[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Noworoczna kryształowa kula

Mam zamiar trochę pozgadywać na temat przyszłości. Ale najpierw opowiem o metodologii prognostykacji przyszłości. Przewidywanie ma to do siebie, że zwykle nikt nie ponosi żadnych konsekwencji. Tak jest przynajmniej w większości wypadków.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Noworoczna kryształowa kula
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Na przykład jeden filutek z „Israeli Journal of Foreign Affairs” wyszydził moje „Intermarium” w szczegółowej recenzji. Radził zignorować moje rady o Międzymorzu. Szczególnie rozbawiło go moje twierdzenie, że Rosja ma wrogie zamiary wobec Ukrainy. Jakiś miesiąc po opublikowaniu tego badziewia Moskwa najechała na Krym i wschodnie ziemie ukrainne. I co? I nic. Ten „specjalista” od stosunków międzynarodowych dalej chodzi w glorii wielkiego znawcy. To taka nota personalna.

Putin „przewidział”

Naturalnie jeśli przewidujący przyszłość jest kimś ważnym, posiada realną władzę, to jego przewidywanie może po prostu być planem strategicznym na przyszłość. Stanie się więc taka zgadywanka przyszłości samospełniającą się przepowiednią (self-fulfilling prophecy). Na przykład rosyjski prezydent Władimir Putin w lipcu napisał sobie esej historiozoficzny o tym, że Ukraina to Rosja, a Ukraińcy to Rosjanie. No bo nie ma takiej narodowości jak Ukraińcy – twierdzi gospodarz Kremla, tylko „faszyści” czy neonaziści. Po denazyfikacji Ukrainy wszystko wróci do Rosji, wszystko będzie, jak trzeba, wszystko będzie dobrze. W lutym nastąpiła inwazja, a historiozoficzne fantazje Putina spełniły swoją rolę. Po prostu „przewidział ją” co najmniej pół roku z wyprzedzeniem. „Przewidział”, ponieważ planował „wyzwolenie” Ukrainy.

„I słowo stało się Solidarnością”

Ale Putin to był wyjątek. Dużo częściej mamy do czynienia ze zwykłymi śmiertelnikami. Każdy z nas ma coś do powiedzenia. To zapełnia potrzebę szumu informacyjnego. Gadamy, ględzimy. Zupełnie bezkarnie. Tylko niewiele osób faktycznie może znać się na rzeczy. Tylko niewielu solidnie próbuje żonglować danymi, aby te składały się w spójną całość i – przynajmniej – sugerowały możliwy scenariusz na przyszłość. Naturalnie nikt – oprócz Pana Boga – nie zna przyszłości. Natomiast można sklecić kilka celnych – mniej lub bardziej – scenariuszy rozwoju sytuacji. To jest całkiem możliwe. Zasugerować kierunki rozwoju. Papier jest cierpliwy, a ludzie i tak zwykle nie pamiętają, co czytali jakiś czas temu. Co najwyżej historycy po latach odkryją różności, dla szerokiej publiczności zupełnie niespodziewane. A ludzie? O nich zwykle nie trzeba się martwić. Większość nic nie czyta i nic nie pamięta. Jak pisał George Orwell: „Robotnicy nie zbuntują się, aż nie staną się świadomi. A nie staną się świadomi, aż się nie zbuntują”. W taki sposób zresztą wybuchła Solidarność. Polacy wydawali się na zawsze pogrążeni w papce PRL-owskiego marazmu, a ich mózgi wyprane komunistyczną propagandą. A tu nagle zjawił się Jan Paweł II i powiedział im publicznie to, co oni sami wiedzieli, to, co sami myśleli, ale nie byli gotowi wypowiedzieć i czynić, bo się bali. A papież powiedział: „Nie lękajcie się”. I słowo stało się Solidarnością. To dopiero była potęga.

Stąd jest zawsze nadzieja, że znów się obudzą. Jest nadzieja. Co nie zmienia faktu, że trzeba znać kontekst. Trzeba rozumieć psychologię tłumu. Trzeba czuć, że doświadczany obecnie zalew politycznej poprawności, esencja nowych rządów koalicyjnych, to po prostu faza. To nie jest na zawsze. I to się przecież skończy. Rezultaty wyborów można odwrócić, okupacje można odrzucić, można wyjść z koszmarnego uzależnienia od Unii Europejskiej i innych czyhających na naszą solidarność i suwerenność stworów, środowisk i jednostek. Wystarczy chcieć, mieć nadzieję. I nie bać się. Nie należy używać jako wymówki pozornej inercji zwykłych ludzi. No bo przecież z jakiej racji mają być non stop zmobilizowani. Nie można spodziewać się, że ludzie zawsze i wszędzie będą w szyku bojowym, wiecznie gotowi na poświęcenia, ciągle zwarci i gotowi do walki. Mają żony, dzieci, rodziny, pracę, życie. Nie można spodziewać się, że każdy z nich będzie aktywistą, dysydentem, ideologicznym żołnierzem. Trzeba się spodziewać, że każdy będzie zaabsorbowany sprawami zwykłymi, trywialnymi. Trzeba wiedzieć, że na co dzień mózgi ich zalewa strumień reklam w telewizji komercyjnej, jednozdaniówki na byłym Twitterze (teraz X) oraz memy na Facebooku i gdzie indziej. Istny potop, zalew informacji. Wszędzie. I manipulacja przez rozmaitych graczy – państwowych i nie (NGO). TikTok, mija czas, TikTok – platforma chińskich wpływów, tak zresztą jak Zoom. Ruskie trolle, bałtyckie elfy (które trenuje zresztą nasza doktorantka).

Nowoczesna mgła wojny

Wszędzie, wszędzie szum informacyjny. Kompletne przeciążenie informacją (information overload). To jest właśnie nowoczesna mgła wojny (fog of war). Mgła wojny to w starych czasach kurz, dym i inne zjawiska, które blokowały wizję na polu bitwy. Publika to wszystko absorbuje, a być może w samoobronie swojego zdrowia psychicznego ignoruje. Chociaż zawsze coś z tych narracji zostaje. Wielokrotne powtarzanie propagandy jest kluczem do sukcesu. W tym sensie, w sensie zalewu informacji, człowiek zgadujący przyszłość czy sugerujący rozwój sytuacji na dłuższą czy krótszą metę jest w większości sytuacji bezkarny. Takie samo natężenie potoku informacyjnego wczoraj, dziś i jutro go obroni. Za jakiś czas w podobnie autorytatywny sposób każdy może sobie głosić coś zupełnie innego. Cynicznie, albo i nie. No bo przecież nowe informacje pomagają albo utwierdzać się w jakichś przekonaniach, albo wymuszają na człowieku zmianę opinii.

Czyli można sobie krakać na czarno albo optymistycznie puszczać zaczarowane bańki. W tym sensie nie ma znaczenia, co się robi. Rzadko kiedy ktoś pamięta: „O, tak, dziewczyna pisała o tym już 20 lat temu. Miała rację”. Albo: „Okazuje się teraz, że facet zupełnie się skompromitował, gdy gadał o tych sprawach, jak byłem w podstawówce”. Naturalnie trzeba pamiętać też, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, jak powiada Biblia.
Ten przydługi wstęp to moje alibi, bo teraz ja będę prorokował. „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,/ Co to będzie, co to będzie?”. Tak na ciemności i pioruny w naszej wirginijskiej wiosce zareagowała dwanaście lat temu moja (wtedy) czteroletnia córka, co wprawiło w wielkie zdumienie odwiedzającego mnie wówczas wziętego reżysera, aktora, a teraz polityka z Polski. Inwokacja do „Dziadów” Adama Mickiewicza dobrze ujmuje punkt wyjścia do naszych rozważań o przyszłości.

Pod rządami nowej koalicji

Jak będzie pod rządami nowej koalicji? Na razie mamy fragmenty, skrawki materiału dowodowego. Nie wiadomo nawet, czy składa się to na solidną analizę. Nie wiadomo, czy kawałeczki te faktycznie układają się w jakąś spójną całość, czy wskazują drogę na przyszłość. Czy są to sygnały prawdziwe, czy też fałszywe znaki. Ale spróbujmy.
Najpierw historia. Przeszłość wskazuje, że nowa koalicja to stara komuna ze świeżym lewackim narybkiem spod znaku wolności poniżej pasa i profanowania kościołów pod dobrotliwie tolerancyjną batutą liberałów, którzy chcą zwrócić ubekom emerytury. Czyli ta nowa koalicja to taki zmodernizowany zespół Okrągłego Stołu. Truizmem jest, że koalicja ta orientuje się na Brukselę, czyli na Berlin. A jeśli przyjdą odpowiednie rozkazy, to odetną się od USA i pokłonią Moskwie. Już uprzednio, ponad osiem lat temu, było widać, że zdecydowano, że koalicja z Waszyngtonem jest mniej ważna niż podporządkowanie się Brukseli-Berlinowi. Teraz będzie kontynuacja tego trendu, a nastąpi jego natężenie, o ile amerykańscy liberałowie i demokraci przegrają nadchodzące wybory prezydenckie w przyszłym roku.

Tak w skrócie będzie wyglądać polityka zagraniczna nowego rząd. Polityka zagraniczna rządu warszawskiego będzie skoordynowana i podporządkowana brukselsko-berlińskiej polityce zagranicznej. Priorytetem Berlina jest wygnać Amerykanów z Europy i odwrócić werdykt II wojny światowej. Wtedy Niemcy będą mogły nie tylko kontrolować Stary Kontynent, ale również przywrócić zasady równowagi sił (balance of power) w sojuszu z Moskwą. Ostpolitik – jak za Bismarcka – spełnia się najlepiej, gdy Polska jest albo zwasalizowana, albo rozebrana i zniszczona jako państwo. I musi w tym być przynajmniej dwóch wspólników. Obecna koalicja ma nadzieję, że będzie mogła rządzić zwasalizowaną RP, czyli PRL-bis. W ramach Unii Europejskiej, która staje się coraz bardziej kamuflażem dla potęgi powracających na scenę światową Niemiec. Różnica ma być taka, że PRL-bis będzie berlińską satelitą jako część UE, a nie satelitą moskiewską, jak było od 1944 do 1992 r. (albo do XXI w., licząc dekomunizację i deubekizację za ukończoną dopiero pod ostatnimi rządami PiS-u).

Notabene jest to hazardowa gra liczyć na niemieckie łaski, bo nie wiadomo, czy Berlin nie zdecyduje się oddać Polski (przynajmniej centralnej i wschodniej) w ręce Moskwy. Przecież po wyborach październikowych większość kart jest ponownie w rękach Rosji i Niemiec, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji o Polsce. Słabe USA pod liberalnymi rządami demokratów nawet nie mają pojęcia, na co się może zanosić. Jednym słowem będziemy świadkami odbierania – zarówno dyskretnego, jak i otwartego – Polsce niepodległości. Tyle o polityce zagranicznej. Teraz o wewnętrznej. Tutaj można się spodziewać wszelkich ekscesów contra natura. Pamiętajmy, że satelita musi być zsynchronizowany ideologicznie z centrum. Stąd spodziewajmy się, że plenipotenci Berlina w Warszawie (możemy ich nazwać orientacją neopruską) będą wprowadzać wszystkie ideologiczne badziewia brukselsko-berlińskie w życie.

„Trzeba ostro zabrać się za robotę”

Tak jak Stalin i jego spadkobiercy wyznawali marksizm-leninizm i według jego przepisów narzucili Polakom terror fizyczny, kolektywizację, rabunek własności prywatnej oraz inne „błogosławieństwa” socjalizmu, tak też obecnie lewacka ideologia dominująca w brukselsko-berlińskich kuluarach będzie wymuszać na Polakach tolerancjonizm spod znaku LGBT, marksizmu-lesbianizmu, transgenderyzmu, futerkowości, klimatyzmu oraz innych zamordyzmów inżynierii społecznej. Będą w związku z tym rządowi koalicjanci walić w religię, a szczególnie w Kościół katolicki. Będą walić w tradycję, historię, a zwłaszcza w spuściznę walki o niepodległość.
Spodziewam się oporu, a szczególnie nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie po to Solidarność walczyła o chleb i wolność, o Wielką Polskę, aby teraz bez walki poddawać się demolibkom i postkomunie, którzy maszerują w takt brukselsko-berlińskiego bębna. Jak i przeciw czemu walczyć, to już opisałem szczegółowo w swoich książkach, m.in. „O prawicy i lewicy”, „O Cywilizacji śmierci” oraz „Światy islamu”. Trzeba ostro zabrać się za robotę. PiS zawalił sprawę, bo przegrał, czas na jakieś poważne przetasowanie, może nawet polexit.
Sursum corda i do siego roku!
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 2 stycznia 2024 r.

