Ekspert nie ma złudzeń: zielony ład oznacza biedę. Druzgocąca diagnoza profesora Mielczarskiego

– Narastające koszty energii, do których wkrótce dojdą jej braki, nie są efektem przypadkowych błędów, to jest zamierzony cel transformacji energetycznej. Źródła odnawialne są najtańszym sposobem, aby energię uczynić kosztowną dla społeczeństwa – mówi Władysław Mielczarski, profesor nauk technicznych, wykładowca w Instytucie Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, w rozmowie z Teresą Wójcik.
Rolnicy protestują przeciwko Zielonemu Ładowi  Ekspert nie ma złudzeń: zielony ład oznacza biedę. Druzgocąca diagnoza profesora Mielczarskiego
Rolnicy protestują przeciwko Zielonemu Ładowi / Tygodnik Solidarność

– W masowych protestach europejscy rolnicy żądają, także w Polsce, rezygnacji z polityki klimatycznej UE. Rząd Donalda Tuska niby negocjuje z rolnikami, ale opracował Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu do 2030 roku, który przyspiesza realizację programu „zero emisji”. Do 2030 r. OZE w Polsce mają stanowić 50 proc. w polskiej energetyce. Jak to się ma do żądań rolników? 

– Rolnicy są jedną z wielu grup społecznych dotkniętych regulacjami wdrażającymi Plan na rzecz Energii i Klimatu. Są grupą dobrze zorganizowaną, ponieważ ich działalność gospodarcza jest ściśle powiązana z życiem prywatnym. W przypadku innych grup dolegliwości związane z Zielonym Ładem rozkładają się na życie prywatne i działalność firm, w których pracują. I dlatego pracownicy etatowi nie zawsze odczuwają obciążenia, które na ich firmy nakłada nowa polityka energetyczna. Mogą to odczuwać tylko pośrednio, kiedy firma bankrutuje, a oni tracą pracę. Z drugiej strony jako odbiorcy energii są obciążani coraz to nowymi daninami na rzecz Zielonego Ładu, które czasem w sposób bezpośredni pojawiają się na rachunkach za energię, jak wysokie ceny energii oraz różnego rodzaju opłaty, ale również ponoszą koszty energetycznej transformacji poprzez inflację, która jest napędzana coraz to nowymi podatkami na rzecz polityki klimatycznej. Rolnicy są po prostu w pierwszym szeregu tych, których dotknęły koszty transformacji i również najszybciej te koszty odczuwają zarówno w budżetach prowadzonych gospodarstw, jak i budżetach domowych.

Czytaj także: Rząd chce wypuścić 20 tysięcy więźniów. Przewodniczący Solidarności Służby Więziennej przestrzega

– I czy ten wyśrubowany wynik jest realny? 

– Program „zero emisji” jest nierealny, ponieważ na przeszkodzie nie stoją już różne grupy społeczne, które można w jakiś sposób spacyfikować czy nawet przekupić, tylko na przeszkodzie realizacji tego programu stanęły prawa fizyki, a tych przekupić nie można. Obserwujemy to każdego tygodnia również w Polsce, kiedy operator sieci wyłącza farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. System elektroenergetyczny działający zgodnie z prawami fizyki nie akceptuje nadmiaru źródeł odnawialnych i nie ma z nim dyskusji, i OZE trzeba wyłączać, sprowadzając ich generację do poziomu akceptowalnego, a wynikającego z poboru energii przez odbiorców.

– Entuzjaści polityki klimatycznej przekonują, że OZE najlepiej zapewniają bezpieczeństwo energetyczne, ponieważ wiatr i słońce są dostępne wszędzie, nie trzeba za nie płacić. Każdy kraj ma do nich taki sam dostęp. Czy moce zainstalowane w OZE są dyspozycyjne? Jak jest realnie?

– W propagandzie Zielonego Ładu mówi się, że energia ze źródeł odnawialnych jest najtańsza, ale to nie jest prawda. Kiedy policzy się wszystkie subsydia dla OZE, te bezpośrednie i pośrednie, a jest już ich ponad siedem, to okazuje się, że energia ze źródeł odnawialnych jest bardzo kosztowana, znacznie bardziej niż z klasycznych elektrowni konwencjonalnych: węglowych czy gazowych. Trzeba pamiętać, że celem polityki klimatycznej jest, aby energia była kosztowna i aby tej energii brakowało. Narastające koszty energii, do których wkrótce dojdą jej braki, nie są efektem przypadkowych błędów, to jest zamierzony cel transformacji energetycznej. Źródła odnawialne są najtańszym sposobem, aby energię uczynić kosztowną dla społeczeństwa. 

– Czy w Polsce musimy przygotować się na blackouty, czyli przerwy w dostawach prądu? Jak długo mogą one trwać?

– Społeczeństwo powinno przygotować się na braki energii elektrycznej. Są dokumenty publikowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska pokazujące, że już po 2026 roku, kiedy część starych elektrowni zostanie zlikwidowana, zaczną występować braki energii elektrycznej. Początkowo będzie to kilkanaście i kilkadziesiąt godzin rocznie, a po roku 2030 braki w dostawach energii mogą trwać ponad 600 godzin rocznie, czyli jest to prawie okres jednego miesiąca. To spowoduje przerwy w działaniu gospodarki i degradację życia społeczeństwa. 

Kiedy nie wieje wiatr, a zdarza się to dosyć często, bo elektrownie wiatrowe wykorzystują swoje moce tylko przez około 2300 godzin rocznie, podczas gdy rok ma 8760 godzin i kiedy nie ma słońca, bo panele PV wykorzystują moc tylko przez 1000 godzin rocznie, to energię dla społeczeństwa i gospodarki mogą dostarczyć tylko elektrownie gazowe lub węglowe. Dostawy gazu ziemnego są zbyt małe dla wielkoskalowej energetyki, a elektrownie węglowe mają ulec likwidacji. Mówi się o energetyce jądrowej, ale to myślenie życzeniowe. Nawet gdyby jakaś elektrownia jądrowa została w Polsce wybudowana, to po roku 2040, ale wtedy polityka klimatyczna doprowadzi do takiego stanu, że nie będzie ona już potrzebna.

Czytaj także: Zbigniew Kuźmiuk: Ceny żywności wzrosły, czyli handlowcy nie wzięli na siebie podwyżki VAT

– Bardzo wiele miejsca w mediach poświęca się magazynom energii, które mają chronić właśnie przed przerwami w dostawach prądu. Czy te magazyny mogą być tak pojemne, że spełniać będą to zadanie?

– Magazyny energii, którymi dysponujemy, to głównie magazyny chemiczne (litowo-jonowe). Są to magazyny krótkookresowe mogące przechowywać energię przez kilka dni. Mają one również niewielką pojemność. Największy magazyn w Polsce ma pojemność 500 MWh i jest w stanie przechować przez kilka dni energię, którą przez 0,5 godziny wyprodukuje typowy energetyczny blok konwencjonalny przez 30 minut. Potrzebne byłyby magazyny długookresowe, które energię wyprodukowaną na wiosnę i w lecie mogłyby przechowywać do zimy, czyli przez okres co najmniej sześciu miesięcy, a takich magazynów nie ma i nie będzie, bo nie pozwalają na to prawa fizyki. 

Energii elektrycznej nie można magazynować bezpośrednio, bo ta energia to ruch elektronów, a ruchu nie można zmagazynować. Energię magazynuje się w formach pośrednich, takich jak: energia potencjalna w elektrowniach szczytowo-pompowych czy stosuje się magazyny chemiczne, jak w akumulatorach samochodowych. Są to metody mało wydajne i ograniczone do niewielkich ilości energii i krótkiego okresu magazynowania.

– Z tymi magazynami oprócz propagandowego entuzjazmu jest jednak sporo niejasności. Magazyn to pomieszczenie, w którym przechowuje się towary i skąd się je pobiera w niezmiennej postaci, jakości i wielkości. Czy tak pobiera się energię elektryczną z tych „magazynów”? Jaka jest np. ich pojemność, czy wystarczy tego zasobu energii np. na kilka dni, kiedy jest flauta i nie ma słońca?

– Pracę magazynów, którymi dysponujemy obecnie (litowo-jonowych) w systemie elektroenergetycznym, możemy podzielić na dwa główne okresy: wiosenno-letni i jesienno-zimowy. W czasie wiosny i latem produkcja energii elektrycznej z OZE, z paneli PV, szczególnie kiedy jeszcze jest trochę wiatru, jest tak duża, że energię wyprodukowaną w dzień nie jesteśmy w stanie zużyć w nocy ze względu na małe zapotrzebowanie. Magazyny rozładowują się do 80% swojej pojemności, po czym następnego dnia doładowują się do 100%. W tym okresie naładowanie magazynów często oscyluje wokół 80–100%, wykorzystując tylko 15–20% swojej pojemności. 

Odwrotnie jest w okresie jesienno-zimowym, kiedy magazyny szybko rozładują się, a w kolejnych dniach, ze względu na małą energię Słońca, nie są się w stanie naładować więcej niż 20%. I w tym okresie naładowania magazynów oscyluje w zakresie 0–20%, powodując ich niskie wykorzystanie. Możemy oczywiście wybudować magazyny o wielkiej pojemności, ale wykorzystanie tych magazynów będzie niewielkie, a koszty bardzo duże.
Typowe dla naszego klimatu są flauty (okresy bezwietrzne), które najczęściej zdarzają się w listopadzie i styczniu i trwają około 5–7 dni. W tym okresie produkcja ze źródeł odnawialnych jest niewielka, bo przecież nie ma wiatru, a energia promieniowania w listopadzie czy styczniu jest niewielka, z reguły nie przekracza 3–5% całej potrzebnej energii, mimo że moce zainstalowane w OZE są już na poziomie mocy elektrowni konwencjonalnych. W okresie flaut jesienno-zimowych prawie cała energia musi być wyprodukowana przez elektrownie konwencjonalne: węglowe i gazowe. Kiedy takich elektrowni zabraknie, będziemy mieli awarię systemu (blackout), który szczególnie w okresie jesienno-zimowym jest bardzo kosztowny dla społeczeństwa i gospodarki.

– W 2040 r. mamy osiągnąć pełną dekarbonizację, znikną elektrownie węglowe, zapewne też gaz ziemny. Komisja Europejska – a więc też polski rząd – dąży do masowego wprowadzania pomp ciepła i solarów na dachach. Czy to realistyczny projekt? A jakie będą jego koszty? 

– Osiągnięcie pełnej dekarbonizacji jest nierealne nie tylko w roku 2040, ale i 30 lat później. Po prostu nie ma czym zastąpić elektrowni węglowych. Panele PV są w stanie produkować energię, ale w okresie wiosenno-letnim, kiedy pompy ciepła nie pracują, bo nie jest konieczne ogrzewanie. Natomiast zimą, kiedy potrzebna jest energia dla pomp ciepła, panele PV wytwarzają niewielkie ilości energii. I znów pojawia się potrzeba długoterminowego magazynowania energii elektrycznej. Jednak magazynów takich nie mamy i mieć nie będziemy, bo nie pozwalają na to prawa fizyki. 

Niezależnie z której strony analizujemy problem transformacji energetycznej, zawsze dochodzimy do tego samego wniosku, że dekarbonizacja jest nierealna.

–  Eksperci oceniają, że w 2030 roku poziom ubóstwa energetycznego w Polsce będzie wynosić 11 procent dzięki polityce klimatycznej. To ogromne obciążenie. Co ono znaczy dla społeczeństwa i dla państwa? A co z gospodarką polską?

– Eksperci i dokumenty rządowe wskazują, że transformacja spowoduje ubóstwo energetyczne ponad 11% odbiorców. Ponieważ w Polsce jest ponad 13 mln odbiorców indywidualnych, jest to prawie 1,5 miliona gospodarstw domowych, których dotknie ubóstwo.

Nie jestem zwolennikiem określenia „ubóstwo energetyczne”, ponieważ jest to próba tuszowania skali prawdziwego ubóstwa, które powoduje, że ludzi nie stać na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, jak potrzeba korzystania z energii, szczególnie w naszym klimacie. 

Mechanizmy transformacji energetycznej powodują, że koszty ponoszą warstwy najbiedniejsze, a bogacą się zamożni. To przecież „biedne blokowisko dopłaca do paneli PV zamożnych posiadaczy podmiejskich willi”. 
Transformacja energetyczna jest w praktyce realizacją polityki neoliberalnej prowadzącej do koncentracji zasobów w najzamożniejszych warstwach społecznych, przy pauperyzacji szerokich warstw społeczeństwa. 

Kontekst: kim jest profesor Władysław Mielcarski? 

Profesor Władysław Mielczarski zajmuje się optymalizacją rozwoju i funkcjonowania systemów elektroenergetycznych w warunkach rynkowych.

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Zagończyk poszedł ku zwycięstwu tylko u nas
Tadeusz Płużański: "Zagończyk" poszedł ku zwycięstwu

26 lipca 1946 r. w Jedlni-Letnisku pod Radomiem komuniści aresztowali por. Franciszka Jaskulskiego ps. „Zagończyk”. Adres pobytu podał bliski współpracownik komendanta - Aleksander Zdybicki ps. „Kruk”, który był także obecny przy aresztowaniu „Zagończyka”. Akcją kierował szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach mjr Jan Tataj.

Niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej piosenkarki z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej piosenkarki

Media obiegły w ostatnich dniach niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej wokalistki.

Nie żyje gwiazda programu „Taniec z gwiazdami”. Ten wpis łamie serce z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda programu „Taniec z gwiazdami”. Ten wpis łamie serce

Niedawno media obiegła smutna wiadomość o śmierci tancerza z brytyjskiej wersji programu „Taniec z gwiazdami”. Wpis bliskiej mu osoby łamie serce.

Zamach na Donalda Trumpa. Pojawiły się nowe informacje z ostatniej chwili
Zamach na Donalda Trumpa. Pojawiły się nowe informacje

Federalne Biuro Śledcze potwierdziło ostatecznie, że podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii, niemal dwa tygodnie temu, Donald Trump został raniony kulą. "To, co trafiło byłego prezydenta Trumpa w ucho, to był pocisk, cały lub rozdrobniony na mniejsze kawałki, wystrzelony z karabinu zmarłego" - głosi opublikowane w piątek oświadczenie FBI.

Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane

Niemieckie służby opublikowały raport dotyczący sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Podano dane.

Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego tylko u nas
Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego

Przy ulicy Lisa-Fittko-Straße w Berlinie miało powstać 215 mieszkań socjalnych. Koszty wynajmu mieszkań to jeden z najważniejszych tematów i bolączką niemieckiej stolicy.

Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost z ostatniej chwili
Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost

Nikt do tej pory nie zgłosił się po odebranie ciała Jacka Jaworka. Prokuratura czeka na decyzję rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że potrójnego zabójcę z Borowców będzie musiała pochować opieka społeczna.

Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę z ostatniej chwili
Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę

Tuż przed startem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu policja zdecydowała o pilnej ewakuacji placu nieopodal trasy pochodu sportowców.

REKLAMA

Ekspert nie ma złudzeń: zielony ład oznacza biedę. Druzgocąca diagnoza profesora Mielczarskiego

– Narastające koszty energii, do których wkrótce dojdą jej braki, nie są efektem przypadkowych błędów, to jest zamierzony cel transformacji energetycznej. Źródła odnawialne są najtańszym sposobem, aby energię uczynić kosztowną dla społeczeństwa – mówi Władysław Mielczarski, profesor nauk technicznych, wykładowca w Instytucie Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, w rozmowie z Teresą Wójcik.
Rolnicy protestują przeciwko Zielonemu Ładowi  Ekspert nie ma złudzeń: zielony ład oznacza biedę. Druzgocąca diagnoza profesora Mielczarskiego
Rolnicy protestują przeciwko Zielonemu Ładowi / Tygodnik Solidarność

– W masowych protestach europejscy rolnicy żądają, także w Polsce, rezygnacji z polityki klimatycznej UE. Rząd Donalda Tuska niby negocjuje z rolnikami, ale opracował Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu do 2030 roku, który przyspiesza realizację programu „zero emisji”. Do 2030 r. OZE w Polsce mają stanowić 50 proc. w polskiej energetyce. Jak to się ma do żądań rolników? 

– Rolnicy są jedną z wielu grup społecznych dotkniętych regulacjami wdrażającymi Plan na rzecz Energii i Klimatu. Są grupą dobrze zorganizowaną, ponieważ ich działalność gospodarcza jest ściśle powiązana z życiem prywatnym. W przypadku innych grup dolegliwości związane z Zielonym Ładem rozkładają się na życie prywatne i działalność firm, w których pracują. I dlatego pracownicy etatowi nie zawsze odczuwają obciążenia, które na ich firmy nakłada nowa polityka energetyczna. Mogą to odczuwać tylko pośrednio, kiedy firma bankrutuje, a oni tracą pracę. Z drugiej strony jako odbiorcy energii są obciążani coraz to nowymi daninami na rzecz Zielonego Ładu, które czasem w sposób bezpośredni pojawiają się na rachunkach za energię, jak wysokie ceny energii oraz różnego rodzaju opłaty, ale również ponoszą koszty energetycznej transformacji poprzez inflację, która jest napędzana coraz to nowymi podatkami na rzecz polityki klimatycznej. Rolnicy są po prostu w pierwszym szeregu tych, których dotknęły koszty transformacji i również najszybciej te koszty odczuwają zarówno w budżetach prowadzonych gospodarstw, jak i budżetach domowych.

Czytaj także: Rząd chce wypuścić 20 tysięcy więźniów. Przewodniczący Solidarności Służby Więziennej przestrzega

– I czy ten wyśrubowany wynik jest realny? 

– Program „zero emisji” jest nierealny, ponieważ na przeszkodzie nie stoją już różne grupy społeczne, które można w jakiś sposób spacyfikować czy nawet przekupić, tylko na przeszkodzie realizacji tego programu stanęły prawa fizyki, a tych przekupić nie można. Obserwujemy to każdego tygodnia również w Polsce, kiedy operator sieci wyłącza farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. System elektroenergetyczny działający zgodnie z prawami fizyki nie akceptuje nadmiaru źródeł odnawialnych i nie ma z nim dyskusji, i OZE trzeba wyłączać, sprowadzając ich generację do poziomu akceptowalnego, a wynikającego z poboru energii przez odbiorców.

– Entuzjaści polityki klimatycznej przekonują, że OZE najlepiej zapewniają bezpieczeństwo energetyczne, ponieważ wiatr i słońce są dostępne wszędzie, nie trzeba za nie płacić. Każdy kraj ma do nich taki sam dostęp. Czy moce zainstalowane w OZE są dyspozycyjne? Jak jest realnie?

– W propagandzie Zielonego Ładu mówi się, że energia ze źródeł odnawialnych jest najtańsza, ale to nie jest prawda. Kiedy policzy się wszystkie subsydia dla OZE, te bezpośrednie i pośrednie, a jest już ich ponad siedem, to okazuje się, że energia ze źródeł odnawialnych jest bardzo kosztowana, znacznie bardziej niż z klasycznych elektrowni konwencjonalnych: węglowych czy gazowych. Trzeba pamiętać, że celem polityki klimatycznej jest, aby energia była kosztowna i aby tej energii brakowało. Narastające koszty energii, do których wkrótce dojdą jej braki, nie są efektem przypadkowych błędów, to jest zamierzony cel transformacji energetycznej. Źródła odnawialne są najtańszym sposobem, aby energię uczynić kosztowną dla społeczeństwa. 

– Czy w Polsce musimy przygotować się na blackouty, czyli przerwy w dostawach prądu? Jak długo mogą one trwać?

– Społeczeństwo powinno przygotować się na braki energii elektrycznej. Są dokumenty publikowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska pokazujące, że już po 2026 roku, kiedy część starych elektrowni zostanie zlikwidowana, zaczną występować braki energii elektrycznej. Początkowo będzie to kilkanaście i kilkadziesiąt godzin rocznie, a po roku 2030 braki w dostawach energii mogą trwać ponad 600 godzin rocznie, czyli jest to prawie okres jednego miesiąca. To spowoduje przerwy w działaniu gospodarki i degradację życia społeczeństwa. 

Kiedy nie wieje wiatr, a zdarza się to dosyć często, bo elektrownie wiatrowe wykorzystują swoje moce tylko przez około 2300 godzin rocznie, podczas gdy rok ma 8760 godzin i kiedy nie ma słońca, bo panele PV wykorzystują moc tylko przez 1000 godzin rocznie, to energię dla społeczeństwa i gospodarki mogą dostarczyć tylko elektrownie gazowe lub węglowe. Dostawy gazu ziemnego są zbyt małe dla wielkoskalowej energetyki, a elektrownie węglowe mają ulec likwidacji. Mówi się o energetyce jądrowej, ale to myślenie życzeniowe. Nawet gdyby jakaś elektrownia jądrowa została w Polsce wybudowana, to po roku 2040, ale wtedy polityka klimatyczna doprowadzi do takiego stanu, że nie będzie ona już potrzebna.

Czytaj także: Zbigniew Kuźmiuk: Ceny żywności wzrosły, czyli handlowcy nie wzięli na siebie podwyżki VAT

– Bardzo wiele miejsca w mediach poświęca się magazynom energii, które mają chronić właśnie przed przerwami w dostawach prądu. Czy te magazyny mogą być tak pojemne, że spełniać będą to zadanie?

– Magazyny energii, którymi dysponujemy, to głównie magazyny chemiczne (litowo-jonowe). Są to magazyny krótkookresowe mogące przechowywać energię przez kilka dni. Mają one również niewielką pojemność. Największy magazyn w Polsce ma pojemność 500 MWh i jest w stanie przechować przez kilka dni energię, którą przez 0,5 godziny wyprodukuje typowy energetyczny blok konwencjonalny przez 30 minut. Potrzebne byłyby magazyny długookresowe, które energię wyprodukowaną na wiosnę i w lecie mogłyby przechowywać do zimy, czyli przez okres co najmniej sześciu miesięcy, a takich magazynów nie ma i nie będzie, bo nie pozwalają na to prawa fizyki. 

Energii elektrycznej nie można magazynować bezpośrednio, bo ta energia to ruch elektronów, a ruchu nie można zmagazynować. Energię magazynuje się w formach pośrednich, takich jak: energia potencjalna w elektrowniach szczytowo-pompowych czy stosuje się magazyny chemiczne, jak w akumulatorach samochodowych. Są to metody mało wydajne i ograniczone do niewielkich ilości energii i krótkiego okresu magazynowania.

– Z tymi magazynami oprócz propagandowego entuzjazmu jest jednak sporo niejasności. Magazyn to pomieszczenie, w którym przechowuje się towary i skąd się je pobiera w niezmiennej postaci, jakości i wielkości. Czy tak pobiera się energię elektryczną z tych „magazynów”? Jaka jest np. ich pojemność, czy wystarczy tego zasobu energii np. na kilka dni, kiedy jest flauta i nie ma słońca?

– Pracę magazynów, którymi dysponujemy obecnie (litowo-jonowych) w systemie elektroenergetycznym, możemy podzielić na dwa główne okresy: wiosenno-letni i jesienno-zimowy. W czasie wiosny i latem produkcja energii elektrycznej z OZE, z paneli PV, szczególnie kiedy jeszcze jest trochę wiatru, jest tak duża, że energię wyprodukowaną w dzień nie jesteśmy w stanie zużyć w nocy ze względu na małe zapotrzebowanie. Magazyny rozładowują się do 80% swojej pojemności, po czym następnego dnia doładowują się do 100%. W tym okresie naładowanie magazynów często oscyluje wokół 80–100%, wykorzystując tylko 15–20% swojej pojemności. 

Odwrotnie jest w okresie jesienno-zimowym, kiedy magazyny szybko rozładują się, a w kolejnych dniach, ze względu na małą energię Słońca, nie są się w stanie naładować więcej niż 20%. I w tym okresie naładowania magazynów oscyluje w zakresie 0–20%, powodując ich niskie wykorzystanie. Możemy oczywiście wybudować magazyny o wielkiej pojemności, ale wykorzystanie tych magazynów będzie niewielkie, a koszty bardzo duże.
Typowe dla naszego klimatu są flauty (okresy bezwietrzne), które najczęściej zdarzają się w listopadzie i styczniu i trwają około 5–7 dni. W tym okresie produkcja ze źródeł odnawialnych jest niewielka, bo przecież nie ma wiatru, a energia promieniowania w listopadzie czy styczniu jest niewielka, z reguły nie przekracza 3–5% całej potrzebnej energii, mimo że moce zainstalowane w OZE są już na poziomie mocy elektrowni konwencjonalnych. W okresie flaut jesienno-zimowych prawie cała energia musi być wyprodukowana przez elektrownie konwencjonalne: węglowe i gazowe. Kiedy takich elektrowni zabraknie, będziemy mieli awarię systemu (blackout), który szczególnie w okresie jesienno-zimowym jest bardzo kosztowny dla społeczeństwa i gospodarki.

– W 2040 r. mamy osiągnąć pełną dekarbonizację, znikną elektrownie węglowe, zapewne też gaz ziemny. Komisja Europejska – a więc też polski rząd – dąży do masowego wprowadzania pomp ciepła i solarów na dachach. Czy to realistyczny projekt? A jakie będą jego koszty? 

– Osiągnięcie pełnej dekarbonizacji jest nierealne nie tylko w roku 2040, ale i 30 lat później. Po prostu nie ma czym zastąpić elektrowni węglowych. Panele PV są w stanie produkować energię, ale w okresie wiosenno-letnim, kiedy pompy ciepła nie pracują, bo nie jest konieczne ogrzewanie. Natomiast zimą, kiedy potrzebna jest energia dla pomp ciepła, panele PV wytwarzają niewielkie ilości energii. I znów pojawia się potrzeba długoterminowego magazynowania energii elektrycznej. Jednak magazynów takich nie mamy i mieć nie będziemy, bo nie pozwalają na to prawa fizyki. 

Niezależnie z której strony analizujemy problem transformacji energetycznej, zawsze dochodzimy do tego samego wniosku, że dekarbonizacja jest nierealna.

–  Eksperci oceniają, że w 2030 roku poziom ubóstwa energetycznego w Polsce będzie wynosić 11 procent dzięki polityce klimatycznej. To ogromne obciążenie. Co ono znaczy dla społeczeństwa i dla państwa? A co z gospodarką polską?

– Eksperci i dokumenty rządowe wskazują, że transformacja spowoduje ubóstwo energetyczne ponad 11% odbiorców. Ponieważ w Polsce jest ponad 13 mln odbiorców indywidualnych, jest to prawie 1,5 miliona gospodarstw domowych, których dotknie ubóstwo.

Nie jestem zwolennikiem określenia „ubóstwo energetyczne”, ponieważ jest to próba tuszowania skali prawdziwego ubóstwa, które powoduje, że ludzi nie stać na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, jak potrzeba korzystania z energii, szczególnie w naszym klimacie. 

Mechanizmy transformacji energetycznej powodują, że koszty ponoszą warstwy najbiedniejsze, a bogacą się zamożni. To przecież „biedne blokowisko dopłaca do paneli PV zamożnych posiadaczy podmiejskich willi”. 
Transformacja energetyczna jest w praktyce realizacją polityki neoliberalnej prowadzącej do koncentracji zasobów w najzamożniejszych warstwach społecznych, przy pauperyzacji szerokich warstw społeczeństwa. 

Kontekst: kim jest profesor Władysław Mielcarski? 

Profesor Władysław Mielczarski zajmuje się optymalizacją rozwoju i funkcjonowania systemów elektroenergetycznych w warunkach rynkowych.

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe