Kampania o niczym: poważny problem z wyborami do Parlamentu Europejskiego

Kampania do Parlamentu Europejskiego pokazała pewien paradoks, wszyscy mówili o przełomowych wyborach, ale sam PE ma na tyle słabą legitymizację w społeczeństwie, że bez krajowych tematów i wojenek ta kampania by umarła, choć i tak była słaba.
wybory Kampania o niczym: poważny problem z wyborami do Parlamentu Europejskiego
wybory / PAP/Andrzej Jackowski

Eurowybory w Polsce partie traktują albo jako dogrywkę, albo jako wstęp do wyborów krajowych, zależnie od kalendarza wyborczego. W dobie demokracji medialnej i błyskawicznego obiegu informacji, gdzie politykę można śledzić i oceniać na żywo – słynny „Sejmflix” był tego najlepszym przykładem – kampania wyborcza trwa permanentnie. Kończy się jedna, zaczyna druga, a najważniejsze jest nasycenie medialne polityków i ich partii.

Kolejna tragedia. Nie żyje polski żołnierz

Dogrywka

Bardzo ważny w takich okolicznościach jest „bandwagon effect”. Polega to na tym, że ludzie powtarzają zachowania innych, ponieważ skłonni są postępować jak większość. Jeśli wielu głosuje na zwycięskie ugrupowanie, to jest to bonus dla partii także w kolejnych wyborach, bo ludzie lubią utożsamiać się bardziej ze zwycięzcami niż z przegranymi. Jeśli głosowania są od siebie w niedługim przedziale czasu i niedawny zwycięzca jeszcze nie zdążył się skompromitować, ma duże szanse, że „bandwagon effect” przyniesie mu korzyść.
 
Tym są eurowybory. W Polsce przez lata specyfiką tych elekcji była też walka o prestiż między partiami, głównie PiS i PO. Oba ugrupowania wysyłały tam pierwszy garnitur swoich polityków. W Europie Zachodniej się temu dziwili, ponieważ u nich do Parlamentu Europejskiego częściej trafiają już polityczni emeryci. U nas ten trend dopiero zaczyna  się pojawiać wraz z malejącym kompleksem wobec Europy.
 
Na naszym partyjnym podwórku wysyłanie mocnych polityków daje tę jeszcze korzyść liderom, że pozwala im elegancko zneutralizować rywali, czego najlepszym przykładem jest postępowanie Donalda Tuska, który wysyła swoich ministrów do PE. Ledwie rozpoczęli urzędowanie, a już spadła na nich nowa kampania wyborcza.

Są nowe zarzuty dla Romana Giertycha

Czas rozliczeń

Co do samej kampanii, odbyła się ona w cieniu rozliczeń ośmiu lat rządów PiS-u. Pierwotnie komisje i działania ministra Adama Bodnara miały służyć neutralizacji Zjednoczonej Prawicy, jednak gorliwość w ściganiu polityków PiS, forma i styl tych gonitw z medialną nagonką na Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi przykryły samą kampanię europejską. Idea walki politycznej z przeciwnikiem za pomocą komisji parlamentarnych narodziła się w Stanach Zjednoczonych w latach 50. Polska zapatrzona w Amerykę przejęła i ten model walki politycznej, ale jak widać, bez większego zastanowienia. Trzy komisje to chaos, przebodźcowanie informacjami, zbyt dużo bohaterów negatywnych i pozytywnych naraz. 
 
Kolejna sprawa w tej kampanii to emocje. Polską politykę ostatnich lat dogłębnie można zrozumieć jedynie przez pryzmat psychologii politycznej ze szczególnym naciskiem na emocje. To one, zrozumiałe dla wszystkich, jasno wskazujące drogę, nadające ważność informacjom stały się w naszej polityce lingua universalis. Problem w tym, że polską politykę obsługuje kilka prostych, dość ciężkich i ordynarnych emocji tożsamościowych, po prostu plemiennych. Europarlament posiada zaś słabą legitymizację wśród wyborców. Na spotkania z politykami, na imprezy partyjne chodzi się jak na mecz, po emocje, poczucie wspólnoty i przynależności. PE jest na tyle abstrakcyjny i daleki dla Polaków, że rozmowa o nim nie zaspokaja potrzeb politycznej walki, nie daje satysfakcji z poniżenia wroga. Jakie emocje wzbudzają Europejska Partia Ludowa lub frakcja socjalistów w porównaniu z PiS, PO lub Lewicą? Żadne. Ciężko zdyscyplinować elektorat wokół europejskich wartości .
 
Dlatego politycy, żeby w ogóle zmobilizować wyborców, muszą sięgać nieustannie po stare instrumenty, muszą odwoływać się do tego, co znane, obłożone emocjami. W efekcie kampania skupia się na krajowych personaliach i bipolarnym sporze politycznym toczącym III RP od dekad. 

Zbyt duże okręgi

Tutaj jest pewien defekt nie do przekroczenia zarówno polskiej, ale i europejskiej polityki , mimo iż pierwsze wybory do PE odbyły się w 1979 roku. Otóż cała kampania odbywa się według podziału krajowego i narracji partii narodowych, posłowie wybrani z tego klucza funkcjonują jednak we frakcjach, które żyją swoim życiem, własnymi interesami często idącymi w poprzek interesów krajów członkowskich. Dlatego to, co kandydaci obiecują w kampanii europejskiej, nie ma potem pokrycia w praktyce. Ale przemowy dotyczące bieżących spraw krajowych zapadają już w pamięć, nasycają wyborców „pozytywną energią” i dają im poczucie ważności oraz uczestnictwa w czymś szczególnym, na co mają wpływ.
 
Widać to w narracjach wyborczych. PO zmieniła jedynie podmioty polityczne z krajowych na europejskie i nawołuje teraz, by ratować demokrację już w Europie, by powstrzymywać europejskich populistów łamiących praworządność. Wcześniej populiści byli stąd, z PiS i Konfederacji, teraz to europejscy kompani PiS, prawicy i radykałowie, cokolwiek oznacza to słowo. Po prawej stronie też mamy przedłużenie waśni i lęków krajowych. Tutaj trzeba powstrzymywać pochód „eurofederastów”, bronić tego, co jeszcze zostało przed lewicą i liberałami, którzy na poziomie europejskim to już zwielokrotniony, wyrosły do olbrzymich rozmiarów Robert Biedroń. 
 
Okręgi wyborcze do PE też nie służą przybliżeniu tej instytucji zwykłym obywatelom. Są ogromne, kandydaci większość czasu spędzają w samochodzie, jadąc z jednego miejsca w drugie dziesiątki kilometrów, odwiedzając często te, w których są pierwszy raz w życiu i mają niewiele lub nic wspólnego z ludźmi, których proszą o głos. 
 
Zupełnie inne okręgi wyborcze do wyborów krajowych i europejskich mają swoje konsekwencje. Partie ogromne pieniądze wkładają w rozpoznanie okręgów do Sejmu i Senatu. W wewnętrznych badaniach mają szczegółowe informacje na poziomie wszystkich powiatów, a nawet większych gmin. Pod drobiazgowe dane dotyczące nie tylko wieku, płci, wykształcenia mieszkańców danego obszaru, ale i bezrobocia, klubów sportowych, liczby wypożyczonych książek w bibliotece, atrakcji kulturalnych i turystycznych w okręgu układana jest dość precyzyjna narracja wyborcza. To też tłumaczy, dlaczego z ust polityków podczas kampanii z dnia na dzień można usłyszeć zupełnie sprzeczne twierdzenia na dany temat, wzajemnie się wykluczające. Oni mówią to, co wynika z badań na danym terenie. Kiedy w powiecie w jednej gminie wygrywa PO, w drugiej PiS, to akcenty są inaczej rozkładane na wiecach wyborczych w obu tych gminach.
 
W kampaniach do europarlamentu aż takiego rozpoznania nie ma, korzysta się z tego, co już wiadomo, a że są to inne wybory z innymi okręgami, trudno. Po co wydawać krocie z partyjnej kasy, w której zawsze brakuje, na badania, skoro PE i tak jest słabo legitymizowaną abstrakcją i kampanię „robią” tutaj sprawy krajowe? 
 
Niestety wymienione okoliczności sprawiły, że w polskiej debacie publicznej nie powstała osobna, poważna agenda europejska. Od dwudziestu lat żadna z partii nie zdobyła się na ambicję, by zaproponować swój oryginalny wkład w budowę UE. Wkład na tyle poważny i rozbudowany, by był słyszalny. W Europie nadal świecimy światłem odbitym, nadal zachowujemy się, jakbyśmy byli zaproszeni z przedpokoju do dobrego towarzystwa, gdzie wypada grzecznie siedzieć. Te eurowybory to pokazały. Właściwie to przeszły bez echa. 
 


 

POLECANE
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów z ostatniej chwili
Parafianie stanęli w obronie proboszcza. Przyjechało pięć radiowozów

Jak donosi lokalny gorzowski serwis gorzowianin.com, na cmentarzu komunalnym przy ul. Żwirowej w Gorzowie doszło do awantury pomiędzy policją, która zatrzymała księdza do kontroli, a żałobnikami, którzy po pogrzebie zmierzali na stypę. 

Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą tylko u nas
Powrót do tej polityki będzie dla Polski katastrofą

Co łączy spotkanie liderów czterech zachodnich państw w 2024 roku z rozmowami w Mińsku ws. Ukrainy w 2015 roku? To pokaz politycznej abdykacji Ameryki w Europie. Która zawsze prowadzi do nieszczęść dla naszej części kontynentu zwłaszcza. Ekskluzywne spotkanie Bidena z liderami Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii właśnie w Berlinie, bez udziału np. Polski, Włoch czy Ukrainy, to zapowiedź polityki, jaką prowadzić będzie w Europie Kamala Harris. Oczywiście jeśli wygra wybory prezydenckie.

Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. To dobrze dla klimatu z ostatniej chwili
Hennig-Kloska o spadku sprzedaży detalicznej. "To dobrze dla klimatu"

Katastrofalne dane ze sklepów o wynikach sprzedaży detalicznej we wrześniu zaskoczyły dzisiaj ekspertów w całej Polsce. Optymistycznie w sprawie wypowiedziała się jednak minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która stwierdziła, że spada sprzedaż produktów "takich, bez których czasami możemy się obyć", a poza tym, to "dobrze dla klimatu". 

Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus” z ostatniej chwili
Zbigniew Kuźmiuk: Trwają przygotowania do likwidacji „800 plus”

Rząd Tuska przesłał do Sejmu coroczne sprawozdanie z wykonywania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci za rok 2023, w którym znalazły się między innymi tezy, że program 800 plus „miał ograniczony wpływ na dzietność”, oraz że „program prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. 

Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos z ostatniej chwili
Karambol na S7. Adwokat oskarżonego kierowcy zabiera głos

W rozmowie z Onetem obrońca kierowcy oskarżonego o spowodowanie katastrofy lądowej na S7 mecenas Marek Wasilewski zabrał głos ws. okoliczności wypadku i stanu swojego klienta.

RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw z ostatniej chwili
RPO do premiera: To założenie jest pozbawione podstaw

Pozbawione podstaw jest przyjmowanie założenia, iż osoby powołane na stanowiska sędziowskie od 2018 r. nie są sędziami, a wydawane przez nich orzeczenia są orzeczeniami nieistniejącymi - napisał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w stanowisku przesłanym do premiera Donalda Tuska.

Pan bredzi!. Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości z ostatniej chwili
"Pan bredzi!". Reporter Telewizji Republika doprowadził Agnieszkę Holland do wściekłości

We wtorek przed Kancelarią Premiera odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu. Obecna na niej była kontrowersyjna reżyser, Agnieszka Holland, twórca filmu "Zielona Granica", który szkalował polską Straż Graniczną i jej działania w obronie granic państwowych.

Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji z ostatniej chwili
Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu. Jest komentarz Rosji

Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała podczas wtorkowej konferencji prasowej decyzję Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.

Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce z ostatniej chwili
Rodzice ks. Olszewskiego pod Prokuraturą Krajową. To nagranie łamie serce

We wtorek pod Prokuraturą Krajową zjawili się rodzice przetrzymywanego od miesięcy w areszcie ks. Michała Olszewskiego.

Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu z ostatniej chwili
Sikorski: Polska zamyka rosyjski konsulat w Poznaniu

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że za ostatnimi próbami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych stoi Rosja, dlatego zdecydował o wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu. Jego personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Polsce.

REKLAMA

Kampania o niczym: poważny problem z wyborami do Parlamentu Europejskiego

Kampania do Parlamentu Europejskiego pokazała pewien paradoks, wszyscy mówili o przełomowych wyborach, ale sam PE ma na tyle słabą legitymizację w społeczeństwie, że bez krajowych tematów i wojenek ta kampania by umarła, choć i tak była słaba.
wybory Kampania o niczym: poważny problem z wyborami do Parlamentu Europejskiego
wybory / PAP/Andrzej Jackowski

Eurowybory w Polsce partie traktują albo jako dogrywkę, albo jako wstęp do wyborów krajowych, zależnie od kalendarza wyborczego. W dobie demokracji medialnej i błyskawicznego obiegu informacji, gdzie politykę można śledzić i oceniać na żywo – słynny „Sejmflix” był tego najlepszym przykładem – kampania wyborcza trwa permanentnie. Kończy się jedna, zaczyna druga, a najważniejsze jest nasycenie medialne polityków i ich partii.

Kolejna tragedia. Nie żyje polski żołnierz

Dogrywka

Bardzo ważny w takich okolicznościach jest „bandwagon effect”. Polega to na tym, że ludzie powtarzają zachowania innych, ponieważ skłonni są postępować jak większość. Jeśli wielu głosuje na zwycięskie ugrupowanie, to jest to bonus dla partii także w kolejnych wyborach, bo ludzie lubią utożsamiać się bardziej ze zwycięzcami niż z przegranymi. Jeśli głosowania są od siebie w niedługim przedziale czasu i niedawny zwycięzca jeszcze nie zdążył się skompromitować, ma duże szanse, że „bandwagon effect” przyniesie mu korzyść.
 
Tym są eurowybory. W Polsce przez lata specyfiką tych elekcji była też walka o prestiż między partiami, głównie PiS i PO. Oba ugrupowania wysyłały tam pierwszy garnitur swoich polityków. W Europie Zachodniej się temu dziwili, ponieważ u nich do Parlamentu Europejskiego częściej trafiają już polityczni emeryci. U nas ten trend dopiero zaczyna  się pojawiać wraz z malejącym kompleksem wobec Europy.
 
Na naszym partyjnym podwórku wysyłanie mocnych polityków daje tę jeszcze korzyść liderom, że pozwala im elegancko zneutralizować rywali, czego najlepszym przykładem jest postępowanie Donalda Tuska, który wysyła swoich ministrów do PE. Ledwie rozpoczęli urzędowanie, a już spadła na nich nowa kampania wyborcza.

Są nowe zarzuty dla Romana Giertycha

Czas rozliczeń

Co do samej kampanii, odbyła się ona w cieniu rozliczeń ośmiu lat rządów PiS-u. Pierwotnie komisje i działania ministra Adama Bodnara miały służyć neutralizacji Zjednoczonej Prawicy, jednak gorliwość w ściganiu polityków PiS, forma i styl tych gonitw z medialną nagonką na Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi przykryły samą kampanię europejską. Idea walki politycznej z przeciwnikiem za pomocą komisji parlamentarnych narodziła się w Stanach Zjednoczonych w latach 50. Polska zapatrzona w Amerykę przejęła i ten model walki politycznej, ale jak widać, bez większego zastanowienia. Trzy komisje to chaos, przebodźcowanie informacjami, zbyt dużo bohaterów negatywnych i pozytywnych naraz. 
 
Kolejna sprawa w tej kampanii to emocje. Polską politykę ostatnich lat dogłębnie można zrozumieć jedynie przez pryzmat psychologii politycznej ze szczególnym naciskiem na emocje. To one, zrozumiałe dla wszystkich, jasno wskazujące drogę, nadające ważność informacjom stały się w naszej polityce lingua universalis. Problem w tym, że polską politykę obsługuje kilka prostych, dość ciężkich i ordynarnych emocji tożsamościowych, po prostu plemiennych. Europarlament posiada zaś słabą legitymizację wśród wyborców. Na spotkania z politykami, na imprezy partyjne chodzi się jak na mecz, po emocje, poczucie wspólnoty i przynależności. PE jest na tyle abstrakcyjny i daleki dla Polaków, że rozmowa o nim nie zaspokaja potrzeb politycznej walki, nie daje satysfakcji z poniżenia wroga. Jakie emocje wzbudzają Europejska Partia Ludowa lub frakcja socjalistów w porównaniu z PiS, PO lub Lewicą? Żadne. Ciężko zdyscyplinować elektorat wokół europejskich wartości .
 
Dlatego politycy, żeby w ogóle zmobilizować wyborców, muszą sięgać nieustannie po stare instrumenty, muszą odwoływać się do tego, co znane, obłożone emocjami. W efekcie kampania skupia się na krajowych personaliach i bipolarnym sporze politycznym toczącym III RP od dekad. 

Zbyt duże okręgi

Tutaj jest pewien defekt nie do przekroczenia zarówno polskiej, ale i europejskiej polityki , mimo iż pierwsze wybory do PE odbyły się w 1979 roku. Otóż cała kampania odbywa się według podziału krajowego i narracji partii narodowych, posłowie wybrani z tego klucza funkcjonują jednak we frakcjach, które żyją swoim życiem, własnymi interesami często idącymi w poprzek interesów krajów członkowskich. Dlatego to, co kandydaci obiecują w kampanii europejskiej, nie ma potem pokrycia w praktyce. Ale przemowy dotyczące bieżących spraw krajowych zapadają już w pamięć, nasycają wyborców „pozytywną energią” i dają im poczucie ważności oraz uczestnictwa w czymś szczególnym, na co mają wpływ.
 
Widać to w narracjach wyborczych. PO zmieniła jedynie podmioty polityczne z krajowych na europejskie i nawołuje teraz, by ratować demokrację już w Europie, by powstrzymywać europejskich populistów łamiących praworządność. Wcześniej populiści byli stąd, z PiS i Konfederacji, teraz to europejscy kompani PiS, prawicy i radykałowie, cokolwiek oznacza to słowo. Po prawej stronie też mamy przedłużenie waśni i lęków krajowych. Tutaj trzeba powstrzymywać pochód „eurofederastów”, bronić tego, co jeszcze zostało przed lewicą i liberałami, którzy na poziomie europejskim to już zwielokrotniony, wyrosły do olbrzymich rozmiarów Robert Biedroń. 
 
Okręgi wyborcze do PE też nie służą przybliżeniu tej instytucji zwykłym obywatelom. Są ogromne, kandydaci większość czasu spędzają w samochodzie, jadąc z jednego miejsca w drugie dziesiątki kilometrów, odwiedzając często te, w których są pierwszy raz w życiu i mają niewiele lub nic wspólnego z ludźmi, których proszą o głos. 
 
Zupełnie inne okręgi wyborcze do wyborów krajowych i europejskich mają swoje konsekwencje. Partie ogromne pieniądze wkładają w rozpoznanie okręgów do Sejmu i Senatu. W wewnętrznych badaniach mają szczegółowe informacje na poziomie wszystkich powiatów, a nawet większych gmin. Pod drobiazgowe dane dotyczące nie tylko wieku, płci, wykształcenia mieszkańców danego obszaru, ale i bezrobocia, klubów sportowych, liczby wypożyczonych książek w bibliotece, atrakcji kulturalnych i turystycznych w okręgu układana jest dość precyzyjna narracja wyborcza. To też tłumaczy, dlaczego z ust polityków podczas kampanii z dnia na dzień można usłyszeć zupełnie sprzeczne twierdzenia na dany temat, wzajemnie się wykluczające. Oni mówią to, co wynika z badań na danym terenie. Kiedy w powiecie w jednej gminie wygrywa PO, w drugiej PiS, to akcenty są inaczej rozkładane na wiecach wyborczych w obu tych gminach.
 
W kampaniach do europarlamentu aż takiego rozpoznania nie ma, korzysta się z tego, co już wiadomo, a że są to inne wybory z innymi okręgami, trudno. Po co wydawać krocie z partyjnej kasy, w której zawsze brakuje, na badania, skoro PE i tak jest słabo legitymizowaną abstrakcją i kampanię „robią” tutaj sprawy krajowe? 
 
Niestety wymienione okoliczności sprawiły, że w polskiej debacie publicznej nie powstała osobna, poważna agenda europejska. Od dwudziestu lat żadna z partii nie zdobyła się na ambicję, by zaproponować swój oryginalny wkład w budowę UE. Wkład na tyle poważny i rozbudowany, by był słyszalny. W Europie nadal świecimy światłem odbitym, nadal zachowujemy się, jakbyśmy byli zaproszeni z przedpokoju do dobrego towarzystwa, gdzie wypada grzecznie siedzieć. Te eurowybory to pokazały. Właściwie to przeszły bez echa. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe