NAPIĘCIA U SKOCZKÓW, KONTUZJE U SIATKARZY I BRAK LIDERA U PIŁKARZY

NAPIĘCIA U SKOCZKÓW, KONTUZJE U SIATKARZY I BRAK LIDERA U PIŁKARZY

Austriacki trener polskiej kadry skoczków narciarskich Thomas Thurnbichler był łaskaw ujawnić w wywiadzie, dlaczego sezon zawalił Piotr Żyła. W cyklu: „uprzejmie donoszę” dowiedzieliśmy się, że „Piotrek mógł pracować bardziej profesjonalnie, jeśli chodzi o koniec lata i jesień”. Pewnie trener kadry mówi prawdę, tylko pytanie, czy o takich sprawach należy mówić publicznie? Być może jest to wieczny dylemat. Ale skoro nasz mistrz świata jest publicznie łajany przez cudzoziemskiego trenera, to już ten sam fakt świadczy, że atmosfera w naszej kadrze skoczków jest fatalna. Wyniki sportowe to raczej efekt tej atmosfery – a nie odwrotnie. W sumie smutne to.

 

Również smuteczek na froncie siatkarskim. Informację o złamanym palcu podstawowego środkowego mistrzów Europy i zwycięzców Ligi Narodów Jakuba Kochanowskiego  przyjąłem z niepokojem. Oznacza to bowiem rozbrat z klubem na zapewne parę tygodni – i to w roku olimpijskim. Skądinąd Kuba Kochanowski jest jednym z najbardziej sympatycznych sportowców -nie tylko siatkarzy -  w naszym kraju. Mistrz i wicemistrz świata seniorów, mistrz Europy i świata juniorów nie zadziera głowy, nie odbija mu „sodówka”. Gdy poprosiłem go przed laty o włączenie się do oddolnej, społecznej, patriotycznej akcji rozpoczętej przez młodych ludzi – rówieśników Kochanowskiego, którzy szukali znanych sportowców do promowania polskiego hymnu i słów: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy” – Kuba zgodził się błyskawicznie, bez ceregieli, bez gwiazdorzenia. Nigdy o tym nie mówiłem publicznie. Dziś to czynię, bo takie postawy powodują, że mam do człowieka szacunek nie tylko za dokonania na boisku, ale także poza nim.

 

Niestety, w naszej siatkarskiej rodzinie wystąpiło nieszczęsne „prawo serii” . Po Leonie i Kochanowskim – Paweł Zatorski. Ten podstawowy, od lat, libero Biało-Czerwonych, złoty i srebrny medalista MŚ, złoty i dwukrotny brązowy medalista ME (największe sukcesy klubowe Zaksa Kędzierzyn-Koźle osiągnęła, o paradoksie, po jego przejściu do Asseco Resovii Rzeszów) ujawnił w końcu, że jego nieobecność na boisku wynika z dłuższego już urazu biodra.

 

Rzecz w tym, że mamy sezon olimpijski i za pół roku nasi siatkarze powinni w Paryżu walczyć o wysłuchanie przez nich „Mazurka Dąbrowskiego” na koniec turnieju IO. Nie będę owijał w bawełnę i „ą, ę przez bibułkę” mówił, że fajnie byłoby zdobyć medal. Powiedzmy wreszcie jak „Kat” -Hubert Jerzy Wagner, że „jedziemy po złoto”. Wagnera wtedy krytykowano, ale on i jego chłopcy z kapitanem Edwardem Skorkiem, śp. Tomkiem Wójtowiczem i Rysiem Boskiem na czele - złoto zdobyli. Byli wtedy aktualnymi mistrzami świata (i skądinąd wicemistrzami Europy) i mieli prawo deklarować, że sięgają po najwyższe cele. Nie miało to nic wspólnego z tromtadracją – niestety, przykro mi to powiedzieć – którą po przeszło ćwierć wieku zaprezentował skądinąd sympatyczny Jerzy Engel, który przed piłkarskimi mistrzostwami świata Anno Domini 2002 też deklarował, że jedzie po „majstra”...

 

Z piłki siatkowej przeszliśmy do piłki nożnej. Nie przypadkiem, bo za miesiąc i 16 dni zagramy z Estonią na Stadionie Narodowym półfinał baraży do EURO 2024. ME w Niemczech odbędą się między 14 czerwca a 14 lipca, a my, jeśli wygramy baraże, zagramy w mega-mocnej grupie z Francją, Holandią i Austrią. To wszystko wiemy, ale żeby zagrać z "Trójkolorowymi", najpierw trzeba ograć chłopaków z Tallina i chłopców z Cardiff. Jak miałem 10 lat bardzo mnie bolało, jak w tejże stolicy Walii niejaki John Toshack strzelił nam, jak pamiętam, dwa gole w eliminacjach do turnieju mistrzowskiego, tyle że nie ME ,a MŚ - uwaga, też w RFN! – przegraliśmy 0:2. To był fatalny start eliminacji, które zakończyły się świetnie, bo w rewanżu znokautowaliśmy 3:0 Walię i 2:0 Anglię, a Stadion Śląski eksplodował razy pięć, tyle ile goli. Teraz też zaczęło się kiepsko, ale może zakończy się lepiej. Ja w to wierzę, wierzy w to też Wojciech Szczęsny nasz golkeaper, który jest w wieku „Chrystusowym”, bo ma 33 lata. Właśnie powiedział, że przyszłym liderem reprezentacji będzie pomocnik Jakub Moder. Ja się na tym nie znam, zarobiony jestem, ja tu tylko sprzątam. Ja po prostu chciałbym, aby ta reprezentacja miała jakiegokolwiek (sic!) lidera. Żeby ten lider po prostu był! Takie maleńkie życzenie kogoś, kto Biało-Czerwonym kibicuje od dobrze ponad pół wieku. Jak ja obchodzę z kadrą „Srebrne Gody’, to mam chyba prawo żądać, żeby wśród jedenastu piłkarzy był choćby jeden lider. Czy ja mam duże wymagania? Nie, ja mam normalne, kibicowskie oczekiwania, że w 38-milionowym narodzie, piątym co do wielkości kraju Unii Europejskiej, w reprezentacji, która raptem trzynaście miesięcy temu zakwalifikowała się do „szesnastki” najlepszych drużyn świata – będzie ktoś, kto gromadę indywidualistów, którzy grają w świetnych klubach na Zachodzie, zbierze w kupę, jak trzeba: ryknie i każdy z nich będzie na boisku zostawiał serducho, pot, ból i łzy. Wtedy kibice przebaczą porażki – choć wtedy właśnie porażek będzie najmniej. I takim, wciąż Noworocznym życzeniem kończę!

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (05.02.2024)


 

POLECANE
Justina Kozan z rekordem Polski i złotym medalem z ostatniej chwili
Justina Kozan z rekordem Polski i złotym medalem

Justina Kozan zdobyła w Lublinie złoty medal mistrzostw Europy w pływaniu na krótkim basenie na dystansie 400 m stylem zmiennym. Polka czasem 4.28,56 pobiła rekord kraju, który od 2007 roku należał do Katarzyny Baranowskiej i wynosił 4.31,89.

Ponad 120 polskich intelektualistów wystosowało list otwarty przeciwko przypisywaniu polskim urzędnikom współsprawstwa Holokaustu tylko u nas
Ponad 120 polskich intelektualistów wystosowało list otwarty przeciwko przypisywaniu polskim urzędnikom współsprawstwa Holokaustu

Ponad 120 wybitnych przedstawicieli polskich elit intelektualnych i historycznych, jednocząc się ponad politycznymi podziałami, wystosowało list otwarty do niemieckich i austriackich instytucji kultury. Sygnatariusze wyrażają stanowczy sprzeciw wobec promowania narracji, która przypisuje polskim urzędnikom w okupowanej Polsce współsprawstwo w Holokauście.

Nie żyje ceniony reżyser teatralny z ostatniej chwili
Nie żyje ceniony reżyser teatralny

Nie żyje ceniony reżyser teatralny, wieloletni wykładowca warszawskiej Akademii Teatralnej Piotr Cieplak. Artysta, który wychodził z założenia, że „teatr ma swoją odpowiedzialność i niesie z sobą odpowiedzialność”, że teatr jest „miejscem, gdzie słowa jeszcze mogą mieć znaczenie”.

Niemiecki dziennik: Polska wyprzedza nas w wielu obszarach Wiadomości
Niemiecki dziennik: Polska wyprzedza nas w wielu obszarach

W komentarzu opublikowanym w „Augsburger Allgemeine” Jonas Klimm ocenia, że część Niemców nadal patrzy na Polskę z wyższością, choć realia dawno się zmieniły. Przypomina, że „jeszcze 20 lat temu dowcipy o Polakach kradnących samochody należały do standardowego repertuaru niemieckich komików”, ale dziś takie podejście nie przystaje do faktów.

Zaskakująca zmiana pogody. IMGW wydał komunikat Wiadomości
Zaskakująca zmiana pogody. IMGW wydał komunikat

W najbliższym czasie dominować będzie pogoda pochmurna z lokalnymi przejaśnieniami, mogą występować miejscami opady deszczu, w poniedziałek do 12 st. C na zachodzie - poinformował synoptyk IMGW Tomasz Siemieniuk. Z prognozy długoterminowej Instytutu wynika, że nastąpi wyraźne ocieplenie.

Grafzero: Spadkobiercy i Bóg Skorpion William Golding | Ciekawa książka | Grafzero z ostatniej chwili
Grafzero: "Spadkobiercy" i "Bóg Skorpion" William Golding | Ciekawa książka | Grafzero

Tym razem Grafzero vlog literacki razem z ‪@emigrant41‬ rozmawia o dwóch książkach Wiliama Goldinga "Spadkobiercy" i "Bóg Skorpion". Czy da się pisać o historii tak dawnej, że nie ujętej na piśmie? Czy jest możliwe jakiekolwiek sensowne ujęcie takiej rzeczywistości?

Awaria w Luwrze. Setki uszkodzonych książek Wiadomości
Awaria w Luwrze. Setki uszkodzonych książek

Wyciek wody, do którego doszło w Luwrze pod koniec listopada, spowodował uszkodzenie około 400 książek w dziale zabytków egipskich - przyznał w niedzielę zastępca dyrektora paryskiego muzeum Francis Steinbock.

Zespół T.Love traci kluczowego muzyka. Zaskakująca decyzja Wiadomości
Zespół T.Love traci kluczowego muzyka. Zaskakująca decyzja

Zespół T.Love ogłosił, że po 35 latach współpracy rozstaje się z Sidneyem Polakiem. Informacja pojawiła się 7 grudnia w mediach społecznościowych grupy i od razu wywołała poruszenie wśród fanów. Muzyk był związany z zespołem od 1990 roku i przez dekady współtworzył jego brzmienie.

Nowe zasady na skrzyżowaniach i rewolucja w sygnalizacji. Co się zmieni? Wiadomości
Nowe zasady na skrzyżowaniach i rewolucja w sygnalizacji. Co się zmieni?

Dyskusja o przyszłości polskich skrzyżowań i sposobie, w jaki kierowcy poruszają się po miastach, znów wróciła na sejmową agendę. Eksperci przekonują, że dotychczasowy system nie przystaje do realiów ruchu drogowego, a przygotowywane rekomendacje mogą wywołać jedną z największych dyskusji o organizacji ruchu od lat.

Solidny występ Polaków w PŚ. Tomasiak z najlepszym wynikiem w karierze Wiadomości
Solidny występ Polaków w PŚ. Tomasiak z najlepszym wynikiem w karierze

Kacper Tomasiak zajął piąte miejsce, Piotr Żyła był siódmy, Maciej Kot - 14., Paweł Wąsek - 25., a Kamil Stoch - 27. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Wygrał Słoweniec Domen Prevc. Drugi był Japończyk Ryoyu Kobayashi, który prowadził po pierwszej serii.

REKLAMA

NAPIĘCIA U SKOCZKÓW, KONTUZJE U SIATKARZY I BRAK LIDERA U PIŁKARZY

NAPIĘCIA U SKOCZKÓW, KONTUZJE U SIATKARZY I BRAK LIDERA U PIŁKARZY

Austriacki trener polskiej kadry skoczków narciarskich Thomas Thurnbichler był łaskaw ujawnić w wywiadzie, dlaczego sezon zawalił Piotr Żyła. W cyklu: „uprzejmie donoszę” dowiedzieliśmy się, że „Piotrek mógł pracować bardziej profesjonalnie, jeśli chodzi o koniec lata i jesień”. Pewnie trener kadry mówi prawdę, tylko pytanie, czy o takich sprawach należy mówić publicznie? Być może jest to wieczny dylemat. Ale skoro nasz mistrz świata jest publicznie łajany przez cudzoziemskiego trenera, to już ten sam fakt świadczy, że atmosfera w naszej kadrze skoczków jest fatalna. Wyniki sportowe to raczej efekt tej atmosfery – a nie odwrotnie. W sumie smutne to.

 

Również smuteczek na froncie siatkarskim. Informację o złamanym palcu podstawowego środkowego mistrzów Europy i zwycięzców Ligi Narodów Jakuba Kochanowskiego  przyjąłem z niepokojem. Oznacza to bowiem rozbrat z klubem na zapewne parę tygodni – i to w roku olimpijskim. Skądinąd Kuba Kochanowski jest jednym z najbardziej sympatycznych sportowców -nie tylko siatkarzy -  w naszym kraju. Mistrz i wicemistrz świata seniorów, mistrz Europy i świata juniorów nie zadziera głowy, nie odbija mu „sodówka”. Gdy poprosiłem go przed laty o włączenie się do oddolnej, społecznej, patriotycznej akcji rozpoczętej przez młodych ludzi – rówieśników Kochanowskiego, którzy szukali znanych sportowców do promowania polskiego hymnu i słów: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy” – Kuba zgodził się błyskawicznie, bez ceregieli, bez gwiazdorzenia. Nigdy o tym nie mówiłem publicznie. Dziś to czynię, bo takie postawy powodują, że mam do człowieka szacunek nie tylko za dokonania na boisku, ale także poza nim.

 

Niestety, w naszej siatkarskiej rodzinie wystąpiło nieszczęsne „prawo serii” . Po Leonie i Kochanowskim – Paweł Zatorski. Ten podstawowy, od lat, libero Biało-Czerwonych, złoty i srebrny medalista MŚ, złoty i dwukrotny brązowy medalista ME (największe sukcesy klubowe Zaksa Kędzierzyn-Koźle osiągnęła, o paradoksie, po jego przejściu do Asseco Resovii Rzeszów) ujawnił w końcu, że jego nieobecność na boisku wynika z dłuższego już urazu biodra.

 

Rzecz w tym, że mamy sezon olimpijski i za pół roku nasi siatkarze powinni w Paryżu walczyć o wysłuchanie przez nich „Mazurka Dąbrowskiego” na koniec turnieju IO. Nie będę owijał w bawełnę i „ą, ę przez bibułkę” mówił, że fajnie byłoby zdobyć medal. Powiedzmy wreszcie jak „Kat” -Hubert Jerzy Wagner, że „jedziemy po złoto”. Wagnera wtedy krytykowano, ale on i jego chłopcy z kapitanem Edwardem Skorkiem, śp. Tomkiem Wójtowiczem i Rysiem Boskiem na czele - złoto zdobyli. Byli wtedy aktualnymi mistrzami świata (i skądinąd wicemistrzami Europy) i mieli prawo deklarować, że sięgają po najwyższe cele. Nie miało to nic wspólnego z tromtadracją – niestety, przykro mi to powiedzieć – którą po przeszło ćwierć wieku zaprezentował skądinąd sympatyczny Jerzy Engel, który przed piłkarskimi mistrzostwami świata Anno Domini 2002 też deklarował, że jedzie po „majstra”...

 

Z piłki siatkowej przeszliśmy do piłki nożnej. Nie przypadkiem, bo za miesiąc i 16 dni zagramy z Estonią na Stadionie Narodowym półfinał baraży do EURO 2024. ME w Niemczech odbędą się między 14 czerwca a 14 lipca, a my, jeśli wygramy baraże, zagramy w mega-mocnej grupie z Francją, Holandią i Austrią. To wszystko wiemy, ale żeby zagrać z "Trójkolorowymi", najpierw trzeba ograć chłopaków z Tallina i chłopców z Cardiff. Jak miałem 10 lat bardzo mnie bolało, jak w tejże stolicy Walii niejaki John Toshack strzelił nam, jak pamiętam, dwa gole w eliminacjach do turnieju mistrzowskiego, tyle że nie ME ,a MŚ - uwaga, też w RFN! – przegraliśmy 0:2. To był fatalny start eliminacji, które zakończyły się świetnie, bo w rewanżu znokautowaliśmy 3:0 Walię i 2:0 Anglię, a Stadion Śląski eksplodował razy pięć, tyle ile goli. Teraz też zaczęło się kiepsko, ale może zakończy się lepiej. Ja w to wierzę, wierzy w to też Wojciech Szczęsny nasz golkeaper, który jest w wieku „Chrystusowym”, bo ma 33 lata. Właśnie powiedział, że przyszłym liderem reprezentacji będzie pomocnik Jakub Moder. Ja się na tym nie znam, zarobiony jestem, ja tu tylko sprzątam. Ja po prostu chciałbym, aby ta reprezentacja miała jakiegokolwiek (sic!) lidera. Żeby ten lider po prostu był! Takie maleńkie życzenie kogoś, kto Biało-Czerwonym kibicuje od dobrze ponad pół wieku. Jak ja obchodzę z kadrą „Srebrne Gody’, to mam chyba prawo żądać, żeby wśród jedenastu piłkarzy był choćby jeden lider. Czy ja mam duże wymagania? Nie, ja mam normalne, kibicowskie oczekiwania, że w 38-milionowym narodzie, piątym co do wielkości kraju Unii Europejskiej, w reprezentacji, która raptem trzynaście miesięcy temu zakwalifikowała się do „szesnastki” najlepszych drużyn świata – będzie ktoś, kto gromadę indywidualistów, którzy grają w świetnych klubach na Zachodzie, zbierze w kupę, jak trzeba: ryknie i każdy z nich będzie na boisku zostawiał serducho, pot, ból i łzy. Wtedy kibice przebaczą porażki – choć wtedy właśnie porażek będzie najmniej. I takim, wciąż Noworocznym życzeniem kończę!

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (05.02.2024)



 

Polecane