Abp Henryk Jagodziński o cudzie deszczu w Ghanie: Nawróciło się kilka tysięcy osób
Po objęciu misji nuncjusza przez abp. Jagodzińskiego w Ghanie, bp Baawobr był pierwszym, który zaprosił go do złożenia wizyty w swojej diecezji. Spotkał się wtedy z lokalnym wodzem plemiennym oraz miejscową wspólnotą muzułmańską, która poprosiła go o błogosławieństwo. Bp Baawobr należy do zgromadzenia Misjonarzy Afryki, którzy na początku XX wieku ewangelizowali północą część Czarnego Lądu. Abp Jagodziński był również wtedy w miejscu, gdzie w przeszłości zdarzył się cud.
- Nie zapomnę wizyty z nowym kardynałem w jednej parafii Girapal, gdzie zdarzył się cud deszczu. Opisał go misjonarz McCoy w książce: «Great Things Happen» (Wielkie rzeczy się zdarzają) - mówił nuncjusz.
- Miało to miejsce w 1932 roku. Przez długi czas nie było tam deszczu, a wszyscy wiedzą, że jeżeli nie ma deszczu, nie ma życia. Te wioski stanęły przed groźbą śmierci głodowej. Wszyscy wodzowie, szamani, modlili się, ale to nie przynosiło rezultatu, więc przyszli do tych dziwnych ludzi z brodami, w długich szatach i powiedzieli im: słuchajcie, mamy suszę, zagraża nam głód, pomódlcie się do waszego Boga, może nas wysłucha. Oni powiedzieli: dobrze, ale wy bądźcie z nami na modlitwie - relacjonuje hierarcha.
- Kiedy skończyli się modlić, z nieba popłynął rzęsisty, obfity deszcz. I co ciekawe, ten deszcz spadł w tych wioskach, z których przybyli wodzowie na spotkanie z misjonarzami. I od tego cudu deszczu nawróciło się kilka tysięcy osób. To nie stało się tak dawno, nawet nie ma jeszcze stu lat od tego wydarzenia, które ojciec McCoy opisał w «Great Things Heppen». Wielkie rzeczy się zdarzają, także i dzisiaj - podkreślił abp Jagodziński.
Krzysztof Ołdakowski SJ /vaticannews.va / Wa