Tadeusz Płużański: Adwo-kaci polskich patriotów

15 marca 1948 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na karę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego (mojego ojca) i Marię Szelągowską. Wyrok, podobnie, jak w innych pokazowych procesach stalinizmu, nie zapadł na sali sądowej, ale w zaciszu ubeckich gabinetów.
Krew. Ilustracja poglądowa Tadeusz Płużański: Adwo-kaci polskich patriotów
Krew. Ilustracja poglądowa / pxfuel.com

Komunistom służyli nie tylko sędziowie i prokuratorzy, ale również adwokaci, często z przedwojennym stażem. To, co wyprawiali na sali sądowej, było parodią obrony.

 

Pintarowa

Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską podczas rozpraw przed stołecznym WSR-em reprezentowała adwokat (w praktyce adwo-kat) Alicja Pintarowa. Obrona Taty polegała na twierdzeniach, że to groźny wróg i przestępca, ale trochę tłumaczy go młody wiek i zasługi w czasie wojny. Obrona Szelągowskiej brzmiała: szpiegowała, bo była kochanką rotmistrza (taką linię obrony wobec podejrzanych politycznie kobiet stosowali też inni komunistyczni adwo-kaci).

Pintarowa mojemu Ojcu przyznała otwarcie, że jedyną szansą dla niego jest współpraca z władzami, a ona sama wykonuje tylko instrukcje bezpieki. Płużański i Szelągowska zostali skazani na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. Rotmistrz został zamordowany strzałem w tył głowy 25 maja 1948 r.

Wyroki wydał wcześniej dyrektor departamentu śledczego MBP Jacek Różański (Józef Goldberg).
Stefan Korboński, w 1945 r. Delegat Rządu na Kraj wspominał:

„Różański postawił sprawę jasno: obowiązkiem rady obrońców [której przewodniczył Mieczysław (Mojżesz) Maślanko, o nim niżej] jest gromadzenie dowodów przeciw oskarżonym. Sędziowie, chcąc stanąć po właściwej stronie tajnej policji politycznej, dzwonili do Różańskiego z pytaniem, jaki wyrok sugerowałby, będąc na ich miejscu. Różański odpowiadał lakonicznie: »pięć… dziesięć lat… dożywocie… kara śmierci«”.

Mimo, iż Pintarowa świetnie o tym wiedziała, kilkanaście lat temu miała czelność zeznawać podczas przesłuchania w Instytucie Pamięci Narodowej:

Proces ten z punktu widzenia formalnego był bez zarzutu, sędziowie, prokurator zachowywali się w porządku, nie było żadnych ostrych słów, czy wycieczek pod adresem moich klientów

Nawet w tej kwestii Pintarowa kłamała. Prokurator Czesław Łapiński był wobec oskarżonych wyjątkowo zajadły. Wkrótce „pani mecenas” zmarła. Do ewidentnego udziału w mordzie sądowym na rotmistrzu Pileckim oczywiście się nie przyznała. Ale też nie musiała, bo zeznawała jako... świadek.

Nieoceniony Janusz Szpotański, który kolaborację z komunizmem uważał za zdradę, napisał kiedyś o Maślance:

„Jestem słynnym adwokatem,
jam palestry chluba.
Gdy masz do czynienia z katem,
to się do mnie udaj!”

 

Adwo-kaci

Prócz Pintarowej, rotmistrza Pileckiego i jego ludzi „bronili”: Mieczysław (Mojżesz) Maślanko, Edward Rettinger, Lech Buszkowski, Stanisław Sobczyński i Antonina Grabowska. Wszyscy zastosowali zasadę „tak, ale”, np. Pilecki to „szpieg, ale z zasługami, bo w Oświęcimiu stworzył organizację wojskową”. Prosili o łagodny wymiar kary, ale w granicach aktu oskarżenia.

Historyk prof. Wiesław J. Wysocki w książce „Rotmistrz Pilecki” napisał:

„Zgodnie z ówczesnymi obyczajami obrońca nie tyle bronił oskarżonego, ile go tłumaczył. Kadził prokuratorowi, a oskarżonego przedstawiał jako bezwolne narzędzie. W ten sposób obrońca stawał się dodatkowym oskarżycielem pomocniczym w procesie”.

Charakterystyczne, że w sprawach szczególnej dla komunistów wagi pojawiały się te same nazwiska, szczególnie Mieczysława (Mojżesza) Maślanki i Edwarda Rettingera.

Właściwie jedynym zadaniem stalinowskiego adwo-kata, prócz stwarzania – razem z prokuratorem i sędziami – pozorów praworządnego procesu, było nakłonienie oskarżonego, aby przyznał się do nie popełnionej winy. W zamian mógł (ale nie było to pewne) uratować głowę. Przyznać się – o to chodziło komunistom, aby mogli dalej prowadzić wojnę ze „szpiegami”, „faszystami” i „wrogami klasowymi”.

Gorzej, jeśli oskarżeni – tak jak wywiadowcy rtm. Pileckiego – nie chcieli się przyznać (jeśli nie ugięli się nawet podczas brutalnego śledztwa na UB, to co dopiero przed sądem). Tak było np. we wrześniu 1947 r., kiedy płk Franciszek Niepokólczycki, szef II Zarządu Głównego WiN, był sądzony przez WSR w Krakowie. Mieczysław Maślanko tak go „bronił” (nie negował zebranych w sprawie „dowodów”, powtarzając kłamliwe słowa oskarżyciela – płk. Stanisława Zarako-Zarakowskiego – o wywrotowej działalności), że bohater Polski Podziemnej został skazany na trzykrotną karę śmierci (wyrok szczęśliwie złagodzono potem na dożywocie, a w końcu na 12 lat).

Mieczysław Maślanko i Edward Rettinger („bronił” m. in. słynnego „Łupaszkę”, mjr. Zygmunta Szendzielarza, dowódcę 5 Wileńskiej Brygady AK, który też dostał „czapę” i 8 lutego 1951 r. został zamordowany na Rakowieckiej – tam gdzie Pilecki) należeli do najbardziej wziętych obrońców w procesach politycznych. Razem z mec. Antonim Landauem prowadzili prywatną kancelarię, zwaną od ich nazwisk „ReMLau”.

Gdy jeden z sądzonych dowódców AK powiedział Mieczysławowi Maślance, że przyjęty sposób obrony godzi w jego honor, mecenas odpowiedział, że „ten towar nie jest już obecnie w obiegu”. Miał opinię, że interesuje się tylko tymi klientami, których rodziny mogą dobrze zapłacić. Mimo, iż wielu z nich zostało skazanych i straconych, czasem odmawiał podjęcia się obrony, bo - jak kiedyś oświadczył - "nie lubi chodzić na pogrzeby".

Czyli wiedział, jaki w danej sprawie zapadnie wyrok!

Co zastanawiające, jeszcze gorszą opinię – „wyjątkowej świni” – miał Henryk Nowogródzki, który brał krociowe sumy i nawet nie starał się udawać, że „broni” oskarżonych.

Kazimierz Moczarski, więzień bezpieki, autor słynnych „Rozmów z katem” w liście do Sądu Najwyższego skarżył się na Nowogródzkiego:

„pierwszy mój obrońca (…) zamiast wykazywać moją niewinność, (…) zmuszony był swoiście mnie współoskarżać”. W sprawie „bronił” też Rettinger: „to było bajoro zbrodni (…), którego miazmaty dziś nam trują jeszcze duszę. To było bajoro zbrodni, gdzie zastygła krew lepi się jeszcze do rąk”. „Bronił” również Maślanko, który tak się zapędził, że porównał grupę Moczarskiego do gestapo i Abwehry, twierdząc, że „wszystkie te instytucje zostały powołane przez klasy posiadające, które chcą zatrzymać koło historii”.

Historyk Jerzy Poksiński w książce „My sędziowie nie od Boga” przytaczał zeznania jednego z najkrwawszych sędziów stalinowskich, płk. Mieczysława Widaja (szef WSR w Warszawie):

„Nie dość, że była lista obrońców wojskowych, była jeszcze lista »tajnych« obrońców wojskowych, to jest dopuszczonych do spraw tajnych. Należeli do nich (…) adwokaci: Mieczysław Maślanko, Rozenblitt [Marian Rozenblitt, w sądownictwie polskiej armii w ZSRS, potem kierownik sekretariatu w Najwyższym Sądzie Wojskowym, razem z Maślanką i Rettingerem uczestniczył w jednej z kluczowych spraw stalinizmu – „bronił” generałów WP, oskarżonych o udział w tzw. spisku w wojsku], Benjamin Wajsfeld, Zygmunt Gross, Zieliński – było ich coś zaledwie 6 czy 7. (…) Gdy mi w 1952 r. tę listę przekazał tow. płk Warecki [Aleksander Warecki (Warenhaupt), kolejny szef WSR w Warszawie], przez pewien czas ją stosowałem, potem dowiedziałem się u płka Karlinera [Oskar Karliner, wiceprezes Najwyższego Sądu Wojskowego], że można ją odświeżyć przez odpowiedni wywiad w Miejskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie”.

Wynika stąd jednoznacznie, że lista obrońców musiała zostać zaakceptowana przez najważniejszy resort „ludowej” władzy – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Jej wysoki funkcjonariusz Józef Światło (Izaak Fleischfarb) potwierdzał: „Dla pewności zatwierdzani są tacy adwokaci, przeciwko którym bezpieka posiada kompromitujące materiały”. Starannie wyselekcjonowani, super usłużni adwo-kaci byli de facto kolejnymi mordercami sądowymi polskich niepodległościowców.
 


 

POLECANE
Zełenski wyznaczył zespół do rozmów z Rosją. Kluczowe nazwiska już znane z ostatniej chwili
Zełenski wyznaczył zespół do rozmów z Rosją. Kluczowe nazwiska już znane

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyznaczył zespół negocjacyjny do ewentualnych rozmów z Rosją.

Czy optymizm jest uzasadniony?. Nowe informacje nt. właściciela TVN Warner Bros. Discovery z ostatniej chwili
"Czy optymizm jest uzasadniony?". Nowe informacje nt. właściciela TVN Warner Bros. Discovery

Nie ustają spekulacje wokół sprzedaży przez amerykański koncern Warner Bros. Discovery stacji TVN. Może to mieć związek z nie najlepszą sytuacją finansową koncernu. Jednak pojawiają się pewne optymistyczne sygnały.

Nie żyje wybitny polski neurochirurg Wiadomości
Nie żyje wybitny polski neurochirurg

Nie żyje światowej sławy neurochirurg prof. Andrzej Maciejczak - poinformował w sobotę Szpital Wojewódzki im. św. Łukasza w Tarnowie (Małopolskie), z którym lekarz był związany od 2002 r.

Karol Nawrocki: Unia Europejska powinna się zająć sobą, a nie wyborami w Polsce polityka
Karol Nawrocki: Unia Europejska powinna się zająć sobą, a nie wyborami w Polsce

Karol Nawrocki, jeden z kandydatów na prezydenta podczas ostatniego spotkania z wyborcami, skrytykował ingerencję Unii Europejskiej w polskie sprawy i wyraził zaniepokojenie naciskami na wymiar sprawiedliwości.

Przy pomocy europejskiej armii Niemcy chcą zbudować europejskie państwo gorące
Przy pomocy "europejskiej armii" Niemcy chcą zbudować "europejskie państwo"

419 głosami za, przy 204 przeciw i 46 wstrzymujących się od głosu Parlament Europejski przyjął Białą Księgę o przyszłości europejskiej obrony. Pod płaszczykiem odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji europejski mainstream usiłuje tylnymi drzwiami przepchnąć projekt europejskiego superpaństwa.

Kontrola w Kancelarii Premiera. Ziobro zaapelował do Owsiaka gorące
Kontrola w Kancelarii Premiera. Ziobro zaapelował do Owsiaka

Zbigniew Ziobro wzywa Jerzego Owsiaka do pokazania kwot, które fundacja WOŚP otrzymała od spółek państwowych po przejęciu władzy przez Donalda Tuska.

Nie wszedł na tęczowe schody. Szkoła ukarała 13-latka Wiadomości
Nie wszedł na "tęczowe schody". Szkoła ukarała 13-latka

Czy odmowa przejścia po schodach może doprowadzić do postępowania dyscyplinarnego? Brzmi absurdalnie, ale właśnie taki przypadek miał miejsce we Włoszech. W jednej ze szkół w Weronie 13-letni uczeń został ukarany za to, że odmówił skorzystania ze schodów udekorowanych kolorami tęczy i hasłami nawiązującymi do tolerancji i integracji.

Obowiązkowe szkolenia wojskowe. Polacy odpowiedzieli Wiadomości
Obowiązkowe szkolenia wojskowe. Polacy odpowiedzieli

Ponad połowa Polaków popiera obowiązkowe szkolenie wojskowe dla dorosłych mężczyzn – wynika z sondażu SW Research dla Onetu.

Dziś wyjątkowa gratka dla miłośników astronomii Wiadomości
Dziś wyjątkowa gratka dla miłośników astronomii

Dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy dla miłośników astronomii. Na nocnym niebie zobaczymy dwa obiekty – Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) oraz statek Crew Dragon Endurance. Będą one przelatywać obok siebie i przez kilka minut będą doskonale widoczne gołym okiem. O szczegółach poinformował autor bloga „Z głową w gwiazdach”.

Tusk do słynnego aktora: Tak cię tutaj wytrenujemy... z ostatniej chwili
Tusk do słynnego aktora: "Tak cię tutaj wytrenujemy..."

Donald Tusk z zaprosił Jessego Eisenberga na dobrowolne szkolenie wojskowe. Aktor niedawno odebrał polskie obywatelstwo z rąk Andrzeja Dudy.

REKLAMA

Tadeusz Płużański: Adwo-kaci polskich patriotów

15 marca 1948 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał na karę śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego (mojego ojca) i Marię Szelągowską. Wyrok, podobnie, jak w innych pokazowych procesach stalinizmu, nie zapadł na sali sądowej, ale w zaciszu ubeckich gabinetów.
Krew. Ilustracja poglądowa Tadeusz Płużański: Adwo-kaci polskich patriotów
Krew. Ilustracja poglądowa / pxfuel.com

Komunistom służyli nie tylko sędziowie i prokuratorzy, ale również adwokaci, często z przedwojennym stażem. To, co wyprawiali na sali sądowej, było parodią obrony.

 

Pintarowa

Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską podczas rozpraw przed stołecznym WSR-em reprezentowała adwokat (w praktyce adwo-kat) Alicja Pintarowa. Obrona Taty polegała na twierdzeniach, że to groźny wróg i przestępca, ale trochę tłumaczy go młody wiek i zasługi w czasie wojny. Obrona Szelągowskiej brzmiała: szpiegowała, bo była kochanką rotmistrza (taką linię obrony wobec podejrzanych politycznie kobiet stosowali też inni komunistyczni adwo-kaci).

Pintarowa mojemu Ojcu przyznała otwarcie, że jedyną szansą dla niego jest współpraca z władzami, a ona sama wykonuje tylko instrukcje bezpieki. Płużański i Szelągowska zostali skazani na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. Rotmistrz został zamordowany strzałem w tył głowy 25 maja 1948 r.

Wyroki wydał wcześniej dyrektor departamentu śledczego MBP Jacek Różański (Józef Goldberg).
Stefan Korboński, w 1945 r. Delegat Rządu na Kraj wspominał:

„Różański postawił sprawę jasno: obowiązkiem rady obrońców [której przewodniczył Mieczysław (Mojżesz) Maślanko, o nim niżej] jest gromadzenie dowodów przeciw oskarżonym. Sędziowie, chcąc stanąć po właściwej stronie tajnej policji politycznej, dzwonili do Różańskiego z pytaniem, jaki wyrok sugerowałby, będąc na ich miejscu. Różański odpowiadał lakonicznie: »pięć… dziesięć lat… dożywocie… kara śmierci«”.

Mimo, iż Pintarowa świetnie o tym wiedziała, kilkanaście lat temu miała czelność zeznawać podczas przesłuchania w Instytucie Pamięci Narodowej:

Proces ten z punktu widzenia formalnego był bez zarzutu, sędziowie, prokurator zachowywali się w porządku, nie było żadnych ostrych słów, czy wycieczek pod adresem moich klientów

Nawet w tej kwestii Pintarowa kłamała. Prokurator Czesław Łapiński był wobec oskarżonych wyjątkowo zajadły. Wkrótce „pani mecenas” zmarła. Do ewidentnego udziału w mordzie sądowym na rotmistrzu Pileckim oczywiście się nie przyznała. Ale też nie musiała, bo zeznawała jako... świadek.

Nieoceniony Janusz Szpotański, który kolaborację z komunizmem uważał za zdradę, napisał kiedyś o Maślance:

„Jestem słynnym adwokatem,
jam palestry chluba.
Gdy masz do czynienia z katem,
to się do mnie udaj!”

 

Adwo-kaci

Prócz Pintarowej, rotmistrza Pileckiego i jego ludzi „bronili”: Mieczysław (Mojżesz) Maślanko, Edward Rettinger, Lech Buszkowski, Stanisław Sobczyński i Antonina Grabowska. Wszyscy zastosowali zasadę „tak, ale”, np. Pilecki to „szpieg, ale z zasługami, bo w Oświęcimiu stworzył organizację wojskową”. Prosili o łagodny wymiar kary, ale w granicach aktu oskarżenia.

Historyk prof. Wiesław J. Wysocki w książce „Rotmistrz Pilecki” napisał:

„Zgodnie z ówczesnymi obyczajami obrońca nie tyle bronił oskarżonego, ile go tłumaczył. Kadził prokuratorowi, a oskarżonego przedstawiał jako bezwolne narzędzie. W ten sposób obrońca stawał się dodatkowym oskarżycielem pomocniczym w procesie”.

Charakterystyczne, że w sprawach szczególnej dla komunistów wagi pojawiały się te same nazwiska, szczególnie Mieczysława (Mojżesza) Maślanki i Edwarda Rettingera.

Właściwie jedynym zadaniem stalinowskiego adwo-kata, prócz stwarzania – razem z prokuratorem i sędziami – pozorów praworządnego procesu, było nakłonienie oskarżonego, aby przyznał się do nie popełnionej winy. W zamian mógł (ale nie było to pewne) uratować głowę. Przyznać się – o to chodziło komunistom, aby mogli dalej prowadzić wojnę ze „szpiegami”, „faszystami” i „wrogami klasowymi”.

Gorzej, jeśli oskarżeni – tak jak wywiadowcy rtm. Pileckiego – nie chcieli się przyznać (jeśli nie ugięli się nawet podczas brutalnego śledztwa na UB, to co dopiero przed sądem). Tak było np. we wrześniu 1947 r., kiedy płk Franciszek Niepokólczycki, szef II Zarządu Głównego WiN, był sądzony przez WSR w Krakowie. Mieczysław Maślanko tak go „bronił” (nie negował zebranych w sprawie „dowodów”, powtarzając kłamliwe słowa oskarżyciela – płk. Stanisława Zarako-Zarakowskiego – o wywrotowej działalności), że bohater Polski Podziemnej został skazany na trzykrotną karę śmierci (wyrok szczęśliwie złagodzono potem na dożywocie, a w końcu na 12 lat).

Mieczysław Maślanko i Edward Rettinger („bronił” m. in. słynnego „Łupaszkę”, mjr. Zygmunta Szendzielarza, dowódcę 5 Wileńskiej Brygady AK, który też dostał „czapę” i 8 lutego 1951 r. został zamordowany na Rakowieckiej – tam gdzie Pilecki) należeli do najbardziej wziętych obrońców w procesach politycznych. Razem z mec. Antonim Landauem prowadzili prywatną kancelarię, zwaną od ich nazwisk „ReMLau”.

Gdy jeden z sądzonych dowódców AK powiedział Mieczysławowi Maślance, że przyjęty sposób obrony godzi w jego honor, mecenas odpowiedział, że „ten towar nie jest już obecnie w obiegu”. Miał opinię, że interesuje się tylko tymi klientami, których rodziny mogą dobrze zapłacić. Mimo, iż wielu z nich zostało skazanych i straconych, czasem odmawiał podjęcia się obrony, bo - jak kiedyś oświadczył - "nie lubi chodzić na pogrzeby".

Czyli wiedział, jaki w danej sprawie zapadnie wyrok!

Co zastanawiające, jeszcze gorszą opinię – „wyjątkowej świni” – miał Henryk Nowogródzki, który brał krociowe sumy i nawet nie starał się udawać, że „broni” oskarżonych.

Kazimierz Moczarski, więzień bezpieki, autor słynnych „Rozmów z katem” w liście do Sądu Najwyższego skarżył się na Nowogródzkiego:

„pierwszy mój obrońca (…) zamiast wykazywać moją niewinność, (…) zmuszony był swoiście mnie współoskarżać”. W sprawie „bronił” też Rettinger: „to było bajoro zbrodni (…), którego miazmaty dziś nam trują jeszcze duszę. To było bajoro zbrodni, gdzie zastygła krew lepi się jeszcze do rąk”. „Bronił” również Maślanko, który tak się zapędził, że porównał grupę Moczarskiego do gestapo i Abwehry, twierdząc, że „wszystkie te instytucje zostały powołane przez klasy posiadające, które chcą zatrzymać koło historii”.

Historyk Jerzy Poksiński w książce „My sędziowie nie od Boga” przytaczał zeznania jednego z najkrwawszych sędziów stalinowskich, płk. Mieczysława Widaja (szef WSR w Warszawie):

„Nie dość, że była lista obrońców wojskowych, była jeszcze lista »tajnych« obrońców wojskowych, to jest dopuszczonych do spraw tajnych. Należeli do nich (…) adwokaci: Mieczysław Maślanko, Rozenblitt [Marian Rozenblitt, w sądownictwie polskiej armii w ZSRS, potem kierownik sekretariatu w Najwyższym Sądzie Wojskowym, razem z Maślanką i Rettingerem uczestniczył w jednej z kluczowych spraw stalinizmu – „bronił” generałów WP, oskarżonych o udział w tzw. spisku w wojsku], Benjamin Wajsfeld, Zygmunt Gross, Zieliński – było ich coś zaledwie 6 czy 7. (…) Gdy mi w 1952 r. tę listę przekazał tow. płk Warecki [Aleksander Warecki (Warenhaupt), kolejny szef WSR w Warszawie], przez pewien czas ją stosowałem, potem dowiedziałem się u płka Karlinera [Oskar Karliner, wiceprezes Najwyższego Sądu Wojskowego], że można ją odświeżyć przez odpowiedni wywiad w Miejskim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie”.

Wynika stąd jednoznacznie, że lista obrońców musiała zostać zaakceptowana przez najważniejszy resort „ludowej” władzy – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Jej wysoki funkcjonariusz Józef Światło (Izaak Fleischfarb) potwierdzał: „Dla pewności zatwierdzani są tacy adwokaci, przeciwko którym bezpieka posiada kompromitujące materiały”. Starannie wyselekcjonowani, super usłużni adwo-kaci byli de facto kolejnymi mordercami sądowymi polskich niepodległościowców.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe
-->