłańskich ma swe źródło „w niedostatecznym życiu modlitewnym, w braku zażyłości z Panem, w sprowadzeniu życia duchowego do zwykłej praktyki religijnej”. – Bez zażyłości modlitwy, życia duchowego, konkretnej bliskości Boga poprzez słuchanie Słowa, celebracji eucharystycznej, milczenia adoracji, zawierzenia się Maryi, mądrego towarzyszenia przewodnika duchowego, sakramentu pojednania, bez tych „bliskości” kapłan jest, że tak powiem, tylko znużonym robotnikiem, który nie korzysta z dobrodziejstw przyjaciół Pana – tłumaczył Franciszek, dodając, że nazbyt często „w życiu kapłańskim praktykuje się modlitwę jedynie jako obowiązek, zapominając, że przyjaźń i miłość nie mogą być narzucone jako reguła zewnętrzna, lecz są fundamentalnym wyborem naszego serca”.
Zwrócił przy tym uwagę, że kapłan musi mieć serce dostatecznie „poszerzone”, by „uczynić miejsce dla bólu powierzonego mu ludu, a jednocześnie, jak strażnik, ogłaszać jutrzenkę Bożej łaski, która objawia się właśnie w tym cierpieniu”. – Ogarnięcie, zaakceptowanie i przedstawienie własnej nędzy w bliskości z Panem będzie najlepszą szkołą, aby móc, krok po kroku, uczynić miejsce dla wszystkich nędz i bólów, z którymi będzie się stykał codziennie w swojej posłudze, aż do upodobnienia się do serca Chrystusa. A to przygotuje kapłana także do innej bliskości: bliskości względem ludu Bożego – analizował Ojciec Święty. Zapewnił, że w zażyłości z Bogiem „nie lękamy się już upodobnienia do Jezusa Ukrzyżowanego, czego wymaga się od nas w obrzędzie święceń kapłańskich”.
Bliskość względem biskupa
Drugą postawą jest bliskość względem biskupa, związana z posłuszeństwem. – Jako Kościół zbyt często, także i dzisiaj, nadawaliśmy posłuszeństwu interpretację daleką od przesłania Ewangelii. Posłuszeństwo nie posiada znamienia dyscyplinarnego, lecz jest najgłębszą cechą więzi, która łączy nas w komunii. Być posłusznym oznacza nauczyć się słuchać i pamiętać, że nikt nie może twierdzić, iż jest dysponentem woli Bożej, i że można ją zrozumieć tylko poprzez rozeznanie. Posłuszeństwo jest więc wsłuchiwaniem się w wolę Bożą, którą rozeznajemy właśnie w pewnej więzi – wyjaśnił papież.
Zaznaczył, że biskup „pozostaje dla każdego prezbitera i dla każdego Kościoła partykularnego więzią, która pomaga rozeznawać wolę Bożą”. A jednocześnie „sam biskup może być narzędziem tego rozeznania tylko wtedy, gdy on również wsłuchuje się w realia swoich prezbiterów i powierzonego mu świętego ludu Bożego”.
Posłuszeństwo „może być również konfrontacją, słuchaniem i, w niektórych przypadkach, napięciem”. – Wymaga to od księży modlitwy za biskupów oraz wyrażania swoich opinii z szacunkiem i szczerością. Wymaga to także od biskupów pokory, umiejętności słuchania, samokrytyki i przyjmowania pomocy – stwierdził Franciszek.
Bliskość z innymi kapłanami
Trzecim wymiarem jest braterska bliskość między prezbiterami, która, podobnie jak posłuszeństwo, nie może być nikomu narzucona z zewnątrz. Braterstwo bowiem „jest świadomym wyborem, by dążyć do świętości wraz z innymi, a nie w samotności”. Jego cechy są związane z miłością, której „mapę” zostawił św. Paweł Pierwszego Listu do Koryntian, wskazując w 13. rozdziale, do czego powinno dążyć braterstwo.