 

 

 


 

POLECANE
Niemiecki dom aukcyjny handluje rzeczami ofiar niemieckich zbrodni gorące
Niemiecki dom aukcyjny handluje rzeczami ofiar niemieckich zbrodni

Niemiecki dom aukcyjny Felzmann chce sprzedać na licytacji dokumenty należące do ofiar obozów koncentracyjnych. Wśród wystawionych przedmiotów są listy więźniów, kartoteki Gestapo i osobiste pamiątki. Organizacje pamięci o Holokauście mówią o „skandalu” i żądają natychmiastowego przerwania aukcji.

Tragedia w Wielkopolsce: 45-latek znaleziony martwy z ostatniej chwili
Tragedia w Wielkopolsce: 45-latek znaleziony martwy

Policja wyjaśnia, jak zginął 45-latek, którego ciało zostało znalezione w sobotę po południu na jednej z ulic w Poznaniu. Niewykluczone, że mężczyzna został pobity; zatrzymano dwie osoby.

Zdjęcie Polaka otrzymało wyróżnienie od NASA Wiadomości
Zdjęcie Polaka otrzymało wyróżnienie od NASA

Zdjęcie wykonane przez Piotra Czerskiego trafiło 15 listopada na stronę NASA jako Astronomy Picture of the Day. To ogromne wyróżnienie, przyznawane jedynie najbardziej wyjątkowym fotografiom związanym z kosmosem. Jego praca, zatytułowana „Andromeda i Przyjaciele”, przedstawia Galaktykę Andromedy oraz towarzyszące jej mniejsze galaktyki - M32 i M110.

Karol Nawrocki: zapraszam Zełenskiego do Warszawy Wiadomości
Karol Nawrocki: zapraszam Zełenskiego do Warszawy

Prezydent Karol Nawrocki w rozmowie z tygodnikiem Do Rzeczy (która ukaże się w najbliższym wydaniu) stwierdził, że oczekuje przyjazdu Wołodymyra Zełenskiego do Polski. Podkreślił, że wizyta w Warszawie byłaby okazją do spotkania z ukraińską diasporą oraz do podziękowania Polakom za wsparcie udzielane Ukrainie od początku wojny.

Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą z ostatniej chwili
Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą

Sebastian Szymański opuścił zgrupowanie kadry przed poniedziałkowym meczem z Maltą, który zakończy fazę grupową eliminacji mistrzostw świata - poinformował selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Jan Urban, cytowany na stronie PZPN.

Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne tylko u nas
Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne

Niemiecki historyk Karl Heinz Roth ujawnia, że Berlin stosuje „kulturę pamięci” jako strategię odsuwania rozmów o odszkodowaniach za II wojnę światową. Jego analiza pokazuje, jak ta metoda zadziałała wobec Grecji — i jak podobny mechanizm ma dziś dotyczyć Polski.

Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki Wiadomości
Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad wschodnią i południowo-wschodnią częścią Europy będzie zalegał jeszcze słabnący układ wyżowy. Resztę kontynentu zdominują liczne niże z frontami atmosferycznymi. Polska od południowego zachodu będzie się dostawać pod wpływ zatoki niżowej z pofalowanym frontem chłodnym. Na froncie tym utworzy się płytki ośrodek niżowy, który w ciągu dnia przemieszczać się będzie przez północną część kraju. Napływać będzie wilgotne powietrze polarne morskie, które przejściowo będzie wypierać z północy kraju chłodniejsze powietrze pochodzenia arktycznego.

Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi

Od 7 listopada 2025 roku w Łodzi działa pierwszy odcinkowy pomiar prędkości. System pojawił się na ul. Chocianowickiej i ma zwiększyć bezpieczeństwo kierowców oraz pieszych. Gdzie dokładnie stanęły kamery, jakie obowiązuje tu ograniczenie oraz dlaczego wybrano właśnie to miejsce?

Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi z ostatniej chwili
Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi

Premier Donald Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej w Retkowie stanowczo zaprzeczył doniesieniom o odsyłaniu pacjentów onkologicznych ze szpitali. „To jest kłamstwo, prostowaliśmy te informacje” - mówił szef rządu. Dodał: „Do tej pory informacje, jakie przekazywano, były sprawdzane natychmiast i okazywały się nieprawdziwe”. Podkreślił, że szpitale nie mają prawa odsyłać tych chorych, a w razie choćby jednego przypadku osobiście interweniuje minister zdrowia. Tusk wspomniał też o rozmowie z szefową MZ, Jolantą Sobierańską-Grendą.

Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek Wiadomości
Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek

W jednej z dzielnic Konina doszło do tragicznie zakończonej interwencji służb. Policja została wezwana do agresywnego mężczyzny, którego zachowanie budziło niepokój. Po kilku minutach od obezwładnienia 39-latek stracił przytomność i mimo reanimacji zmarł.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Noworoczna kryształowa kula

Mam zamiar trochę pozgadywać na temat przyszłości. Ale najpierw opowiem o metodologii prognostykacji przyszłości. Przewidywanie ma to do siebie, że zwykle nikt nie ponosi żadnych konsekwencji. Tak jest przynajmniej w większości wypadków.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Noworoczna kryształowa kula
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Na przykład jeden filutek z „Israeli Journal of Foreign Affairs” wyszydził moje „Intermarium” w szczegółowej recenzji. Radził zignorować moje rady o Międzymorzu. Szczególnie rozbawiło go moje twierdzenie, że Rosja ma wrogie zamiary wobec Ukrainy. Jakiś miesiąc po opublikowaniu tego badziewia Moskwa najechała na Krym i wschodnie ziemie ukrainne. I co? I nic. Ten „specjalista” od stosunków międzynarodowych dalej chodzi w glorii wielkiego znawcy. To taka nota personalna.

Putin „przewidział”

Naturalnie jeśli przewidujący przyszłość jest kimś ważnym, posiada realną władzę, to jego przewidywanie może po prostu być planem strategicznym na przyszłość. Stanie się więc taka zgadywanka przyszłości samospełniającą się przepowiednią (self-fulfilling prophecy). Na przykład rosyjski prezydent Władimir Putin w lipcu napisał sobie esej historiozoficzny o tym, że Ukraina to Rosja, a Ukraińcy to Rosjanie. No bo nie ma takiej narodowości jak Ukraińcy – twierdzi gospodarz Kremla, tylko „faszyści” czy neonaziści. Po denazyfikacji Ukrainy wszystko wróci do Rosji, wszystko będzie, jak trzeba, wszystko będzie dobrze. W lutym nastąpiła inwazja, a historiozoficzne fantazje Putina spełniły swoją rolę. Po prostu „przewidział ją” co najmniej pół roku z wyprzedzeniem. „Przewidział”, ponieważ planował „wyzwolenie” Ukrainy.

„I słowo stało się Solidarnością”

Ale Putin to był wyjątek. Dużo częściej mamy do czynienia ze zwykłymi śmiertelnikami. Każdy z nas ma coś do powiedzenia. To zapełnia potrzebę szumu informacyjnego. Gadamy, ględzimy. Zupełnie bezkarnie. Tylko niewiele osób faktycznie może znać się na rzeczy. Tylko niewielu solidnie próbuje żonglować danymi, aby te składały się w spójną całość i – przynajmniej – sugerowały możliwy scenariusz na przyszłość. Naturalnie nikt – oprócz Pana Boga – nie zna przyszłości. Natomiast można sklecić kilka celnych – mniej lub bardziej – scenariuszy rozwoju sytuacji. To jest całkiem możliwe. Zasugerować kierunki rozwoju. Papier jest cierpliwy, a ludzie i tak zwykle nie pamiętają, co czytali jakiś czas temu. Co najwyżej historycy po latach odkryją różności, dla szerokiej publiczności zupełnie niespodziewane. A ludzie? O nich zwykle nie trzeba się martwić. Większość nic nie czyta i nic nie pamięta. Jak pisał George Orwell: „Robotnicy nie zbuntują się, aż nie staną się świadomi. A nie staną się świadomi, aż się nie zbuntują”. W taki sposób zresztą wybuchła Solidarność. Polacy wydawali się na zawsze pogrążeni w papce PRL-owskiego marazmu, a ich mózgi wyprane komunistyczną propagandą. A tu nagle zjawił się Jan Paweł II i powiedział im publicznie to, co oni sami wiedzieli, to, co sami myśleli, ale nie byli gotowi wypowiedzieć i czynić, bo się bali. A papież powiedział: „Nie lękajcie się”. I słowo stało się Solidarnością. To dopiero była potęga.

Stąd jest zawsze nadzieja, że znów się obudzą. Jest nadzieja. Co nie zmienia faktu, że trzeba znać kontekst. Trzeba rozumieć psychologię tłumu. Trzeba czuć, że doświadczany obecnie zalew politycznej poprawności, esencja nowych rządów koalicyjnych, to po prostu faza. To nie jest na zawsze. I to się przecież skończy. Rezultaty wyborów można odwrócić, okupacje można odrzucić, można wyjść z koszmarnego uzależnienia od Unii Europejskiej i innych czyhających na naszą solidarność i suwerenność stworów, środowisk i jednostek. Wystarczy chcieć, mieć nadzieję. I nie bać się. Nie należy używać jako wymówki pozornej inercji zwykłych ludzi. No bo przecież z jakiej racji mają być non stop zmobilizowani. Nie można spodziewać się, że ludzie zawsze i wszędzie będą w szyku bojowym, wiecznie gotowi na poświęcenia, ciągle zwarci i gotowi do walki. Mają żony, dzieci, rodziny, pracę, życie. Nie można spodziewać się, że każdy z nich będzie aktywistą, dysydentem, ideologicznym żołnierzem. Trzeba się spodziewać, że każdy będzie zaabsorbowany sprawami zwykłymi, trywialnymi. Trzeba wiedzieć, że na co dzień mózgi ich zalewa strumień reklam w telewizji komercyjnej, jednozdaniówki na byłym Twitterze (teraz X) oraz memy na Facebooku i gdzie indziej. Istny potop, zalew informacji. Wszędzie. I manipulacja przez rozmaitych graczy – państwowych i nie (NGO). TikTok, mija czas, TikTok – platforma chińskich wpływów, tak zresztą jak Zoom. Ruskie trolle, bałtyckie elfy (które trenuje zresztą nasza doktorantka).

Nowoczesna mgła wojny

Wszędzie, wszędzie szum informacyjny. Kompletne przeciążenie informacją (information overload). To jest właśnie nowoczesna mgła wojny (fog of war). Mgła wojny to w starych czasach kurz, dym i inne zjawiska, które blokowały wizję na polu bitwy. Publika to wszystko absorbuje, a być może w samoobronie swojego zdrowia psychicznego ignoruje. Chociaż zawsze coś z tych narracji zostaje. Wielokrotne powtarzanie propagandy jest kluczem do sukcesu. W tym sensie, w sensie zalewu informacji, człowiek zgadujący przyszłość czy sugerujący rozwój sytuacji na dłuższą czy krótszą metę jest w większości sytuacji bezkarny. Takie samo natężenie potoku informacyjnego wczoraj, dziś i jutro go obroni. Za jakiś czas w podobnie autorytatywny sposób każdy może sobie głosić coś zupełnie innego. Cynicznie, albo i nie. No bo przecież nowe informacje pomagają albo utwierdzać się w jakichś przekonaniach, albo wymuszają na człowieku zmianę opinii.

Czyli można sobie krakać na czarno albo optymistycznie puszczać zaczarowane bańki. W tym sensie nie ma znaczenia, co się robi. Rzadko kiedy ktoś pamięta: „O, tak, dziewczyna pisała o tym już 20 lat temu. Miała rację”. Albo: „Okazuje się teraz, że facet zupełnie się skompromitował, gdy gadał o tych sprawach, jak byłem w podstawówce”. Naturalnie trzeba pamiętać też, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, jak powiada Biblia.
Ten przydługi wstęp to moje alibi, bo teraz ja będę prorokował. „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,/ Co to będzie, co to będzie?”. Tak na ciemności i pioruny w naszej wirginijskiej wiosce zareagowała dwanaście lat temu moja (wtedy) czteroletnia córka, co wprawiło w wielkie zdumienie odwiedzającego mnie wówczas wziętego reżysera, aktora, a teraz polityka z Polski. Inwokacja do „Dziadów” Adama Mickiewicza dobrze ujmuje punkt wyjścia do naszych rozważań o przyszłości.

Pod rządami nowej koalicji

Jak będzie pod rządami nowej koalicji? Na razie mamy fragmenty, skrawki materiału dowodowego. Nie wiadomo nawet, czy składa się to na solidną analizę. Nie wiadomo, czy kawałeczki te faktycznie układają się w jakąś spójną całość, czy wskazują drogę na przyszłość. Czy są to sygnały prawdziwe, czy też fałszywe znaki. Ale spróbujmy.
Najpierw historia. Przeszłość wskazuje, że nowa koalicja to stara komuna ze świeżym lewackim narybkiem spod znaku wolności poniżej pasa i profanowania kościołów pod dobrotliwie tolerancyjną batutą liberałów, którzy chcą zwrócić ubekom emerytury. Czyli ta nowa koalicja to taki zmodernizowany zespół Okrągłego Stołu. Truizmem jest, że koalicja ta orientuje się na Brukselę, czyli na Berlin. A jeśli przyjdą odpowiednie rozkazy, to odetną się od USA i pokłonią Moskwie. Już uprzednio, ponad osiem lat temu, było widać, że zdecydowano, że koalicja z Waszyngtonem jest mniej ważna niż podporządkowanie się Brukseli-Berlinowi. Teraz będzie kontynuacja tego trendu, a nastąpi jego natężenie, o ile amerykańscy liberałowie i demokraci przegrają nadchodzące wybory prezydenckie w przyszłym roku.

Tak w skrócie będzie wyglądać polityka zagraniczna nowego rząd. Polityka zagraniczna rządu warszawskiego będzie skoordynowana i podporządkowana brukselsko-berlińskiej polityce zagranicznej. Priorytetem Berlina jest wygnać Amerykanów z Europy i odwrócić werdykt II wojny światowej. Wtedy Niemcy będą mogły nie tylko kontrolować Stary Kontynent, ale również przywrócić zasady równowagi sił (balance of power) w sojuszu z Moskwą. Ostpolitik – jak za Bismarcka – spełnia się najlepiej, gdy Polska jest albo zwasalizowana, albo rozebrana i zniszczona jako państwo. I musi w tym być przynajmniej dwóch wspólników. Obecna koalicja ma nadzieję, że będzie mogła rządzić zwasalizowaną RP, czyli PRL-bis. W ramach Unii Europejskiej, która staje się coraz bardziej kamuflażem dla potęgi powracających na scenę światową Niemiec. Różnica ma być taka, że PRL-bis będzie berlińską satelitą jako część UE, a nie satelitą moskiewską, jak było od 1944 do 1992 r. (albo do XXI w., licząc dekomunizację i deubekizację za ukończoną dopiero pod ostatnimi rządami PiS-u).

Notabene jest to hazardowa gra liczyć na niemieckie łaski, bo nie wiadomo, czy Berlin nie zdecyduje się oddać Polski (przynajmniej centralnej i wschodniej) w ręce Moskwy. Przecież po wyborach październikowych większość kart jest ponownie w rękach Rosji i Niemiec, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji o Polsce. Słabe USA pod liberalnymi rządami demokratów nawet nie mają pojęcia, na co się może zanosić. Jednym słowem będziemy świadkami odbierania – zarówno dyskretnego, jak i otwartego – Polsce niepodległości. Tyle o polityce zagranicznej. Teraz o wewnętrznej. Tutaj można się spodziewać wszelkich ekscesów contra natura. Pamiętajmy, że satelita musi być zsynchronizowany ideologicznie z centrum. Stąd spodziewajmy się, że plenipotenci Berlina w Warszawie (możemy ich nazwać orientacją neopruską) będą wprowadzać wszystkie ideologiczne badziewia brukselsko-berlińskie w życie.

„Trzeba ostro zabrać się za robotę”

Tak jak Stalin i jego spadkobiercy wyznawali marksizm-leninizm i według jego przepisów narzucili Polakom terror fizyczny, kolektywizację, rabunek własności prywatnej oraz inne „błogosławieństwa” socjalizmu, tak też obecnie lewacka ideologia dominująca w brukselsko-berlińskich kuluarach będzie wymuszać na Polakach tolerancjonizm spod znaku LGBT, marksizmu-lesbianizmu, transgenderyzmu, futerkowości, klimatyzmu oraz innych zamordyzmów inżynierii społecznej. Będą w związku z tym rządowi koalicjanci walić w religię, a szczególnie w Kościół katolicki. Będą walić w tradycję, historię, a zwłaszcza w spuściznę walki o niepodległość.
Spodziewam się oporu, a szczególnie nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie po to Solidarność walczyła o chleb i wolność, o Wielką Polskę, aby teraz bez walki poddawać się demolibkom i postkomunie, którzy maszerują w takt brukselsko-berlińskiego bębna. Jak i przeciw czemu walczyć, to już opisałem szczegółowo w swoich książkach, m.in. „O prawicy i lewicy”, „O Cywilizacji śmierci” oraz „Światy islamu”. Trzeba ostro zabrać się za robotę. PiS zawalił sprawę, bo przegrał, czas na jakieś poważne przetasowanie, może nawet polexit.
Sursum corda i do siego roku!
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 2 stycznia 2024 r.

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe