Prof. Artur Roland Kozłowski, politolog: Wagnerowcy mają świadomość, że mogą nie wrócić z „wycieczki” do Polski

– Atak wagnerowców na Polskę ma niską perspektywę realizacji. Oni mają kompetencje do zabijania i kontrolowania nieskomplikowanych biznesów głównie w Afryce i marzą, by znowu tam wrócić. Ich „wycieczka”, jak to mówi Łukaszenka, do któregoś z państw NATO to zupełnie inne standardy obronne niż w Afryce, oni o tym wiedzą i chyba nie chce im się ryzykować życia aż tak bardzo. Mają świadomość, że większość z nich mogłaby z takiej „wycieczki” nie wrócić – mówi dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku, politolog, ekspert ds. Białorusi, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku Prof. Artur Roland Kozłowski, politolog: Wagnerowcy mają świadomość, że mogą nie wrócić z „wycieczki” do Polski
Dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku / fot. Sylwester Ciszek

– Wagnerowcy chcą „jechać na Zachód do Warszawy i Rzeszowa”, żartował ostatnio Łukaszenka po spotkaniu z Putinem.

– Putin i Łukaszenka przekonali się, że społeczeństwa rosyjskie i białoruskie nie popierają ich tak w pełni, jak to sobie wyobrażali, doznali rozczarowania. Dodatkowo w oczach wielu Rosjan Putin, choć zajął część Ukrainy, to przegrywa tę wojnę. Brak akceptowalnych dla wszystkich widocznych sukcesów działa negatywnie także na sam reżim Kremla niezależnie od propagandy. Dlatego Putin wymyślił dwie alternatywy: albo bardzo mocno przestraszyć Zachód, albo nastawić się na wieloletnie podtrzymywanie tego konfliktu, co z czasem może przypominać rywalizację obu Korei. Próby zastraszenia Zachodu raczej nie wychodzą, toteż oba reżimy próbują zastraszyć swoich obywateli. Granie strachem przeciw NATO, które nigdy nie miało zamiaru zaatakować Rosji, ponieważ jest to sojusz obronny, u części ludności obu krajów może odnosić skutek odwrotny do zamierzonego.

Ukraina to nie Małorosja

– Są kręgi na Zachodzie, które postrzegają tę wojnę jako walkę narodu, który i tak należy do Rosji, ale odłączył się od macierzy?

– Propaganda rosyjska bardzo mocno jest szerzona w Europie i niestety często przynosi zamierzony skutek. Tutaj nie mamy oczywiście do czynienia z Rosją i Małorosją (jak to promuje Kreml), ponieważ Ukraina jest niezależnym bytem, ale niestety na Zachodzie nie wszyscy to przyjmują. Rozmawiałem ostatnio o tym we Włoszech, oni tam nie czują się zagrożeni przez wojnę i żałują, że część interesów na Wschodzie została zablokowana. Nie oznacza to jednak, że popierają działania rosyjskie – wręcz stanowczo potępiają okrutną przemoc, ale woleliby, aby wojna szybko się zakończyła.

– Jeśli wagnerowcy przekroczą granicę Polski, to jak zachowa się NATO?

– To mogłoby przypominać scenariusz z ataku na Krym. Oficjalnie to ludzie przez Putina wyklęci, wycofani z frontu ukraińskiego z zakazem przebywania na terytorium Rosji. Putin może nawet zabrać im obywatelstwo rosyjskie, a mimo to oni będą realizowali rosyjskie interesy i po kryjomu pobierali żołd z Rosji. I teraz, co by było, gdyby któreś z państw natowskich zostało zaatakowane przez formalnie prywatną bezpaństwową grupę najemników, a nie żołnierzy państwa rosyjskiego? Czy to już jest podstawa do uruchomienia art. 5 NATO? Moim zdaniem tak. Gdy Al-Kaida zaatakowała Nowy Jork, to już była podstawa do uruchomienia tego artykułu.

– I co dalej?

– Sądzę, że gdyby zrealizował się ten „żart” Łukaszenki, w którym żołnierze prywatnej armii robią wycieczkę do Warszawy, to spotkałoby się z szybkim i bezpardonowym odwetem państwa zaatakowanego. Ale jeżeli wiemy, że wagnerowcy mają pod Mińskiem swoją bazę, to czy powinna ona być zaatakowana? To dylematy, które zero-jedynkowo powinny być rozstrzygnięte. Uważam, że gdyby wagnerowcy uderzyli np. na Polskę lub któreś z państw bałtyckich, to wypuszczenie rakiet niszczących ich bazę mogłoby nastąpić z jeszcze innego państwa NATO. Kolejne pytanie brzmi: czy państwo, z którego wywodzi się taka organizacja jak wagnerowcy, powinno być traktowane jako państwo atakujące? Uważam, że tak, choć Putin pewnie dobrze zbadałby o to, by w świetle prawa międzynarodowego nie dało się w sposób jednoznaczny połączyć tej grupy z Rosją. Dlatego musimy się przygotować na operację asymetryczną.

"Wagnerowcy prawdopodobnie marzą o powrocie do Afryki"

– Pytanie, czy wagnerowcy chcą walczyć z dobrze uzbrojoną polską armią i NATO? Jewgienij Prigożyn jest w kiepskiej formie po operacji.

– Uważam, że takie scenariusze mają niską perspektywę realizacji. Oni mają kompetencje do zabijania i kontrolowania lukratywnych, nieskomplikowanych biznesów, co realizują głównie w niektórych państwach w Afryce i próbowali na Bliskim Wschodzie. Zabezpieczając interesy różnych watażków w Afryce, ochraniali wydobycie złóż i na tym się bogacili. Prawdopodobnie marzą teraz o powrocie do Afryki, by czerpać tam znowu korzyści. Możliwość dobrych zarobków na Białorusi jest bardzo nikła, tutaj mogą żyć tylko z żołdu, żadnej kopalni tutaj nie zdobędą. „Wycieczka”, jak to mówi Łukaszenka, do któregoś z państw NATO to zupełnie inne standardy obronne niż w Afryce, oni o tym wiedzą i chyba nie chce im się ryzykować życia aż tak bardzo. Mają świadomość, że większość z nich mogłaby z takiej „wycieczki” nie wrócić.

– Propaganda prokremlowska do niedawna zbierała swoje żniwo wśród Białorusinów, jak to wygląda obecnie?

– Ta propaganda niestety nadal oddziałuje na społeczeństwo białoruskie. Białorusini generalnie Rosji nie odrzucają, dla nich Rosja to nie jest samo zło, jednocześnie czują się dumni, że nie są właśnie Rosjanami, tylko Białorusinami, a część nawet Białymi Rusinami (wyraźnie podkreślając łączność z tradycją łacińską, zachodnią). Ale są przeciwni wojnie.

– Paweł Łatuszka podał ostatnio badanie socjologiczne pokazujące, że Białorusini zdecydowanie nie chcą tej wojny.

– Nigdy nie chcieli. To bardzo pokojowo nastawiony naród. Białorusini poprzez kontakty osobiste, wyjazdy znajomych i członków rodzin do Europy, głównie do Polski, porównują, jak wygląda życie w Europie Zachodniej i u nich. W różnych badaniach dotyczących bliższej współpracy z Rosją poparcie Białorusinów oscyluje w granicach od 30 proc. do 70 proc., zależnie od bieżącej sytuacji politycznej, jednak poparcie dla integracji z Unią osiąga od 50 proc. do 60 proc.

"Sytuacja ekonomiczna przeciętnego Białorusina nie pogorszyła się drastycznie"

– Jak wygląda sytuacja gospodarcza Białorusi?

– Nie sądzę, by bardzo znacząco pogorszyło się życie przeciętego Białorusina. Pogorszyło się o tyle, że trudniej wyjechać do Polski, i ustał ruch przygraniczny. Sytuacja ekonomiczna nie pogorszyła się drastycznie, ponieważ to państwo formalnie nieuczestniczące w wojnie. Sankcje wobec Mińska są mniejsze niż w przypadku Moskwy. Białoruś nie była też tak mocno powiązana gospodarczo z Zachodem jak Rosja, dlatego odcięcie kapitału zachodniego nie spowodowało takiego wytrząsu jak w przypadku Rosji. Jeszcze do niedawna Białoruś była krajem trzecim, przez które omijano sankcje, to także dawało jej pewne profity, ale to się skończyło.

– Ambasador Łatuszka twierdzi, że jeśli Łukaszenkę zacznie ścigać Trybunał w Hadze, to będzie to dla niego psychologiczny cios. Czy on się jeszcze tym przejmuje?

– Nie sądzę. Oni już wiedzą, że ich pole manewru ogranicza się raczej do Rosji i krajów, w których ona ma jakieś interesy. Zostają im jeszcze Korea Północna i Chiny.

Antypolska propaganda

– Czy antypolska propaganda odnosi skutek wśród Białorusinów?

– Posłużę się tutaj swoją opinią, bo nie mamy wiarygodnych badań. Intelektualiści i ludzie wykształceni wiedzą, że to propaganda, kilkaset tysięcy Polaków mieszkających na Białorusi też to wie, podobnie jak ci Białorusini, którzy w Polsce byli. Jednak ludzie oglądający tylko państwową propagandę często w to wierzą, ponieważ nie mają żadnych innych źródeł informacji.

– Wojna pokazuje, że nasza polityka wschodnia musi ulec przeobrażeniu, pytanie, jak?

– W sferze intelektualnej wiemy, co robić i jak robić. Na pewno naszym interesem jest odciąganie Ukrainy i Białorusi od wpływów Rosji. Nie uda się to tylko za pomocą soft power bez zbudowania wspólnej przestrzeni gospodarczej i perspektywy jakiejś współpracy z Unią Europejską. Białorusini przed wojną robili u nas zakupy i chcą żyć jak Polacy, chcą być Europejczykami. My jesteśmy i powinniśmy być dla nich pomostem kulturowym.

– Jak nam wychodzi ta soft power?

– Moim zdaniem wbrew wielu krytykom dobrze. Sam mogłem to obserwować osobiście, kiedy mogłem jeszcze jeździć na Białoruś. Polska jest dla Białorusinów ważnym i atrakcyjnym krajem, jest bramą do wymarzonej Europy. Białorusini przyjmują, że Polska tłumaczy im i pokazuje, czym Europa jest.

Tekst pochodzi z 31 (1801) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Rzadki widok w Sejmie: Jednogłośnie uchwalono ustawę. Wszyscy głosujący posłowie za z ostatniej chwili
Rzadki widok w Sejmie: Jednogłośnie uchwalono ustawę. Wszyscy głosujący posłowie za

Sejm jednogłośnie uchwalił w środę ustawę o zapewnieniu finansowania działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji. Wcześniej posłowie odrzucili poprawkę PiS, według której środki na inwestycje w produkcję amunicji miałyby nie pochodzić z budżetu MON.

Samuel Pereira: Nowe szaty Donalda Tuska tylko u nas
Samuel Pereira: Nowe szaty Donalda Tuska

Angela Merkel w swoim najnowszym wywiadzie wspomina o swoich kontaktach z Władimirem Putinem, przyznając, że od dawna doskonale znała jego intencje. Nie ukrywa, że wiedziała, iż to wróg Europy, ale mimo tej wiedzy postawiła na – a jakże - dialog i pragmatyzm.

Czarna środa rosyjskiej gospodarki z ostatniej chwili
Czarna środa rosyjskiej gospodarki

Rosyjski system finansowy zmaga się z poważnym kryzysem, który doprowadził do drastycznego osłabienia rubla. Jak podają branżowe media, dolar w Rosji jest najdroższy od marca 2022 roku, a jego notowania w ostatnich dniach gwałtownie rosną. Główną bezpośrednią przyczyną obecnych problemów jest nałożenie przez USA sankcji na rosyjski Gazprombank.

Newsweek: Szymon Hołownia studiował na Collegium Humanum. Nie chodził na zajęcia, a oceny wpisywał rektor z ostatniej chwili
"Newsweek": "Szymon Hołownia studiował na Collegium Humanum. Nie chodził na zajęcia, a oceny wpisywał rektor"

W środę dziennikarz Piotr Krysiak, a następnie tygodnik "Newsweek" poinformowali, że na słynnej ostatnio uczelni Collegium Humanum "studiował" wicemarszałek Sejmu i "niezależny" kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. 

Specjalny wysłannik USA ds. wojny na Ukrainie. Jest decyzja Trumpa z ostatniej chwili
Specjalny wysłannik USA ds. wojny na Ukrainie. Jest decyzja Trumpa

Prezydent elekt USA Donald Trump wybrał emerytowanego generała Keitha Kellogga, by służył jako specjalny wysłannik ds. Rosji i Ukrainy. Kellogg był autorem artykułu nazwanego przez media "planem pokojowym", który zakładał zawieszenie broni i zmuszenie obu stron do negocjacji.

Aktywista LGBT przeprasza posła PiS z ostatniej chwili
Aktywista LGBT przeprasza posła PiS

"Koniec batalii sądowej" – informuje w mediach społecznościowych polityk Suwerennej Polski i poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Kanthak, udostępniając wpis z przeprosinami, który opublikował aktywista LGBT Michał Kowalówka.

Niemcy mają przejąć polski port z ostatniej chwili
Niemcy mają przejąć polski port

W polskich portach może wkrótce dojść do spektakularnych roszad na poziomie właścicielskim. Grupa Rhenus jest bliska przejęcia kontroli nad spółką Bulk Cargo. Oferta konsorcjum Viterry i CM została natomiast uznana za najlepszą przez port w Gdyni. Obie transakcje mogę wywołać polityczną burzę – ocenił w środowym wydaniu "Puls Biznesu".

Anonimowy Sędzia: Adam robi biceps tylko u nas
Anonimowy Sędzia: Adam robi biceps

Minister Kujawiak czuł, że wystawili go na odstrzał. Z Adamem nie dało się nic ustalić, znikał gdzieś na całe dni, rozmarzony zerkał przez okno.

Szok w Niemczech. Kanclerz i jego zielony zastępca przeciwni unijnym karom za przekroczenie limitów emisji CO2 z ostatniej chwili
Szok w Niemczech. Kanclerz i jego "zielony" zastępca przeciwni unijnym karom za przekroczenie limitów emisji CO2

Na skutek decyzji UE od stycznia przyszłego roku producenci samochodowi mają obowiązek znacznego obcięcia emisji dwutlenku węgla, emitowanego przez sumę sprzedanych przez nich samochodów. Nieprzestrzeganie rygorystycznych norm ma być karane finansowo. Dość zaskakująco sprzeciw wobec tego rozwiązania wyrazili kanclerz Niemiec Olaf Scholz, a także nominowany z ugrupowania Zielonych wicepremier i minister gospodarki Robert Habeck. 

Znany deweloper i biznesmen zatrzymany. Policja przeszukała biura z ostatniej chwili
Znany deweloper i biznesmen zatrzymany. Policja przeszukała biura

Na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Łodzi policja przeprowadziła działania w biurach grupy HRE Investments, zatrzymując Michała Sapotę – prezesa i głównego udziałowca spółki. Sprawa dotyczy licznych nieprawidłowości, w tym podejrzeń o oszustwa finansowe wobec klientów – podał portal TVP Info.

REKLAMA

Prof. Artur Roland Kozłowski, politolog: Wagnerowcy mają świadomość, że mogą nie wrócić z „wycieczki” do Polski

– Atak wagnerowców na Polskę ma niską perspektywę realizacji. Oni mają kompetencje do zabijania i kontrolowania nieskomplikowanych biznesów głównie w Afryce i marzą, by znowu tam wrócić. Ich „wycieczka”, jak to mówi Łukaszenka, do któregoś z państw NATO to zupełnie inne standardy obronne niż w Afryce, oni o tym wiedzą i chyba nie chce im się ryzykować życia aż tak bardzo. Mają świadomość, że większość z nich mogłaby z takiej „wycieczki” nie wrócić – mówi dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku, politolog, ekspert ds. Białorusi, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku Prof. Artur Roland Kozłowski, politolog: Wagnerowcy mają świadomość, że mogą nie wrócić z „wycieczki” do Polski
Dr hab. Artur Roland Kozłowski, prof. Uniwersytetu WSB Merito w Gdańsku / fot. Sylwester Ciszek

– Wagnerowcy chcą „jechać na Zachód do Warszawy i Rzeszowa”, żartował ostatnio Łukaszenka po spotkaniu z Putinem.

– Putin i Łukaszenka przekonali się, że społeczeństwa rosyjskie i białoruskie nie popierają ich tak w pełni, jak to sobie wyobrażali, doznali rozczarowania. Dodatkowo w oczach wielu Rosjan Putin, choć zajął część Ukrainy, to przegrywa tę wojnę. Brak akceptowalnych dla wszystkich widocznych sukcesów działa negatywnie także na sam reżim Kremla niezależnie od propagandy. Dlatego Putin wymyślił dwie alternatywy: albo bardzo mocno przestraszyć Zachód, albo nastawić się na wieloletnie podtrzymywanie tego konfliktu, co z czasem może przypominać rywalizację obu Korei. Próby zastraszenia Zachodu raczej nie wychodzą, toteż oba reżimy próbują zastraszyć swoich obywateli. Granie strachem przeciw NATO, które nigdy nie miało zamiaru zaatakować Rosji, ponieważ jest to sojusz obronny, u części ludności obu krajów może odnosić skutek odwrotny do zamierzonego.

Ukraina to nie Małorosja

– Są kręgi na Zachodzie, które postrzegają tę wojnę jako walkę narodu, który i tak należy do Rosji, ale odłączył się od macierzy?

– Propaganda rosyjska bardzo mocno jest szerzona w Europie i niestety często przynosi zamierzony skutek. Tutaj nie mamy oczywiście do czynienia z Rosją i Małorosją (jak to promuje Kreml), ponieważ Ukraina jest niezależnym bytem, ale niestety na Zachodzie nie wszyscy to przyjmują. Rozmawiałem ostatnio o tym we Włoszech, oni tam nie czują się zagrożeni przez wojnę i żałują, że część interesów na Wschodzie została zablokowana. Nie oznacza to jednak, że popierają działania rosyjskie – wręcz stanowczo potępiają okrutną przemoc, ale woleliby, aby wojna szybko się zakończyła.

– Jeśli wagnerowcy przekroczą granicę Polski, to jak zachowa się NATO?

– To mogłoby przypominać scenariusz z ataku na Krym. Oficjalnie to ludzie przez Putina wyklęci, wycofani z frontu ukraińskiego z zakazem przebywania na terytorium Rosji. Putin może nawet zabrać im obywatelstwo rosyjskie, a mimo to oni będą realizowali rosyjskie interesy i po kryjomu pobierali żołd z Rosji. I teraz, co by było, gdyby któreś z państw natowskich zostało zaatakowane przez formalnie prywatną bezpaństwową grupę najemników, a nie żołnierzy państwa rosyjskiego? Czy to już jest podstawa do uruchomienia art. 5 NATO? Moim zdaniem tak. Gdy Al-Kaida zaatakowała Nowy Jork, to już była podstawa do uruchomienia tego artykułu.

– I co dalej?

– Sądzę, że gdyby zrealizował się ten „żart” Łukaszenki, w którym żołnierze prywatnej armii robią wycieczkę do Warszawy, to spotkałoby się z szybkim i bezpardonowym odwetem państwa zaatakowanego. Ale jeżeli wiemy, że wagnerowcy mają pod Mińskiem swoją bazę, to czy powinna ona być zaatakowana? To dylematy, które zero-jedynkowo powinny być rozstrzygnięte. Uważam, że gdyby wagnerowcy uderzyli np. na Polskę lub któreś z państw bałtyckich, to wypuszczenie rakiet niszczących ich bazę mogłoby nastąpić z jeszcze innego państwa NATO. Kolejne pytanie brzmi: czy państwo, z którego wywodzi się taka organizacja jak wagnerowcy, powinno być traktowane jako państwo atakujące? Uważam, że tak, choć Putin pewnie dobrze zbadałby o to, by w świetle prawa międzynarodowego nie dało się w sposób jednoznaczny połączyć tej grupy z Rosją. Dlatego musimy się przygotować na operację asymetryczną.

"Wagnerowcy prawdopodobnie marzą o powrocie do Afryki"

– Pytanie, czy wagnerowcy chcą walczyć z dobrze uzbrojoną polską armią i NATO? Jewgienij Prigożyn jest w kiepskiej formie po operacji.

– Uważam, że takie scenariusze mają niską perspektywę realizacji. Oni mają kompetencje do zabijania i kontrolowania lukratywnych, nieskomplikowanych biznesów, co realizują głównie w niektórych państwach w Afryce i próbowali na Bliskim Wschodzie. Zabezpieczając interesy różnych watażków w Afryce, ochraniali wydobycie złóż i na tym się bogacili. Prawdopodobnie marzą teraz o powrocie do Afryki, by czerpać tam znowu korzyści. Możliwość dobrych zarobków na Białorusi jest bardzo nikła, tutaj mogą żyć tylko z żołdu, żadnej kopalni tutaj nie zdobędą. „Wycieczka”, jak to mówi Łukaszenka, do któregoś z państw NATO to zupełnie inne standardy obronne niż w Afryce, oni o tym wiedzą i chyba nie chce im się ryzykować życia aż tak bardzo. Mają świadomość, że większość z nich mogłaby z takiej „wycieczki” nie wrócić.

– Propaganda prokremlowska do niedawna zbierała swoje żniwo wśród Białorusinów, jak to wygląda obecnie?

– Ta propaganda niestety nadal oddziałuje na społeczeństwo białoruskie. Białorusini generalnie Rosji nie odrzucają, dla nich Rosja to nie jest samo zło, jednocześnie czują się dumni, że nie są właśnie Rosjanami, tylko Białorusinami, a część nawet Białymi Rusinami (wyraźnie podkreślając łączność z tradycją łacińską, zachodnią). Ale są przeciwni wojnie.

– Paweł Łatuszka podał ostatnio badanie socjologiczne pokazujące, że Białorusini zdecydowanie nie chcą tej wojny.

– Nigdy nie chcieli. To bardzo pokojowo nastawiony naród. Białorusini poprzez kontakty osobiste, wyjazdy znajomych i członków rodzin do Europy, głównie do Polski, porównują, jak wygląda życie w Europie Zachodniej i u nich. W różnych badaniach dotyczących bliższej współpracy z Rosją poparcie Białorusinów oscyluje w granicach od 30 proc. do 70 proc., zależnie od bieżącej sytuacji politycznej, jednak poparcie dla integracji z Unią osiąga od 50 proc. do 60 proc.

"Sytuacja ekonomiczna przeciętnego Białorusina nie pogorszyła się drastycznie"

– Jak wygląda sytuacja gospodarcza Białorusi?

– Nie sądzę, by bardzo znacząco pogorszyło się życie przeciętego Białorusina. Pogorszyło się o tyle, że trudniej wyjechać do Polski, i ustał ruch przygraniczny. Sytuacja ekonomiczna nie pogorszyła się drastycznie, ponieważ to państwo formalnie nieuczestniczące w wojnie. Sankcje wobec Mińska są mniejsze niż w przypadku Moskwy. Białoruś nie była też tak mocno powiązana gospodarczo z Zachodem jak Rosja, dlatego odcięcie kapitału zachodniego nie spowodowało takiego wytrząsu jak w przypadku Rosji. Jeszcze do niedawna Białoruś była krajem trzecim, przez które omijano sankcje, to także dawało jej pewne profity, ale to się skończyło.

– Ambasador Łatuszka twierdzi, że jeśli Łukaszenkę zacznie ścigać Trybunał w Hadze, to będzie to dla niego psychologiczny cios. Czy on się jeszcze tym przejmuje?

– Nie sądzę. Oni już wiedzą, że ich pole manewru ogranicza się raczej do Rosji i krajów, w których ona ma jakieś interesy. Zostają im jeszcze Korea Północna i Chiny.

Antypolska propaganda

– Czy antypolska propaganda odnosi skutek wśród Białorusinów?

– Posłużę się tutaj swoją opinią, bo nie mamy wiarygodnych badań. Intelektualiści i ludzie wykształceni wiedzą, że to propaganda, kilkaset tysięcy Polaków mieszkających na Białorusi też to wie, podobnie jak ci Białorusini, którzy w Polsce byli. Jednak ludzie oglądający tylko państwową propagandę często w to wierzą, ponieważ nie mają żadnych innych źródeł informacji.

– Wojna pokazuje, że nasza polityka wschodnia musi ulec przeobrażeniu, pytanie, jak?

– W sferze intelektualnej wiemy, co robić i jak robić. Na pewno naszym interesem jest odciąganie Ukrainy i Białorusi od wpływów Rosji. Nie uda się to tylko za pomocą soft power bez zbudowania wspólnej przestrzeni gospodarczej i perspektywy jakiejś współpracy z Unią Europejską. Białorusini przed wojną robili u nas zakupy i chcą żyć jak Polacy, chcą być Europejczykami. My jesteśmy i powinniśmy być dla nich pomostem kulturowym.

– Jak nam wychodzi ta soft power?

– Moim zdaniem wbrew wielu krytykom dobrze. Sam mogłem to obserwować osobiście, kiedy mogłem jeszcze jeździć na Białoruś. Polska jest dla Białorusinów ważnym i atrakcyjnym krajem, jest bramą do wymarzonej Europy. Białorusini przyjmują, że Polska tłumaczy im i pokazuje, czym Europa jest.

Tekst pochodzi z 31 (1801) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe