Jak nieśmiertelny Zagallo stracił posadę przez Polaków…

Jak nieśmiertelny Zagallo stracił posadę przez Polaków…

Miałem 7 lat, gdy Brazylia zdobyła swój trzeci tytuł mistrza świata – jako pierwszy kraj w historii. Trenerem „Canarinhos” (nazwa od „kanarkowych” koszulek Brazylijczyków) był gość o nazwisku Mario Zagallo. Właśnie z Brazylii nadeszła wiadomość, że odszedł grać gdzieś tam wysoko, na niebiańskich boiskach.

 

Gdy zaczytywałem się jako dzieciak i nastolatek w książkach o brazylijskim futbolu, pamiętam ,że Zagallo, choć nie był taką legendą, jak Pele, czy skrzydłowy z jedną nogą krótszą od drugiej Garrincha, to przecież zdobył dwa tytuły mistrza świata! Najpierw w Szwecji w 1958 roku, gdzie w finale Brazylia wygrała z gospodarzami aż 5:2 (i tak do dziś jest to najwyższe miejsce „Trzech Koron” w historii Mundiali). A potem w Chile w 1962, gdy w meczu o złoto pokonali Czechosłowację 3:1 (nasi południowi sąsiedzi w czasach Josefa Mosopusta byli światową potęgą). Swój trzeci złoty medal Zagallo zdobył już jako trener w Meksyku, gdy Brazylijczycy znowu zrobili „demolkę” w finale, tym razem nokautując Włochy z Giannim Riverą 4:1. Po przeszło trzech dekadach poznałem Riverę, który przez pięć lat był moim kolegą w europarlamencie. Korciło mnie, aby zapytać go o ten łomot z Brazylią w 1970, ale żal mi było gościa.

 

Łatwo bym spojrzał na niego z góry, bo przecież cztery lata po meksykańskich mistrzostwach „Orły” Kazimierza Górskiego spuściły baty Italii (Gianni wtedy też grał) po bramkach Dejny i Kasperczaka. Po pierwszym golu pana Kazimierza z dystansu, pamiętam scenę, jak podbiegł do niego Grzegorz Lato i ucałował w policzek! Biało-Czerwoni wtedy - i tu wrócę do bohatera mojego felietonu – brutalnie zakończyli karierę trenerską  Mario Zagallo. Mieliśmy wtedy drużynę godną mistrza świata, ale nasi najlepsi skrzydłowi na globie nie mogli przedrzeć się przez bajoro w półfinale z NRF we Frankfurcie nad Menem. Oberwanie chmury wypaczyło wynik z Niemcami, ale przy normalnej pogodzie, w meczu o trzecie miejsce wygraliśmy 1:0 z Brazylią i Zagallo wyleciał z roboty. Tak, wtedy byliśmy piłkarską potęgą.

 

Senhor Zagallo wrócił jednak do reprezentacji w 1994 roku już nie jako pierwszy trener, ale jako… asystent. Miał wtedy 63 lata. Dla dobra reprezentacji schował dumę do kieszeni i on, trzykrotny mistrz świata, w tym jako trener przed 20 laty,  zgodził się być „tym drugim”, byleby pomóc swoim „Kanarkom”.

 

Mario Jorge Lobo Zagallo był nie do zdarcia. Na kolejnym Mundialu – miał wtedy 67 lat – był znów pierwszym trenerem i znów grał w finale(porażka z Francją Platiniego).

 

Mówi się, że w kraju nad Amazonką futbol jest jak religia. Jeśli tak, to piłkarz Zagallo jako 2-krotny mistrz świata i trener Zagallo, jako też 2-krotny mistrz świata i raz wicemistrz był jednym z głównych architektów tego piłkarskiego kościoła. Tym większa duma, że to my, Polacy, wyrzuciliśmy go z posady w pamiętnym – mówiąc Mickiewiczem „O roku ów” - 1974.

Wspominając Zagallo mam marzenie, żebym dożył Mundialu, na którym Polacy znów ogrywają Argentynę, Włochy, Brazylię i zdobywają medal...

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (08.01.2024)


 

POLECANE
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu

Nie żyje James Ransone, znany m.in. z legendarnego serialu "Prawo ulicy" (ang. The Wire). Aktor miał tylko 46 lat.

Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony z ostatniej chwili
Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony

Władze Norwegii przed Bożym Narodzeniem zaostrzyły przepisy azylowe. Od czwartku wyjazd z tego kraju, by w okresie świątecznym odwiedzić rodzinę, może skończyć się dla uchodźców utratą statusu czy cofnięciem zezwolenia na pobyt.

Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków z ostatniej chwili
Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków

Kacper Tomasiak zajął piąte miejsce, Paweł Wąsek był 13., Kamil Stoch - 18., a Maciej Kot - 27. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem i Niemcem Felixem Hoffmannem.

Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka z ostatniej chwili
Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka

Na warszawskiej Białołęce doszło do awantury domowej, podczas której mężczyzna wyprowadził z mieszkania 9-letniego chłopca i oddalił się z dzieckiem w nieznanym kierunku – informuje Onet. Policja rozpoczęła obławę.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

IMGW prognozuje na poniedziałek i wtorek duże zachmurzenie, lokalne mgły oraz opady deszczu.

Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. Nie ma pani prawa mnie wypraszać z ostatniej chwili
Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. "Nie ma pani prawa mnie wypraszać"

Decyzja Unii Europejskiej o wielomiliardowej pożyczce dla Ukrainy doprowadziła do ostrego sporu w studiu TVP Info. W trakcie programu doszło do kłótni między doradcą prezydenta RP Błażejem Pobożym a prowadzącą.

Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację z ostatniej chwili
Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację

W Gdyni przy ul. Władysław IV kierowca samochodu marki volvo z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, potrącił 16-latkę, a następnie uderzył w budynek restauracji.

Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego z ostatniej chwili
Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego

Pałac Elizejski poinformował w niedzielę, że z zadowoleniem przyjął deklarację przywódcy Rosji Władimira Putina o gotowości do rozmowy z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – podała agencja AFP. W najbliższych dniach podjęte zostaną decyzje w sprawie dalszych kroków – dodano w oświadczeniu.

Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy? pilne
Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy?

Podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie Karol Nawrocki poruszył temat relacji polsko-ukraińskich. Po rozmowie obu prezydentów odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono główne wątki spotkania.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

W okresie świątecznym Transport GZM wprowadza zmiany w kursowaniu. – Czymś nowym jest obowiązywanie 24 grudnia niedzielnych i świątecznych rozkładów jazdy – zapowiada Zarząd Transportu Metropolitalnego.

REKLAMA

Jak nieśmiertelny Zagallo stracił posadę przez Polaków…

Jak nieśmiertelny Zagallo stracił posadę przez Polaków…

Miałem 7 lat, gdy Brazylia zdobyła swój trzeci tytuł mistrza świata – jako pierwszy kraj w historii. Trenerem „Canarinhos” (nazwa od „kanarkowych” koszulek Brazylijczyków) był gość o nazwisku Mario Zagallo. Właśnie z Brazylii nadeszła wiadomość, że odszedł grać gdzieś tam wysoko, na niebiańskich boiskach.

 

Gdy zaczytywałem się jako dzieciak i nastolatek w książkach o brazylijskim futbolu, pamiętam ,że Zagallo, choć nie był taką legendą, jak Pele, czy skrzydłowy z jedną nogą krótszą od drugiej Garrincha, to przecież zdobył dwa tytuły mistrza świata! Najpierw w Szwecji w 1958 roku, gdzie w finale Brazylia wygrała z gospodarzami aż 5:2 (i tak do dziś jest to najwyższe miejsce „Trzech Koron” w historii Mundiali). A potem w Chile w 1962, gdy w meczu o złoto pokonali Czechosłowację 3:1 (nasi południowi sąsiedzi w czasach Josefa Mosopusta byli światową potęgą). Swój trzeci złoty medal Zagallo zdobył już jako trener w Meksyku, gdy Brazylijczycy znowu zrobili „demolkę” w finale, tym razem nokautując Włochy z Giannim Riverą 4:1. Po przeszło trzech dekadach poznałem Riverę, który przez pięć lat był moim kolegą w europarlamencie. Korciło mnie, aby zapytać go o ten łomot z Brazylią w 1970, ale żal mi było gościa.

 

Łatwo bym spojrzał na niego z góry, bo przecież cztery lata po meksykańskich mistrzostwach „Orły” Kazimierza Górskiego spuściły baty Italii (Gianni wtedy też grał) po bramkach Dejny i Kasperczaka. Po pierwszym golu pana Kazimierza z dystansu, pamiętam scenę, jak podbiegł do niego Grzegorz Lato i ucałował w policzek! Biało-Czerwoni wtedy - i tu wrócę do bohatera mojego felietonu – brutalnie zakończyli karierę trenerską  Mario Zagallo. Mieliśmy wtedy drużynę godną mistrza świata, ale nasi najlepsi skrzydłowi na globie nie mogli przedrzeć się przez bajoro w półfinale z NRF we Frankfurcie nad Menem. Oberwanie chmury wypaczyło wynik z Niemcami, ale przy normalnej pogodzie, w meczu o trzecie miejsce wygraliśmy 1:0 z Brazylią i Zagallo wyleciał z roboty. Tak, wtedy byliśmy piłkarską potęgą.

 

Senhor Zagallo wrócił jednak do reprezentacji w 1994 roku już nie jako pierwszy trener, ale jako… asystent. Miał wtedy 63 lata. Dla dobra reprezentacji schował dumę do kieszeni i on, trzykrotny mistrz świata, w tym jako trener przed 20 laty,  zgodził się być „tym drugim”, byleby pomóc swoim „Kanarkom”.

 

Mario Jorge Lobo Zagallo był nie do zdarcia. Na kolejnym Mundialu – miał wtedy 67 lat – był znów pierwszym trenerem i znów grał w finale(porażka z Francją Platiniego).

 

Mówi się, że w kraju nad Amazonką futbol jest jak religia. Jeśli tak, to piłkarz Zagallo jako 2-krotny mistrz świata i trener Zagallo, jako też 2-krotny mistrz świata i raz wicemistrz był jednym z głównych architektów tego piłkarskiego kościoła. Tym większa duma, że to my, Polacy, wyrzuciliśmy go z posady w pamiętnym – mówiąc Mickiewiczem „O roku ów” - 1974.

Wspominając Zagallo mam marzenie, żebym dożył Mundialu, na którym Polacy znów ogrywają Argentynę, Włochy, Brazylię i zdobywają medal...

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (08.01.2024)



 

Polecane