Ojciec Święty zauważył, że aby poczuć się częścią wspólnoty, „nie trzeba zakładać masek, które oferują jedynie zwycięski obraz nas samych. To znaczy, że nie musimy się chwalić, ani tym bardziej unosić się pychą, ani, co gorsza, przyjmować postaw agresywnych, nie szanując tych, którzy nas otaczają. Bo kapłan, jeśli ma się czym chlubić, to miłosierdziem Pana. Zna swój grzech, swoją nędzę i swoje ograniczenia, ale doświadczył, że tam, gdzie obfitował grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska; i to jest jego pierwsza dobra nowina”.
Przyznał, że „wszyscy wiemy, jak trudne może być życie we wspólnocie, dzielenie codzienności z tymi, których chcieliśmy uznać za braci”. – Lubię myśleć o miłości braterskiej jako o miejscu, gdzie ćwiczy się ducha, gdzie dzień po dniu konfrontujemy się z samymi sobą i mamy termometr naszego życia duchowego – powiedział papież, dodając, że „miłość braterska w przypadku kapłanów nie pozostaje zamknięta w małej grupie, ale wyraża się jako miłość pasterska, która pobudza do jej konkretnego przeżywania w misji”.
Zaznaczył, że „tam, gdzie działa kapłańskie braterstwo i istnieją więzy prawdziwej przyjaźni, możliwe jest również przeżywanie wyboru celibatu z większą pogodą ducha”. – Celibat jest darem, który Kościół łaciński bardzo sobie ceni, ale jest to dar, który, aby mógł być przeżywany jako uświęcenie, wymaga zdrowych relacji, relacji prawdziwego szacunku i prawdziwego dobra, które mają swoje korzenie w Chrystusie. Bez przyjaciół i bez modlitwy, celibat może stać się ciężarem nie do zniesienia i zaprzeczeniem samego piękna kapłaństwa – przekonywał Franciszek.
Bliskość z ludźmi
Czwartą postawą jest bliskość z ludźmi. Ta „relacja ze Świętym Ludem Bożym” jest dla każdego kapłana „nie obowiązkiem, lecz łaską”. Miejsce każdego kapłana jest pośród ludzi, dlatego „aby na nowo zrozumieć tożsamość kapłaństwa, trzeba dzisiaj żyć w ścisłej relacji z realnym życiem ludzi, obok nich, bez żadnej drogi ucieczki”. Bliskość ta zachęca i wymaga, aby duchowni wprowadzili w życie „styl Pana, który jest stylem bliskości, współczucia i czułości”, by byli nie sędziami, lecz Dobrymi Samarytanami, którzy rozpoznają „rany swojego ludu”.
- Lud Boży ufa, iż znajdzie pasterzy na wzór Jezusa - a nie „urzędników państwowych” czy „fachowców od sacrum” - pasterzy, którzy wiedzieliby o współczuciu i chwilach sposobnych; ludzi odważnych, zdolnych zatrzymać się przed zranionymi i wyciągnąć do nich rękę; ludzi kontemplacyjnych, którzy w swojej bliskości z ludem mogą głosić nad ranami świata czynną moc Zmartwychwstania – zauważył Ojciec Święty, dodając, że ta bliskość wzbudza poczucie przynależności „do Świętego Wiernego Ludu Bożego”.
– Ta przynależność z kolei będzie stanowiła środek zaradczy na wypaczenie powołania, rodzące się właśnie z zapomnienia, że życie kapłańskie należy do innych - do Pana i do osób które On nam powierzył. To zapomnienie leży u podstaw klerykalizmu i jego następstw. Klerykalizm jest deprawacją, ponieważ jest zbudowany na „dystansie”. Kiedy myślę o klerykalizmie, myślę także o klerykalizacji świeckich: o promowaniu małej elity, która wokół kapłana wypacza także jego własną podstawową misję – podkreślił papież.
Na zakończenie zachęcił biskupów i kapłanów do zadania sobie pytania, jak przeżywają te cztery wymiary bliskości, kształtujące życie kapłańskie.