[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: Krysztopa się popłakał
I tak się nieustannie te programy nauczania okraja i okraja. Nie wiem, ile w tym rzeczywistej pamięci, a ile podpowiada wyobraźnia, ale wydaje mi się, że dziś dzieci uczą się o wiele, wiele mniej niż za moich czasów i z całą pewnością czytają o wiele, wiele mniej lektur. Czytają też inne lektury, może to naturalna kolej rzeczy. Pojawiają się przecież nowe wartościowe książki, ale niektórych lektur wyraźnie żal, tym bardziej że mam wrażenie, że do ich kanonu wkradła się poprawność polityczna, która powoduje infantylizację przekazu. Tak jak w przypadku „Baśni braci Grimm” czy „Baśni” Andersena, które dziś kupić w oryginalnej wersji wcale nie jest łatwo, na półkach królują wykastrowane, dziwaczne, ugrzecznione i słabe wersje, które usiłują je udawać. I to całkiem bezczelnie, jednocześnie podając na okładkach rzekome tytuły i rzekomych autorów w sposób absolutnie niezgodny z prawdą.
To dzięki niemu mamy dwa razy większe wojsko. Generał Bryś zdradza nam kulisy rozstania z armią
Rytuał czytania
Na szczęście, jak już pisałem, razem ze Średnim Synem wypracowaliśmy sobie rytuał czytania prawdziwych książek, trochę czytam ja, trochę On i mam wrażenie, że bardzo to lubi. W ten sposób przerobiliśmy już mnóstwo książek, najczęściej wykraczających poza zwyczajowo przypisane do jego wieku. Był zachwycony rzekomo „przestarzałymi” „Chłopcami z Placu Broni”, „Sposobem na Alcybiadesa”, „Hobbitem”, „Opowieściami z Narnii”. Już nie może się doczekać, kiedy będziemy czytali tolkienowską trylogię.
No, ale zdarza się, że pośród tych ugrzecznionych lektur trafi się jeszcze perełka. Bo oczywiście, jakie by nie były, lektury również czytamy. A kiedy doszło do „O psie, który jeździł koleją” Romana Pisarskiego, bardzo się ucieszyłem. Sam nie wiem, jak ta lektura w ugrzecznionym kanonie się w ogóle uchowała, ostatecznie to nie są jakieś literackie ciepłe kluchy, tylko książka, która wyciska łzy. No, ale się uchowała, a ja pomyślałem, że to świetna okazja, żeby pokazać Średniemu, że życie to nie tylko te ciepłe kluchy z innych lektur i choć książka kończy się smutno, to przecież Jego wzruszenie przy czytaniu może być istotną cegiełką budującą Go jako pełnego człowieka.
Donald Trump może trafić do więzienia?
Trzy wieczory
I tak sobie czytaliśmy książkę na zmianę przez trzy wieczory. Ostatniego wieczora mnie akurat przypadł koniec opowieści, w którym pies Lampo ginie, ratując Adele, córeczkę swojego pana, która o mało nie zginęła pod kołami pociągu. – Dlaczego nie czytasz, tato? – spytał w pewnym momencie Średni. A ja nie byłem w stanie, bo wewnętrznie szlochałem już jak bóbr.