"Resortowe rodziny" nie lubią pamięci o Żołnierzach Wyklętych

1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, tysiące resortowych rodzin przeżywa złość. Przypomina im się, że na zwalczaniu „leśnych band” i „faszystów” uszyte są ich rodzinne awanse, kariery i dobrobyt na pokolenia. Takiego wypominania nikt nie lubi.
Dzieci ze zniczami podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych
Dzieci ze zniczami podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych / fot. T. Gutry

Żołnierze Wyklęci prześladowani przez PRL w III RP też nie mieli łatwej drogi do narodowego panteonu mistrzów, którzy za cenę własnego życia mogli dostąpić najwyższego zaszczytu konstruowania narodowych mitów.

Niedopasowani

W pomagdalenkowym układzie nowej Polski pamięć o nich była niewygodna w trójnasób. Po pierwsze przypominali postkomunistom, skąd ich ród. Po drugie w głowach liberalno-lewicowych aranżerów opinii publicznej mieli niebezpieczny potencjał budzenia „demonów polskiego nacjonalizmu”. Po trzecie w końcu w wielkim projekcie europejskim, o którym tutaj, w Polsce, nie mieliśmy jeszcze w latach 90. pojęcia, cześć dla partyzantki z ryngrafami walczącej z brutalnymi może, ale przecież postępowymi komunistami musiała budzić grymas obrzydzenia, ponieważ Europa nadawała już na zupełnie innej częstotliwości, niż nam się wydawało.

Przecież osobą doskonale łączącą te dwa nurty komunizmu jest nieżyjący już, wielce szanowany na lewicy prof. Zygmunt Bauman. Były major KBW, czynnie zwalczający Żołnierzy Wyklętych, zrobił akademicką karierę na Zachodzie i nigdy nie przeprosił swoich ofiar w Polsce. Ba, twierdził nawet, że komunizm w jego stalinowskiej odmianie był kontynuacją Oświecenia, a on sam, walcząc z Żołnierzami Wyklętymi, walczył z „siłami ciemności”.

„Marksizm, socjalizm, komunizm narodziły się na Zachodzie. Jest ironią dziejów, że obydwaj założyciele marksizmu, Karol Marks i Friedrich Engels pracowali nad przygotowaniem «Manifestu komunistycznego» w Brukseli [...]. O wiele wcześniej, zanim wielka rewolucja komunistyczna opanowała rozległe państwo rosyjskie, na Zachodzie idee komunistyczne odnalazły swoje ścieżki od intelektualistów w kierunku mas robotniczych i drogę ku narodowej i międzynarodowej polityce. Na Zachodzie powstały pierwsze marksistowskie partie polityczne, które następnie dostały się do parlamentów. Tam marksizm dzielił się na rożne nurty. Nurty te jednak nigdy nie zapomniały, że jeśli może nie są już rodzonymi braćmi, to są przynajmniej bratankami. A bratankowie muszą się trzymać razem, także gdy chodzi o walkę ze wspólnym nieprzyjacielem. A kto nim jest? Lista w ciągu dekad się zmieniała. Ale nigdy nie zostało wykreślone chrześcijaństwo i jego system wartości. «Religia to opium dla ludu». Niniejsza myśl Marksa jednoczyła wszystkich jego naśladowców” – prof. Vladimír Palko w „Lwy nadchodzą”.

Mimo wszystko się udało. Dzięki znienawidzonemu Instytutowi Pamięci Narodowej, dzięki kibicom, dzięki prawicowym intelektualistom i politykom wyklęci zaczęli trafiać do podręczników historii, być znani. Najpierw oddolnie, potem coraz bardziej oficjalnie, aż w końcu bohaterowie komunistycznego podziemia doczekali się rehabilitacji i należnej pamięci w świadomości Polaków. Dzisiaj nawet w mniejszych miejscowościach, gdzie „Inka”, „Laluś” czy „Nil” raczej nigdy nie byli za swego życia, są murale poświęcone ich pamięci. Drużyny harcerskie noszą ich nazwy, odbywają się imprezy sportowe ku ich czci.

Warto jednak zadać pytanie, czy Wyklęci w III RP wyszli z lasu na pomniki i cokoły na dobre? Bo jest też tak, że po chwilowej euforii i radości z koszulek noszonych przez Polaków z wizerunkiem rtm. Witolda Pileckiego czy symbolem Polski Walczącej, młodzi coraz bardziej masowo noszą jednak tęczowe torby na ramieniu. Ani się obejrzeliśmy, a w koszulkach z wyklętymi chodzą zazwyczaj czterdziestolatkowie.

Owszem, pamięć o powojennych bohaterach wolnej Polski została na tyle zaszczepiona i upowszechniona w społeczeństwie, że nie zagraża jej zepchnięcie na margines. Z drugiej strony przy okazji 1 marca, w ich dzień, warto pamiętać, że są w Polsce tysiące rodzin, a może setki tysięcy, bo wielu było funkcjonariuszy służb mundurowych komunistycznego państwa, które na zwalczaniu „leśnych band” i „faszystów” uszyły sobie awanse, kariery i dobrobyt i to na pokolenia.

CZYTAJ TAKŻE: Tortury, bestialstwo, zapomnienie. Wyklętych skazywano na podwójną śmierć

Zła pamięć

– Na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia rozpocząłem serię nagrań czołowej generalicji LWP, to było 35 wywiadów. W tym gronie byli m.in.: minister Obrony Narodowej, wiceministrowie, szef Sztabu Generalnego WP, dowódcy rodzajów sił zbrojnych i dowódcy okręgów. Najwyższej klasy nomenklatura mundurowa komunistycznej Polski. W swych zbrodniczych życiorysach mieli m.in.: bezpośredni i czynny udział w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego tuż po wojnie, krwawe stłumienie buntu robotniczego w czerwcu 1956 roku w Poznaniu, rozbicie rewolty studenckiej w marcu 1968 roku, krwawe spacyfikowanie buntu robotniczego na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, jak również wprowadzenie stanu wojennego i zbrodnicze rządy junty Jaruzelskiego przez całą dekadę lat osiemdziesiątych. Było więc się czego bać. Ale jak się zorientowałem, najbardziej ich uwierał okres tuż powojenny i mordy dokonywane na Żołnierzach Wyklętych. Ten czas chcieli, jak najszybciej wygumkować ze swych niecnych życiorysów. I na moje pytania z tego okresu reagowali zazwyczaj agresywnie. Dla nich Żołnierze Wyklęci, to nadal byli „bandyci”, a ich oddziały zbrojne zwali „bandami” – mówi historyk, znawca wojskowości dr Lech Kowalski.

Co ciekawe, rozmowy o zwalczaniu Wyklętych jeszcze bardziej denerwowały dzieci tychże generałów. – Jeszcze więcej agresji odnotowywałem jednak ze strony niektórych członków ich rodzin, synów, córek i wnucząt, którzy niekiedy usadowieni tuż obok przysłuchiwali się naszym rozmowom. O ile starzy generałowie bronili swoich zbrodniczych życiorysów, o tyle ich latorośl stawała w obronie nabytych przywilejów przez ich rodziny, które umożliwiały im m.in.: skończenie atrakcyjnych kierunków studiów, stypendia zagraniczne, staże w placówkach dyplomatycznych na całym świecie, mieszkania w najatrakcyjniejszych lokalizacjach na terenie stolicy czy też stałe posiadanie paszportów – o czym pozostali Polacy mogli tylko pomarzyć. Stąd oni nigdy nie zaakceptują obchodów kolejnych rocznic związanych z Żołnierzami Wyklętymi i polskim powojennym podziemiem niepodległościowym, gdyż ich wspomniany powyżej dobrobyt materialny wyrósł na krwi polskich patriotów – i będą ich zwalczali po kres swojego podłego żywota – dodaje dr Kowalski.

Pamięć o Wyklętych jest dla postkomunistycznych elit zbyt ważna, by mogli ją zostawić w spokoju, i nie zdekonstruować. Hołd składany żołnierzom niepodległościowego podziemia będzie podważany, deprecjonowany i ośmieszany. Od kilku lat dochodzi do sytuacji, gdy dawni funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa podnoszą dumnie głowy i apelują, by w imię obrony „wartości europejskich” i tolerancji rozprawić się w końcu z kultem Wyklętych, ponieważ to prosta droga do gloryfikacji antysemitów, kryminalistów i zwykłych bandytów, którzy nie pasują na bohaterów nowoczesnego, otwartego i postępowego społeczeństwa Europie.

Właśnie to święto, jak chyba żadne inne, uświadamia nam, że mamy w Polsce znaczną część elit przywiezioną przez sowieckie tanki, dlatego dzień ten jest tak nielubiany przez dawny aparat PRL. 1 marca to też dzień refleksji nad brakiem w Polsce ciągłości elit, za co nasze państwo płaci straszliwą cenę.

Eksterminacja pamięci

– „Wymiana elit”, czyli eksterminacja, lub całkowita degradacja polskich elit to problem podstawowy. One nie zostały odbudowane. Dziś większymi „bohaterami” są dla młodych ludzi tacy towarzysze, jak Jacek Kuroń, Zygmunt Bauman, Leszek Kołakowski, niż ci, którzy na to miano zasługują. Winę ponosi dom, czyli rodzice i dziadkowie. Następnie szkoła i media. Prawie cała sfera polityki historycznej znalazła się w obcych wobec nas rękach. Skutki są katastrofalne. Jest ich [potomków komunistycznych elit] znacznie więcej niż myślimy, to widać i będzie jeszcze bardziej widoczne. Oni są w polityce, finansach, mediach, sądownictwie. Teraz dyszą zemstą, bo uważają, że ich tatusiom i dziadkom krzywda się stała. I będą owe krzywdy naprawiać, oczywiście naszym kosztem. Niestety po 1989 roku nie nastąpiła dekomunizacja w Polsce, co wydawało się koniecznością. Również w środowisku „kombatanckim”. M.in. Gwardia Ludowa – Armia Ludowa ocaliła swoich „kombatantów”, którzy uzyskali taki sam status jak żołnierze AK, i innych organizacji niepodległościowych. Pamiętajmy, że potomstwo UB-SB, KBW itd. czuło się skrzywdzone i tylko czekało na okazję do zemsty. Teraz ją mają. Ilu bandytów, zbrodniarzy z tych środowisk pociągnięto do odpowiedzialności? A pamiętajmy, że po 1944 roku komuniści zabili co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, w tym bardzo wielu cywilów – tłumaczy historyk, badacz podziemia niepodległościowego Leszek Żebrowski.

To przewrotność historii, że Żołnierze Wyklęci w wolnej Polsce znowu przeszkadzają, a dawni funkcjonariusze służb specjalnych i tajnej policji PRL po trzydziestu latach od upadku komunizmu znowu podnieśli głowy i pouczają społeczeństwo, że to oni są strażnikami liberalnych wartości, a zagrożenie pochodzi z tego samego kierunku, który zwalczali oni sami lub ich ojcowie i dziadowie w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Urzędu Bezpieczeństwa. Dla nich zresztą to gra o sumie zerowej, gdyż wiedzą, że prawda o Wyklętych i powojennej Polsce automatycznie spycha ich na śmietnik historii, a przecież w tej nowej Polsce są już arystokracją pieniądza, mają prestiż, wpływy. Laicka lewica dała im u zarania III RP nową dziejową misję do realizacji, czyli obronę europejskich wartości.

Żołnierze Wyklęci nadal walczą, tylko teraz w przestrzeni symbolicznej o nasze dusze i prawdziwe polskie wartości dla przyszłych pokoleń tak ukochanej przez nich ojczyzny. – Kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością – powiedział George Orwell. Każdy, kto 1 marca uczci Wyklętych, automatycznie stanie po ich stronie w niezakończonej walce o Polskę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowa władza wyklina Wyklętych

Tekst pochodzi z 9 (1830) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce z ostatniej chwili
Niemcy przygotowują się na ewentualny atak. Berlin wzoruje się na Polsce

Niemiecka gazeta Bild poinformowała, że Berlin jest zaniepokojony ewentualnym atakiem Rosji na NATO. W tym celu niemieckie władze mają opracowywać plan budowy bunkrów.

KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty z ostatniej chwili
KE egzekwuje prawo unijne. Platforma społecznościowa dla liberałów ma kłopoty

Rzecznik Komisji Europejskiej Thomas Regnier powiedział dziennikarzom w poniedziałek podczas briefingu w Brukseli, że platforma Bluesky narusza unijne przepisy dotyczące m.in. nakazu ujawniania informacji o liczbie użytkowników.

Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier polityka
Serbia dalej od członkostwa w UE. Porażka dyplomatyczna Węgier

Węgry zamierzały zorganizować unijną konferencję międzyrządową. Budapeszt liczył na otwarcie przez Serbię kolejnych rozdziałów negocjacyjnych z Unią Europejską. 

Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich pilne
Polscy uczniowie niepokonani w Zawodach Matematycznych Państw Bałtyckich

Od 14 do 18 listopada w Tartu (Estonia) odbywały się XXXV Zawody Matematyczne Państw Bałtyckich (Baltic Way). Polska reprezentacja zajęła w nich pierwsze miejsce, pozostawiając konkurentów w tyle.

Waldemar Nawrocki: Karol miał charakter do boksu polityka
Waldemar Nawrocki: Karol miał charakter do boksu

Dziennikarze "Super Expressu" przeprowadzili wywiad z wujem dr. Karola Nawrockiego Waldemarem Nawrockim, wieloletnim zawodnikiem oraz trenerem klubu bokserskiego Stoczniowiec Gdańsk. 

Ogromny pożar w Rudzie Śląskiej. Strażacy walczą z żywiołem z ostatniej chwili
Ogromny pożar w Rudzie Śląskiej. Strażacy walczą z żywiołem

Około godziny 16 doszło do pożaru o dużej skali w Rudzie Śląskiej. Ogień objął w całości budynek tzw. Chińskiego Marketu. Na miejscu zdarzenia operuje 9 zastępów straży pożarnej, jednak skala pożaru wskazuje, że może być potrzebne dodatkowe wsparcie.

Nie wykazywał oznak życia - pacjent z głęboką hipotermią uratowany w kieleckim szpitalu Wiadomości
Nie wykazywał oznak życia - pacjent z głęboką hipotermią uratowany w kieleckim szpitalu

Gdy służby ratunkowe znalazły 42-letniego mężczyznę, był nieprzytomny, skrajnie wychłodzony i nie wykazywał oznak życia. Tak zwana temperatura głęboka mężczyzny wynosiła 22 st. C.

Katastrofa lotnicza w Wilnie. Nowe informacje z ostatniej chwili
Katastrofa lotnicza w Wilnie. Nowe informacje

Pojawiły się pierwsze ustalenia w sprawie samolotu DHL, który rozbił się w pobliżu lotniska w Wilnie. Według rzecznika niemieckiego MSZ, nie ma obecnie dowodów na to, że był to rosyjski sabotaż.

Rumunia: Szok po wyborach prezydenckich. Czy podobnie będzie po parlamentarnych? polityka
Rumunia: Szok po wyborach prezydenckich. Czy podobnie będzie po parlamentarnych?

Pierwsze miejsce Calina Georgescu, mało znanego, nieposiadającego zaplecza partyjnego prawicowego polityka zaskoczyło Rumunów, a media i komentatorzy mówią o „szoku” i „politycznym trzęsieniu ziemi”. Pojawiają się kolejne pytania: czy w wyborach parlamentarnych 1 grudnia może wygrać radykalna prawica?

Niemcy: Scholz został oficjalnym kandydatem SPD na kanclerza polityka
Niemcy: Scholz został oficjalnym kandydatem SPD na kanclerza

W poniedziałek zarząd SPD oficjalnie nominował Olafa Scholza jako kandydata na kanclerza Niemiec w przedterminowych wyborach parlamentarnych, które odbędą się 23 lutego 2024 r.

REKLAMA

"Resortowe rodziny" nie lubią pamięci o Żołnierzach Wyklętych

1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, tysiące resortowych rodzin przeżywa złość. Przypomina im się, że na zwalczaniu „leśnych band” i „faszystów” uszyte są ich rodzinne awanse, kariery i dobrobyt na pokolenia. Takiego wypominania nikt nie lubi.
Dzieci ze zniczami podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych
Dzieci ze zniczami podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych / fot. T. Gutry

Żołnierze Wyklęci prześladowani przez PRL w III RP też nie mieli łatwej drogi do narodowego panteonu mistrzów, którzy za cenę własnego życia mogli dostąpić najwyższego zaszczytu konstruowania narodowych mitów.

Niedopasowani

W pomagdalenkowym układzie nowej Polski pamięć o nich była niewygodna w trójnasób. Po pierwsze przypominali postkomunistom, skąd ich ród. Po drugie w głowach liberalno-lewicowych aranżerów opinii publicznej mieli niebezpieczny potencjał budzenia „demonów polskiego nacjonalizmu”. Po trzecie w końcu w wielkim projekcie europejskim, o którym tutaj, w Polsce, nie mieliśmy jeszcze w latach 90. pojęcia, cześć dla partyzantki z ryngrafami walczącej z brutalnymi może, ale przecież postępowymi komunistami musiała budzić grymas obrzydzenia, ponieważ Europa nadawała już na zupełnie innej częstotliwości, niż nam się wydawało.

Przecież osobą doskonale łączącą te dwa nurty komunizmu jest nieżyjący już, wielce szanowany na lewicy prof. Zygmunt Bauman. Były major KBW, czynnie zwalczający Żołnierzy Wyklętych, zrobił akademicką karierę na Zachodzie i nigdy nie przeprosił swoich ofiar w Polsce. Ba, twierdził nawet, że komunizm w jego stalinowskiej odmianie był kontynuacją Oświecenia, a on sam, walcząc z Żołnierzami Wyklętymi, walczył z „siłami ciemności”.

„Marksizm, socjalizm, komunizm narodziły się na Zachodzie. Jest ironią dziejów, że obydwaj założyciele marksizmu, Karol Marks i Friedrich Engels pracowali nad przygotowaniem «Manifestu komunistycznego» w Brukseli [...]. O wiele wcześniej, zanim wielka rewolucja komunistyczna opanowała rozległe państwo rosyjskie, na Zachodzie idee komunistyczne odnalazły swoje ścieżki od intelektualistów w kierunku mas robotniczych i drogę ku narodowej i międzynarodowej polityce. Na Zachodzie powstały pierwsze marksistowskie partie polityczne, które następnie dostały się do parlamentów. Tam marksizm dzielił się na rożne nurty. Nurty te jednak nigdy nie zapomniały, że jeśli może nie są już rodzonymi braćmi, to są przynajmniej bratankami. A bratankowie muszą się trzymać razem, także gdy chodzi o walkę ze wspólnym nieprzyjacielem. A kto nim jest? Lista w ciągu dekad się zmieniała. Ale nigdy nie zostało wykreślone chrześcijaństwo i jego system wartości. «Religia to opium dla ludu». Niniejsza myśl Marksa jednoczyła wszystkich jego naśladowców” – prof. Vladimír Palko w „Lwy nadchodzą”.

Mimo wszystko się udało. Dzięki znienawidzonemu Instytutowi Pamięci Narodowej, dzięki kibicom, dzięki prawicowym intelektualistom i politykom wyklęci zaczęli trafiać do podręczników historii, być znani. Najpierw oddolnie, potem coraz bardziej oficjalnie, aż w końcu bohaterowie komunistycznego podziemia doczekali się rehabilitacji i należnej pamięci w świadomości Polaków. Dzisiaj nawet w mniejszych miejscowościach, gdzie „Inka”, „Laluś” czy „Nil” raczej nigdy nie byli za swego życia, są murale poświęcone ich pamięci. Drużyny harcerskie noszą ich nazwy, odbywają się imprezy sportowe ku ich czci.

Warto jednak zadać pytanie, czy Wyklęci w III RP wyszli z lasu na pomniki i cokoły na dobre? Bo jest też tak, że po chwilowej euforii i radości z koszulek noszonych przez Polaków z wizerunkiem rtm. Witolda Pileckiego czy symbolem Polski Walczącej, młodzi coraz bardziej masowo noszą jednak tęczowe torby na ramieniu. Ani się obejrzeliśmy, a w koszulkach z wyklętymi chodzą zazwyczaj czterdziestolatkowie.

Owszem, pamięć o powojennych bohaterach wolnej Polski została na tyle zaszczepiona i upowszechniona w społeczeństwie, że nie zagraża jej zepchnięcie na margines. Z drugiej strony przy okazji 1 marca, w ich dzień, warto pamiętać, że są w Polsce tysiące rodzin, a może setki tysięcy, bo wielu było funkcjonariuszy służb mundurowych komunistycznego państwa, które na zwalczaniu „leśnych band” i „faszystów” uszyły sobie awanse, kariery i dobrobyt i to na pokolenia.

CZYTAJ TAKŻE: Tortury, bestialstwo, zapomnienie. Wyklętych skazywano na podwójną śmierć

Zła pamięć

– Na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia rozpocząłem serię nagrań czołowej generalicji LWP, to było 35 wywiadów. W tym gronie byli m.in.: minister Obrony Narodowej, wiceministrowie, szef Sztabu Generalnego WP, dowódcy rodzajów sił zbrojnych i dowódcy okręgów. Najwyższej klasy nomenklatura mundurowa komunistycznej Polski. W swych zbrodniczych życiorysach mieli m.in.: bezpośredni i czynny udział w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego tuż po wojnie, krwawe stłumienie buntu robotniczego w czerwcu 1956 roku w Poznaniu, rozbicie rewolty studenckiej w marcu 1968 roku, krwawe spacyfikowanie buntu robotniczego na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, jak również wprowadzenie stanu wojennego i zbrodnicze rządy junty Jaruzelskiego przez całą dekadę lat osiemdziesiątych. Było więc się czego bać. Ale jak się zorientowałem, najbardziej ich uwierał okres tuż powojenny i mordy dokonywane na Żołnierzach Wyklętych. Ten czas chcieli, jak najszybciej wygumkować ze swych niecnych życiorysów. I na moje pytania z tego okresu reagowali zazwyczaj agresywnie. Dla nich Żołnierze Wyklęci, to nadal byli „bandyci”, a ich oddziały zbrojne zwali „bandami” – mówi historyk, znawca wojskowości dr Lech Kowalski.

Co ciekawe, rozmowy o zwalczaniu Wyklętych jeszcze bardziej denerwowały dzieci tychże generałów. – Jeszcze więcej agresji odnotowywałem jednak ze strony niektórych członków ich rodzin, synów, córek i wnucząt, którzy niekiedy usadowieni tuż obok przysłuchiwali się naszym rozmowom. O ile starzy generałowie bronili swoich zbrodniczych życiorysów, o tyle ich latorośl stawała w obronie nabytych przywilejów przez ich rodziny, które umożliwiały im m.in.: skończenie atrakcyjnych kierunków studiów, stypendia zagraniczne, staże w placówkach dyplomatycznych na całym świecie, mieszkania w najatrakcyjniejszych lokalizacjach na terenie stolicy czy też stałe posiadanie paszportów – o czym pozostali Polacy mogli tylko pomarzyć. Stąd oni nigdy nie zaakceptują obchodów kolejnych rocznic związanych z Żołnierzami Wyklętymi i polskim powojennym podziemiem niepodległościowym, gdyż ich wspomniany powyżej dobrobyt materialny wyrósł na krwi polskich patriotów – i będą ich zwalczali po kres swojego podłego żywota – dodaje dr Kowalski.

Pamięć o Wyklętych jest dla postkomunistycznych elit zbyt ważna, by mogli ją zostawić w spokoju, i nie zdekonstruować. Hołd składany żołnierzom niepodległościowego podziemia będzie podważany, deprecjonowany i ośmieszany. Od kilku lat dochodzi do sytuacji, gdy dawni funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa podnoszą dumnie głowy i apelują, by w imię obrony „wartości europejskich” i tolerancji rozprawić się w końcu z kultem Wyklętych, ponieważ to prosta droga do gloryfikacji antysemitów, kryminalistów i zwykłych bandytów, którzy nie pasują na bohaterów nowoczesnego, otwartego i postępowego społeczeństwa Europie.

Właśnie to święto, jak chyba żadne inne, uświadamia nam, że mamy w Polsce znaczną część elit przywiezioną przez sowieckie tanki, dlatego dzień ten jest tak nielubiany przez dawny aparat PRL. 1 marca to też dzień refleksji nad brakiem w Polsce ciągłości elit, za co nasze państwo płaci straszliwą cenę.

Eksterminacja pamięci

– „Wymiana elit”, czyli eksterminacja, lub całkowita degradacja polskich elit to problem podstawowy. One nie zostały odbudowane. Dziś większymi „bohaterami” są dla młodych ludzi tacy towarzysze, jak Jacek Kuroń, Zygmunt Bauman, Leszek Kołakowski, niż ci, którzy na to miano zasługują. Winę ponosi dom, czyli rodzice i dziadkowie. Następnie szkoła i media. Prawie cała sfera polityki historycznej znalazła się w obcych wobec nas rękach. Skutki są katastrofalne. Jest ich [potomków komunistycznych elit] znacznie więcej niż myślimy, to widać i będzie jeszcze bardziej widoczne. Oni są w polityce, finansach, mediach, sądownictwie. Teraz dyszą zemstą, bo uważają, że ich tatusiom i dziadkom krzywda się stała. I będą owe krzywdy naprawiać, oczywiście naszym kosztem. Niestety po 1989 roku nie nastąpiła dekomunizacja w Polsce, co wydawało się koniecznością. Również w środowisku „kombatanckim”. M.in. Gwardia Ludowa – Armia Ludowa ocaliła swoich „kombatantów”, którzy uzyskali taki sam status jak żołnierze AK, i innych organizacji niepodległościowych. Pamiętajmy, że potomstwo UB-SB, KBW itd. czuło się skrzywdzone i tylko czekało na okazję do zemsty. Teraz ją mają. Ilu bandytów, zbrodniarzy z tych środowisk pociągnięto do odpowiedzialności? A pamiętajmy, że po 1944 roku komuniści zabili co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, w tym bardzo wielu cywilów – tłumaczy historyk, badacz podziemia niepodległościowego Leszek Żebrowski.

To przewrotność historii, że Żołnierze Wyklęci w wolnej Polsce znowu przeszkadzają, a dawni funkcjonariusze służb specjalnych i tajnej policji PRL po trzydziestu latach od upadku komunizmu znowu podnieśli głowy i pouczają społeczeństwo, że to oni są strażnikami liberalnych wartości, a zagrożenie pochodzi z tego samego kierunku, który zwalczali oni sami lub ich ojcowie i dziadowie w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub Urzędu Bezpieczeństwa. Dla nich zresztą to gra o sumie zerowej, gdyż wiedzą, że prawda o Wyklętych i powojennej Polsce automatycznie spycha ich na śmietnik historii, a przecież w tej nowej Polsce są już arystokracją pieniądza, mają prestiż, wpływy. Laicka lewica dała im u zarania III RP nową dziejową misję do realizacji, czyli obronę europejskich wartości.

Żołnierze Wyklęci nadal walczą, tylko teraz w przestrzeni symbolicznej o nasze dusze i prawdziwe polskie wartości dla przyszłych pokoleń tak ukochanej przez nich ojczyzny. – Kto kontroluje przeszłość, ten ma władzę nad przyszłością – powiedział George Orwell. Każdy, kto 1 marca uczci Wyklętych, automatycznie stanie po ich stronie w niezakończonej walce o Polskę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowa władza wyklina Wyklętych

Tekst pochodzi z 9 (1830) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe