[wywiad] Ksiądz trirytualista: Dzieci ukraińskie będą pamiętać dwie rzeczy - kto zrzucał bomby i kto pomagał

„Dzieci ukraińskie z wojny będą pamiętać dwie rzeczy: kto zrzucał bomby i kto pomagał. I myślę, że to zaowocuje w późniejszych relacjach polsko-ukraińskich” – mówi w rozmowie z KAI ks. Marek Blaza, jezuita, który jako kapłan trirytualista posługuje w parafii greckokatolickiej w Warszawie.
uchodźcy z Odessy na Dworcu Głównym PKP w Przemyślu [wywiad] Ksiądz trirytualista: Dzieci ukraińskie będą pamiętać dwie rzeczy - kto zrzucał bomby i kto pomagał
uchodźcy z Odessy na Dworcu Głównym PKP w Przemyślu / PAP/Darek Delmanowicz

Dorota Giebułtowicz: Jest ksiądz jezuitą trirytualistą. Co to oznacza?

Ks. Marek Blaza SJ: To znaczy, że otrzymałem prawo do sprawowania sakramentów oraz innych czynności liturgicznych w trzech rytach: bizantyjsko-ukraińskim, bizantyjsko-rumuńskim i łacińskim. Takiego pozwolenia jezuitom udziela Generał Towarzystwa Jezusowego na mocy specjalnego przywileju papieskiego. Natomiast zwykle pozwolenia na birytualizm udziela duchownym Kongregacja ds. Kościołów Wschodnich.

- Umiejętność sprawowania liturgii w obrządku wschodnim jest obecnie bardzo przydatna. Czy dużo uchodźców przychodzi na liturgię greckokatolicką?

– Tak. W czasie Wielkiego Postu przychodziło na liturgię bardzo dużo wiernych, szczególnie na Niedzielę Palmową, na Wielki Tydzień i oczywiście na Wielkanoc. Bardzo dużo osób przystąpiło też do spowiedzi. Podczas liturgii paschalnej, którą zaczynaliśmy w parafii, gdzie posługuję, o 23.00 w nocy, to nawet księża, którzy koncelebrowali, musieli w czasie kazania pomóc mi spowiadać. Po świętach wielkanocnych grekokatolicy przestają chodzić regularnie – należy pamiętać, że na Wschodzie nie ma takiej mentalności, że trzeba chodzić do cerkwi co niedzielę, ludzie bardziej przychodzą z potrzeby serca.

- Ryt wschodni bardzo się podoba wielu katolikom. Czy wśród księży jest zainteresowanie birytualizmem, czyli odprawianiem liturgii także w innym obrządku wschodnim?

– Spotkałem paru księży diecezjalnych, którzy się mnie o to pytali. Ale birytualizmu nie przyjmuje się dlatego, że „mi się ryt podoba”, tylko ze względów duszpasterskich, aby służyć wiernym. 

- A czy odprawianie liturgii w rycie wschodnim nie wymaga specjalnych studiów?

– Liturgii bizantyńsko-ukraińskiej można się nauczyć dość szybko. Myślę, że ze względu na potrzeby związane z napływem uchodźców z Ukrainy, wymagania obecnie nie będą aż tak wygórowane. A wierni będą się cieszyć każdym nowym kapłanem. Trzeba oczywiście nauczyć się języka ukraińskiego. Z mojego doświadczenia, a pracuję w Kościele greckokatolickim od diakonatu, czyli od 1999 roku, to najtrudniejszą sprawą dla kapłana jest trzymanie się jednego kalendarza, to znaczy któryś kalendarz musi być tym wiodącym, albo zachodni (gregoriański) albo wschodni (juliański).

- Może grekokatolicy zdecydują się przyjąć kalendarz gregoriański? Według badań aż 65 proc. wiernych Kościoła greckokatolickiego w Polsce opowiada się za zmianą kalendarza.

– Nie sądzę, żeby szybko doszło do zmiany. Choć rzeczywiście największym katalizatorem w zmianie kalendarza może się okazać wojna. Być może autokefaliczny Kościół Prawosławny Ukrainy, żeby się odróżnić od Patriarchatu Moskiewskiego, przyjmie kalendarz gregoriański, ale przypuszczam że i wtedy Wielkanoc będzie obchodzona według kalendarza wschodniego. 

- A można przyjąć kalendarz gregoriański, a Wielkanoc obchodzić według „starego stylu”?

– Można. Tak mają Rumuni i Grecy. Na przykład Boże Narodzenie jest 25 grudnia, ale Wielkanoc i święta zależne od Wielkanocy są obchodzone według starego kalendarza. 

- Czy poza liturgią są organizowane jakieś inne formy duszpasterstwa dla uchodźców?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że uchodźcy są na różnym poziomie religijnym. W naszym domu zakonnym na ul. Rakowieckiej przyjęliśmy grupę osób z Ukrainy. Na początku zorganizowaliśmy spotkanie wspólnotowe z nimi. Bardzo ważne podczas takiego spotkania jest pokazanie, że robi się to bezinteresownie. Trzeba uważać, bo jak się organizuje spotkanie i poczęstunek, to rodzi się niebezpieczeństwo, że oni będą myśleć: „aha, coś będą od nas chcieli w zamian”. I jeżeli my na takim spotkaniu zaczniemy mówić od razu o Panu Bogu, to u nich może się zapalić lampka: „zaczyna się indoktrynacja”. I dlatego to nie jest wskazane. Tym bardziej, że większość uchodźców jest prawosławna i mogą nas podejrzewać o prozelityzm. 

- A prawosławni przychodzą do cerkwi greckokatolickiej?

– Oczywiście że przychodzą. Przede wszystkim ci z autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy, który jest nieuznawany przez Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, ale przychodzi też część z Patriarchatu Moskiewskiego. Podoba im się, że wszystko jest po ukraińsku. I tych ludzi naprawdę nie interesuje, jaka to jest jurysdykcja. Paradoks polega na tym, że ci prawosławni nigdy by na Ukrainie nie poszli do cerkwi greckokatolickiej, a tu w Polsce przychodzą. Nawet jak księża prawosławni na Ukrainie pytali się ludzi, którzy tu przyjeżdżali do pracy: „A gdzie w Polsce chodzisz do cerkwi?” i gdy oni odpowiadali, że do grekokatolików, to księża mówili: „To dobrze, lepiej tam niż nigdzie”. Warto przypomnieć, że ostatni kanon w Kodeksie Prawa Kanonicznego mówi: Suprema lex salus animarum, czyli „Najwyższym prawem jest zbawienie dusz”. Po to jest prawo kanoniczne, by służyć człowiekowi, a nie po to, by stawiać bariery.

- Jakie wyzwania stoją przed duszpasterzem grekokatolików?

– Z duszpasterskiego punktu widzenia wyzwania są bardzo duże. Po pierwsze, ci ludzie noszą w sobie nienawiść i chęć zemsty. I wiedzą, że jako chrześcijanie tak nie powinni postępować. Przychodzą do cerkwi, żeby to odpowiednio ustawić. Czują, że nie tędy droga, że nie wolno złorzeczyć, nie wolno życzyć komuś śmierci, że trzeba umieć modlić się o nawrócenie agresora. Druga trudna sprawa: wiele tych kobiet to są matki, żony żołnierzy. Ktoś zawsze ma kogoś na froncie, i czasami syn, mąż ginie. Wiele z tych osób przeżyło stratę kogoś bliskiego. To jest dla nas duszpasterzy wyzwanie, bo nas tego nikt nigdy nie uczył. Nigdy w ramach przygotowań do przyjęcia święceń nie poruszaliśmy takich tematów, bo był czas pokoju. Człowiek musi się po prostu uczyć sam, co mówić i jak się zachować. 

- To są bardzo trudne tematy. 

– Tak, ale ja bym powiedział, że Ukraińcy to jest naród paschalny, oni mocno wierzą, że wszystko będzie dobrze, dobro zwycięży, ciemność zostanie pokonana przez światłość, bo tak mówi Ewangelia. A jak to się stanie? Zostawmy to Panu Bogu – mówią. I to jest coś, czego możemy się od nich uczyć. Wśród Polaków widzę nieraz więcej defetyzmu. A Zły zawsze działa przez zastraszanie.

- A jak kobiety ukraińskie to wszystko znoszą? 

– Kobiety ukraińskie wiele zniosą. To są Kozaczki, zaradne, mają dużo wewnętrznej siły, ale też dużo ciepła macierzyńskiego. Cała Ukraina na tych kobietach stoi. Kobiety to jest wielki skarb Ukrainy.

- Jakie owoce duchowe może przynieść pobyt uchodźców w Polsce – zarówno dla nas, jak i dla nich?

– Przybywają do nas dzieci ukraińskie. A dzieci z wojny będą pamiętać najwięcej, bo to jest dla nich trauma. I te dzieci z wojny będą pamiętać dwie rzeczy: kto zrzucał bomby i kto pomagał. I myślę, że to zaowocuje w późniejszych relacjach polsko-ukraińskich i więcej pomoże we wzajemnym pojednaniu, niż wszystkie konferencje naukowe i rozliczenia. Paradoksalnie uważam, że ze strony ukraińskiej to rozliczenie przeszłości będzie prostsze, bo Ukraińcy na każdym kroku podkreślają, że się nie spodziewali, iż Polacy tak zareagują. A Polacy też nie powiedzieli: przyjmiemy was, jak nas za Wołyń przeprosicie. Tak więc myślę, że obecna sytuacja pomoże we wzajemnym pojednaniu i zabliźnieniu ran.

- Dziękuję za rozmowę.

**

Ks. Marek Blaza (ur. 1970) jezuita, trirytualista, sprawuje liturgię w trzech obrządkach: łacińskim, bizantyjsko-ukraińskim i bizantyjsko-rumuńskim, dr hab. teologii, duszpasterz akademicki studentów grekokatolików w Warszawie. Wykładowca teologii ekumenicznej i dogmatycznej w Akademii Katolickiej w Warszawie – Collegium Bobolanum, na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim i w Seminarium Greckokatolickim we Lwowie, w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu oraz Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie.

Ks. Marek Blaza SJ posługuje w parafii greckokatolickiej bł. Mikołaja Czarneckiego (która korzysta z pomieszczeń kościoła rzymskokatolickiego) na ul. Domaniewskiej. W Warszawie istnieją ponadto jeszcze trzy inne parafie grekokatolickie: parafia ojców bazylianów na ul. Miodowej, parafia pod wezwaniem Opieki Matki Bożej przy alei Stanów Zjednoczonych, parafia Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny na ul. Myśliborskiej. Pod Warszawą działa parafia greckokatolicka w Piasecznie i nowo otwarty punkt duszpasterski w Wołominie.

Dorota Giebułtowicz / Warszawa


 

POLECANE
Na zaproszenie Prezydenta RP Prokurator Krajowy Dariusz Barski weźmie udział w uroczystościach 11 listopada z ostatniej chwili
Na zaproszenie Prezydenta RP Prokurator Krajowy Dariusz Barski weźmie udział w uroczystościach 11 listopada

W najbliższy wtorek 11 listopada, na placu Piłsudskiego w Warszawie odbędą się główne uroczystości z okazji Narodowego Święta Niepodległości. W wydarzeniu udział weźmie prezydent Karol Nawrocki wraz z pierwszą damą Martą Nawrocką, a także przedstawiciele najważniejszych instytucji państwowych. Jak się okazuje, wśród zaproszonych znalazł się również prokurator krajowy Dariusz Barski.

Historyczny odcinek „Milionerów”: Padła główna wygrana! Kim jest zwycięzca? z ostatniej chwili
Historyczny odcinek „Milionerów”: Padła główna wygrana! Kim jest zwycięzca?

To był wieczór, który przejdzie do historii „Milionerów”. W poniedziałek, 10 listopada, w programie padła główna wygrana – milion złotych. Szczęśliwcem okazał się Bartosz Radziejewski z Wrocławia, który bezbłędnie odpowiedział na wszystkie pytania, w tym to najtrudniejsze – o... sapioseksualistów.

Dlaczego Zohran Mamdani wygrał w Nowym Jorku? tylko u nas
Dlaczego Zohran Mamdani wygrał w Nowym Jorku?

Zwycięstwo Mamdaniego - muzułmanina, pro-palestyńskiego i anty-izraelskiego lewicowca - w wyborach na burmistrza Nowego Jorku, w którym mieszka milion Żydów (dwa miliony w obszarze metropolitalnym), jest czymś zadziwiającym, nawet absurdalnym.

Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Oczekuję przeprosin i stawienia się u mnie szefów służb specjalnych

Prezydent RP Karol Nawrocki przekazał w poniedziałek, że oczekuje od szefów służb specjalnych przeprosin za to, że nie spotkali się z nim; a także stawienia się w jego gabinecie, żeby rozmawiać m.in. o awansach oficerskich.

Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Pomorza

Energa Operator opublikowała najnowszy harmonogram planowanych przerw w dostawie prądu na Pomorzu. W najbliższych dniach wyłączenia obejmą m.in. Gdańsk, Gdynię, Kartuzy, Kościerzynę, Starogard Gdański, Tczew oraz okoliczne gminy. Przerwy związane są z pracami konserwacyjnymi sieci energetycznej.

Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie X. Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości? gorące
Dziwne nagranie Waldemara Żurka na platformie X. Co się dzieje z ministrem sprawiedliwości?

W ostatnim czasie internet rozgrzało nagranie Waldemara Żurka sprzed kilku lat, na którym ten – jeszcze jako sędzia – mówi o „hiszpańskim dziennikarzu”, który miał do niego dzwonić. Natychmiast pojawiły się pytania o „hiszpańskiego dziennikarza” Pablo Gonzaleza, a właściwie Pawła Rubcowa, rosyjskiego szpiega.

PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie z ostatniej chwili
PKP Intercity odpowiada na zarzuty czeskiego RegioJet. Jest oświadczenie

Spółka PKP Intercity działa w sposób transparentny, zgodny ze standardami etyki i obowiązującymi przepisami – poinformowało PAP w poniedziałek biuro prasowe przewoźnika w odpowiedzi na pytania dot. zarzutów RegioJet. Czeski przewoźnik twierdzi, że jest dyskryminowany na polskim rynku.

Już jutro ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. Transmisja na żywo na portalu Tysol.pl z ostatniej chwili
Już jutro ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. Transmisja na żywo na portalu Tysol.pl

Już jutro, 11 listopada, ulicami stolicy przejdzie Marsz Niepodległości 2025. Wydarzenie, organizowane pod hasłem „Jeden naród, silna Polska”. Transmisję na żywo z całego wydarzenia będzie można oglądać na portalu Tysol.pl.

Niemcy mówią dość zielonej histerii. Większość przeciw zakazom i ograniczeniom Wiadomości
Niemcy mówią "dość" zielonej histerii. Większość przeciw zakazom i ograniczeniom

Nowy sondaż YouGov pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w Niemczech. Coraz mniej obywateli uznaje zmiany klimatu za poważne zagrożenie, a większość sprzeciwia się zakazom i ograniczeniom związanym z tzw. zieloną polityką.

Donald Trump domaga się od BBC odszkodowania. Astronomiczna kwota z ostatniej chwili
Donald Trump domaga się od BBC odszkodowania. Astronomiczna kwota

Prezydent USA Donald Trump grozi BBC pozwem sądowym i żąda co najmniej 1 mld dol. odszkodowania za opublikowanie przez brytyjską stację materiału z przemontowaną jego wypowiedzią wprowadzającą odbiorców w błąd – podała w poniedziałek telewizja NBC News, która dotarła do listu prawników Trumpa.

REKLAMA

[wywiad] Ksiądz trirytualista: Dzieci ukraińskie będą pamiętać dwie rzeczy - kto zrzucał bomby i kto pomagał

„Dzieci ukraińskie z wojny będą pamiętać dwie rzeczy: kto zrzucał bomby i kto pomagał. I myślę, że to zaowocuje w późniejszych relacjach polsko-ukraińskich” – mówi w rozmowie z KAI ks. Marek Blaza, jezuita, który jako kapłan trirytualista posługuje w parafii greckokatolickiej w Warszawie.
uchodźcy z Odessy na Dworcu Głównym PKP w Przemyślu [wywiad] Ksiądz trirytualista: Dzieci ukraińskie będą pamiętać dwie rzeczy - kto zrzucał bomby i kto pomagał
uchodźcy z Odessy na Dworcu Głównym PKP w Przemyślu / PAP/Darek Delmanowicz

Dorota Giebułtowicz: Jest ksiądz jezuitą trirytualistą. Co to oznacza?

Ks. Marek Blaza SJ: To znaczy, że otrzymałem prawo do sprawowania sakramentów oraz innych czynności liturgicznych w trzech rytach: bizantyjsko-ukraińskim, bizantyjsko-rumuńskim i łacińskim. Takiego pozwolenia jezuitom udziela Generał Towarzystwa Jezusowego na mocy specjalnego przywileju papieskiego. Natomiast zwykle pozwolenia na birytualizm udziela duchownym Kongregacja ds. Kościołów Wschodnich.

- Umiejętność sprawowania liturgii w obrządku wschodnim jest obecnie bardzo przydatna. Czy dużo uchodźców przychodzi na liturgię greckokatolicką?

– Tak. W czasie Wielkiego Postu przychodziło na liturgię bardzo dużo wiernych, szczególnie na Niedzielę Palmową, na Wielki Tydzień i oczywiście na Wielkanoc. Bardzo dużo osób przystąpiło też do spowiedzi. Podczas liturgii paschalnej, którą zaczynaliśmy w parafii, gdzie posługuję, o 23.00 w nocy, to nawet księża, którzy koncelebrowali, musieli w czasie kazania pomóc mi spowiadać. Po świętach wielkanocnych grekokatolicy przestają chodzić regularnie – należy pamiętać, że na Wschodzie nie ma takiej mentalności, że trzeba chodzić do cerkwi co niedzielę, ludzie bardziej przychodzą z potrzeby serca.

- Ryt wschodni bardzo się podoba wielu katolikom. Czy wśród księży jest zainteresowanie birytualizmem, czyli odprawianiem liturgii także w innym obrządku wschodnim?

– Spotkałem paru księży diecezjalnych, którzy się mnie o to pytali. Ale birytualizmu nie przyjmuje się dlatego, że „mi się ryt podoba”, tylko ze względów duszpasterskich, aby służyć wiernym. 

- A czy odprawianie liturgii w rycie wschodnim nie wymaga specjalnych studiów?

– Liturgii bizantyńsko-ukraińskiej można się nauczyć dość szybko. Myślę, że ze względu na potrzeby związane z napływem uchodźców z Ukrainy, wymagania obecnie nie będą aż tak wygórowane. A wierni będą się cieszyć każdym nowym kapłanem. Trzeba oczywiście nauczyć się języka ukraińskiego. Z mojego doświadczenia, a pracuję w Kościele greckokatolickim od diakonatu, czyli od 1999 roku, to najtrudniejszą sprawą dla kapłana jest trzymanie się jednego kalendarza, to znaczy któryś kalendarz musi być tym wiodącym, albo zachodni (gregoriański) albo wschodni (juliański).

- Może grekokatolicy zdecydują się przyjąć kalendarz gregoriański? Według badań aż 65 proc. wiernych Kościoła greckokatolickiego w Polsce opowiada się za zmianą kalendarza.

– Nie sądzę, żeby szybko doszło do zmiany. Choć rzeczywiście największym katalizatorem w zmianie kalendarza może się okazać wojna. Być może autokefaliczny Kościół Prawosławny Ukrainy, żeby się odróżnić od Patriarchatu Moskiewskiego, przyjmie kalendarz gregoriański, ale przypuszczam że i wtedy Wielkanoc będzie obchodzona według kalendarza wschodniego. 

- A można przyjąć kalendarz gregoriański, a Wielkanoc obchodzić według „starego stylu”?

– Można. Tak mają Rumuni i Grecy. Na przykład Boże Narodzenie jest 25 grudnia, ale Wielkanoc i święta zależne od Wielkanocy są obchodzone według starego kalendarza. 

- Czy poza liturgią są organizowane jakieś inne formy duszpasterstwa dla uchodźców?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że uchodźcy są na różnym poziomie religijnym. W naszym domu zakonnym na ul. Rakowieckiej przyjęliśmy grupę osób z Ukrainy. Na początku zorganizowaliśmy spotkanie wspólnotowe z nimi. Bardzo ważne podczas takiego spotkania jest pokazanie, że robi się to bezinteresownie. Trzeba uważać, bo jak się organizuje spotkanie i poczęstunek, to rodzi się niebezpieczeństwo, że oni będą myśleć: „aha, coś będą od nas chcieli w zamian”. I jeżeli my na takim spotkaniu zaczniemy mówić od razu o Panu Bogu, to u nich może się zapalić lampka: „zaczyna się indoktrynacja”. I dlatego to nie jest wskazane. Tym bardziej, że większość uchodźców jest prawosławna i mogą nas podejrzewać o prozelityzm. 

- A prawosławni przychodzą do cerkwi greckokatolickiej?

– Oczywiście że przychodzą. Przede wszystkim ci z autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy, który jest nieuznawany przez Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, ale przychodzi też część z Patriarchatu Moskiewskiego. Podoba im się, że wszystko jest po ukraińsku. I tych ludzi naprawdę nie interesuje, jaka to jest jurysdykcja. Paradoks polega na tym, że ci prawosławni nigdy by na Ukrainie nie poszli do cerkwi greckokatolickiej, a tu w Polsce przychodzą. Nawet jak księża prawosławni na Ukrainie pytali się ludzi, którzy tu przyjeżdżali do pracy: „A gdzie w Polsce chodzisz do cerkwi?” i gdy oni odpowiadali, że do grekokatolików, to księża mówili: „To dobrze, lepiej tam niż nigdzie”. Warto przypomnieć, że ostatni kanon w Kodeksie Prawa Kanonicznego mówi: Suprema lex salus animarum, czyli „Najwyższym prawem jest zbawienie dusz”. Po to jest prawo kanoniczne, by służyć człowiekowi, a nie po to, by stawiać bariery.

- Jakie wyzwania stoją przed duszpasterzem grekokatolików?

– Z duszpasterskiego punktu widzenia wyzwania są bardzo duże. Po pierwsze, ci ludzie noszą w sobie nienawiść i chęć zemsty. I wiedzą, że jako chrześcijanie tak nie powinni postępować. Przychodzą do cerkwi, żeby to odpowiednio ustawić. Czują, że nie tędy droga, że nie wolno złorzeczyć, nie wolno życzyć komuś śmierci, że trzeba umieć modlić się o nawrócenie agresora. Druga trudna sprawa: wiele tych kobiet to są matki, żony żołnierzy. Ktoś zawsze ma kogoś na froncie, i czasami syn, mąż ginie. Wiele z tych osób przeżyło stratę kogoś bliskiego. To jest dla nas duszpasterzy wyzwanie, bo nas tego nikt nigdy nie uczył. Nigdy w ramach przygotowań do przyjęcia święceń nie poruszaliśmy takich tematów, bo był czas pokoju. Człowiek musi się po prostu uczyć sam, co mówić i jak się zachować. 

- To są bardzo trudne tematy. 

– Tak, ale ja bym powiedział, że Ukraińcy to jest naród paschalny, oni mocno wierzą, że wszystko będzie dobrze, dobro zwycięży, ciemność zostanie pokonana przez światłość, bo tak mówi Ewangelia. A jak to się stanie? Zostawmy to Panu Bogu – mówią. I to jest coś, czego możemy się od nich uczyć. Wśród Polaków widzę nieraz więcej defetyzmu. A Zły zawsze działa przez zastraszanie.

- A jak kobiety ukraińskie to wszystko znoszą? 

– Kobiety ukraińskie wiele zniosą. To są Kozaczki, zaradne, mają dużo wewnętrznej siły, ale też dużo ciepła macierzyńskiego. Cała Ukraina na tych kobietach stoi. Kobiety to jest wielki skarb Ukrainy.

- Jakie owoce duchowe może przynieść pobyt uchodźców w Polsce – zarówno dla nas, jak i dla nich?

– Przybywają do nas dzieci ukraińskie. A dzieci z wojny będą pamiętać najwięcej, bo to jest dla nich trauma. I te dzieci z wojny będą pamiętać dwie rzeczy: kto zrzucał bomby i kto pomagał. I myślę, że to zaowocuje w późniejszych relacjach polsko-ukraińskich i więcej pomoże we wzajemnym pojednaniu, niż wszystkie konferencje naukowe i rozliczenia. Paradoksalnie uważam, że ze strony ukraińskiej to rozliczenie przeszłości będzie prostsze, bo Ukraińcy na każdym kroku podkreślają, że się nie spodziewali, iż Polacy tak zareagują. A Polacy też nie powiedzieli: przyjmiemy was, jak nas za Wołyń przeprosicie. Tak więc myślę, że obecna sytuacja pomoże we wzajemnym pojednaniu i zabliźnieniu ran.

- Dziękuję za rozmowę.

**

Ks. Marek Blaza (ur. 1970) jezuita, trirytualista, sprawuje liturgię w trzech obrządkach: łacińskim, bizantyjsko-ukraińskim i bizantyjsko-rumuńskim, dr hab. teologii, duszpasterz akademicki studentów grekokatolików w Warszawie. Wykładowca teologii ekumenicznej i dogmatycznej w Akademii Katolickiej w Warszawie – Collegium Bobolanum, na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim i w Seminarium Greckokatolickim we Lwowie, w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu oraz Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie.

Ks. Marek Blaza SJ posługuje w parafii greckokatolickiej bł. Mikołaja Czarneckiego (która korzysta z pomieszczeń kościoła rzymskokatolickiego) na ul. Domaniewskiej. W Warszawie istnieją ponadto jeszcze trzy inne parafie grekokatolickie: parafia ojców bazylianów na ul. Miodowej, parafia pod wezwaniem Opieki Matki Bożej przy alei Stanów Zjednoczonych, parafia Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny na ul. Myśliborskiej. Pod Warszawą działa parafia greckokatolicka w Piasecznie i nowo otwarty punkt duszpasterski w Wołominie.

Dorota Giebułtowicz / Warszawa



 

Polecane
Emerytury
Stażowe